Były rosyjski ksiądz: "Dla mnie światło i siła pozostają w Ewangelii"
Przez wiele lat był kanclerzem moskiewskiej kurii, a także dyrektorem Caritas. Po rezygnacji z wszystkich posług i kapłaństwa zaczyna właśnie świeckie życie. O sytuacji swojej i rosyjskiego Kościoła były już ksiądz Igor Kowalewski opowiedział w obszernym wywiadzie dla rosyjskiego niezależnego portalu chrześcijańskiego „Credo.Press”.
Były duchowny przyznał, że jego odejście z kapłaństwa spotkało się z dużym oddźwiękiem. Pytano go o dalsze plany życiowe, grupa świeckich wezwała go do powrotu do posługi duchownej, a kilku biskupów z paru krajów zapraszało go do przyjazdu do nich na wypoczynek lub do podjęcia pracy duszpasterskiej w ich diecezjach. Kowalewski oświadczył, że zerwał już z kapłaństwem i wszelkimi strukturami kościelnymi, w tym także z Caritasem, którego dyrektorem był do 11 listopada.
Toksyczne środowisko
Jak przyznał, obecnie może sobie pozwolić na „bardziej beznamiętne mówienie o tym, jak żyło i czym żyje to wyznanie w Rosji, opierając się na własnym doświadczeniu”. Opowiedział, że stan jego nerwów zaczął się pogarszać już w 2016, gdy rozpoczęły się procesy sądowe w sprawie zwrotu budynków kościelnych na stołecznym Milutińskim Prierieułku. Stało się tak głównie z powodu braku wsparcia ze strony archidiecezji, o czym już wówczas powiadamiał abp. Paolo Pezziego, moskiewskiego metropolitę. Dwóch psychologów zagranicznych udzieliło mu, niezależnie od siebie, tej samej rady: wyjść ze środowiska toksycznego. „Stan duchowy i zdrowie psychiczne są w takim wypadku najważniejsze, nie mówiąc już o godności” – podkreślił Kowalewski. Jak powiedział, rozpoczynając obecnie całkowicie świeckie życie, nie pogardzi żadną pracą, łącznie z fizyczną, tym bardziej że jako 56-latek ma już duże doświadczenie.
Były ksiądz nie porzuca wiary
Jak chce pogodzić odejście z kapłaństwa z byciem katolikiem? Jak mówi, zamierza nadal żyć wiarą, która – jak zaznaczył – zawsze jest ryzykiem.
„Byłoby komfortowo, ciepło i wygodnie w ogóle nic nie robić przez te wszystkie lata, nie podejmować różnych ryzykownych spraw, nie bronić interesów Kościoła ani «łatać dziur», ale po prostu odprawiać Msze, moralizować, głosić kazania, czasami jakieś wykłady, być proboszczem dużej, jak na warunki rosyjskie, stuosobowej parafii, żyjąc przy tym dzięki dotacjom z zewnątrz (…), wołając na cały świat o «wielkiej misji ewangelizacji Rosji» lub o «świętej Rusi»” – powiedział szczerze były ksiądz. „Ale – dodał - Bóg widocznie powołał mnie do czegoś innego”.
Zdaniem byłego już kanclerza Kurii w Moskwie posługa w Kościele katolickim w Rosji „to rzeczywiście krzyż”. Jak powiedział, przez wszystkie te lata upewnił się nie tylko co do Bożej obecności w świecie, ale też istnienia i działania diabła.
"Intrygi Złego to prawda zmieszana z kłamstwem"
„I o tym wierzący winni pamiętać, że intrygi Złego to nie tyle kłamstwo, ile prawda zmieszana z kłamstwem, zamiana pojęć, manipulowanie religią, przywłaszczenie świętości, jak w ewangelicznym kuszeniu Jezusa” – przekonywał były kapłan. Dodał, że wszystko to jest rzeczywistością naszych czasów, w tym także samego Kościoła „i z tym musimy się stykać”.
