Co egzorcysta radziłby ludziom wierzącym?
Im bardziej człowiek zatraca wiarę w jedynego Boga, tym bardziej rozwija się religijność niższego rzędu a wtedy nasila się zainteresowanie magią czy ezoteryzmem - ocenia w rozmowie z KAI egzorcysta archidiecezji warszawskiej ks. Andrzej Grefkowicz. Jednakże na pytanie czy wierzący mają się czego bać odpowiada: powinni starać się być wierni Panu Jezusowi, czytać Ewangelię i spać spokojnie.
KAI: Czy egzorcyści to kościelni "supermeni"?
Ks. Andrzej Grefkowicz: Egzorcysta to rzadko spotykany ksiądz więc pewnie już samo to robi wrażenie, ale z takim określeniem, że jest to supermen nie spotkałem się. Ja nie jestem kimś, kto bierze za rogi diabła, z nim się mocuje i go wyrzuca.
Są bardzo zwyczajnymi ludźmi, którzy poprzez swojego biskupa dostali misję od Kościoła do podejmowania egzorcyzmów. Jak czytamy w Rytuale, powinni odznaczać się pobożnością, wiedzą, roztropnością i nieskazitelnością życia. Posługa egzorcysty jest uzależniona od pobożności i zaangażowania kapłana, który ją pełni. To inaczej niż w przypadku sakramentów, które są skuteczne niezależnie od tego czy szafarz jest pobożny czy nie.
Moja posługa towarzyszy człowiekowi, który decyduje się na drogę nawrócenia: odcięcia się od zła i jakiegokolwiek związania ze złym duchem i szuka innego rozwiązania: ratunku i oparcia w Jezusie Chrystusie. To jest posługa towarzyszenia poprzez modlitwę a także poprzez formułę egzorcyzmów. "Sukces" ma miejsce wtedy, kiedy osoba dręczona, bo nie tylko opętana, rzeczywiście decyduje się zmienić kierunek swego życia. Bywa, że ta decyzja jest jednoznaczna i wtedy posługa z mojej strony jest krótka, a czasem decyzja dojrzewa powoli i wtedy posługa egzorcysty trwa dłużej, nawet latami. Takie przypadki też mamy.
Egzorcyzm jest pewnego rodzaju "liturgią Kościoła". Została ona w 1999 r. opracowana przez watykańską Kongregację ds. Kultu i Dyscypliny Sakramentów w specjalnej księdze - Rytuale. Rytuał to zestaw różnych modlitw i tekstów biblijnych, zawiera także samą formułę egzorcyzmu. W ścisłym znaczeniu jest on modlitwą skierowaną do Boga z prośbą o uwolnienie od złego ducha oraz w drugiej części - formułą imperatywną, w której egzorcysta w imieniu Jezusa Chrystusa zwraca się do złego ducha i nakazuje mu odstąpienie od nękanego człowieka.
Zły duch pewnie miałby na to ochotę, tylko że, takie mam wrażenie, jesteśmy chronieni modlitwą Kościoła, samym działaniem Jezusa Chrystusa, że rzeczywiście nic nam się nie dzieje. Przynajmniej jeśli chodzi o sytuację polską, to nie znam takiego przypadku, żeby ktoś został jakoś specjalnie poszkodowany. Czasem jakieś małe dolegliwości mają miejsce, ale na drodze życia chrześcijańskiego jest czymś normalnym, że różnego rodzaju przeciwności czy cierpienia są codziennością.
Powiedziałbym, że kuszenia mają miejsce, ale w tym wypadku bardziej sprawdzałaby się zasada św. Ignacego, że kuszenia, czy ataku złego ducha należy spodziewać się tam, gdzie ktoś jest najsłabszy. Zły duch będzie szukać miejsca najsłabszego i atakować ten słaby punkt. W zależności od tego kto i z jakimi słabościami się zmaga, tam musi się liczyć z kuszeniami.
To jest bezwzględnie konieczne. Żeby podejmować tego rodzaju rozeznanie, korzystamy zwłaszcza z reguł św. Ignacego, ale nie tylko, bo starożytne doświadczenie Kościoła pierwszych wieków jest też bardzo ważne. Korzystamy z doświadczenia ojców pustyni i świętych; tego, w jaki sposób oni zmagali się ze złym duchem. Zebrane w ciągu wieków doświadczenia Kościoła są bardzo cenne.
