Franciszek na rozpoczęcie Synodu dla Amazonii: niech Bóg natchnie nasz synod do odnowienia dróg Kościoła
Do ożywiania daru Bożego, przyjmowania śmiałej roztropności Ducha Świętego, będąc wiernymi jej nowości zachęcił papież podczas Eucharystii sprawowanej w bazylice watykańskiej, inaugurującej Zgromadzenie Specjalne Synodu Biskupów dla Amazonii. Będzie ono obradowało w Watykanie przez trzy tygodnie – do 27 października b.r.
Na początku nawiązując do drugiego czytania liturgii mszalnej (2 Tm 1, 6-8. 13-14) Ojciec Święty zwrócił uwagę, że biskupi otrzymali dar Boży. „Nie podpisaliśmy umowy, nie otrzymaliśmy do ręki umowy o pracę, ale nałożenie rąk na nasze głowy, abyśmy z kolei byli wzniesionymi rękoma, które orędują u Pana i rękoma wyciągniętymi ku braciom. Otrzymaliśmy dar, aby być darami” – podkreślił Franciszek.
Papież zaznaczył, że tego daru nie można sobie przywłaszczyć, bo w przeciwnym razie duchowny staje się funkcjonariuszem, „w ostateczności służymy sobie samym i posługujemy się Kościołem” - przestrzegł. Cytując słowa Ewangelii, mówiące o „nieużytecznych sługach” (Łk 17,10) wskazał na radość wypływającą z służby „Poczujmy się tutaj powołani, aby służyć, stawiając w centrum Boży dar” – zachęcił Ojciec Święty.
Następnie Franciszek wskazał, że ten dar domaga się ożywiania i podkreślił, że Kościół nie może ograniczać się do duszpasterstwa zachowawczego i zaapelował o zapał misyjny.
Papież zaznaczył, że ogniem, który ożywia dar, jest Duch Święty, dający dar roztropności. Nie jest ona niezdecydowaniem, nie jest postawą obronną. „Niech Ten, który wszystko czyni nowym, obdarzy nas swoją śmiałą roztropnością; natchnie nasz Synod do odnowienia dróg Kościoła w Amazonii, aby nie zagasł ogień misji” – stwierdził Ojciec Święty.
Franciszek podkreślił, że „ogień Boga jest ciepłem, które przyciąga i gromadzi w jedności. Żywi się poprzez dzielenie, a nie zyski. Natomiast ogień pożerający wybucha wówczas, kiedy pragnie się realizować tylko własne idee, stworzyć własną grupę, spalić różnorodności, aby wszystko i wszystkich ujednolicić” – zauważył papież.
Ojciec Święty zaapelował o dawanie świadectwa Ewangelii, „zawsze trwając w pokornej miłości, wierząc, że jedynym sposobem, by naprawdę posiadać życie, jest utracenie go ze względu na miłość”. Przypomniał, że wiele osób oddało swe życie dla Kościoła w Amazonii.
„Dla nich, dla tych, którzy obecnie oddają swe życie, za tych którzy oddali swe życie, wraz z nimi podążajmy razem.” – powiedział papież kończąc swą homilię.
***
Oto tekst papieskiej homilii w tłumaczeniu na język polski:
Apostoł Paweł, największy misjonarz w dziejach Kościoła pomaga nam „tworzyć Synod”, „iść razem”: to, co pisze do Tymoteusza, zdaje się być skierowane do nas, pasterzy służących ludowi Bożemu.
