Bp Czaja: miłosierdzie Boże domaga się rozradowania Jezusem!
Miłosierdzie Boże domaga się tego, byśmy się Jezusem rozradowali i w głębi serc całym życiem wołali: Pan mój i Bóg mój, Pan mój i nadzieja! - powiedział bp Andrzej Czaja podczas homilii, wygłoszonej w Niedzielę Miłosierdzia Bożego w kościele pw. św. Elżbiety Węgierskiej w Nysie.
Hierarcha zwrócił uwagę, że trzeba Bogu stale dziękować za Jego miłosierdzie, ale też o tym miłosierdziu mówić innym i się nim dzielić. - Nie wolno miłosierdzia Bożego zmarnować. To niebezpieczeństwo niestety istnieje, jeżeli ludzkie serce jest zablokowane. Jeżeli tylko wyznajemy Boga ustami, mamy metrykę chrztu w szufladzie, ale nie mamy serca dla Boga - przyznał.
Zdaniem ordynariusza, Kościół dziś na nowo mobilizuje nas, abyśmy się uradowali Panem. - Czy Jezus, zmartwychwstały Pan, jest radością naszego serca? Tu się rozstrzyga żywotność naszej wiary. Jeżeli bowiem Jezus nie budzi w sercu radości, to się nie dziwmy, że w codzienności jest zostawiony na boku. Trzeba, żeby Jezus był radością naszego serca - zaapelował.
Podobnie początkiem dojrzałej wiary apostołów było rozradowanie się Chrystusem zmartwychwstałym, Jego zwycięstwem i miłością oraz nową perspektywą, którą daje. - Serce z radością przyjmujące Boże miłosierdzie to serce pełne wiary, które chce śpiewać: Pan mój i nadzieja! Prośmy, aby takie były nasze serca - zachęcił bp Czaja.
Opolski biskup przypomniał, że papież miłosierdzia, św. Jan Paweł II, dał nam do zrozumienia, że nie wystarczy odmawiać co dnia Koronki do miłosierdzia Bożego, jeżeli serce nie będzie czułe i wrażliwe na miłosierdzie Pana. Jednocześnie biskup zaznaczył, że człowiekowi nie jest łatwo otwierać się na Boże miłosierdzie. - Przychodzą w życiu takie chwile, że nie ma ani wiary, ani nadziei. To ciemne chwile, mroczne. Ludzi, którzy takich chwil doświadczają jest bardzo wielu - dodał.
Jako przyczynę braku nadziei, kaznodzieja wskazał pogrążanie się w tym, co światowe i doczesne. - Nasze miłosierdzie świadczone w myśl zasady »błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią«, to otwieranie drzwi nadziei w sercach tych, którzy nadziei nie mają - podkreślił.
Hierarcha powiedział także, że Ranczo nadziei to taki szczególny dom, w którym ludzie zagubieni mogą doświadczyć miłosierdzia ludzkiego i Bożego. - Dziękuję Bogu za ten dzień, że takie Ranczo nadziei pojawia się na ziemi Śląska Opolskiego. Bo i u nas jest wielu takich ludzi, którym jest bardzo trudno i którzy nie mają już nadziei. Trzeba to Ranczo wspomagać, by ono mogło służyć i budzić nadzieję w sercach tych, którym zabrakło tej nadziei. To jest wielkie narzędzie Bożego miłosierdzia - stwierdził.
Ordynariusz diecezji opolskiej zachęcił do wspierania w różnych formach wspólnoty Fazenda da Esperança. - Bądźmy świadkami Bożego miłosierdzia i budźmy nadzieję! - prosił bp Andrzej Czaja.
Skomentuj artykuł