Co mogą zmienić dominikanie i Kościół, by nie dochodziło do nadużyć? Oto rekomendacje

Fot. Depositphotos.com
Raport Komisji Ekspertów / mł

Opublikowany 15 września przez niezależną komisję ekspercką raport „dotyczący działań Pawła M. i instytucji Prowincji w jego sprawie” zawiera ponad dwadzieścia stron rekomendacji. To sugestie i wskazówki, sformułowane przez członków komisji, podpowiadające dominikanom, co zmienić w organizacji życia i formacji zakonnej, by zapobiec kolejnym nadużyciom. To również wskazówki dla całego polskiego Kościoła.

Komisja przyjrzała się wnikliwie czternastu obszarom, które wymagają nowej organizacji, poprawek i zmian, począwszy od kwestii prawnych, poprzez formacyjne, aż do kwestii wspólnoty i odpowiedzialności. Oto niektóre z rekomendacji.

Koniecznie uporządkować kwestie prawne

„Od strony prawnej postępowanie w sprawie Pawła M. prowadzone było w sposób zdumiewająco niekompetentny, zarówno na poziomie Polskiej Prowincji, jak i Przełożonego Generalnego Dominikanów (przy rozpoznawaniu rekursu Pawła M.).” – zaznaczają autorzy raportu. Zwracają także uwagę, że zaniedbania związane z nieznajomością prawa dotyczą także Pawła M., który „przez lata był przez przełożonych poddawany w sposób bezprawny ograniczeniom w sprawowaniu władzy święceń, nie zagwarantowano mu prawa do obrony ani nie zapewniono obiektywnego rozpoznania jego sprawy w przewidzianej prawem kanonicznym procedurze. (…) Pozbawiono go na tej podstawie możliwości życia zgodnego z istotą kapłaństwa i charyzmatem dominikańskim.”

DEON.PL POLECA

W związku z tym komisja zarekomendowała dominikanom m.in. większą profesjonalizację administracji zakonnej Prowincji. „Doradca prawny Prowincji nie może pełnić roli posłusznego wykonawcy woli przełożonego, celem jego działania jest zagwarantowanie, by urząd Prowincjała działał zgodnie z prawem i z zachowaniem bezpieczeństwa prawnego całej Prowincji.” – podkreślono w rekomendacji. Zaznaczono też, że doradztwo prawne w poważnych sprawach powinno być dokumentowane.

Nie przyjmować, że samo bycie dominikaninem jest gwarancją dobra

Przekonanie o potędze dominikańskiej legendy stało się jedną z przyczyn lekceważenia faktów i nierealistycznego podejścia do problemu, który w początkowym etapie konsekwentnie, choć nieudolnie, był negowany, a później nigdy nie został poważnie podjęty i przebadany, a w konsekwencji przez wszystkie te lata rozwijał się z różną dynamiką, lecz praktycznie bez większych przeszkód.” – zauważają autorzy raportu.

To zbytnie zaufanie do ukształtowanej przez wieki tożsamości w przypadku Pawła M. okazało się zgubne. Praktyczny brak kontroli i superwizji zakończył się ogromnymi stratami zarówno dla pokrzywdzonych, jak i dla zakonu. „Nie samo bycie dominikaninem gwarantuje dobre wykonanie misji, ale rzetelna praca w służbie ludu Bożego.” – czytamy w raporcie. D

Dlatego członkowie komisji rekomendują, by zakon na wszystkich płaszczyznach życia i pracy starał się stosować współczesne – a nie archaiczne – narzędzia z zakresu psychologii, formacji, zarządzania, superwizji i audytu.

Nie wahać się karnie usuwać z zakonu

Jednym z pytań, które pojawiają się przy lekturze raportu, jest pytanie o to, dlaczego Paweł M., mimo działalności duszpasterskiej prowadzonej w rażąco krzywdzący sposób, nie został ani trwale suspendowany, ani wydalony z zakonu. To środek ostateczny, pozwalający jednak na skuteczne zapobieżenie ludzkiej krzywdzie.

Dlatego też komisja zachęca dominikanów, by, „gdy wymaga tego sytuacja – gdy materia dokonanych czynów jest poważna, zaś Zakon nie jest w stanie zapewnić odpowiednich warunków, mających na celu odizolowanie sprawcy od przyszłych ewentualnych pokrzywdzonych – nie wahać się(albo przynajmniej dopuszczać możliwość) karnego usunięcia takiego zakonnika ze swych szeregów.”