Przede wszystkim mówi: „Przypominam ci, abyś rozpalił na nowo charyzmat Boży, który jest w tobie przez włożenie moich rąk” (2 Tm 1, 6). Jesteśmy biskupami, ponieważ otrzymaliśmy dar Boży. Nie podpisaliśmy umowy, nie otrzymaliśmy do ręki umowy o pracę, ale nałożenie rąk na nasze głowy, abyśmy z kolei byli wzniesionymi rękoma, które orędują u Pana i rękoma wyciągniętymi ku braciom. Otrzymaliśmy dar, aby być darami. Daru się nie kupuje, nie wymienia się ani nie sprzedaje: otrzymuje się i ofiarowuje. Jeśli go sobie zawłaszczamy, jeśli postawimy siebie w centrum i nie pozostawimy w centrum tego daru, zamiast pasterzy stajemy się funkcjonariuszami: czynimy z daru funkcję, a znika bezinteresowność, a więc w ostateczności służymy sobie samym i posługujemy się Kościołem. Natomiast nasze życie, ze względu na otrzymany dar jest po to, aby służyć. Przypomina to Ewangelia, która mówi o „nieużytecznych sługach” (Łk 17,10): wyrażenie to może również oznaczać „sługi bez zysku”. Oznacza to, że nie działamy dla osiągnięcia zysku, naszego zarobku, ale ponieważ darmo otrzymaliśmy, zatem darmo dajemy (por. Mt 10,8). Cała nasza radość będzie polegała na służeniu, ponieważ usłużył nam Bóg, który stał się naszym sługą. Drodzy bracia, poczujmy się tutaj powołani, aby służyć, stawiając w centrum Boży dar.
Św. Paweł przypomina nam, że aby być wiernymi naszemu powołaniu, naszej misji trzeba ożywić dar. Czasownik, który stosuje jest fascynujący: dosłownie ożywianie to „dawanie ogniu życia” [anazopurein]. Otrzymany przez nas dar to ogień, to żarliwa miłość do Boga i naszych braci. Ogień sam się nie karmi, umiera, jeśli nie jest podtrzymywany przy życiu, gaśnie, jeśli pokrywa go popiół. Jeśli wszystko pozostanie takie, jakim jest, jeśli nasze dni wymierza hasło „zawsze tak było”, to dar zanika, przytłumiony popiołami strachu i troską o obronę status quo. Ale „w żadnym wypadku Kościół nie może się ograniczyć do duszpasterstwa «zachowawczego», przeznaczonego dla tych, którzy już znają Ewangelię Chrystusa. Misyjny zapał jest wyraźną oznaką dojrzałości wspólnoty kościelnej” (BENEDYKT XVI, adhort. ap. Verbum Domini, 95). Kościół musi być zawsze w drodze, zawsze musi wychodzić. Nigdy nie może być zamknięty w sobie. Jezus nie przyszedł, aby przynieść wieczorną bryzę, lecz ogień na ziemię.
Ogniem, który ożywia dar, jest Duch Święty, dawca darów. Dlatego Święty Paweł kontynuuje: „Dobrego depozytu strzeż z pomocą Ducha Świętego, który w nas mieszka” (2 Tm 1,14). I znowu: „nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, i trzeźwego myślenia” (w. 7). Nie jest to duch bojaźni, ale roztropności. Niektórzy sądzą, że roztropność to cnota ograniczającą, powstrzymującą wszystko, żeby nie popełnić błędu. Nie, roztropność jest cnotą chrześcijańską, jest cnotą życia, co więcej jest cnotą sprawowania władzy. I Bóg nam dał tego ducha roztopności. Paweł stawia roztropność w przeciwieństwie do bojaźni. Czym zatem jest ta roztropność Ducha? Jak naucza Katechizm: „Nie należy mylić roztropności ani z nieśmiałością czy strachem”, ale „jest ona cnotą, która uzdalnia rozum praktyczny do rozeznawania w każdej okoliczności naszego prawdziwego dobra i do wyboru właściwych środków do jego pełnienia” (n. 1806). Roztropność nie jest niezdecydowaniem, nie jest postawą obronną. Jest cnotą Pasterza, który aby mądrze służyć potrafi rozeznawać, wyczulony na nowość Ducha. Zatem ożywianie daru w ogniu Ducha jest przeciwieństwem godzenia się, aby sprawy szły naprzód, bez czynienia czegokolwiek. A wierność nowości Ducha jest łaską, o którą musimy prosić w modlitwie. Niech Ten, który wszystko czyni nowym, obdarzy nas swoją śmiałą roztropnością; natchnie nasz Synod do odnowienia dróg Kościoła w Amazonii, aby nie zagasł ogień misji.
