Dziesiątki plakatów przeciwko papieżowi Franciszkowi
Dziesiątki plakatów przeciwko papieżowi Franciszkowi pojawiły się w sobotę w całym Rzymie. Pod zdjęciem papieża z wyjątkowo ponurą miną zamieszczono słowa krytyki pod jego adresem.
Tekst napisany został w rzymskim dialekcie, a zaczyna się od zawołania: "A France'", co można przetłumaczyć: "Ej, Franek".
Dalej tekst brzmi: "Wprowadziłeś zarząd komisaryczny w kongregacjach, usunąłeś księży, sprawiłeś, że poleciały głowy w Zakonie Kawalerów Maltańskich i u franciszkanów Niepokalanej, zignorowałeś kardynałów".
Słowa te odnoszą się do decyzji podjętych przez papieża, który przeprowadza reformę Kurii Rzymskiej i przebudowuje kongregacje; nakłonił do dymisji Wielkiego Mistrza Zakonu Kawalerów Maltańskich Matthew Festinga i wprowadził zarząd komisaryczny we włoskim zakonie franciszkanów, pogrążonym w wewnętrznym kryzysie.
Po tych zarzutach postawiono pytanie skierowane do papieża: "Gdzie jest twoje miłosierdzie?".
Nikt nie podpisał się pod tymi plakatami, ale jak zauważają watykaniści, można je wiązać z konserwatywnymi środowiskami kościelnymi, które od dłuższego czasu krytykują linię pontyfikatu Franciszka, między innymi za jego adhortację apostolską "Amoris laetitia", gdzie zaproponował większe otwarcie i zrozumienie dla osób rozwiedzionych będących w nowych związkach. Przeciwko temu dokumentowi, wydanemu po dwóch synodach na temat rodziny, protestuje kilku kardynałów, domagając się od papieża korekty tekstu. Watykan odpowiada, że takiej korekty nie będzie.
Papież ze spokojem przyjął wiadomość o plakatach przeciwko niemu
"Ze spokojem i dystansem" papież Franciszek zareagował na wiadomość o tym, że w sobotę rozwieszono w Rzymie dziesiątki krytykujących go plakatów. Informację o reakcji papieża podała Ansa. Włoska agencja wyjaśniła, że Franciszek dowiedział się o plakatach od swoich współpracowników.
Włoskie media podały, że policja prowadzi dochodzenie, by ustalić, kto rozlepił plakaty. W tym celu sprawdzone zostaną zapisy z kamer zainstalowanych na rzymskich ulicach.
Skomentuj artykuł