Nie ulegać presji demografii wobec malejącej liczby powołań

Tę rekomendację autorzy raportu formułują bardzo jasno: „Sugerujemy, aby nie ulegając presji demografii – zwłaszcza wobec malejącej liczby powołań – nie obawiać się usuwania ze swych szeregów tych, którzy nie spełniają jasno określonych norm, a zwłaszcza nie osiągnęli odpowiedniego poziomu dojrzałości osobowej, która we wspomnianym modelu pełnego zaufania pozwoliłaby im dobrze funkcjonować w Zakonie.”

To bardzo ważna wskazówka, którą powinny zastosować do siebie nie tylko zgromadzenia zakonne, ale wszystkie seminaria kształtujące przyszłych duchownych. Choć malejące z roku na rok liczby powołań kapłańskich i zakonnych budzą lęk i skłaniają do przymykania oka na sprawy, które w latach obfitych naborów byłyby powodem usunięcia kandydata do święceń, nie można w ten sposób podchodzić do formowania przyszłych duszpasterzy.

Nazywać rzeczy po imieniu, bez kazuistyki

„Sygnały na temat działalności Pawła M. spływały do władz Zakonu oraz do poszczególnych Braci przez blisko trzydzieści lat. Często jednak – zarówno dawniej, jak i w niedalekiej przeszłości – nie zadano sobie trudu, aby je we właściwy sposób nie tylko zweryfikować i zinterpretować, ale nawet przyjąć do wiadomości.

Zbyt często zamiast współczucia, stosowano zasady kazuistyki: szukano dosłownych stwierdzeń, z góry uznając, że „zgwałcenie” nie jest w istocie zgwałceniem, jeśli nie zostało dosłownie w taki sposób nazwane na piśmie, podobnie interpretowano zachowania naruszające intymność seksualną podczas spowiedzi, traktując je co najwyżej jako działania „na granicy”, ale nie nazwano ich dosłownie „solicytacją”.” – czytamy w raporcie.

Bardzo starannie dobierać osoby, które zajmują się pokrzywdzonymi

Jak zauważają autorzy raportu, wśród dominikanów w sprawie Pawła M. dochodziło często do jeszcze innego nadużycia, w myśl zasady „bezgranicznej wiary swoim, przy jednoczesnej bezgranicznej nieufności wobec obcych”. Podkreślona została także szkodliwość klerykalnego formalizmu na etapie przyjmowania zgłoszeń, który według komisji daje wrażenie „zabawy z osobą pokrzywdzoną” i w rzeczywistości zamiast zapoczątkować proces uzdrowienia, jeszcze bardziej pogłębia traumę i cierpienie.

Stąd właśnie sugestia, by „bardzo starannie dobierać osoby, którym powierza się odpowiedzialne funkcje związane z kontaktem z pokrzywdzonymi oraz zgłaszającymi przypadki wszelkich nadużyć, a także zadbać o ich szkolenie i formację.” Przede wszystkim powinny to być osoby cechujące się zdolnością do empatii oraz profesjonalizmem w działaniu; być może pożyteczną rzeczą byłoby też, aby w sprawach tych Braci wspomagały kompetentne osoby spoza Zakonu, w tym także kobiety.

Nie przymykać oczu i nie zamiatać pod dywan

Autorzy raportu ujmują ten temat bardzo prosto.

„Jednym z wielkich grzechów współczesnego Kościoła, zmuszonego do rozliczenia się z własną przeszłością, jest złudne przekonanie, że problemem, który domaga się reakcji, jest wyłącznie to, co zostało wyciągnięte na światło dzienne. Wielu przełożonych kościelnych, nie tylko w Polsce, ale i na świecie, podejmuje działania dyscyplinarne dopiero wówczas, gdy zostaną do tego zmuszeni.”

By zapobiec takim sytuacjom, komisja zarekomendowała dominikanom rzetelne badanie wszystkich zgłoszeń nadużyć i poważne podchodzenie do wszystkich spraw, w których zachodzi podejrzenie o niewłaściwe zachowanie wobec innych ludzi.

Nie udawać, że sprawa Pawła M. to tylko zły sen

„Ponieważ wielu Dominikanów do dzisiaj nie wierzy w to, co się stało za przyczyną Pawła M., uważając to za zły sen lub przesadne i wyolbrzymione nagłośnienie czegoś, co jest trudne do udowodnienia, dlatego rekomendujemy, aby stworzyć odpowiedni program formacji „ku wrażliwości”, który objąłby wszystkich Braci bez względu na wiek.” – podkreślają twórcy raportu.

