Katolicka dziennikarka o wstrząsającym odkryciu w czasie seansu "Zabawy w chowanego"

(fot. kadr z filmu "Zabawa w chowanego" / YouTube.com)
wiez.com.pl / ml

"Siadam do oglądania «Zabawy w chowanego» zawodowo. Kiedy pada nazwisko Hajdasz, spoglądam niepewnie na mamę, która siedzi obok mnie. – Znajome – mówi niepewnie. Zaczynam drżeć" - opisuje swoje wrażenia Monika Białkowska, dziennikarka "Przewodnika Katolickiego" po seansie najnowszego filmu braci Sekielskich.

Tekst Moniki Białkowskiej ukazał się na portalu wiez.com.pl. Dziennikarka po obejrzeniu filmu braci Sekielskich "Zabawa w chowanego" wymienia cztery mechanizmy, których działanie prowadzi do cierpienia ludzi i krycia sprawców przestępstw o charakterze seksualnym. Opisuje także swoje silne przeżycia w związku z seansem filmu.

DEON.PL POLECA


"Siadam do oglądania «Zabawy w chowanego» zawodowo. Kiedy pada nazwisko Hajdasz, spoglądam niepewnie na mamę, która siedzi obok mnie. – Znajome – mówi niepewnie. Zaczynam drżeć" - opisuje swoje wrażenia autorka.

Jak tłumaczy Białkowska, jej młodszy brat będąc w młodości ministrantem, brał udział w wyjazdach turystycznych organizowanych przez dwóch kleryków. Jednym z nich był anty-bohater filmu braci Sekielskich, ks. Arkadiusz Hajdasz.

"Wystukuję szybko SMS do brata. «Jak nazywał się Biker?» . Ale kiedy pada imię, nie muszę już czekać na odpowiedź. Ksiądz Arkadiusz Hajdasz to właśnie on. Biker, młody kleryk ze zdjęcia, które było w naszym domu jak relikwia. Łapię się na tym, że po twarzy płyną mi łzy" - pisze dziennikarka.

Autorka przechodzi następnie do analizy mechanizmów, które jej zdaniem prowadzą do krzywdy osób skrzywdzonych seksualnie.

Pierwszym z nich jest "język komunałów". Zdaniem Białkowskiej to powszechna praktyka w Kościele - mówić językiem okrągłym, pojednawczym, nieprecyzyjnym, takim który nie wyraża nic konkretnego.

"W tym języku wychowywane są kolejne pokolenia kapłanów mówiących bez refleksji i kolejne pokolenia świeckich, łykających bez zdziwienia komunały. Ksiądz Hajdasz mówi: «Mam świadomość swojej grzeszności». «Walczę ze swoimi słabościami również w tej dziedzinie». «Szatan szczególnie w nas kapłanach chce zniszczyć to, co Boże». «Ostatecznie nie my wzajemnie będziemy się sądzili». Nie jest jedyny. Nie jest niezwykły. To takie normalne, typowe! Wszystko, byle uniknąć odpowiedzi na pytanie: a ty? Wszystko, byle nie powiedzieć: masz rację, skrzywdziłem cię. Przepraszam. Chcę ponieść za to odpowiedzialność" - zauważa autorka.

Białkowska zwraca uwagę, że świeccy tak przyzwyczaili się do tego języka, że nie reagują, kiedy pojawia się w listach pasterskich episkopatu, kazaniach czy wywiadach prasowych.

Drugi mechanizm to "korporacyjność". Przykładem jego działania jest postawa siostry zakonnej, która w filmie zrzuca z siebie odpowiedzialność i twierdzi, że nie była pewna, czy dochodziło do przypadków nadużyć seksualnych, a poza tym "nawet nie miała pozwolenia".

Skąd wiedziałam, że siostra nie weźmie chłopaka za rękę i nie powie: «Chodź, pójdziemy do biskupa, pójdę z tobą do prokuratora»? Dlaczego to było dla mnie takie oczywiste? Dlaczego zamiast się na nią oburzyć, poczułam współczucie dla jej łez? Dlaczego uwierzyłam w jej bezradność? Przyznajmy: wiemy, że była bezradna. Ona za wszelką cenę ma pozostać posłuszną. Za wszelką cenę stać po stronie «swoich» i nie kalać własnego gniazda. Za wszelką cenę nauczona jest chronić wizerunek. Nawet, jeśli tą ceną będzie milczenie lub kłamstwo, a owocem skrzywdzenie niewinnych" - pisze dziennikarka.

