Duszpasterstwo w Polsce w czasie epidemii: mocne i słabe strony, wyzwania, nadzieje
Pandemia koronawirusa SARS-CoV-2 niejako zatrzymała istniejący świat i jego dotychczasowe funkcjonowanie praktycznie wszystkich obszarów życia społecznego. Dotknęło to także Kościół katolicki i inne wspólnoty wyznaniowe. Liczne obostrzenia i obowiązkowa izolacja odsłoniły mocne i słabe strony duszpasterstwa. Jednocześnie istniejąca sytuacja ustawia Kościół wobec konkretnych wyzwań dla przyszłości życia społecznego i kościelnego. W tym kontekście, analizując rzeczywistość duszpasterstwa polskiego, warto wskazać mocne strony działalności Kościoła katolickiego, a następnie określić jej słabe strony, zwłaszcza ujawniające się wśród wiernych błędy doktrynalne i pobożnościowe. Dzięki temu możliwe będzie rozpoznanie konkretnych zadań stojących przed wspólnotą katolicką. Sprawa jest tym ważniejsza, że podjęte lub zaniechane działania będą decydujące o przyszłości duszpasterstwa i całokształcie życia Kościoła w Polsce.
1. Mocne strony duszpasterstwa
Epidemia stała się realnym wyzwaniem dla duszpasterstwa. Na szczęście wiele trudnych sytuacji zostało wygranych, co odsłania mocne strony Kościoła. Przede wszystkim wypada wskazać tu odpowiedzialność pasterzy, zdolność do adaptacji duszpasterskiej, przywiązanie do sakramentów oraz istnienie dobrze uformowanych wspólnot wiernych.
1.1. Odpowiedzialność biskupów i duszpasterzy
Postępująca epidemia wymuszała podejmowanie przez władze państwowe i kościelne określonych działań, często niezrozumiałych. Dla Kościoła były to trudne decyzje, zwłaszcza dotyczące ograniczenia liczby wiernych w kościołach podczas modlitwy wspólnej czy indywidualnej. Rozporządzenia poszczególnych biskupów diecezjalnych spotykały się niejednokrotnie z krytyką ze strony duchownych i wiernych świeckich. Oczywiście można rozmawiać o zasadności takich czy innych zarządzeń, ale nie wolno zapominać o ograniczonej wiedzy specjalistów o specyfice wirusa SARS-CoV-2 w marcu 2020 roku i mierzyć z obecnie zdobytą świadomością dzięki postępującym badaniom. Trzeba jednak wyraźnie stwierdzić, że niełatwe decyzje biskupów były wyrazem odpowiedzialności za zdrowie publiczne, a Kościół stał się środowiskiem promowania miłości bliźniego objawiającej się w zachowywaniu środków bezpieczeństwa. Idąc za tym, wielu proboszczów i innych duszpasterzy podeszło odpowiedzialnie do koniecznych ograniczeń, zwłaszcza w kontekście duszpasterstwa sakramentalnego. W tym zakresie daje się zauważyć zdolność wielu prezbiterów do poszukiwania indywidualnych form przygotowania do sakramentów oraz samej formy ich sprawowania, np. w przypadku pierwszej spowiedzi i I Komunii Świętej, poszukiwanie odpowiednich (bezpiecznych sanitarnie) miejsc sprawowania sakramentu pokuty. I choć cały czas obowiązują ograniczenia i dostrzegalny jest lęk przed rozwojem epidemii, to nowe formy rozwiązań pastoralnych mogą nie tylko mieć charakter okresowy, ale pozostać w użyciu na dłużej, dzięki czemu duszpasterstwo będzie bardziej indywidualne czy rodzinne niż masowe.
1.2. Poszukiwania dla duszpasterstwa zwyczajnego
Czas surowych ograniczeń w możliwościach kontaktów międzyludzkich, a co za tym idzie – również obostrzeń uczestnictwa w liturgii stanowił wyzwanie dla duszpasterzy, aby nie utracić kontaktu z wiernymi. Z jednej strony internetowe transmisje liturgii, z drugiej – tworzenie sieci. Znamienny był liczny udział w wieczornej modlitwie różańcowej transmitowanej z różnych kościołów, kaplic czy innych miejsc, także kurii diecezjalnych. Analizując liczbę internautów biorących udział w tych transmisjach, można określić to jako doświadczenie narodowej modlitwy czy narodowych rekolekcji. Interesujący jest fakt, że w modlitwie tej uczestniczyły także osoby niepraktykujące wiarę, co odsłania konieczność ciągłego wychodzenia w stronę takich ludzi. W tej przestrzeni duszpasterskiej duży wkład miały również wspólnoty ewangelizacyjne, które rozpoczęły w internecie szereg działań nie tylko modlitewnych, ale także formacyjnych i edukacyjnych dla różnych grup wiekowych.
1.3. Przywiązanie wiernych do sakramentów
Epidemiczny lockdown ujawnił ogromną tęsknotę wielu wiernych za przyjmowaniem sakramentów, szczególnie pokuty i pojednania oraz Eucharystii. Sytuacja ta stała się okazją do odkrycia wartości liturgii i innych celebracji. Jednocześnie brak możliwości regularnego uczestnictwa we Mszy św. i innych nabożeństwach wyzwolił w wiernych pragnienie tworzenia Kościoła domowego, kiedy to całe rodziny gromadziły się, trwając w duchowej łączności ze sprawowaną w kościele liturgią za pośrednictwem transmisji telewizyjnych czy internetowych. Wiele rodzin dbało o właściwy klimat modlitwy i dekorację pokoju (świeca, Biblia, krzyż, obrazy). Nie bez znaczenia było także odkrycie modlitwy rodzinnej w poszczególne dni Triduum Paschalnego oraz pobłogosławienie pokarmów na stół wielkanocny przez ojca rodziny.
