Była wierną muzułmanką. Po tragedii odnalazł ją Jezus. "Czułam, jak Jego wzrok przeniknął do mojego serca"
Pochodzi z kraju, w którym prawie nie ma chrześcijan. Mimo to Chrystus odnalazł ją w momencie ogromnej życiowej tragedii. Przeczytajcie świadectwo Swietłany.
Swietłana urodziła się w Związku Radzieckim, kiedy na terenie obecnego Turkmenistanu mieszkało wielu Rosjan. Część z nich wyznawało chrześcijaństwo, było prawosławnymi.
Pierwsze kontakty z chrześcijaństwem i życiowa tragedia
To wtedy Swietłana zetknęła się z chrześcijaństwem po raz pierwszy: - W dzieciństwie bardzo lubiłam krzyżyki. Nie wiedziałam, co to jest, było to dla mnie tajemnicą, ale bardzo lubiłam krzyż.
Jako Turkmenka była jednak muzułmanką i jako muzułmanka wyszła za mąż. Sytuacja zmieniła się w momencie życiowej tragedii. "Gdy zmarł mój mąż, zostałam z moimi dwoma synami i córką" - mówi Swietłana - "To było straszna sytuacja, było nam bardzo ciężko, czasem nie mieliśmy nic do jedzenia, brakowało nawet na chleb".
Podobnie jak w wielu krajach muzułmańskich, to mąż odpowiadał za utrzymanie rodziny. Głównym obowiązkiem Swietłany było dbanie o gospodarstwo domowe i dzieci. Śmierć męża spowodowała, że zostali bez środków do życia, ale wpłynęło to również na stan psychiczny kobiety.
Mimo pomocy sąsiadów (muzułmanie tradycyjnie opiekują się sierotami i wdowami), Swietłana była bardzo samotna. "Czułam się nikomu niepotrzebna" - wspomina kobieta - "Cały czas płakałam i mówiłam, że nie chcę żyć". Sąsiedzi przynosili jej modlitwy po arabsku: - "Czytałam je, czytałam, ale nic mi to nie pomagało".
Spotkanie Jezusa Chrystusa
Wtedy, widząc że sytuacja jest poważna, jedna ze znajomych poleciła jej odwiedzić katolickich księży - ojców oblatów z Polski - którzy pracowali w Aszchabadzie, stolicy Turkmenistanu. Spotkała o. Andrzeja Madeja OMI.
- Kiedy w salce zobaczyłam zdjęcie twarzy Chrystusa z Całunu Turyńskiego, czułam, jak jego wzrok przeniknął do mojego serca. - mówi Swietłana - Poczułam, że chcę tam przychodzić. I tak w październiku 2000 roku zaczęłam moją drogę do chrześcijaństwa. Przez dwa lata razem ze średnim synem chodziliśmy na katechumenat i potem przyjęliśmy chrzest.
Bóg zmienił w jej życiu wszystko, łącznie z charakterem, przyznaje kobieta. - Po chrzcie doświadczyłam wielu cudów i łask, których nie potrafię wyjaśnić, ale widzę je wyraźnie. (...) Pojawiło się we mnie pragnienie, żeby opowiadać wszystkim ludziom, że Jezus jest Zbawicielem - dodaje.
Obecnie pracuje w grupie oazowej w Turkmenistanie i głosi Słowo Boże: Jeżdżę teraz z o. Andrzejem po różnych miejscowościach i opowiadam o Jezusie Chrystusie. To daje mi wielką radość. Całe moje życie jest inne. Jestem szczęśliwą kobietą - mówi Swietłana.
Swietłana odwiedziła Polskę na zaproszenie ks. Jana Wypiora pracującego w parafii w Kielczy (woj. opolskie). Świadectwo Swietłany z Turkmenistanu można przeczytać w opolskim wydaniu "Gościa Niedzielnego".
Kościół katolicki w Turkmenistanie
Andrzej Madej OMI jest jednym z nielicznych misjonarzy w Turkmenistanie pracującym dla niewielkiej wspólnoty katolickiej (ok. 200 osób w skali całego kraju).
Polski oblat, który na czele misji stoi od początku jej utworzenia przez Jana Pawła II w 1997, mówił dla agencji Fides, że przez cały rok wspólnota przeżywa "doświadczenie gościnności międzywyznaniowej", gdyż w kaplicy katolickiej w stolicy kraju - Aszchabadzie niemal w każdą niedzielę gromadzi się wspólnota ewangeliczna Słowo Życia.
W Turkmenistanie, zajmującym powierzchnię 488,1 tys. km kw. i zamieszkanym przez ok. 5,3 mln obywateli, przeważa islam, wyznawany przez ok. 93 proc. mieszkańców. Drugą wspólnotą wyznaniową są prawosławni - w zdecydowanej większości Rosjanie - ponad 5 proc.
Wierni katoliccy zaczęli się tam pojawiać mniej więcej w drugiej połowie XIX wieku, głównie za sprawą zesłańców (m.in. polskich), którzy trafiali także na te ziemie. Na początku XX stulecia żyło tam już ok. 5 tysięcy katolików, którzy mieli parafię w Aszchabadzie oraz kilka kaplic w Krasnowodzku, Czardżou, Mary i Kyzył Arwacie.
W czasach sowieckich Kościół w praktyce tam nie istniał. Dopiero po ogłoszeniu niepodległości kraju 27 października 1991 stało się możliwe odrodzenie katolicyzmu na tym obszarze. 13 kwietnia 1991, a więc jeszcze przed rozpadem ZSRR, Jan Paweł II utworzył administraturę apostolską Kazachstanu i Azji Środkowej, obejmującą m.in. właśnie Turkmenistan, a 26 czerwca 1997 ustanowił oddzielną misję "sui iuris" Turkmenistanu, mianując jednocześnie pierwszym jej przełożonym niespełna 36-letniego wówczas polskiego oblata o. Andrzeja Madeja i powierzając oblatom Maryi Niepokalanej opiekę duszpasterską nad wiernymi w tym kraju. W 2010 rząd oficjalnie uznał wspólnotę katolicką a polskiego zakonnika za jej zwierzchnika. Wierni zbierają się w stołecznej kaplicy pw. Przemienienia Pańskiego.
Stolica Apostolska nawiązała stosunki dyplomatyczne z Turkmenistanem 10 lipca 1996, przy czym przy rządzie w Aszchabadzie akredytowany jest nuncjusz apostolski w Turcji, urzędujący na co dzień w Ankarze - od 19 marca 2016 jest nim Amerykanin abp Paul F. Russell. Warto jeszcze dodać, że do czasu uznania przez władze obecności katolickiej w tym kraju o. Madej mógł tam przebywać formalnie jako przedstawiciel nuncjatury w Turkmenistanie.
* * *
W ostatnim czasie pojawiło się sporo złych wiadomości o katolikach i Kościele. Media tak mają, że skupiają się na złu i sensacji. Chcemy jednak dawać prawdziwy obraz, pokazać dobro, które płynie z Kościoła. Czy znasz jakieś dobre historie? Znasz fajnego księdza lub robicie coś fajnego przy parafii lub ze wspólnotą? A może przeżyłeś coś takiego, co zmieniło twoje życie? Napisz do nas (kliknij tutaj lub w baner) >>
Skomentuj artykuł