Boże Ciało w Krakowie: biskupi o odnowie Kościoła, o jedności i doświadczeniu pandemii
Krakowscy biskupi pomocniczy wygłaszali kazania podczas centralnej procesji Bożego Ciała z Wawelu na Rynek. Tegoroczne obchody odbywały się w rygorach sanitarnych. Uczestniczyło w nich ok. 2 tys. osób.
Uroczystości rozpoczęły się na dziedzińcu wawelskim Mszą św. pod przewodnictwem abp. Marka Jędraszewskiego, po której wierni przeszli pod pierwszy ołtarz, ustawiony pod kościołem św. Idziego. Umieszczono na nim napis: „Ojcze, spraw, aby byli jedno”. Homilię wygłosił tu bp Damian Muskus OFM. Mówił najpierw o tym, że w czasie izolacji społecznej wierni doświadczyli udziału w domowych ucztach eucharystycznych. - Czy byliśmy i nadal jesteśmy gotowi na to, by Jezus stawał się w nas Eucharystią? Czy nauczyliśmy się przyjmować Go w liturgii domowej, dzielić się Nim w prostocie, przy rodzinnym stole i stawać się sakramentem Jego obecności w świecie? – pytał hierarcha.
Biskup podkreślał, że owocem Eucharystii i szczególnym znakiem rozpoznawczym Kościoła w świecie, jest jedność uczniów Jezusa. Zaznaczył, że nie jest ona dziełem człowieka. - W Kościele źle zaczyna się dziać, gdy ludzie próbują ją po swojemu tłumaczyć i po swojemu urządzać. Gdy do głosu dochodzą kryteria ludzkie, nie Boże, wtedy dochodzi do rozłamów i gorszących sporów – mówił.
Kaznodzieja podkreślał, że prawdziwa jedność jest możliwa tylko tam, gdzie Jezusa stawia się w centrum. - Nie będzie więc jedności tam, gdzie nad Jezusa stawia się dobro instytucji, gdzie zapomina się o tym, że najważniejszym kryterium zaangażowania jest Ewangelia i miłość, a nie prestiż wspólnoty, którą się tworzy – przestrzegał.
- Kościół, który buduje jedność w relacji do Świętego, do Boga, nie powinien bać się stanąć w prawdzie. Kościół, który trwa przy Jezusie i daje się prowadzić Duchowi Świętemu, nie może zamykać oczu na tych, którzy cierpią z powodu nieprawości jego członków, bo to przeczyłoby jego misji – wskazywał bp Muskus.
Przywołując słowa ks. prof. Józefa Tischnera: „Ewangelia jest siłą Kościoła. Odejście od Ewangelii jest jego słabością”, duchowny podkreślał, że to jest podstawowy warunek naszej wiarygodności jako wspólnoty Kościoła. - Stoimy przed wyborem: albo będziemy wspólnotą, w której życie z wolna zamiera, albo będziemy życiodajnym miejscem gościny i bezpieczeństwa dla wszystkich, którzy szukają źródeł nadziei i pociechy – podsumował.
Przy kościele świętych Piotra i Pawła na ul. Grodzkiej, gdzie stanął ołtarz ze słowami „Prawdziwy pokarm z nieba”, bp Jan Zając wskazywał, że w wieczerniku dokonał się cud dogłębnej przemiany. - Wobec takiego cudu zadajemy sobie pytanie: „Kim jest Człowiek, który mówi o sobie: Ja jestem Chlebem żywym?”. Kto bez zastrzeżeń uzna, że Chrystus jest prawdziwym Bogiem i nie ma dla Niego rzeczy niemożliwych, ten jest godzien wyciągnąć rękę po chleb eucharystyczny – mówił honorowy kustosz sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach. - Tysiące kapłanów będzie powtarzać wieczernikowe zdarzenie i zawsze, w każdych rękach będzie to cała rzeczywistość obecności Chrystusa. Będą napełniać przestrzeń świata i wszelki czas świata, w którym żyjemy – zauważył, dodając, że procesja eucharystyczna jest czasem na krytyczne spojrzenie i na ocenę,” jaka jest moja wiara w odniesieniu do tego daru, który Chrystus ciągle przypomina: Bierzcie i jedzcie”.
Bp Janusz Mastalski przy kościele św. Wojciecha na Rynku zapytywał, czy wierzymy jeszcze w prawdziwość sakramentów oraz o to, czym one są dla nas osobiście. Powołując się na św. Jana Pawła II mówił, że Eucharystia jest ucztą miłości i każdy, kto w niej uczestniczy, powinien być jej sługą i okazywać miłość zwłaszcza tym, z którymi mieszkamy pod jednym dachem. – Może mniej należy lękać się koronawirusa, a bardziej tych wirusów, które dotykają naszych rodzin, szczególnie wtedy, kiedy musimy na nowo siebie odkryć i nie zawsze te odkrycia są piękne – zwracał uwagę kaznodzieja.
Dodał, że obecność na procesji Bożego Ciała jest „naszym wyznaniem wiary i przylgnięciem do krzyża”. – To nasz pocałunek wiary, nadziei i miłości – mówił. Ołtarz, przy którym wygłaszał kazanie nosił miano „Moja i wasza ofiara”.
Procesja zakończyła się Mszą św. pod przewodnictwem kard. Stanisława Dziwisza przy bazylice Mariackiej. Rozpoczynając ją, krakowski metropolita senior mówił o tym, że przez Eucharystię Chrystus pragnie być obecny „nie tylko w osobistym życiu każdego z nas, ale także w życiu społeczności, którą stanowimy jako Jego uczniowie”. - Ta prawda odnosi się do także do całych dziejów Krakowa. Trudno byłoby zrozumieć bez Chrystusa dzieje i teraźniejszość tego miasta, również jego wkład w polską i europejską kulturę, w światowe dziedzictwo ducha – dodał hierarcha.
Msza św. została odprawiona za Kraków, jego mieszkańców i gości oraz „za wszystkich, dla których Kraków jest ważnym punktem odniesienia”. Jej uczestnicy modlili się również o uwolnienie od epidemii, jaka dotknęła cały świat, o zdrowie dla chorych i cierpiących, a także o siły i wytrwałość dla walczących z zarazą.
Skomentuj artykuł