1.4. Zdrowe wspólnoty formacyjne
Miniony czas pokazał także wartość właściwie prowadzonych wspólnot ewangelizacyjnych i formacyjnych. Członkowie tych środowisk stosunkowo łatwo przeżywali obowiązujące ograniczenia, gdyż w wyniku formacji mają doświadczenie osobistej relacji z Bogiem i przedłużonej modlitwy osobistej. Jednocześnie wspólnoty podejmowały różne formy spotkań online, dzięki czemu utrzymane zostały konkretne więzi między uczestnikami. Dzięki temu członkowie wspólnot dbających o rzetelną formację nie ulegali zgubnym narracjom wieszczącym Bożą karę i czekające świat zniszczenie, nie wyrażali buntu wobec decyzji biskupów, wielu nie wpisywało się w błędne teologiczne twierdzenia odnośnie do sakramentów, zwłaszcza formy przyjmowania Komunii św. na rękę. Równocześnie byli niosącymi nadzieję i budowali zaufanie do Boga oparte na przeżywaniu Jego miłości. Tacy wierni stanowią więc wielki potencjał dla Kościoła, który w żaden sposób nie może zostać zmarnowany. Wniosek nasuwa się sam: małe grupy mają wielkie znaczenie dla Kościoła w Polsce, a odpowiednia formacja biblijna, teologiczna, eklezjalna i pastoralna świeckich stanowi siłę duszpasterstwa.
2. Słabe strony duszpasterstwa
Epidemia odsłoniła również słabe strony życia Kościoła oraz rozwijające się przez lata nieprawidłowości, które w niełatwym czasie ograniczeń ujawniły swoją destrukcyjną siłę, zwłaszcza w mediach społecznościowych. Wskazać tu trzeba błędy teologiczne, kryzys autorytetów oraz zaniedbania w misyjnym ukierunkowaniu parafii.
2.1. Błędne poglądy teologiczne
Najczęściej pojawiające się błędy można sprowadzić do trzech obszarów: sakramentalność i przestrzeń sakralna, objawienia prywatne i fatalistyczna wizja świata oraz teologiczna analiza wydarzeń.
- a) Sakramentalność i przestrzeń sakralna
Najgłośniejsze spory wywołuje zalecanie rozdawania Komunii św. Na rękę jako preferowanej formy podczas pandemii. Problem nie leży jednak przede wszystkim w wyrażanych preferencjach, ale w rozwijaniu niewłaściwej argumentacji dla swoich tez. Niebezpieczne jest bowiem oskarżanie szafarzy i przyjmujących Eucharystię na rękę o profanację czy brak wiary w prawdziwą obecność Chrystusa w Najświętszym Sakramencie. Często jako argument przeciwko takiej formie Komunii ludzie powołują się na przesłania niepotwierdzonych objawień prywatnych, np. z Trevignano Romano, nauczania kapłanów Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X lub kaznodziejów będących na obrzeżach Kościoła, a nawet tkwiących w karach kanonicznych. Jednocześnie wielu wiernych bezkrytycznie i niewłaściwie interpretuje teksty mistyków, np. bł. Katarzyny Emmerich czy Marii Simmy jako ważniejszych niż nauczanie współczesnego Kościoła.
Obok kwestii formy przyjmowania Komunii św. rozgorzała także dyskusja o możliwości ewentualnego zarażenia się wirusami przez Eucharystię. Oczywiście Najświętszy Sakrament niesie życie, gdyż jest to prawdziwe Ciało Chrystusa, niemniej nie można zapominać o tym, że podczas Przeistoczenia następuje przemiana substancji (istoty), ale pozostają przypadłości. Wiele osób pomija ten fakt w swoim pojmowaniu Eucharystii – tymczasem kiedy postać chleba przestaje istnieć, to nie ma już Ciała Chrystusa. Nie można więc pomijać aspektu materialnego. Wpisuje się to w inkarnacyjny model chrześcijaństwa – „Boskie” jest z „ludzkim”, duchowe z materialnym, niezmienne ze zmiennym, zgodnie z chalcedońskim wyznaniem wiary o dwóch naturach Chrystusa, współistniejących bez zmieszania, bez zmiany, bez rozdzielania i rozłączania. Jakże to istotne w rozpoznaniu prawdy o obecności Chrystusa w znakach sakramentalnych, ale także w przypadku rozumienia natury posługi kapłańskiej. W dyskusji o Komunii św. pojawia się bowiem argument, że kapłan nie może przenieść na swoich rękach (także przez kontakt ze śliną komunikującego) jakichś patogenów, gdyż jego ręce są namaszczone. Tymczasem trzeba pamiętać, że namaszczenie rąk podczas święceń prezbiteratu należy do obrzędów wyjaśniających i jest właściwe dla obrządku łacińskiego. Poza tym w Kościele rzymskokatolickim zwyczajnym szafarzem Komunii św. jest również diakon, który nie przyjął namaszczenia. Biorąc to pod uwagę, nietrudno zrozumieć, że niejedna osoba z takim jak wyżej rozumowaniem łatwo opowiada się po stronie przeciwników posługi nadzwyczajnych szafarzy Komunii św., a nawet dopuszczania diakonów do rozdawania Ciała Pańskiego. Myślenie takie stoi w sprzeczności z nauczaniem i praktyką Kościoła katolickiego.
Analogicznie rozpowszechniał się błędny pogląd o tym, że przestrzeń sakralna, kościół czy kaplica, nie może stanowić żadnego zagrożenia dla rozwoju epidemii, gdyż miejsca te ze swej natury, dzięki poświęceniu i obecności Najświętszego Sakramentu, miałyby być wolne od patogenów. Twierdzenie takie jest absurdalne.
Ponadto w ciągu ostatnich miesięcy ujawniło się niewłaściwe rozumienie sakramentaliów, zwłaszcza natury wody pobłogosławionej (tzw. święconej). Tradycja katolicka (i prawosławna) docenia wartość użycia tej wody jako znaku pomocy Bożej udzielanej podczas modlitwy wstawienniczej czy o uwolnienie od zła. Jednak dość częste jest prawie magiczne rozumienie wody pobłogosławionej, bez której niemożliwe byłoby przyjęcie wolności czy pomocy ze strony Boga, gdy tymczasem, nie pomniejszając wagi samego znaku, istotna jest przecież wewnętrzna postawa i odniesienie wierzącego do Boga, któremu okazywane jest zaufanie. Dodatkowo cały czas podtrzymywany jest ciągły błąd rozróżniania pomiędzy wodą pobłogosławioną i tzw. egzorcyzmowaną oraz praktyki egzorcyzmowania oleju czy soli. Dodatkowo część wiernych twierdzi, że woda „święcona” nie może przenosić patogenów (wirusów czy bakterii). To kolejny dowód braku rozróżnienia między działaniem Boga a tym, co materialne w danym znaku.