Kolejny mechanizm to "procedury wrażliwości". Autorka tekstu dziwi się, że takie cechy jak przyzwoitość, otwartość na drugiego czy wreszcie miłość, muszą być regulowane procedurami.

"To jest dramat Kościoła, nie powód do dumy; dramat, którego nie jesteśmy świadomi. Polega on na tym, że tak bardzo przestaliśmy żyć Ewangelią, że aż musimy tworzyć procedury, by zachować się przyzwoicie" - notuje autorka i dodaje: "uwierzyliśmy, że wystarczy stworzyć odpowiednie przepisy, funkcje i centra, a powoli uda nam się rozwiązać problem. Problem jednak nie na tym polega. Ofiary nie chcą procedur. Chcą, żeby ktoś im spojrzał w oczy. Poświęcił parę minut. Wysłuchał. Powiedział «przepraszam».

Ostatni mechanizm to "władza feudałów". Zdaniem autorki tekstu władza biskupów, która teoretycznie miała być służbą, zbyt często przemienia się w panowanie feudała. "W krwiobieg Kościoła tak głęboko weszły pałace, sekretarze, kalendarze i wierszyki recytowane przy wizytacjach, że nikomu we wspólnocie diecezjalnej do głowy już nie przyjdzie, żeby któregoś dnia przyjść do biskupa, zadzwonić do drzwi i powiedzieć: «Szczęść Boże, chciałem porozmawiać». I biskup nie powie: «Dobrze, to ja do pani jutro wpadnę na kawę»" - zauważa.

To jest dramat Kościoła, nie powód do dumy; dramat, którego nie jesteśmy świadomi.

Z drugiej strony Białkowska podkreśla, że nierzadko ofiarami tego mechanizmu są sami biskupi: "zamknięty w rezydencji feudał, jeśli jest człowiekiem wrażliwym, pozostanie co najwyżej samotny. Jeśli wrażliwości w nim zabraknie, uwierzy we własną wielkość: stanie się dyktatorem, otoczonym gronem pochlebców".

Jak zauważa autorka tekstu, najwięksi wrogowie Kościoła leżą w jego wnętrzu: "domagają się milczenia, ukrywania, dbania za wszelką cenę o to, jak nas widać na zewnątrz. To dzięki nim świat zobaczy w nas kłamców. To dzięki nim nie uwierzy nam już w nic, nawet w to najważniejsze, co mamy do powiedzenia: że Jezus zmartwychwstał".

Całość tekstu dostępna na stronie kwartalnika "Więź".

***

Jeśli jesteś osobą skrzywdzoną w Kościele i potrzebujesz pomocy lub rozmowy, skorzystaj z tej infolinii. Stworzyli ją ludzie świeccy poruszeni Twoim losem:

