"Dziękuję ci…". Prawdopodobnie tak brzmiały ostatnie słowa papieża Franciszka

Watykan opublikował we wtorek informację o ostatnich godzinach życia papieża Franciszka. Niedługo przed śmiercią miał on podziękować Massimiliano Strappettiemu - swojemu osobistemu pielęgniarzowi - za to, że namówił go do pozdrowienia i pobłogosławienia wiernych zgromadzonych na Placu św. Piotra.
"Dziękuję ci, że zabrałeś mnie z powrotem na plac" - powiedział papież. Prawdopodobnie były to jego ostatnie słowa.
"Myślisz, że mogę to zrobić?"
W Wielką Sobotę papież przybył do bazyliki Świętego Piotra na dwie godziny przed Mszą Wigilii Paschalnej i pozdrawiał wiernych. Wtedy, jak ujawnił pielęgniarz Massimiliano Strappetti, Franciszek chciał zobaczyć ponownie drogę, jaką musi przebyć na wózku, by dostać się na Loggię Błogosławieństw.
Papież zapytał wtedy pielęgniarza: "Myślisz, że mogę to zrobić?" i otrzymał od niego twierdzącą odpowiedź. Jak informuje portal CBS News, papież Franciszek miał do Massimiliano Strappettiego "pełne zaufanie".
Papież Franciszek po raz ostatni zaskoczył świat
W Niedzielę Wielkanocną, w przeddzień śmierci papież Franciszek był na balkonie bazyliki podczas błogosławieństwa Urbi et Orbi i lektury jego orędzia, a następnie - co było całkowitym zaskoczeniem - w otwartym papamobile objechał plac Świętego Piotra i okolice, gdzie zgromadziło się kilkadziesiąt tysięcy osób. Papież nie był podpięty do żadnej aparatury.
Następnie Franciszek poświęcił około 15 minut na pozdrawianie tłumu i błogosławienie dzieci ze swojego papamobile, eskortowany przez wielu ochroniarzy. Choć podczas wielkanocnych uroczystości sprawiał wrażenie zmęczonego, nie zrezygnował z kontaktu z wiernymi - objechał Plac Świętego Piotra, witany entuzjastycznymi okrzykami tysięcy zgromadzonych, którzy z radością reagowali na jego obecność - informuje CBS News.
- Dziękuję ci, że zabrałeś mnie z powrotem na plac - powiedział Franciszek Strappettiemu po swojej ostatniej przejażdżce papamobile.
Ostatnie godziny Franciszka
Po południu papież zjadł spokojnie kolację. Około godziny 5:30 rano następnego dnia pojawiły się pierwsze objawy pogorszenia stanu zdrowia. Natychmiast zareagowali ci, którzy przy nim czuwali.
Ponad godzinę później, leżąc na łóżku w swoim apartamencie na drugim piętrze Domu św. Marty, Papież uniósł rękę w geście pożegnania do Strappettiego i zapadł w śpiączkę.
Nie cierpiał - wszystko odbyło się szybko, jak relacjonują ci, którzy byli przy nim w ostatnich chwilach.
Dyskretna śmierć, niemal nagła, bez długiego oczekiwania i rozgłosu - jakby w duchu skromności, z jaką Papież zawsze odnosił się do swojego stanu zdrowia. Zmarł dzień po Wielkanocy, dzień po błogosławieństwie dla miasta i świata, dzień po tym, jak po raz pierwszy od dłuższego czasu znów objął swój lud. Lud, któremu od pierwszych chwil swojego pontyfikatu, 13 marca 2013 roku, obiecał iść razem.
Źródło: CBS News / PAP / pk
Skomentuj artykuł