- b) Koncentracja na objawieniach prywatnych i fatalistyczna wizja świata
Słabość formacji wielu katolików ujawnia się także w rozpowszechnianiu katastroficznej wizji świata i powoływaniu się na objawienia prywatne, także te nieuznane przez Kościół, np. z Trevignano Romano. Jednocześnie następuje wykrzywianie objawień zatwierdzonych przez Kościół przez subiektywne interpretacje, np. niewłaściwe rozumienie przesłania fatimskiego. Tworzenie pewnej wizji świata opartej na takich niewłaściwych źródłach lub błędnym odczytaniu rozpoznanych dróg pogłębiają fałszywe narracje, a wśród wiernych budzą coraz większy niepokój, który uniemożliwia wchodzenie w Bożą obecność i podejmowanie aktu zaufania, gdyż rozwija się pobożność oparta na lęku. Taka postawa prowadzi do wewnętrznego spustoszenia. Słuszna więc była interwencja Komisji Nauki Wiary Konferencji Episkopatu Polski, która zwróciła uwagę na poważne niebezpieczeństwo niepoprawnych twierdzeń: „Oprócz rozmaitych przejawów strachu, (…) pojawia się także negatywne zjawisko sztucznego wywoływania lęku generowane przez współczesnych proroków pesymizmu, apokaliptycznego końca świata i rzekomej godziny działania karzącego Boga. Głównym błędem owych samozwańczych proroków jest nieprawomocne i zarazem sugestywne wypowiadanie się w imieniu Boga, promowanie prostych i naiwnych recept na zmianę sytuacji”.
- c) Błędna teologiczna analiza wydarzeń w świecie i Kościele
Podczas epidemii ze wzmożoną siłą zaczęły rozprzestrzeniać się fałszywe doktryny odnośnie do sprawiedliwości i miłosierdzia Bożego. W szczególny sposób ujawniały się tezy o epidemii jako kary Bożej. I choć nie można wykluczyć, że różne trudne doświadczenia mogą przysłużyć się nawróceniu ludzi, to jednak promowanie koncepcji kary Bożej nie ma uzasadnienia, gdyż nie wiedzie to do realnego nawrócenia przez przyjęcie miłości Bożej, a ta stanowi jedno z podstawowych aspektów orędzia chrześcijańskiego.
W tym kontekście spore oddziaływanie i zamieszanie wywołał projekt Ocalenie autorstwa znanych producentów filmowych Lecha Dokowicza i Macieja Bodasińskiego. Na stworzonej stronie internetowej (www.ocalenie.info), proponując przygotowanie oddania się wiernych pod opiekę Maryi, zaprezentowali niewłaściwą historiozofię i interpretację słowa Bożego. I choć sam pierwotny opis został usunięty, to jednak wywarł niemały wpływ na wiernych, podobnie jak dostępne nagrania internetowe, o czym świadczy ilość wyświetleń i udostępnień wskazanych materiałów. Przerażającym uzasadnieniem dobrej samej w sobie propozycji jest twierdzenie, że czas miłosierdzia się skończył, a nastał okres Bożej sprawiedliwości i kary. Podstawową ideą stało się tworzenie duchowej Arki, czym jest wejście w Serce Jezusa i Serce Maryi – „Uczcie się, jak stworzyć domową Arkę – Wieczernik”. Oczywiście sam kult Najświętszych Serc jest zakorzeniony w Kościele, ale niebezpieczne jest używanie odniesień do biblijnej historii Noego w opartej na lęku narracji, gdyż to nie prowadzi do nawrócenia. Zdecydowanie właściwszy jest język Ewangelii – wezwanie do przemiany, ale w perspektywie dobroci i miłosierdzia Boga. Tylko słowo zwracające na Jezusa i Jego wielką miłość do każdego może doprowadzić ludzi do przewartościowania życia oraz przyjęcia Jezusa jako Pana. Autorzy wspomnianej strony napisali swoje wprowadzenie tak, jakby mieli monopol na prawdę. Oto ogłosili, że „w Święto Bożego Miłosierdzia chwytamy ostatnią deskę ratunku, aby od razu rozpocząć 33 DNI przygotowań do oddania w niewolę Miłości. Wreszcie 23 MAJA 2020 dokonujemy aktu całkowitego oddania się Panu Jezusowi przez Maryję. Wchodzimy do Arki”. Trudno jednak swobodnie przyjąć taką nową koncepcję II niedzieli wielkanocnej, czyli Bożego Miłosierdzia.
