Bp Buzun: miłosierdzie to praca na całe życie
"Boże miłosierdzie nie jest czymś gotowym w życiu człowieka. Miłosierdzie to wielka praca na całe życie, oparta na zaufaniu Bogu i człowiekowi" - mówił w białostockiej archikatedrze bp Łukasz Buzun.
Uroczystej Eucharystii przewodniczył metropolita białostocki abp Edward Ozorowski, koncelebrowali abp senior Stanisław Szymecki, bp Henryk Ciereszko oraz kilkudziesięciu kapłanów.
W homilii bp Buzun, nawiązując do opisu pierwszego cudu Jezusa w Kanie Galilejskiej, wskazał na Maryję jako wzór zaufania Bogu. "Dzisiaj Maryja wskazuje nam jak wielka jest rola posłuszeństwa wiary i zaufania wobec Jezusa na drodze stawania się świadkiem miłosierdzia. Wiara jest ufnością. Ważne jest w co wierzymy, ale o wiele bardziej komu wierzymy i komu ufamy" - mówił.
Hierarcha podkreślił, że wszystko co człowiek posiada jest Bożym darem, dlatego "największym ubóstwem jest brak wiary i zaufania", gdy człowiek - zaślepiony swoją samowystarczalnością - nie umie przyjmować i nie potrafi dawać.
Przypominając nauczanie papieża Franciszka stwierdził, że jako "ludzie wierzący mamy coraz więcej do zrobienia dla drugiego człowieka, gdyż bycie miłosiernym to nie tylko jeden ze sposobów bycia, ale to jedyny sposób bycia".
Kaznodzieja zauważył, że nie ma miłosierdzia bez ofiary, do której nieustannie trzeba dorastać. Stwierdził, że miłosierdzie jest nierozłącznie związane z nawróceniem. "Bez nawrócenia ciągle będziemy nieautentyczni, zapatrzeni w siebie, z oczekiwaniami co z tego będę miał i ile zyskam. A nawrócenie prowadzi do bezinteresowności" - wyjaśniał i zaznaczał, że dotyczy to nie tylko pojedynczego człowieka, ale całej ludzkości.
Bp Buzun podkreślił, ze największym aktem miłosierdzia było Boże dzieło Odkupienia, zaś jego owocem powinno być patrzenie na drugiego człowieka w prawdzie o jego wielkości i zarazem grzeszności, a także odpowiedzialność za siebie, za innych i za stworzony przez Boga świat. Wyjaśnił, że poprzez to człowiek jest w stanie odkryć swoją wielkość wiedząc, jak wiele od niego zależy.
"Miłosierdzie nie może być obok na. To nie jest tarcza, którą możemy osłaniać się przed nieszczęściami. Ono ma stać się naszym doświadczeniem. Otwieramy się na nie na drodze wiary i jednocześnie jesteśmy powołani, żeby być jego świadkami i misjonarzami. To jest zadanie, proces, który trwa całe życie" - zakończył biskup pomocniczy diecezji kaliskiej.
Na uroczystą Eucharystię ku czci patronki archidiecezji wieńcząca Nowennę Opieki Matki Bożej Miłosierdzia wraz z wiernymi licznie przybyli kapłani, białostocka kapituła metropolitalna, siostry zakonne i alumni archidiecezjalnego seminarium duchownego, przedstawiciele władz wojewódzkich, miejskich i samorządowych, służby mundurowe, bractwa kurkowe oraz czciciele Matki Bożej Miłosierdzia.
16 listopada br. archidiecezja białostocka świętowała również 10. rocznicę ingresu do archikatedry abp. Edwarda Ozorowskiego, dlatego na zakończenie liturgii życzenia, zapewnienia o modlitwie i życzliwości, metropolicie białostockiemu w imieniu kapłanów archidiecezji przekazał ks. dr Dariusz Wojtecki, siostry zakonne, oraz w imieniu Seminarium Duchownego jego Rektor - ks. dr hab. Andrzej Proniewski.
Kult Ostrobramskiej Matki Miłosierdzia, na wzór wileński, przeniósł do Białegostoku metropolita wileński, abp Romuald Jałbrzykowski. Zmuszony do wyjazdu z Wilna, osiadł przy białostockim kościele farnym, późniejszej prokatedrze. Już jesienią 1945 r. zapoczątkował Nowennę Opieki Matki Bożej Ostrobramskiej.
Po nim kult Madonny Ostrobramskiej w Białymstoku podtrzymywali jego następcy: bp Henryk Gulbinowicz i bp Edward Kisiel. W 1991 r., po utworzeniu archidiecezji białostockiej, abp Kisiel obrał Ostrobramską Matkę Miłosierdzia patronką arcybiskupstwa, a dwa lata później Jan Paweł II zezwolił na koronację obrazu, która odbyła się 5 czerwca 1995 r.
Skomentuj artykuł