Co byłoby zadaniem takiego programu? Przede wszystkim – uświadomienie ogromu zła, jakiego może dokonać jeden człowiek, ale jakie dodatkowo może zostać spotęgowane przez bierność innych. To właśnie dałoby dominikanom podstawową wiedzę na temat przyczyn i skutków nadużyć wobec osób objętych działalnością duszpasterską Zakonu i mogłoby nauczyć właściwego reagowania na niepokojące sygnały.

Nie mierzyć sukcesu liczbami, pieniędzmi, sławą

Komisja sugeruje także, by zrezygnować z „mierzenia sukcesu duszpasterskiego Braci w kategoriach ekonomicznych i statystycznych”. Jak zostało podkreślone, miarą owocu duchowego nie są ani liczby, ani tym bardziej finansowe wpływy.

Niestety takie myślenie jest dzisiaj dość powszechne, a w połączeniu z niebezpieczeństwem „bezkarności Braci, nadmiernie korzystających z wolności, jaką zapewnia im Zakon”. Dlatego komisja zarekomendowała weryfikację statusu tych zakonników, którzy korzystają ze szczególnych przywilejów - czy to związanych z piastowaniem określonych urzędów w Zakonie, czy to tych, którzy zdobyli sobie sławę „gwiazd”.

Zadbać o właściwy poziom formacji, by nie prowadzić wiernych na manowce

Jak zauważają autorzy raportu, Paweł M., jako doktor teologii, był tym samym częścią „intelektualnych elit Zakonu”, jednak nie znajdowało to odzwierciedlenia w głoszonych przez niego treściach. W jego pracy duszpasterskiej pojawiała się zarówno „tania”, nieprofesjonalna psychologia, a duszpasterstwo było oparte o fałszywą, negatywną wizję świata, która teoretycznie stawia na walkę z diabłem, w rzeczywistości jednak stanowi zadziwiającą fascynację i kult zła.

Dlatego kolejna z rekomendacji jest następująca:

„Rekomendujemy, aby pilnie przyjrzeć się jakości studiów i formacji młodych Dominikanów oraz metodom jej weryfikacji, aby ci, którym powierza się obowiązki duszpasterskie, rzeczywiście byli prawdziwymi ekspertami w sprawach duchowych i nie sprowadzali wiernych na manowce.

Dalej rekomendujemy, aby ustalić jasne kryteria i wymogi, jakie odnoszą się do wszystkich na poszczególnych etapach formacji. Decyzje o dopuszczeniu lub niedopuszczeniu na dalsze etapy życia zakonnego nie mogą być uznaniowe i niemerytoryczne, ale każdy: zarówno młodzi, jak i starsi, powinni wiedzieć, co należy spełnić i co osiągnąć, aby iść dalej, a także co wyklucza możliwość kontynuowania życia zakonnego.”

Nie traktować święceń jako końca formacji i superwizji

To kolejna bardzo ważna nie tylko dla dominikanów, ale dla całego Kościoła uwaga, zawarta w ostatniej części raportu.

Dużą słabością w całym Kościele jest stawianie święceń kapłańskich jako punktu granicznego nie tylko formacji (wielu zakonników po święceniach nie zdobywa już żadnych innych umiejętności) oraz superwizji i weryfikacji na poziomie przydatności do spełniania określonych funkcji, w tym funkcji duszpasterskich.

W wielu przypadkach, jeśli ktoś nie jest traktowany jako kandydat do objęcia odpowiedzialnych urzędów, nigdy nie przeprowadza się weryfikacji jego przydatności do czegokolwiek, także do posługi związanej z udzielaniem sakramentów (przykładem może być sprawowanie sakramentu pokuty: nikt przed święceniami nie może się tego nauczyć, bo nie ma prawa tego robić, a kiedy już zacznie spowiadać, w praktyce przez całe życie bazuje na własnej intuicji i stopniowo zdobywanym doświadczeniu, które jednak nie podlega merytorycznej ocenie). Zasadniczo, nikt nie wspiera kapłanów w zdobywaniu głębszej kompetencji.”

Jakie rozwiązanie proponuje komisja?

„Sugerujemy, aby zadbać o odpowiedni poziom stałej formacji, obejmującej wszystkich dominikanów, która uwzględniałaby bieżące problemy, z jakimi musi skonfrontować się Kośció i Zakon, jaka też dawałaby im narzędzia do podejmowania skutecznej pracy, uwzględniającej te aktualne i realne potrzeby.”

Uwagi, które dotyczą nie tylko dominikanów

Wymienione wyżej rozwiązania to tylko mała część rekomendacji, które przygotowała komisja ekspercka badająca sprawę Pawła M. Ich wdrożenie może jednak zapobiec wielu problemom, obecnie doskwierającym zakonowi kaznodziejskiemu, i nadać mu nową, ewangeliczną jakość.