Znacznie poważniejszy jest jednak błąd niewłaściwej interpretacji wydarzeń. Autorzy zwrócili uwagę na to, że nadchodzi czas Golgoty, choć to związane było z ich subiektywnymi odczuciami. Rozwijającą się pandemię zinterpretowali jako karę za grzech aborcji – „Zajmowaliśmy się potem jeszcze wsparciem dystrybucji filmu Nieplanowane, ponieważ jest naszym głębokim przeświadczeniem – że masowy grzech tzw. aborcji jest jednym z głównych powodów gniewu Bożego”. Znakiem potwierdzającym taką tezę ma być fakt rozpoczęcia się epidemii w Chinach, czyli kraju o dużym ograniczaniu dzietności. Z drugiej strony autorzy powoływali się na słowa anonimowego księdza sprzed 1,5 roku: „niedługo nastąpią zdarzenia, które wstrząsną całym światem, (…) nadchodzi chwila, że na całym świecie nie będzie dostępu do Eucharystii”. Jednocześnie na potwierdzenie podali fakt zmieniania się cząstki Najświętszego Sakramentu w Sokółce. Według nich Bóg przez utratę intensywności koloru świętej relikwii daje znak do nawrócenia, którego, ich zdaniem, Kościół nie podejmuje. To rzekomo stanowi powód, że Bóg „chowa się przed nami, nie pozwalając stać się przedmiotem wykorzystywanym do złych celów”. Tego jednak nie potwierdza kustosz sanktuarium. W rzeczonej koncepcji rozpowszechniana była również fałszywa interpretacja Ewangelii. Analizując perykopę o spotkaniu Jezusa z Samarytanką, autorzy stwierdzili, że wypełnia się słowo Boże o zaniechaniu kultu w Jerozolimie i na górze, którymi są współczesne kościoły. I choć prawdą jest oczekiwanie przez Boga kultu w Duchu i prawdzie, to jednak stwierdzenie, że współcześni chrześcijanie „dzielą się na tych, którzy wykonują praktyki religijne («czczą to, czego nie znają»), i tych, którzy świadomi swoich grzechów w postawie pokory i uniżenia stają przed żywym Bogiem”72, niepotrzebnie dzieli. Oczywiście słuszna jest postawa skruchy, ale przede wszystkim konieczna jest nowa ewangelizacja, która prowadzi do osobistego spotkania z Jezusem. Tylko wtedy możliwa jest prawdziwa pokuta. W dalszej części panowie Dokowicz i Bodasiński przyjęli postawę recenzentów działania duszpasterzy. Stwierdzili, że współczesne mówienie o dobroci i miłosierdziu Boga zniekształca obraz Stwórcy, człowieka i świata oraz że nakładane pokuty podczas spowiedzi świętej są zbyt małe, co przyczynia się do trwania ludzi w grzechach śmiertelnych i popełniania świętokradztwa. Niesprawiedliwa i zgubna była również ocena życia moralnego duchownych czy sugerowanie, że księża, którzy w czasie ograniczeń mniej spowiadali, zgodnie z wytycznymi bezpieczeństwa wydanymi przez biskupów, są niewierzący. Podobnie kuriozalne było stwierdzenie: „Gdy przychodzi wielki strach, nie pomoże nam bicie dzwonów, świeczki w oknach i wołanie o zatrzymanie nieszczęścia – nie pomoże, jeżeli nie będzie poprzedzone nawróceniem i pokutą! To nieszczęście nadchodzi właśnie z powodu grzechów i zatwardziałości serc: «Jeżeli się nie nawrócicie, to zginiecie jak oni». Dla wielu trudne do zrozumienia jest Miłosierdzie, które realizuje się przez Sprawiedliwość”. Trudno dostrzec tu ewangeliczną wizję Boga, zgodną z przypowieścią o synu marnotrawnym. Niewłaściwe jest także przeakcentowywanie praktyki spowiedzi generalnej, co wynika z założenia, że wiele spowiedzi odprawianych przez ludzi jest obciążonych wadliwością. Czas rozwijającej się epidemii sprzyjał taki poglądom. Autorzy napisali więc: „Znajdźcie kapłana, wierzącego”, co wprowadza nieweryfikowalny podział wśród księży na wierzących i niewierzących. Nawoływanie do korzystania z takich spowiedzi w czasie ograniczeń i wobec tego, że papież i biskupi przypominali znaczenie żalu za grzechy w sytuacjach wyjątkowych, stanowiło wyraz sprzeciwu wobec głosu pasterzy. W tym samym duchu jest kolejne wezwanie autorów: „Ks. Biskupi mogliby wezwać do powszechnego nawrócenia przez głęboką indywidualną spowiedź, pokutę i umartwienie ciał. Następnie przeprowadzić Narodową Pokutę (za pomocą najmocniejszych narzędzi, którymi dysponuje Kościół: Msze pokutne, Procesje pokutne, Adoracje pokutne, śpiewanie Suplikacji, dzień postu i pokuty – każde z tych działań można przeprowadzić z zachowaniem zasad bezpieczeństwa”. Głos ten wpisuje się w pewien mit, że w dawnych wiekach podczas epidemii odprawiane były tłumne modlitwy błagalne i nigdy nie były zamykane kościoły z powodu zarazy. Jest to oczywiście niezgodne z faktami historycznymi, co wykazują poważne badania naukowe.
Jednym z gorszych błędów jest także wpisywanie się w narrację ks. Piotra Natanka i jego zwolenników. Autorzy radzili bowiem biskupom: „Następnie wszyscy ks. Biskupi wraz z pełnymi władzami Państwowymi (rząd, z Prezydentem i Premierem) przeprowadzają Intronizację, która czyni Chrystusa prawdziwym Królem w pełni analogicznie do tego, jak Król Jan Kazimierz uczynił Maryję Królową Polski (zgodnie z pełnym żądaniem Pana Jezusa, wyrażonym wobec Rozalii Celakówny)”. Jest to niebezpieczne powiązanie polityki i religii, co ostatecznie mogłoby doprowadzić do jakiejś formy profanacji (np. przez detronizację Chrystusa). Poza tym logika Ewangelii inaczej postuluje: Jezusa trzeba wybrać osobiście jako Pana i Króla swojego życia. Taką wykładnię też przyjęła Konferencja Episkopatu Polski.
2.2. Zaniedbania w formacji wiary
Wskazane wyżej błędy teologiczne, zyskujące coraz większy krąg odbiorców, wskazują na zaniedbania w formacji wiary, co przejawia się w braku odpowiedniego doświadczenia religijnego, zgodnego z duchem Kościoła, oraz w zaniedbaniach w duszpasterstwie zwyczajnym. Niewystarczająca jest bowiem coniedzielna homilia. Stanowi ona niemałe wyzwanie, gdyż z jednej strony winna być przepowiadaniem mistagogicznym, w kontekście liturgicznym, ale z drugiej – potrzebne jest ciągłe tłumaczenie prawd wiary. Nie są również rozwiązaniem kazania katechetyczne, gdyż traci się wówczas właściwy homilii klimat. Wobec tego trzeba szukać innych rozwiązań, np. krótkie wprowadzenie katechetyczne przed czy po liturgii bądź umiejętne łączenie czytań mszalnych, liturgii i katechizmu. Oczywiście dodatkowo konieczne stają się pozaliturgiczne formy duszpasterstwa, choć zainteresowanie nimi dotyczy jednak mniejszości. Brak formacji dał się zauważyć zwłaszcza w kwestii Komunii duchowej i trwania w osobistej relacji z Jezusem. Problem tkwi w tym, że większość ludzi nie rozumiała tego wezwania, gdyż w zwyczajnym duszpasterstwie przed pandemią praktycznie nikt nie wprowadzał ludzi w taki aspekt życia duchowego. Nie mieli z tym problemu wierni uczestniczący w jakichś propozycjach formacyjnych, w których ma miejsce wychowanie do modlitwy wewnętrznej. Wobec tego konieczna staje się odpowiednia edukacja w tym zakresie. I nie chodzi jedynie o sytuacje kryzysowe, ale o codzienne doświadczenie wiernych. Dlatego warto wciąż przypominać konieczność tradycyjnego nauczania katolickiego odnośnie do Komunii duchowej, która najpierw wiąże się z postawą duchową, wewnętrzną predyspozycją. Klarowne wyjaśnienie poczynił Tomasz à Kempis: „Gdy zaś słuszne racje stają na przeszkodzie, niech ten ktoś ma zawsze dobrą wolę i pobożną intencję komunikowania i tak nie będzie pozbawiony owocu Sakramentu. Może bowiem jakikolwiek człowiek pobożny każdego dnia i każdej godziny zbawiennie i bez zakazu przystępować do duchowej Komunii Chrystusa”. Warto też przypominać nauczanie Magisterium Kościoła w tym zakresie, co przysłuży się wzrostowi duchowemu wiernych.