Rozmówca Credo.Press wyjaśnił, że Kościół katolicki w Rosji jest słaby pod każdym względem – materialnym i społecznym, nie jest w stanie ani samodzielnie istnieć, ani prowadzić własnym kosztem znaczących społecznie spraw. Niemal całkowicie zależy od finansowania z zewnątrz a „często też od bardzo specyficznych, jeśli można tak powiedzieć, zasobów ludzkich”. Na różne ambitne programy przeznaczano albo znacznie mniej środków, albo bez uwzględniania ryzyka i strategii rozwoju, co ostatecznie prowadziło do ich straty – tłumaczył dalej były duchowny. Dlatego, dodał, trzeba było szukać inwestorów, żeby doprowadzić do końca rozpoczęty projekt albo przynajmniej odzyskać część wydatków lub żeby po prostu zachować twarz. A wszystko to działo się na bezpośrednie polecenie kierownictwa lub za jego zgodą.
Rzeczywiste potrzeby Kościoła w Rosji są inne
Kowalewski zaznaczył, że w odniesieniu do obiektów na Milutińskim Pierieułku ważniejsza od spraw finansowych była sama strategia Kościoła katolickiego w tym kraju: czy ma to być „misja” czy „obecność” i jak należy rozumieć te pojęcia. Przypomniał w związku z tym słowa ówczesnego metropolity (obecnie patriarchy) Cyryla, który jako przewodniczący Wydziału Zewnętrznych Kontaktów Kościelnych Patriarchatu Moskiewskiego powiedział kiedyś, że rozdęte struktury Kościoła katolickiego w Rosji nie odpowiadają rzeczywistym potrzebom wspólnoty wiernych.
Było to w okresie bardzo napiętych stosunków prawosławno-katolickich. Nikt wtedy nie podjął szerszej dyskusji na ten temat, a spory dotyczyły głównie prozelityzmu i grekokatolików, które „pod wieloma względami były problemami sztucznymi w porównaniu ze sprawą struktur” – stwierdził Kowalewski i przyznał, że słowa obecnego patriarchy były „rzeczywiście prawdziwe”.
"Dla mnie światło i siła zostają w Ewangelii"
Były ksiądz opowiedział też o początkach swej posługi w Moskwie, gdy na terenie jedynego wówczas kościoła katolickiego w tym mieście – św. Ludwika istniały dwie parafie: miejscowa, od potocznej nazwy kościoła zwana „francuską” i druga – św. Piotra i Pawła, zwana „rosyjską” lub „polską”. Proboszczowie obu wspólnot byli wrogo do siebie nastawieni, chociaż mieszkali w tym samym budynku, a on musiał pośredniczyć między nimi, gdy trzeba było np. uregulować czynsz. „Taka to była «jedność w Chrystusie»” – stwierdził nie bez ironii Kowalewski.
„Cóż można krótko powiedzieć o dzisiejszym Kościele katolickim w Rosji? Zbudowano zamek na piasku i teraz próbuje się w nim zaklejać dziury – tak bym scharakteryzował obecny stan struktur kościelnych.” – mówił były duchowny. Jak dodał, zapomniano przy tym, że ten dom miał niegdyś swój kamień [węgielny], którym jest wielowiekowa tradycja w Rosji, nie przerwana nawet w czasach sowieckich. „Ale kamień ten obrzucono piaskiem i zbudowano na nim nowy dom, i to bez żadnych planów. A przecież katolicyzm uczy realizmu i od tego należy wychodzić, od rzeczywistej liczby katolików, rzeczywistych potrzeb i możliwości, troski o konkretnych ludzi, a nie snuć abstrakcyjnych rozważań o miłości” – stwierdził Kowalewski. Dodał, że o nim, jako o „żołnierzu wyklętym”, mogą myśleć, co chcą, on woli realizm. „I właśnie dlatego nie zamierzam wracać do Rosji ani kontynuować posługi, ale wiarę zachowam. Dla mnie światło i siła pozostają w Ewangelii” – zakończył swą wypowiedź były kanclerz Kurii Archidiecezji Matki Bożej w Moskwie.
Źródło: KAI / mł
Skomentuj artykuł