Jak jednak zaznaczają autorzy raportu: „Chcieliśmy, aby ten fragment pobudzał braci Zakonu do dyskusji i odnosił się do zjawisk zachodzących wewnątrz życia zakonnego. Oczywiście, prezentowane uwagi mają szerszą aktualność, dotyczą życia innych wspólnot i Kościoła jako takiego. Nie prezentujemy ich w duchu nieomylności, są to nasze spostrzeżenia i sugestie, które formułujemy na tle zbadania jednostkowego skandalu, który – przypomnijmy – nie może być odbierany jako prawda o dominikanach.”

Źródło: Raport Komisji Ekspertów / mł

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Co mogą zmienić dominikanie i Kościół, by nie dochodziło do nadużyć? Oto rekomendacje
Komentarze (14)
BA
~Basia Anna
23 września 2021, 19:08
Dodam od siebie: stworzyć kodeks zasad funkcjonowania duszpasterstw i przedstawiać go tak wiernym jak i zakonnikom. Zgodny z KKK i zasadami klauzuli, bo o nich trzeba przypominać, zwłaszcza studentom nie będącym duchownymi. Czyli: zakaz kontaktów intymnych, konkretne godziny kiedy można przebywać w zakonie, zasady kontaktów telefonicznych, zasady spania na wyjazdach (osobne pokoje) itd. Nie zakładać, że to „wiadomo”. W DA wiele z tego jest łamane dla poczucia bliskości ze studencką bracią. Moim zdaniem prowadzący grupę duszpasterską nie powinien też być stałym spowiednikiem osób z grupy.
L-
~Leon2050 -
19 września 2021, 22:01
HAŃBA Kościoła w PL, po tych wydarzeniach i innych, które już były, ale i tych które jeszcze wyjdą, nie będzie zmyta nawet za 100 lat! Widać wyraźnie tendencję, że pomimo iż niektórzy chcieliby prawdy, to jednak hamulcowych wśród hierarchii jest tylu, że wszystko umiera śmiercią naturalną - choć to akurat w większości dot. EPISKOPATU, to jednak i tutaj symptomatyczny jest fakt, że komisja powstała dopiero po śmierci ZIEMBY. Co to oznacza? Nie gramy w tej samej drużynie. A co za tym idzie, drodzy duchowni, zapomnijcie o wiernych o waszych świątyniach. Nastawienie społeczne do księży jest takie, że już za 5 lat KK będzie świecił pustkami.
AW
~ania waliszko
18 września 2021, 21:49
Myślę, że czas dominikanów się skończył
TL
Teresa L.
18 września 2021, 09:45
Ciekawy tekst, pokazuje ogromną odpowiedzialność kapłanów, nas świeckich, nas wszystkich za siebie nawzajem… stawia wysokie wymagania.
L-
~Leon2050 -
19 września 2021, 22:04
Teresa L. - proszę to powiedzieć członkom polskiego episkopatu, a najlepiej każdemu z osobna.
18 września 2021, 09:05
A gdzie sugestia, aby pociągnąć do odpowiedzialności konkretne osoby, winne zaniedbań i ukarać je co najmniej tak jak biskupów? Jakoś o tym cicho. A przecież tylu wiedziało i nic. No ale jednym wolno a innym nie. Pan Terlikowski tutaj nie jest taki radykalny, jak w sprawie biskupów. Gratuluję obiektywności.
JA
Jan Antoni
17 września 2021, 22:41
Dawno temu, w związku z próbą wstąpienia do dominikanów kogoś mi bliskiego, rozmawiałem na temat różnic w formacji seminaryjnej dominikanów i jezuitów z jezuitą. Moim przyjacielem. Zapamiętałem uwagę: „Wszystko, co powiem, będzie z natury nieco tendencyjne, bo rozmawiasz ze starym jezuitą. Odnoszę wrażenie, że dominikanie preferują model wertykalny. Jest kandydat do zakonu, nad nim są różnego stopnia przełożeni, prowincjał, władze zakonu itd. Ocena kandydata, potem kleryka, wreszcie zakonnika jest wbudowana w tę linię. Przy dużej autonomii podmiotu i stosunkowo niewielkim nacisku kładzionym na zdanie współbraci ocenianego. U jezuitów jest podobnie, lecz oceniając kogokolwiek dba się mocno o opinię codziennych towarzyszy zakonnika (a tym bardziej kandydata). Wyrazista jest więc linia horyzontalna, wszak zakon to wspólnota podobna rodzinie. Na ile rozwiązania innych wspólnot są zbliżone - nie wiem i nie chcę oceniać." W związku z najnowszymi wydarzeniami rozmowa mi się przypomniała.