2.3. Kryzys autorytetów
Wskazane wyżej błędy teologiczne, przekładające się na wątpliwej jakości pobożność, wynikają z działalności wielu kaznodziejów czy świeckich, reprezentujących niewłaściwe poglądy w zakresie prawd wiary, życia Kościoła i duchowości. Krytyczny głos wobec Kościoła posoborowego oraz podważanie prawomocności wyboru papieża Franciszka, jak również atakowanie posługi polskich biskupów płynie z ust emerytowanego ordynariusza Karagandy arcybiskupa Jana Pawła Lengi MIC, współpracującego ze Stanisławem Krajskim, znanym ze skrajnych poglądów i prowadzącego własny program internetowy. Ci autorzy oraz ich goście zyskują wielu zwolenników, co ujawnia statystyka wyświetleń i ilość subskrypcji. Podobnie jest z księżmi głoszącymi radykalne poglądy, często rozmijający się z obowiązującymi praktykami Kościoła bądź zmierzającymi na obrzeża zdrowej teologii i duszpasterstwa. Przykładem mogą być wypowiedzi ks. Romana Kneblewskiego, ks. Piotra Glasa, ks. Pawła Murzińskiego. Wielkie oddziaływanie na wiernych ma również nauczanie ks. Dominika Chmielewskiego SDB, który reprezentuje mariologię maksymalistyczną, co widać w dyskusjach, oraz w niektórych punktach mija się z nauczaniem Kościoła. Niemały zamęt wywołała także jego wypowiedź podważająca istnienie pandemii, medialne wywoływanie strachu wokół koronawirusa oraz uznanie ogłoszenia epidemii jako formy ataku na Kościół przez oddzielenie ludzi od Eucharystii. Rozpowszechniane są też wypowiedzi suspendowanych duchownych, ks. Piotra Natanka czy o. Augustyna Polanowskiego OSPPE. Nagrania z ich wypowiedziami mają wiele tysięcy wyświetleń.
Poważnym problemem jest też aktywność internetowa świeckich, którzy nie identyfikują się z jakąś wspólnotą, ruchem ani nie mają właściwej formacji teologicznej, a w sposób autorytarny wypowiadają się w sprawach wiary. Tacy ludzie stają się recenzentami nauczania Kościoła, działania papieża, biskupów, lokalnych duszpasterzy, szkalując ich równocześnie, pomniejszając rolę wspólnot, zwłaszcza ewangelizacyjnych. W ten sposób doprowadzają do antagonizowania różnych grup wiernych i wywołują zamęt. Trzeba też wskazać istnienie różnych grup publicznych i prywatnych w mediach społecznościowych, w których następuje kontestacja działań papieża Franciszka, odnowy liturgicznej, aktywności wspólnot. W większości przypadków artykułowane są sympatie dla liturgii trydenckiej i nauczania sprzed Soboru Watykańskiego II. Osoby te nie przyjmują jednocześnie faktu, że doktryna ze swej natury podlega rozwojowi, a niekiedy konieczna jest nawet korekta wcześniejszego nauczania. Takie twierdzenia są więc niebezpieczne, gdyż odrywają ludzi od wiary katolickiej i generują mentalność sekciarską, sytuującą wiernych w opozycji wobec Kościoła. Zauważa się też naiwną tęsknotę za przeszłością Kościoła oraz fundamentalistyczne odczytywanie Biblii i dzieł katolickich twórców poprzednich wieków. Wszelkie próby korekty takich postaw spotykają się z atakami i oskarżeniami o herezję, protestantyzm, modernizm czy związki z masonerią.
2.4. Reakcja zamiast ofensywy
Słabą stroną duszpasterstwa w Polsce jest jego zbyt mały ofensywny charakter właściwy Ewangelii. Daje się bowiem zauważyć fakt, że zasadniczo Kościół, na różnych poziomach, jedynie reaguje na zaistniałe kontrowersje w społeczeństwie, niewłaściwe poglądy czy postawy, choć i tak niejednokrotnie ta reakcja jest spóźniona lub nieadekwatna. Tymczasem konieczne byłoby nadawanie odpowiedniego tonu, a przede wszystkim tematyki prowadzonych w społeczeństwie dyskusji. Patrząc od innej strony, można stwierdzić, że brakuje odpowiedniego wsłuchiwania się w głos ludzi, ich myślenie i oczekiwania. Trafnie ujął to papież Franciszek, stwierdzając, że nie trzeba nigdy „odpowiadać na pytania, których nikt sobie nie stawia”. Tymczasem nie znając tego głosu, Kościół nie może stworzyć odpowiedniej i rozeznanej strategii misyjnej, a taka jest dziś koniecznością. Przejawia się to także w zbyt małej pozytywnej propozycji duszpasterskiej i teologicznej wobec pojawiających się kontrowersyjnych poglądów w zakresie moralności czy życia społecznego.