To jest złożony problem. Owszem, są takie objawy, które ewidentnie są znakami opętania. Jeżeli np. człowiek, który nie uczył się i nie zna żadnego języka obcego nagle zaczyna rozumieć co się do niego mówi w nieznanym dla niego języku lub kiedy sam zaczyna nim mówić. Jeżeli zaczyna sygnalizować wiedzę o sprawach, które normalnie dla człowieka są zakryte tzn. w zwyczajny sposób nie mógłby tego wiedzieć bo np. przebywa w jednym miejscu a dokładnie wie, co się w tym czasie dzieje zupełnie gdzie indziej, jakby tam był, a to się potem potwierdza, wówczas znaczy to, że mamy do czynienia z jakimiś umiejętnościami ponadludzkimi, duchowymi. A rozróżnić między Bożym duchem a złym duchem to już nie jest trudno.
Gorzej w przypadkach, gdzie te objawy są zbliżone do chorobowych jak np. długotrwałe depresje lub gdy ktoś mówi, że słyszy głosy - wówczas są to trudniejsze kwestie do rozstrzygnięcia. Potrzebny jest wywiad z taką osobą i tu już wchodzi w grę rozeznanie duchowe. Jeżeli w wywiadzie wyjdzie, że w życiu tego człowieka miały miejsce jakieś praktyki okultyzmu to należy spodziewać się, że przynajmniej w jakimś stopniu będziemy mieli tutaj do czynienia z działaniem złego ducha. Tam, gdzie od strony funkcjonowania człowieka praktyk okultyzmu nie widać, wtedy raczej trzeba by się spodziewać czegoś innego, raczej choroby.
Z kolei jeśli psychiatrzy podejmują pomoc i widzą, że jest ona nieskuteczna a człowiek funkcjonuje niby jako psychicznie chory a jednak jego objawy chorobowe są nietypowe, to moim zdaniem wymagałoby to wtedy przynajmniej konsultacji z egzorcystą.
W 1992 roku Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) wpisała trans i opętanie jako odrębną kategorię psychopatologiczną do międzynarodowej klasyfikacji zaburzeń psychicznych i zaburzeń zachowania ( ICD-10). Co Ksiądz na to?
Zawsze tam, gdzie ktoś przekracza przestrzeń, w której jest kompetentny i jeżeli zaczyna orzekać o przestrzeni, która już wybiega poza dziedzinę, którą się zajmuje, naraża się na różnego rodzaju błędy a może nawet śmieszność. Robi przy tym krzywdę drugiemu człowiekowi. Gdybym ja, spotykając się z człowiekiem miał wrażenie, że dostrzegam u niego objawy, które będą wskazywały na uzależnienie od złego ducha a stwierdzałbym autorytatywnie, że on nie jest chory psychicznie, że nie są mu potrzebne lekarstwa czy terapia - to wykraczam poza swoje kompetencje. Tak, jak ja nie mogę powiedzieć, że ktoś nie jest chory, czy nie jest zdrowy psychicznie, bo to należy do kompetencji lekarza, tak lekarz psychiatra nie może powiedzieć: "ten człowiek nie jest opętany".
To jest w ogóle dziwne i śmieszne, że ktoś na takie orzeczenia się sili.
A z perspektywy teologicznej, czy egzorcystom jest potrzebna demonologia? Kiedyś teologia - angelologia zajmowała się aniołami, a czy teraz potrzebna jest specjalizacja o demonach?
Ks. Aleksander Posacki, który czasem określa się jako demonolog jest dla nas egzorcystów nie do przecenienia właśnie przez swoją refleksję teologiczną nad różnymi współczesnymi przejawami okultyzmu. Jego refleksja jest prowadzona na pograniczu między tymi nowymi nurtami psychologii i medycyny, które wykraczają poza granice swojej dziedziny i zaczynają wchodzić w okultyzm. To trudne zadanie, ale spojrzenie filozoficzne jest pewnego rodzaju pomostem między rzeczywistością wiary a rzeczywistością poznawczą nauki i daje możliwość interpretowania i określania granic.
Doświadczenie religioznawcze uczy też, że im bardziej człowiek zatraca wiarę w jedynego Boga, tym bardziej rozwija się religijność niższego rzędu, poniekąd związana z "patologią religijną", wtedy wyraźnie nasila się zainteresowanie magią czy ezoteryzmem.
- Powinni starać się być wierni Panu Jezusowi, czytać Ewangelię i spać spokojnie.
Skomentuj artykuł