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Katolicka dziennikarka o wstrząsającym odkryciu w czasie seansu "Zabawy w chowanego"
Komentarze (27)
TN
~Tak Nie Mowa Wasza
17 listopada 2023, 12:04
Teraz juz się wyjaśniło jaka to "katolicka" dziennikarka, ogląda paszkwile sekielskich jako prawdę. Nie dziwiłbym się gdyby czytywała jako prawdę wypociny z "Nie" piekłoszczyka urbana.
RF
~Robert Forysiak
23 maja 2020, 14:08
Myślę, że ci którzy w Kościele"podpisali" się pod trylogią Sekielskich jeszcze nie przeczuwają w co się uwikłali. Pokaże to część trzecia.
MM
~marian maxymowicz
23 maja 2020, 11:03
do piszących tutaj mam pytanie o wierność wierze i Kościołowi: - czy w ten piątek zachowałeś wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych? - czy już byłeś u Komunii wielkanocnej? - czy każdego dnia w tym tygodniu modliłeś się rano i wieczorem? - czy byłeś choć raz na nabożeństwie majowym? - czy odpowiedziałeś na apel papieża Franciszka, aby cały maj modlić się na różańcu o ustąpienie epidemii? Jeżeli tak, to fajnie, widać twoja aktywność w wierze i więź z Kościołem Jeżeli nie, to raczej milcz w sprawach wiary i Kościoła, a zadbaj o swoje nawrócenie !!!
AB
~Anna Badaj
21 maja 2020, 23:04
Nie, nie zbawia zaden jezus, bog ani kosciol. Bogow nie bylo, nie ma i nie bedzie. Czy jezus istnial tez nie wiadomo. Przed glupota zbawia tylko rozum.
MG
~Magdalena Głowacka
24 maja 2020, 01:30
Jazda do "NIE"!
IK
~Izabela Kaczur-Kaczynska
21 maja 2020, 22:23
Według Pani każdy kto krytykuje ludzi kościoła traci prawo do bycia katolikiem???
AW
~ania waliszko
20 maja 2020, 21:20
na jakiej podstawie autorce tego tekstu nadano tytuł "Katolicka dziennikarka" - to jest nadużycie!!!
WR
~Wow Ras
23 maja 2020, 07:40
Dlaczego nadużycie? Gdyby napisać "kościółkowa" lub "klerykalna" - to byłoby nadużycie :)
AM
~Adam Miałczyński
20 maja 2020, 00:15
Zwróciłbym uwagę na Autorki stwierdzenie, że ofiary "chcą żeby ktoś im spojrzał w oczy. Poświęcił parę minut. Wysłuchał. Powiedział «przepraszam»". Czy oby na pewno? Bo mnie się wydaje, że oczekują zadośćuczynienia (w różnej formie) za dramaty, które przeżywali za sprawą tych "kapłanów" oraz co niemniej istotne to wyciągnięcia prawdziwych konsekwencji w stosunku do bandytów w sutannach - zarówno tych krzywdzących jak i tych współuczestniczących czy to przez krycie czy też odwracanie oczu. Bo o ile bełkot w postaci "wszyscy jesteśmy grzeszni" może być przy dużym stopniu ogólności prawdziwy - również piekarze czy nauczyciele pewnie dzieciaki krzywdzą, o tyle nie wszyscy jesteśmy bezkarni.
WR
~Wow Ras
23 maja 2020, 07:42
Należy karać bandytów zgodnie z obowiązującym prawem, a kara musi być nieunikniona. Nieważne czy sprawca ma sukienkę, berecik, czy sygnet na palcu.
Anna Żebrowska
19 maja 2020, 18:50
Trudno mi jakoś współczuć tej urszulance z "Zabawy w chowanego". Wręcz przeciwnie - jej zachowanie najbardziej mnie zbulwersowało. Kobieta, jeśli ma serce, będzie bronić dziecka jak lwica. Nawet cudzego. Nawet zakonnica. Wiem, bo sama byłam w zakonie. Nic nie mogła zrobić? Mogła powiedzieć rodzicom chłopców, jej by uwierzyli. Zabraliby dzieci z ministrantury. Przecież, na Boga, była odpowiedzialna za ministrantów! I dobrze wiedziała, co się święci. To, jak przywitała po latach chłopca, kiedy jej powiedział o molestowaniu: "No i czego chcesz?", jest po prostu obrzydliwe. Chore. Straszne. Oni wszyscy, ci "duchowni", byli straszni. Ten ich "język komunałów" Tomasz Raczek w recenzji filmu nazwał trafnie "mydlinami"...
WR
~Wow Ras
20 maja 2020, 12:49
A ja byłem w wyższym seminarium duchownym i doświadczenie mam takie, że najważniejsze jest posłuszeństwo. Generalnie nie dziwią mnie niezrozumiałe/bulwersujące postawy (jak choćby tej nieszczęsnej siostry). Poziom indoktrynacji, uwikłania, bezmyślnego podporządkowania się przełożonym jest u duchowieństwa tak duży, że sami nie widzą jak żałośnie/źle/prymitywnie/grzesznie są w stanie postępować, w ogóle tego nie zauważając. Mało tego, potrafią tych zachowań bronić, jako właściwe, do upadłego. Ale żyjemy (duchowieństwo też) w cywilizowanym świecie i dorosły człowiek odpowiada za czyny łamiące ustalone zasady. Przestępcy muszą odpowiedzieć za swoje czyny, zgodnie z obowiązującym prawem.
Anna Żebrowska
20 maja 2020, 15:10