3. Wyzwania wobec duszpasterstwa
Na trudną sytuację epidemiczną trzeba spojrzeć konstruktywnie przez niekoncentrowanie się na trudnościach, ale sformułowanie konkretnych wyzwań dla duszpasterstwa. Wśród nich znajduje się m.in. wzbudzanie nowego zapału ewangelizacyjnego, formację duchownych i świeckich, troskę o duchowość oraz wykorzystanie potencjału mediów dla ewangelizacji świata. To budzi nadzieję.
3.1. Ewangelizacja kluczem duszpasterstwa
Wskazane wyżej słabe strony w Kościele w Polsce oraz ogólnoświatowe trendy w społeczeństwach domagają się odważnych działań ewangelizacyjnych. Nie można jednak poszukiwać jedynie pragmatycznego uzasadnienia dla tych działań. Misyjność wpisana jest bowiem w naturę Kościoła i wypływa z wielkiego nakazu danego przez Jezusa. Paweł VI napisał więc, że „głoszenie ewangelicznego orędzia nie jest czymś takim, co Kościół mógłby dowolnie albo wykonywać, albo nie wykonywać, ale jest zadaniem i obowiązkiem nałożonym mu przez Pana Jezusa, ażeby ludzie mogli wierzyć i dostąpić zbawienia. Głoszenie Ewangelii jest zgoła konieczne, jest jedyne w swoim rodzaju i nic go nie może zastąpić”. Dlatego dzisiejszym wyzwaniem pozostaje pobudzenie całego Kościoła do nowej ewangelizacji, by nie ograniczać jej jedynie do wyspecjalizowanych w tym zakresie grup. Konieczna jest mentalność rybaka, zakładająca nieprzewidywalność, ciągłe poszukiwanie nowych form głoszenia Ewangelii współczesnym ludziom, zerwanie z rutyną i ciągłym powtarzaniem, że „zawsze się tak robiło”. To przeciwieństwo rozpowszechnionego paradygmatu rolnika, a więc optyki sezonowości i powtarzania utartych schematów, co w dzisiejszej rzeczywistości jest coraz mniej efektywne. W praktyce rodzi się postulat rewizji dotychczas podejmowanych środków. Wobec tego papież Franciszek postuluje zreformowanie zwyczajów, styli, rozkładów zajęć, języka kościelnego oraz struktur. Niezmienna jest oczywiście Ewangelia, ale forma przekazu musi być dostosowana do możliwości ludzi, ich mentalności, języka, doświadczeń, wrażliwości; na to rozróżnienie między treścią a formą zwrócił uwagę Jan XXIII, otwierając Sobór Watykański II, stając się w ten sposób prekursorem nowej ewangelizacji. Nie powinno dziwić stwierdzenie Franciszka, że „w procesie nieustannego rozeznawania Kościół może także dojść do przekonania, że niektóre jego zwyczaje nie są bezpośrednio związane z sercem Ewangelii i (…) dziś nie są interpretowane tak samo, a ich przesłanie zwykle nie jest właściwie odbierane”. Punktem wyjścia tej przemiany jest pierwszeństwo głoszenia kerygmatycznego przed innymi formami nauczania w Kościele, a więc katechezą. Wszystkie jednak sposoby przekazu i kształtowania wiary czy duszpasterstwa powinny być przeniknięte kerygmatem. Nie można jednak zatrzymać się tylko na stosowaniu odpowiednich form czy środków. W nowej ewangelizacji chodzi najpierw o nowy zapał. Konieczne jest więc odnowienie duchowe, z którego rodzi się zaangażowanie. Wtedy misyjność, zgodnie ze swą naturą, wpisuje się w wychodzenie Boga w stronę człowieka, a nie jest jedynie promocją wartości czy światopoglądu. Dlatego Benedykt XVI podczas I Kongregacji Generalnej XIII Zwyczajnego Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów z dnia 8 października 2012 roku przypomniał, że „pierwsze słowo, prawdziwa inicjatywa, prawdziwe działanie pochodzi od Boga, i tylko wtedy, gdy włączamy się w tę Bożą inicjatywę, tylko gdy usilnie prosimy o tę Bożą inicjatywę, my również możemy stać się – z Nim i w Nim – ewangelizatorami”. W tym kontekście słuszne jest stwierdzenie, że wierny staje się ewangelizatorem na miarę własnego spotkania z Bożą miłością.
Trzecim aspektem ewangelizacji jest odważne poszerzanie przestrzeni działalności duszpasterskiej. Należy bowiem głosić słowo Boże praktykującym, ale także wychodzić ku osobom, które nie mają praktycznej więzi z Kościołem, oraz niewierzącym. Obowiązek ten jest powinnością biskupów i duszpasterzy. Ta droga na peryferia, poszukiwanie ludzi tam, gdzie toczy się ich życie, jest niezbędne dla skutecznego zwiastowania Ewangelii w dzisiejszym świecie. Nie odbędzie się to bez zaangażowania całego Kościoła. Niemałym wyzwaniem pozostaje fakt, by każda parafia stała się misyjna i docierała z orędziem Dobrej Nowiny do wszystkich zamieszkujących jej teren.