Ogień Boga, podobnie jak w wydarzeniu krzewu płonącego, pali się, ale się nie spala (por. Wj 3,2). Jest to ogień miłości, który rozświetla, ogrzewa i daje życie, a nie ogień, który wybucha i pożera. Kiedy bez miłości i szacunku pożerane są ludy i kultury, nie jest to ogień Boży, lecz ogień świata. A jednak ileż razy dar Boży nie był ofiarowany, ale narzucany, ile razy miała miejsce kolonizacja zamiast ewangelizacji! Niech Bóg nas strzeże przed chciwością nowych kolonializmów. Niszczący ogień wzniecony przez interesy, jak ten, który niedawno zdewastował Amazonię, nie jest ogniem Ewangelii. Ogień Boga jest ciepłem, które przyciąga i gromadzi w jedności. Żywi się poprzez dzielenie, a nie zyski. Natomiast ogień pożerający wybucha wówczas, kiedy pragnie się realizować tylko własne idee, stworzyć własną grupę, spalić różnorodności, aby wszystko i wszystkich ujednolicić.
Ożywić dar; przyjąć śmiałą roztropność Ducha, będąc wiernymi jej nowości. Święty Paweł kieruje ostatnią zachętę: „Nie wstydź się świadectwa Pana naszego ani mnie, Jego więźnia, lecz weź udział w trudach i przeciwnościach znoszonych dla Ewangelii” (2 Tm 1, 8). Prosi, abyśmy dawali świadectwo Ewangelii, cierpieli dla Ewangelii, jednym słowem, by żyć dla Ewangelii. Głoszenie Ewangelii jest głównym kryterium życia Kościoła, dla jego misji, dla jego tożsamości. Wkrótce potem Paweł pisze: „krew moja już ma być wylana na ofiarę” (4,6). Głoszenie Ewangelii to życie ofiarą, świadczenie aż do końca, to uczynienie siebie wszystkim dla wszystkich (por. 1 Kor 9, 22), to miłowanie, aż po męczeństwo. Dziękuję Bogu, że w Kolegium Kardynalskim niektórzy z braci kardynałów są męczennikami, którzy w swoim życiu zasmakowali krzyża męczeństwa. Istotnie, jak podkreśla Apostoł, służymy Ewangelii nie mocą świata, lecz jedynie mocą Boga: zawsze trwając w pokornej miłości, wierząc, że jedynym sposobem, by naprawdę posiadać życie, jest utracenie go ze względu na miłość.
Drodzy bracia, spójrzmy razem na Jezusa Ukrzyżowanego, na Jego serce przebite dla nas. Rozpocznijmy od tego miejsca, ponieważ stamtąd przyszedł dar, który nas zrodził; stamtąd wylany został Duch, który odnawia (por. J 19, 30). Stamtąd poczujmy się powołani, wszyscy i każdy z osobna do ofiarowania życia. Wielu braci i sióstr w Amazonii nosi ciężkie krzyże i oczekuje wyzwalającego pocieszenia Ewangelii, czułej miłości Kościoła. Wieku braci i sióstr w Amazonii oddało swe życie. Pozwólcie, że powtórzę słowa naszego umiłowanego brata, kardynała Hummesa: „Kiedy przybywasz do tych miasteczek Amazonii, idź na cmentarze i szukaj grobów misjonarzy. To gest Kościoła wobec tych, którzy oddali swe życie w Amazonii”. A potem z odrobiną sprytu powiedział papieżowi: „Pamiętaj o nich. Zasługują na kanonizację”. Dla nich, dla tych, którzy obecnie oddają swe życie, za tych którzy oddali swe życie, wraz z nimi podążajmy razem.
tłum. o. Stanisław Tasiemski OP
Skomentuj artykuł