Duchowny przeprasza za skandal w Dąbrowie Górniczej: Jesteście w Kościele dla Boga, nie dla księży
Ks. Marcin Stopka, duchowny diecezji bielsko-żywieckiej, w liście otwartym do "Więzi" odnosi się do skandalu w Dąbrowie Górniczej. Zwraca się w nim do duchownych i świeckich.
Ksiądz zaczyna swój list od przeprosin. "W pierwszych fragmentach mojego listu chciałbym powiedzieć tylko jedno słowo, którego wcześniej nigdzie nie usłyszałem, a uważam, że jest ono konieczne do tego, aby zacząć budować coś od nowa. Przepraszam. I chociaż nie mam nic wspólnego z tamtymi wydarzeniami, wręcz sam czuję się okropnie oszukany i nie akceptuję odpowiedzialności zbiorowej, która zawsze jest krzywdząca, to jestem częścią Kościoła instytucjonalnego, który stał się w ostatnich dniach źródłem strasznego zła" - pisze Ks. Marcin Stopka.
Skandal w Dąbrowie Górniczej to profanacja kapłańskiej pracy
Kapłan podkreśla również w liście, że nie godzi się na "profanację ciężkiej kapłańskiej pracy". "Chcemy budować mosty, ale powiedzcie, proszę, w jaki sposób jako księża mamy to robić, skoro regularnie ktoś pod te mosty podkłada ładunki wybuchowe swoich zaburzeń, egoizmu czy braku wiary" - pisze w liście do "Więzi" duchowny.
W Kościele potrzebujemy przejrzystości
Autor otwartego listu zwraca również uwagę na to, że w Kościele bardzo potrzebujemy dzisiaj przejrzystości. "Tylko w ten sposób uda się odbudować zaufanie, które nie wynika z samego stanu kapłańskiego, ale na które trzeba sobie zapracować ciężką pracą" - wyjaśnia kapłan i zwraca się do innych księży:
"Drodzy bracia, których trapią problemy. Dzisiaj żadna terapia czy pomoc psychologiczna nie jest wstydem. Nauka nie jest wrogiem Kościoła, a możliwości są naprawdę duże. Dajcie sobie pomóc, zanim wybuchnie kolejny skandal. Ja ze swej strony obiecuję regularną modlitwę za Was, abyście jak najszybciej uporali się z trudnościami".
Ks. Marcin Stopka dodaje również, że lepiej odejść ze stanu kapłańskiego, niż "nadal po kryjomu bawić się w chowanego z samym sobą" oraz "za nic mając wierność":
"Zdaję sobie sprawę, że takie odejście jest tragedią zarówno osobistą, jak i tragedią dla najbliższych oraz tych, którzy Wam zaufali. Ale ta tragedia okaże się niewspółmiernie mniejsza w momencie przyznania się do winy. Kiedy pojawia się publiczne zgorszenie, tragedia jak wirus atakuje nie tylko jej sprawcę, ale i co raz większe grono kapłanów, duchowieństwa i ludzi Kościoła. Osobista tragedia staje się ciężarem całego Kościoła, którego wytrzymałość w ostatnich latach została już bardzo nadwyrężona".
Kolejna szansa
Autor listu zwraca się również do świeckich i prosi ich kolejną szansę:
"Jesteście w Kościele dla Boga, nie dla księży. Znajdźcie takich kapłanów, którzy poprzez swoje zaangażowanie, pasje i prace pomagają Wam zbliżać się do Boga. Zbierajcie się wokół nich, a swoją modlitwą otaczajcie wszystkich, szczególnie tych poranionych, którzy bardzo potrzebują wsparcia".
Źródło: Ks. Marcin Stopka / Więź / pk
Skomentuj artykuł