3.2. Formacja stała duchownych i osób konsekrowanych
Wyzwaniem pozostaje formacja stała duchownych i osób życia konsekrowanego, gdyż mają duży wpływ na kształtowanie postaw wiernych i kształtu duszpasterstwa. Z jednej strony wynika to z samej natury chrześcijańskiego wzrastania, jak również ze specyfiki powołania. Z drugiej strony samorozwój jest wpisany w dojrzałość człowieka109. Formacja ta powinna być wielowymiarowa. Biskupi polscy przypomnieli więc niezbędne wyznaczniki formacji: „Bez odpowiedniej formacji ludzkiej cała formacja kapłańska byłaby pozbawiona swego niezbędnego fundamentu. (…). W formacji duchowej powinno się akcentować przede wszystkim współzależność między osobistym odniesieniem do Chrystusa a sprawowaną posługą duszpasterską. Należy stanowczo i zdecydowanie odrzucić wszelki dualizm występujący między duchowością a sprawowanym urzędem (…). Z odnową duchową winien integralnie łączyć się rozwój intelektualny. (…) Całościowo rozumiana formacja stała winna mieć charakter pastoralny”. Ten wymiar duszpasterski jest niezwykle istotny dla umiejętności odczytania wymogów czasów. Życie społeczeństw podlega bowiem ciągłym zmianom i formy głoszenia Ewangelii powinny być dopasowywane do mentalności danego czasu czy miejsca. Warto więc wciąż uzmysławiać wszystkim ochrzczonym, najpierw duchownym i konsekrowanym, że „Kościół nie ponosi porażki ze względu na przesłanie, które głosi, ale może ponieść porażkę w sposobie jego głoszenia”. Z kolei formacja intelektualna, a więc filozoficzno-teologiczna, jest koniecznością w kontekście rozpowszechnianych błędów doktrynalnych. Niestety, głosicielami fałszywych lub niepewnych poglądów są także duchowni czy osoby konsekrowane; świadczy o tym aktywność w internecie wielu osób. Duża część błędów wynika z braku odpowiedniej wiedzy oraz spłyconego życia wewnętrznego, ograniczonego nieraz do samej pobożności. Zauważa się niedostatek pouczenia teologicznego duszpasterzy w kontekście ciągle pojawiających się pytań i błędów wiernych. Doświadczenie pandemii ujawniło, że część księży i osób zakonnych skłonna jest bardziej wierzyć w niepewne objawienia prywatne, nauczanie fanatycznych kaznodziejów oraz rozprzestrzeniać różnego rodzaju teorie spiskowe dziejów, niż przyjmować słowa papieża czy biskupów. Wobec tego należy przemyśleć ich odpowiednią i permanentną formację doktrynalną. Nie chodzi oczywiście o jakieś teoretyczne rozważania, ale o pomoc we właściwej ocenie poglądów, zjawisk duchowych i kondycji religijnej wiernych.
3.3. Formacja wiernych świeckich
Konieczna jest także głębsza formacja świeckich. Wśród osób deklarujących się jako wierzące i praktykujących wiarę rozpowszechniają się poglądy będące w sprzeczności z oficjalnym nauczaniem Kościoła. Problemem jest więc brak należytej wiedzy teologicznej i szerokiego rozumienia Tradycji katolickiej jako ciągle rozwijającego się procesu. Dlatego potrzebna jest formacja biblijna, teologiczna, duchowa, a także historyczna. Tylko wtedy możliwa będzie właściwa odpowiedź na pytania współczesności, co wpisuje się w postulat nowej apologetyki, która winna towarzyszyć nowej ewangelizacji. Nie może to być jednak aktywność konfrontacyjna, ale otwarta na dialog. W sposób szczególny wezwani do tego są członkowie ruchów, wspólnot, stowarzyszeń katolickich, które prowadzą wiele dzieł w parafiach, przy zgromadzeniach zakonnych, domach rekolekcyjnych. Należy starać się więc o integralną formację liderów i animatorów. Jest to tym bardziej ważne, gdyż świeccy są aktywni w nauczaniu (konferencje, kursy czy rekolekcje), co stanowi niezbędny element współczesnego duszpasterstwa i nie jest jedynie pragmatyczne (spadająca liczba księży), ale wynika z tożsamości ochrzczonych. Warto więc rozwijać, oprócz solidnej formacji wspólnotowej, różnego rodzaju szkoły katechistów, animatorów, kursy wiedzy biblijnej czy teologicznej. W tym zakresie Kościół w Polsce ma konkretne propozycje.
Wyzwaniem pozostaje jednak formacja praktykujących nieangażujących się w określone grupy czy wspólnoty. Na bazie chrztu i bierzmowania wszyscy katolicy wezwani są do dawania świadectwa wyznawanej wiary. Nie chodzi tu jedynie o aspekt moralny, ale także o poprawne artykułowanie prawd wiary, zgodnie z zasadą lex orandi, lex credendi. Konieczna jest rewizja niektórych modlitw i praktyk pobożnych oraz podawanie właściwego uzasadnienia teologicznego. Pomocą może być odpowiednia katecheza dorosłych oraz ciekawe propozycje formacyjne realizowane w parafiach. Dla podniesienia jakości tych działań cenne byłoby współdziałanie parafii i innych podmiotów kościelnych.
3.4. Troska o duchowość
Realnym wyzwaniem pozostaje wprowadzenie w autentyczną duchowość chrześcijańską, czego, niestety, powszechnie brakuje. Zauważa się bowiem rozwiniętą pobożność, praktyki i zwyczaje religijne, ale to samo z siebie nie prowadzi do pogłębionej wiary, stabilnego życia, opartego na odczytywaniu woli Bożej i duchowości serca. To nie nowy problem, gdyż już w średniowieczu nastąpiło związanie z sercem siedliska zmiennych uczuć, emocji i przeżyć, a więc całej sfery afektywnej, co w konsekwencji doprowadziło do koncentracji na pobożności i powiązaniu jej z powinnością, a więc wymiarem moralnym. Tymczasem konieczny jest powrót do doświadczenia ojców pustyni, dla których serce było głębią życia, miejscem realnego spotkania człowieka z Bogiem, ośrodkiem myśli, uczuć, wspomnień, woli, całej osobowości, a więc tym, co określa Katechizm Kościoła Katolickiego jako centrum człowieka, nieuchwytne dla rozumu. To serce jest „miejscem decyzji w głębi naszych wewnętrznych dążeń. Jest miejscem prawdy, w którym wybieramy życie lub śmierć. Jest miejscem spotkania, albowiem nasze życie, ukształtowane na obraz Boży, ma charakter relacyjny: serce jest miejscem przymierza” (KKK 2563). Bez powrotu do duchowości serca nie będzie możliwy prawdziwy rozwój chrześcijaństwa. Oprócz tego, w kontekście wielokulturowości i pluralizmu światopoglądowego, nie wystarczy tylko tradycja, kultura czy intelektualne dociekania o Bogu. Niezbędny jest „wysiłek odnajdywania żywej więzi z Nim. Najlepiej widać to po gorliwości w liturgii i wszelkiej posłudze innym”, co rzutuje na całość życia, w którym ujawnia się zaufanie Bogu i prawdziwa, osobowa więź z Nim. Biorąc to wszystko pod uwagę, warto na nowo odkrywać kontemplacyjny wymiar chrześcijaństwa. Z jednej strony chodzi o uczenie wiernych głębszego uczestnictwa w liturgii (wprowadzenie w ciszę po homilii czy Komunii św.), odkrywanie wartości cichej adoracji Najświętszego Sakramentu dla ogółu wiernych oraz prawideł życia sakramentalnego. Z drugiej strony ujawnia się coraz większe zapotrzebowanie na wprowadzenie w modlitwę wewnętrzną opartą na słowie Bożym. Dlatego dużym zainteresowaniem cieszą się różne rekolekcje prowadzone przez wspólnoty, ćwiczenia ignacjańskie, rekolekcje lectio divina. Poszerza się również grono osób praktykujących modlitwę niedyskursywną (medytacyjną) według różnych stylów. Trzeba w tym wszystkim dbać o wyraźnie katolicki (chrześcijański) charakter podejmowanych praktyk.