KJ
~Katarzyna Jarkiewicz
17 września 2021, 14:57
To ładnie na papierze wygląda, ale w praktyce nierealne jest wykonanie tego nawet na poziomie hierarchii. Ilu superwizorów czy kierowników duchowych przy sobie mają biskupi czy przełożeni zakonni? I skąd ich brać dla pojedynczych zakonników? Kto ma też nad nimi sprawować kontrolę? Jeśli jest postulat, żeby zakonnicy byli ekspertami od spraw duchowych to kto to ma stwierdzać, czy są już czy nie są i kto ma stwierdzić o głębokiej kompetencji poszczególnych zakonników w sprawach wiary. Jak to badać? Egzaminować i z czego? Ręce mi opadają jak czytam wciąż o jasnych kryteriach formacyjnych. Przecież one są zawsze zależne od MENTALNOŚCI religijnej czasów i ZAWSZE są uznaniowe, bo inne nie mogą być. Ktoś zawsze musi stwierdzić, czy ktoś się nadaje, czy nie nadaje np. na księdza. I żadne nawet najbardziej precyzyjne kryteria nie zwolnią takiej osoby z odpowiedzialności za wybór. Mamy do czynienia z ludźmi, a nie maszynami, które zaprogramujemy na bycie księdzem czy zakonnikiem.
JK
~Jerzy Komorowski
17 września 2021, 11:38
Nie ma to jak na jezuickim portalu doradzać Dominikanom - nawet, jeśli tylko cytując rekomendacje tzw. komisji. Swoją drogą czemu w tytule artykułu słowo Dominikanie jest pisane małą literą. Chyba to jest nazwa własna. A może to jest kara dla Dominikanów. Najciekawszy jest ostatni akapit, który jest chyba clou całej tej tzw. komisji. A tym clou jest dołożyć całemu Kościołowi. Takie sugerowanie, niezależnie od stanu faktycznego w Kościele, aby ten że zajmował się jakimiś problemami (realnymi bądź wydumanymi) które opisał Królikowski z Terlikowskim. Jak panowie tacy święci i bystrzy, to niech zaczną od siebie. Znaleźli się samozwańczy pouczacze.
JK
~Jerzy Komorowski
17 września 2021, 19:10
No nie mówiłem. Celem tej komisji jest dołożyć całemu Kościołowi w Polsce. Komisja ds. pedofilii ma propozycję dla Episkopatu. Powołanie wspólnego zespołu do zbadania akt kościelnych proponuje Konferencji Episkopatu Polski Państwowa Komisja ds. Pedofilii. Zespół miałby zająć się analizą akt zakończonych spraw prowadzonych w diecezjach, a dotyczących wykorzystania seksualnego dziecka poniżej lat 15. Już widzę jak w tej komisji bryluje Terlikowski i rozdziela biskupom razy na lewo i prawo - oczywiście z całym zrozuminiem kontekstu filozoficzno - społeczno - etycznemu i czort jeden wie jeszcze jakiemu. Za nim Królikowski. Brakuje jeszcze to tej całej ferajny księdza Isakowicza - Zalewskiego i księdza Kobylińskiego. Jak ci zrobią analizę to
PO
~Pa Ola
18 września 2021, 18:36
W odpowiedzi dlaczego słowo "dominikanie" napisano małą l- to poprawnie ortograficznie, proszę zajrzeć proszę zajrzeć
KS
Konrad Schneider
17 września 2021, 10:48
Genialne! Nic dodac, nic ujac!
L-
~Leon2050 -
19 września 2021, 22:24
Myślę (niestety), że postulaty i rekomendacje Komisji zostaną tylko na papierze. Nie widzę w Kościele wśród hierarchów chęci do POWAŻNEGO rozliczenia się, i ciągłego rozliczania, z grzechami (tymi poważnymi: molestowanie, homoseksualizm, pedofilia, konkubinat, przekręty finansowe) jego funkcjonariuszy. W kontekście sprawnej pracy tej Komisji to - w moim odczuciu - najsmutniejszy wniosek. Wystarczy wspomnieć fakt, jak długo ciągnęło się "rozliczanie" Dymera, podczas gdy wspomniany ciągle działał i nadal robił świństwa kryty przez swoich przełożonych-biskupów. Przecież takie zachowanie woła o pomstę do nieba!
JP
~Jolanta Pewnapani
17 września 2021, 08:10
Wielki szacunek dla Komisji, ale obawiam się, że dominikanie i inni wywiną się jak ryby i nic się nie zmieni