Kard. Pell o skutkach "prymatu sumienia"
Wielu praktykujących katolików jest rozgoryczonych zmianami, jakie zachodzą w Kościele - uważa kard. George Pell prefekt watykańskiego Sekretariatu ds. Gospodarki i członek Rady Kardynałów, która doradza papieżowi.
Australijski purpurat sprecyzował, że przyczyną rozgoryczenia są szerzące się dzisiaj fałszywe teorie na temat sumienia i prawa moralnego.
Zauważył on, że podkreślanie "prymatu sumienia" może mieć zgubne konsekwencje, ponieważ sumienie nie zawsze podporządkowuje się prawdom objawionym i prawu moralnemu. Spowiednik i penitent tymczasem zawsze muszą się odnosić do prawa moralnego. Kiedy na przykład ktoś wyznaje, że sypia ze swą dziewczyną i chce przy tym przystępować do komunii, to mówienie mu, że ma kierować się własnym sumieniem, byłoby wprowadzaniem go w błąd.
Kard. Pell zwrócił też uwagę na osobliwy fakt, że o prymacie sumienia mówi się wyłącznie w odniesieniu do moralności seksualnej czy ochrony życia. Rzadko natomiast słyszy się o tym, by kierowanie się własnym sumieniem zalecano komuś, kto jest rasistą czy nie kwapi się do udzielania pomocy ubogim.
Szef watykańskiej dykasterii odwołał się tutaj do rozważań bł. Johna Henry’ego Newmana o sumieniu oraz do nauczania Jana Pawła II, zwłaszcza do encyklik "Veritatis splendor" i "Evangelium vitae", w których święty Papież jasno stwierdza, że prawo moralne jest wiążące we wszystkich okolicznościach. Kard. Pell zaznaczył, że choć doktryna Kościoła się rozwija, to jednak nie można zrobić "salta w tył".
Pochodzący z Australii kardynał podzielił się swymi refleksjami w Londynie, gdzie poproszono go o zaprezentowanie postaci św. Damiana z Molokai. Przypomniał on, że belgijski misjonarz kierował się w swej posłudze obawą o wieczne zbawienie trędowatych. Podkreślił, że ze słów Jezusa można wnioskować iż wiele osób pójdzie do piekła, a On wiedział o tym więcej niż my. Tymczasem nasza tolerancja dla różnorodności może się zdegenerować do tego stopnia, że zaczniemy wierzyć, iż wiekuiste szczęście to powszechne prawo człowieka - powiedział kard. Pell.
Skomentuj artykuł