Czy student KUL będzie świętym? Rozpoczęto przygotowania do procesu beatyfikacyjnego

Czy student KUL będzie świętym? Rozpoczęto przygotowania do procesu beatyfikacyjnego
Fot. Neal. E. Johnson / Unsplash

"Moim jedynym marzeniem jest to, by stać się naprawdę człowiekiem. Wbrew pozorom nie jest to takie łatwe" - pisał do rodziców. Od śmierci Jacka Krawczyka, studenta z Palikówki pod Rzeszowem, mija 30 lat. Wiele osób jest przekonanych o jego osobistej świętości.  

Urodził się 18 sierpnia 1966 roku w małej miejscowości Palikówka koło Rzeszowa. Jego codzienność była zwykła: chciał być kimś wielkim i marzył o życiu prowadzącym do szczęścia. Wrażliwy na piękno odkrywane w przyrodzie i muzyce, rozwijał swoje talenty grając na pianinie, robiąc piękne fotografie wschodów słońca i współpracując z ornitologami w obserwowaniu życia ptaków.

Sens życia: pomaganie innym

Wykorzystując naturalną ciekawość świata, dobrze się uczył w szkole i z zapałem poznawał Boga, chętnie dyskutując na lekcjach religii. Ostatnią klasę szkoły podstawowej realizował w Rzeszowie, gdzie codziennie dojeżdżał pociągiem. Wykorzystując czas miedzy przyjazdem pociągu a początkiem lekcji, zaglądał do kościoła Matki Bożej Rzeszowskiej i modlił się przed zajęciami, a z czasem zaczął służyć do Mszy świętej. Zetknąwszy się z ludzkim cierpieniem, gdy jako wolontariusz chodził do domu rencistów w Rzeszowie, tak zaangażował się w pomaganie innym, że w tym dostrzegał swoje szczęście i życiowe zadanie. Rozeznając powołanie, postanowił zdawać egzamin na KUL na studia teologii dla świeckich i spotkał tam ludzi, którzy jeszcze bardziej zainspirowali go do wzrastania ku pełni człowieczeństwa.

Ofiaruję wszystko, nie chcę nic

Jego modlitwą życia była modlitwa świętego Brata Alberta: „Oddaję Panu Jezusowi moją duszę, rozum, serce i wszystko, co mam. Ofiaruję się na wszystkie wątpliwości, oschłości wewnętrzne, udręczenia i męki duchowe – na wszystkie boleści ciała i choroby. A za to nic nie chcę ani teraz, ani po śmierci, ponieważ tak czynię z miłości dla samego Jezusa. Amen”. Poznał ją, gdy szukając nowych sposobów pomagania potrzebującym, pojechał do Krakowa do sióstr albertynek. 

Teologia i medycyna

W liście do rodziców z okresu studiów w Lublinie napisał: „Moim jedynym marzeniem jest to, by stać się naprawdę człowiekiem. Wbrew pozorom nie jest to takie łatwe (por. Rdz 1,26), Bo być człowiekiem, to nie tylko głęboko jednoczyć się Bogiem, ale być bratem dla każdego drugiego człowieka. (Celowo użyłem «drugiego», a nie «innego»). Być człowiekiem, to spieszyć z pomocą bez względu na to, kim on jest. Być człowiekiem, to wyniszczyć (dosłownie!) siebie w miłości Boga i ludzi. Oddać nawet życie w kwiecie wieku.”

DEON.PL POLECA

By lepiej służyć innym, Jacek podjął starania, by dostać się na medycynę i zostać lekarzem. W tym celu przez rok pracował w pogotowiu ratunkowym, zyskując punkty w rekrutacji na studia medyczne. Chciał być człowiekiem w pełni, co wyraził w innym liście do rodziców: ”Teraz już jestem pewien, że mam być lekarzem i teologiem, człowiekiem dającym z siebie maximum. Nie jestem nieszkodliwym wariatem, ale człowiekiem, który trzeźwo patrzy w przyszłość. Formacja teologiczna pozwoli mi siebie zorganizować i uodpornić, ale i uczulić od wewnątrz, medycyna skonkretyzuje działanie”.

"Niech ksiądz otworzy szafę"

Konkretność działania wyraziła się w różnych formach pomagania ubogim, chorym i uzależnionym. Jacek odwiedzał chore dzieci w szpitalu dziecięcym, wyciągał z melin pijaków i wspierał potrzebujących. Był bardzo pomysłowy w pozyskiwaniu funduszy i rzeczy do wspomagania ludzi ubogich. Przychodził na przykład do ks. Nagórnego, swojego promotora, i mówił: „Niech ksiądz otworzy szafę z ubraniami i pokaże rzeczy, których ksiądz nie używał od ponad roku, a ja je zabiorę dla moich biednych”.

Ślub w szpitalu. "Chorobę traktuję jak łaskę" 

Na krótko przed przyjęciem sakramentu małżeństwa u Jacka rozpoznano chorobę nowotworową, która spowodowała konieczność operacji i pobytu w szpitalach. Młodzi narzeczeni postanowili jednak trwać we wzajemnej miłości i zawarli sakramentalny związek w kaplicy szpitala, w którym Jacek znalazł się w drodze na wyznaczone własne wesele w Katowicach.

Mężne znoszenie choroby wyraziło się w ufnym zawierzeniu Chrystusowi i dawaniu czytelnego świadectwa chrześcijańskiego przyjęcia cierpienia. Jacek pisał do swego promotora ks. prof. Janusza Nagórnego: „własną chorobę traktuję jako niecodzienną łaskę, do przyjęcia której byłem przygotowywany dość długo. Całe moje życie (i nie jest to przesadą) od samego początku było uczeniem mnie zaufania Bogu”.

Jacek Krawczyk zmarł 1 czerwca 1991 roku. Po jego śmierci ukazała się książka „W pół drogi” zbierająca świadectwa osób, które go znały. Rodzice Jacka założyli fundację jego imienia, która propaguje jackowy styl służenia ludziom potrzebującym oraz gromadzi środki na stypendia dla biednych studentów angażujących się w pracę na rzecz innych. Do siedziby Fundacji napłynęło wiele świadectw ukazujących szerokie oddziaływanie postaci młodego studenta z Palikówki i wyrażających głębokie przekonanie o jego świętości. Zgłoszona na KUL propozycja rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego spotkała się z uznaniem ks. bp. Jana Wątroby, biskupa rzeszowskiego i rozpoczęto prace przygotowawcze.

W 2019 r. ukazała się książka autorstwa niżej podpisanego, zatytułowana „Człowiek na maksa”, która przedstawia koleje życia i duchową sylwetkę polskiego kandydata na ołtarze. Przedstawiona w niej postać dążącego do świętości studenta KUL fascynuje i zachęca do podążania jego śladami.

KAI / mł

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy student KUL będzie świętym? Rozpoczęto przygotowania do procesu beatyfikacyjnego
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.