Hołownia: jaki cud musi się stać, by ktoś z "czerwonych beretów" przemówił do nas w ten sposób?
"Instytucje naszego Kościoła tkwią mentalnie wciąż mniej więcej w latach 60. XX w. Butwieją, a «kryzys pedofilski» będzie pierwszym trzęsieniem ziemi, które w radykalny sposób przetestuje ich konstrukcję. Przetrwa wyłącznie to, co będzie ewangelicznym radykalizmem" - pisze Szymon Hołownia.
Zdaniem publicysty "Tygodnika Powszechnego": "nasi biskupi jeszcze nie zrozumieli, że tu nie chodzi wcale o skalę, o liczbę pedofilskich zbrodni, bo nikt nie ma żadnych podstaw, by sądzić, że dopuszczała się ich większość albo nawet znaczna część duchownych". Jak wskazuje Hołownia, nawet pojedynczy przypadek wystarczy by: "poruszyć niebo, rozwalić Kościół, zabić wiarę w rzeszach ludzi".
Według jego oceny "chowanie się za komunikatami rzeczników" i "wyrażanie troski" to rzeczy, za którymi nie idzie konkret.
Adam Żak SJ o pedofilii w Kościele: "przejrzystość to zasada ewangeliczna" >>
Jak zauważa Hołownia, w Polsce brakuje kościelnego przywódcy, który bez strachu o to, co powiedzą inni, jasno określiłby, co powinien zrobić Kościół, który znajduje się obecnie w kryzysie. "jaki cud musi się stać, by ktoś z «czerwonych beretów» przemówił do nas w ten sposób?" - pyta publicysta.
Jednocześnie zauważa, że "nasz instytucjonalny Kościół wciąż nie rozumie, dlaczego nie może być tak, jak było kiedyś". Wskazuje, że spektakularny sukces filmu "Kler", który obejrzało 5 milionów ludzi, wzrost poparcia dla aborcji, oddzielenia Kościoła od państwa czy poparcia dla związków homoseksualnych to symptomy wynikające ze zbytniego zbliżenia pomiędzy Kościołem a politykami.
Zdaniem Hołowni, który przytacza analizę Michała Szułdrzyńskiego z "Rzeczpospolitej", część biskupów"zorientowała się już, że na tym dealu z władzą można tylko przegrać".
Przewodniczący episkopatu Niemiec: pedofilia w Kościele to "skandal stulecia">>
Jak pokazuje publicysta, przedstawiciele instytucjonalnego Kościoła "urządzają nam więc historyczne pogadanki o żołnierzach wyklętych", a także "odwiedzają z zaplanowanymi wizytami maryjne sanktuaria", w momencie, kiedy katoliccy rodzice coraz częściej zastanawiają się nad tym: "czy jutro posłać na ministrancką zbiórkę lub wycieczkę z księdzem syna albo córkę".
W ocenie Hołowni takie zachowanie (rodziców) nie jest spowodowane przeświadczeniem o tym, że każdy z księży dopuszcza się wykorzystywania seksualnego nieletnich, ale dlatego, że: "widzą, iż jeśli zdarzy się ten statystycznie mało prawdopodobny, ale jednak nie niemożliwy wypadek, przełożeni przestępcy uznają za bardziej pilne dzielenie się ze społeczeństwem refleksją na temat karty LGBT+ albo katastrofy smoleńskiej, zamiast rzucić wszystko w kąt i ratować przed zbrodniarzem ich dziecko".
Publicysta uważa, że kryzys w Kościele przetrwa tylko to, co jest "ewangelicznym radykalizmem", a "instytucje naszego Kościoła tkwią mentalnie wciąż mniej więcej w latach 60. XX w. Butwieją, a «kryzys pedofilski» będzie pierwszym trzęsieniem ziemi, które w radykalny sposób przetestuje ich konstrukcję".
Skomentuj artykuł