Byłam w zakonie klauzurowym, gdzie sporo było jeszcze średniowiecza, posłuszeństwo było b. ważne, czasem irytujące, ale w sprawach najważniejszych liczyła się miłość. Nie trzeba być zakonnicą, wystarczy znać Ewangelię. Urszulanki to też niegłupi zakon, znam wiele z nich. Tu po prostu zabrakło serca. Poza tym od procesów norymberskich wiemy, że posłuszeństwo nie usprawiedliwia zbrodni. A tu ewidentnie zaszła zbrodnia. I nie uwierzę, że ktoś nakazywał siostrze pod posłuszeństwem kryć pedofila i ułatwiać mu jego praktyki. Ona też powinna ponieść odpowiedzialność, bo była odpowiedzialna za ministrantów.
AW
~ania waliszko
20 maja 2020, 21:18
widzę, że łatwo wydajesz wyroki, a to z Ewangelią nie ma nic współnego
Anna Żebrowska
21 maja 2020, 14:58
Powinniśmy współczuć przede wszystkim dzieciom-ofiarom. Posługiwanie się Ewangelią, aby usprawiedliwić poczynania (albo ich brak) dorosłych odpowiedzialnych za dzieci pachnie manipulacją. Może właśnie przez takie fałszywe miłosierdzie pedofile w Kościele są bezkarni, w przeciwieństwie do innych środowisk. Ewangelia to także twarde słowa Jezusa: "Lecz kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie, temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza" (Mt 18,6).
WR
~Wow Ras
23 maja 2020, 07:45
@ania waliszko - mylisz wyrok z opinią
AZ
~Andrzej Ziółkowski
19 maja 2020, 16:20
Iskup jest hierarchą, jakmam już troszkę latek nigdy bym nie wpadł żeby iść do biskupa porozmawiać... Złożyć petycję, skargę czy przedstawić jakiś pomysł. Od pogaduszek spowiedzi, są wikariusze i proboszczowie...
KS
~Kazimierz Stefański
20 maja 2020, 00:36
Boś głupi. Żal mi Ciebie. :(
WR
~Wow Ras
20 maja 2020, 12:52
I to jest problem KLERYKALIZMU. Biskup jest królewiczem do którego nie ma dostępu... Ale uwaga, ryba psuje się od głowy: są i tacy proboszczowie, z którymi nie pogadasz :(
AW
~Anna Wierna
20 maja 2020, 17:16
No cóż, to zależy zarówno od biskupa jak i od wiernego. Do nas nasz Biskup diecezjalny wpadł kilka razy na kawę. Przyniósł ciasto. A nie jesteśmy nikim wysoko w hierarchii, nie ma wśród nas osób konsekrowanych, po prostu pracujemy niedaleko i Go zaprosiłyśmy. Zna nas z widzenia z podwórka i miłych słów po drodze, z bezpośredniości i humoru, z obecności w katedrze podczas uroczystości i dnia codziennego. Pewnie gdyby nas nie znał, albo znał ze stron chaosu, złych min i zimnych słów to by nie przyszedł. Jak każdy w tej sytuacji.
BB
~Bob Budowniczy
19 maja 2020, 15:25
Proszę Państwa to jak to jest ze świętością Kościoła? Jak udaje się połączyć wiarę w przewodnią rolę tej instytucji z wiarą w nauki Jezusa? Co łączy te dwa obszary?
MK
~Małgorzata Kaczorowska
19 maja 2020, 13:28
Wniosek? Może trzeba powrócić do korzeni, do nauki Chrystusa rezygnując z hierarchii, tytułów i luksusów? Korporację zamienić na wspólnotę? Nie instytucję ponad prawem i obok życia?
GK
~Greg Kraj
20 maja 2020, 07:57
Od wieków to się dzieje, ale oddolnie i indywidualnie. Należy zacząć od tego, że doktryna nie zbawia, tylko Jezus.
PK
~P K
20 maja 2020, 14:32
"Może trzeba powrócić do korzeni..." To puste HASŁO, takie samo jak "walczę ze swoimi słabościami..." I to jest odpowiedź na to dlaczego do tej pory w tym temacie w polskim KK nic się nie dzieje! To struktura (hierarchia) od wieków zepsuta jest swoimi przywilejami i nie ma w niej motywacji do naprawy istniejącego stanu rzeczy.
MK
~M K.
20 maja 2020, 16:33
Otóż nie ... korzenie to nauka, która mówi że nie ma największych. Hierarchia jest zaprzeczenie tej nauki. Hasło niewykonalne czy znaczy, że puste? To nie jest komentarz do pedofili. Przestępczość, ukrywanie przestępców powinno być skutecznie ścigane i karane. To wystarczy. Tak przyszli do Kafarnaum. Gdy był w domu, zapytał ich: O czym to rozprawialiście w drodze? Lecz oni milczeli, w drodze bowiem posprzeczali się między sobą o to, kto z nich jest największy. On usiadł, przywołał Dwunastu i rzekł do nich: Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich!
WR
~Wow Ras
19 maja 2020, 11:38
Bardzo dobry tekst. Czytam Pani artykuły w Przewodniku Katolickim. Dziękuję. Warto się zastanowić, może odkryć nieco tajemnicy homo lobby w Seminarium Duchownym w Gnieźnie ...
KS
Konrad Schneider
19 maja 2020, 07:22
Bardzo uczciwy (az do bolu) artykul! Bog zaplac za niego!