Indie: ekstremizm karany, ale wciąż groźny
Kolejni oprawcy odpowiedzialni za pogrom chrześcijan w indyjskim stanie Orisa trafiają do więzienia. Siedmioletni wyrok dostał jeden z deputowanych za m.in. spalenie żywcem niepełnosprawnego chłopca. Wyrok jest niski, jednak – jak podkreśla abp Raphael Cheenath – mimo wszystko pokazuje, że sprawiedliwość dosięga hinduistycznych oprawców i że nie mogą się oni czuć bezkarni.
Manoj Pradhan należał do kierownictwa partii nacjonalistycznej Bharatiya Janata, która promuje powrót wszystkich mieszkańców Indii do „jedynej słusznej religii”, jaką jest hinduizm. Do tej samej partii należał aresztowany w czerwcu Pandit Bishimajhi, uznawany za głównego inspiratora pogromu chrześcijan w Orisie. Co więcej, jako bazę wybrał on sobie posterunek policji i stamtąd kierował atakami na wyznawców Chrystusa, zapewniając oprawców, że mogą mordować bezkarnie. To pokazuje, jak trudno w Indiach o sprawiedliwość, gdy fundamentalistów wspiera lokalna policja, a zbrodniarze ukrywają się dzięki koneksjom politycznym.
Skomentuj artykuł