3.5. Wykorzystanie mediów
Ograniczenia w duszpasterstwie bezpośrednim zwróciły uwagę wielu duszpasterzy i wiernych na wykorzystanie mediów w prowadzeniu działalności pastoralnej. Problem jest jednak głębszy, nie tylko okresowy, gdyż konieczne jest zrozumienie znaczenia mediów, zwłaszcza internetu, które są współczesnym areopagiem, na którym rozgrywa się główna wymiana myśli, kształtowanie opinii i alternatywnych światopoglądów. W sposób szczególny wpływ na postawy ludzi mają social media i platforma YouTube. Dlatego Kościół winien odważnie wykorzystywać dostępne media do zwiastowania Ewangelii. Zwróciła uwagę na tę przestrzeń Papieska Rada ds. Środków Społecznego Przekazu już w 1971 roku: „Kościół widzi w środkach społecznego przekazu dar Boży, ponieważ zgodnie z opatrznościowymi zamiarami Boga doprowadzają one do braterskiej przyjaźni między ludźmi, którzy w ten sposób łatwiej odpowiadają Jego zbawczej woli”120. Pięćdziesiąt lat później, w okresie dynamicznego rozwoju technicznego (telewizja, internet i coraz liczniejsze kanały komunikacyjne), słowa te mają aktualne znaczenie, do tego stopnia, że nieobecność w mediach ogranicza możliwości ewangelizacji jedynie do osób praktykujących, których liczba spada, zwłaszcza wśród dzieci i młodzieży. Tradycyjne formy przepowiadania muszą być uzupełnione przez współczesne formy. Inaczej niemożliwe będzie docieranie z przesłaniem Ewangelii do osób luźno związanych z Kościołem, poszukujących czy niewierzących. Stanowi to niemałe wyzwanie dla parafii, diecezji, zgromadzeń zakonnych, stowarzyszeń czy wspólnot. Konieczne jest więc umiejętne wykorzystywanie mediów oraz odpowiedni poziom przygotowywanych materiałów. Nie wystarczą bowiem same transmisje liturgii, nabożeństw czy innych spotkań. Duszpasterstwo musi być ofensywne – chodzi o materiały preewangelizacyjne i ewangelizacyjne, formacyjne, ciekawe filmy fabularne i dokumentalne, programy z udziałem gości. Koniecznością jest tworzenie oferty dla wierzących i praktykujących, co byłoby konkretną formacją przez przekazywanie zdrowej doktryny i duchowości. Z drugiej strony brakuje odpowiednich produkcji telewizyjnych czy internetowych promujących wartości chrześcijańskie i ukazujących piękno chrześcijaństwa, a jednocześnie atrakcyjnych dla ludzi poszukujących i niewierzących. W tym celu niezbędna jest zmiana języka, uwzględnianie mentalności ludzi i postawa dialogiczna. Sam zaś przekaz winien być zaproszeniem, a nie narzucaniem chrześcijańskiej wizji.
4. Wnioski
- a) Ograniczenia w korzystaniu z sakramentów uzmysłowiły wielu katolikom wartość sakramentów oraz wewnętrzne cierpienie z tęsknoty za Eucharystią. Jednocześnie wielu doceniło wartość wspólnej modlitwy, która cementuje poczucie jedności. Temu doświadczeniu służyły liczne transmisje liturgii i modlitw, zwłaszcza narodowego Różańca podejmowanego codziennie od marca przez wielu Polaków w kraju i za granicą.
- b) Epidemia odsłoniła jednocześnie źródła poważnego kryzysu w Kościele. W sposób szczególny znalazło to wyraz w rozprzestrzenianiu się błędnych poglądów teologicznych (np. odnośnie do rozumienia Eucharystii czy sakramentaliów, objawień prywatnych czy też z zakresu pobożności maryjnej). Co gorsza, daje się zauważyć coraz większa radykalizacja kaznodziejów czy grup wiernych będących w opozycji wobec nauczania biskupów lub podejmujących pobożność budowaną na błędnych podstawach (np. mariologia maksymalistyczna, spiskowe teorie dziejów). Wobec tego konieczna jest solidna formacja duchownych i świeckich, gdyż wielu z nich uległo fałszywym poglądom teologicznym.
- c) Kościół winien odważnie stanąć wobec zaistniałych problemów. Odpowiedzią na ujawniane słabe punkty jest solidne zaangażowanie w nową ewangelizację, a więc w odnowioną misyjność wszystkich podmiotów kościelnych (wspólnot, parafii, zakonów, diecezji), rozwój atrakcyjnej w formie katechezy dla dorosłych, młodzieży i dzieci, a przede wszystkim odważniejsza promocja wspólnot, ruchów i stowarzyszeń podejmujących formację wiernych. Niezbędne jest także wprowadzanie w autentyczną duchowość chrześcijańską. Tylko doprowadzenie do osobistej trwałej więzi z Jezusem stanowić może solidny fundament właściwego chrześcijańskiego życia.
Tekst znalazł się w specjalnym zeszycie przygotowanym przez Komisję Duszpasterstwa Konferencji Episkopatu Polski. Publikacja jest częścią materiałów do programu duszpasterskiego na rok 2020/2021. Całość można przeczytać na stronie duszpasterstwo.episkopat.pl
Skomentuj artykuł