Bp Damian Muskus: czy Kościół, który głosi wielkie rzeczy, a zapomina o zwykłym ludzkim miłosierdziu, jest jeszcze Kościołem Chrystusa?
Czy Kościół, którego podstawową misją jest głoszenie ewangelicznej prawdy i prowadzenie do zbawienia, może swą misję pełnić dalej nie licząc się z troskami wiernych i ich niezaleczonymi ranami? - pyta krakowski biskup w dziewiątą rocznicę swojej sakry.
Dokładnie dziewięć lat temu, w dniu, gdy Kościół czci Matkę Bożą z Góry Karmel, Papież Benedykt mianował dwóch nowych biskupów dla Krakowa, niektórzy mówią, że dla Zwierzyńca (jedna z dzielnic miasta) - Rysia i bernardyna.
U początku ich posługi, a także w kolejnych latach pojawiły się wyzwania, które równocześnie stały się lekcją dającą odpowiedź – czego Jezus oczekuje od biskupów w Kościele? Czego oczekują od nich ludzie?
Pierwszą lekcję dała peregrynacja obrazu Jezusa Miłosiernego w parafiach archidiecezji krakowskiej. To były niezliczone spotkania z ludźmi szukającymi źródła nadziei w prostych słowach „Jezu, ufam Tobie”, z ich modlitwą i dziecięcym zawierzeniem Bożemu miłosierdziu. To był czas utwierdzania się w przekonaniu, że pasterz jest powołany do miłowania całej Owczarni, ze szczególnym uwzględnieniem tych owiec, które z różnych przyczyn znalazły się poza stadem. To czas poznawania Kościoła, jego złożoności i jego ewangelicznych źródeł. To czas uczenia się dyskretnej obecności w Kościele, dyskretnej, by najważniejszy był Chrystus.
Druga lekcja to Światowe Dni Młodzieży w Krakowie i czas przygotowań do spotkania Papieża z Kościołem młodych. Trzyletni okres mobilizacji i solidarnego wysiłku wielu środowisk, którym na co dzień nie zawsze jest po drodze, zrodził przekonanie, że w Kościele jest miejsce dla każdego, że naszą rolą jest stworzenie przestrzeni dla spotkania z Jezusem, a nie wypełnianie jej swoimi projektami. To oddanie głosu młodym, współpraca ze świeckimi i przekazanie w ich ręce dużej części odpowiedzialności, codzienne wspólne budowanie dzieła, które było większe od nas, naszych uzdolnień i kompetencji, zaowocowało ostatecznie doświadczeniem Kościoła tętniącego życiem, radością i entuzjazmem, Kościoła, który – jak mówił papież Franciszek – jest zawsze młody, bo poruszany Duchem Bożym.
Trzecią lekcję przyniósł ostatni czas naznaczony pandemią, który zweryfikował nasze chrześcijańskie postawy i dla wielu okazał się próbą wiary. Chodzi nie tylko o śmiercionośnego wirusa, lecz także o zło, kaleczące ciało, duszę i psychikę maluczkich. Zło, które niestety podatny grunt znalazło także w Kościele. Czy Kościół, którego podstawową misją jest głoszenie ewangelicznej prawdy i prowadzenie do zbawienia, może swą misję pełnić dalej nie licząc się z troskami wiernych i ich niezaleczonymi ranami? Czy Kościół, który głosi wielkie rzeczy, a zapomina o zwykłym ludzkim miłosierdziu, jest jeszcze Kościołem Chrystusa?
Oby te trzy lekcje stały się dobrym fundamentem dla Kościoła dziś. Oby wierzący, błądzący i szukający prawdy i szczęścia odkryli na nowo, że jedynym lekarstwem na trudne czasy jest umiłowanie Miłości, czyli Chrystusa, który jest jedynym sensem naszej służby, jest całym naszym życiem.
* * *
Tekst pierwotnie ukazał się na Facebooku bp. Damiana Muskusa
Skomentuj artykuł