Duszpasterz z Bergamo: gorzej niż na wojnie
W Bergamo, mieście położonym w Lombardii, na północy jak dotychczas nie opanowano pandemii koronawirusa. Według danych z minionego piątku wykryto ponad 4300 zakażeń, więcej niż w jakiejkolwiek innej prowincji we Włoszech. 84-letni katolicki kapelan szpitala powiedział, że jako kapłan „nigdy nie widział tak szokujących scen jak teraz”.
O. Aquilino Apassiti opisał dramatyczną sytuację w wywiadzie dla włoskiej gazety „La Stampa”. „Ludzie umierają sami, nikt nie może ich pożegnać” - powiedział. Sam był świadkiem II wojny światowej, musiał radzić sobie z trądem i malarią podczas pracy misjonarza w regionie Amazonii, ale sytuacja w Bergamo jest najgorsza, jaką kiedykolwiek widział.
W klinice Jana XXIII może posługiwać tylko z maską ochronną. Jest to dla niego duże ograniczenie, ponieważ nie może on „nawet uśmiechnąć się” do pacjenta. Z powodu ryzyka infekcji zwykle nie jest możliwe użycie nawet kilku krótkich słów pocieszenia.
O. Apassiti powiedział, że szczególnie bolesne jest to, że "krewni nie mogą opłakiwać swoich zmarłych twarzą w twarz". Próbuje za pomocą smartfona kontaktować się z rodzinami zmarłych i odmówić z nimi modlitwę. Powiedział do jednej z wdów przez telefon: „Jestem tutaj przed trumną pani męża, teraz modlimy się do Boga, a Pan pocieszy cię w twym bólu". Potem on i kobieta wybuchnęli płaczem.
"Nie czuję się bohaterem" - powiedział o. Apassiti. Dla niego są to lekarze i pielęgniarki. „Strasznie jest widzieć ich twarze z bruzdami masek, pracujący po osiem godzin bez przerwy - prawie bez oddechu.” O. Apassiti chce dać nadzieję pomimo wszystkich trudności: „Przetrwamy to, jestem tego pewien” - stwierdził. Sam nie boi się koronawirusa. „Mam 84 lata, dlaczego mam się martwić?” - powiedział.
Włoskie media poinformowały w piątek, że jak dotąd zmarło w całym kraju z powodu koronawirusa ponad 30 księży, z czego 16 w samym Bergamo.
Skomentuj artykuł