Każda epoka ma własny obraz Boga
Hegemonia wojującego ateizmu, który przerodził się we współczesny totalitaryzm to jedno z głównych wyzwań, jakie stoją przed współczesną teologią - ocenia w rozmowie z KAI ks. prof. Krzysztof Góźdź.
Nowy członek Międzynarodowej Komisji Teologicznej ocenia też polską teologię na tle badań światowych, odpowiada na pytanie na czym polega postęp w tej nauce oraz czy dobrym teologiem może być osoba niewierząca.
KAI: Czy w związku z watykańską nominacją ma Ksiądz Profesor jakieś plany czy marzenia?
- Chyba jedno marzenie: przysłużyć się Kościołowi, Papieżowi, jego trudom nauczania i wnieść jakiś skromny wkład do teologii naszych czasów.
KAI: Czy można mówić o postępie w teologii jako nauce, tak jak mówi się o postępie innych nauk? Na czym miałby on polegać?
- Oczywiście, że taki postęp istnieje. Nie chodzi tu o sprawy techniczne, jak np. w medycynie. Wiemy, że kiedyś leczono człowieka "zwykłym" skalpelem, a teraz laserem. W Kościele zawsze "leczono" Ewangelią! Postęp w teologii jako nauce jest olbrzymi. Weźmy pod uwagę Didache (Naukę Dwunastu Apostołów) z przełomu I /II wieku jako zbiór nakazów i zarządzeń pierwszych wspólnot chrześcijańskich, i dzisiejsze miliony publikacji teologicznych. Poza tym postęp w teologii istnieje w głębi rozumienia prawd, w olbrzymim poszerzaniu zagadnień, a także w dotarciu teologii do wszystkich Kościołów partykularnych na całym świecie.
KAI: Czy ten postęp dotyczy procesu poznawania samego Boga? Czy można powiedzieć, że współczesny człowiek wie o Bogu więcej niż ten żyjący 200 czy 500 lat temu?
- Poznanie Boga polega przede wszystkim na tym, że On sam daje nam się poznać, wychodzi ku nam, objawia się, tzn. udziela się człowiekowi. Ale ze strony człowieka proces ten polega na otwieraniu się osoby ludzkiej na Boga, a więc na rozwoju intelektualnym i rozwoju innych władz poznawczych, na przylgnięciu do Boga całym sobą - nie tylko umysłem, ale też wolą, emocjami, miłością. Właśnie miłość także sprzyja poznaniu, spójrzmy na nasze ludzkie życie!
Św. Bonawentura - właśnie ukończyłem redakcję tomu Opera Omnia Josepha Ratzingera na temat jego myśli teologicznej - napisał, że (cytuję z pamięci): "Ten, kto jest zakochany, śpiewa dla swojej ukochanej pieśń. Jeśli kochasz Boga, to będziesz dla Niego śpiewał, a więc będziesz Go wychwalał".
Postęp jest także w tym sensie, że od animizmu, politeizmu, aż do dzisiejszego monoteizmu naukowe (intelektualne) poznanie Boga jest bardziej powszechne. Kiedyś jedynie wybitne osobistości zajmowały się i rozwijały wiedzę o Bogu, a ogół żył emocjonalnie wobec Niego. Przeżywanie Boga mogło być niezmienne. Ale dziś raczej słabną przeżycia. Człowiek współczesny ma dziś więcej wiedzy o Bogu, ale przez to nie musi wcale wzrastać jego religijność - ona raczej słabnie.
KAI: Czy można powiedzieć, że każda epoka kształtuje właściwy dla niej obraz Boga? Bo niewątpliwie dziś wskazuje się na Boga miłosiernego; miłosierdzie przedstawia się jako główny Jego przymiot. Tymczasem, np. w średniowieczu Bóg budził grozę... Czym tłumaczyć te zmiany "wizerunku"? Który jest prawdziwy? Jaki będzie w przyszłości?
- W historii religii obraz Boga zmienia się, ale nie całkowicie, choć w dużym stopniu. Dotyczy to nawet chrześcijaństwa. Sobór Watykański II stawiał sobie za cel przedstawienie współczesnego obrazu Boga i naszkicowanie nowego oblicza Kościoła. Uczeni uważają, że z jednej strony zmienia się ogólna mentalność epoki, a z drugiej strony rzuca to swoje światło na obraz Boga.
Każda epoka miała niejako swój własny obraz Boga. W religiach pogańskich bóg był postrzegany jako potężny i okrutny władca, a relacja do Boga jako miłości była minimalna. Już wtedy bóg był traktowany jako miłość. Także w chrześcijaństwie Bóg był postrzegany na początku jako król i pantokreator. W feudalizmie rozumiano Boga jako najwyższego feudała. W średniowieczu była podkreślona bojaźń Boża i stąd był Bóg pojmowany jako eschatologiczny sędzia. W okresie oświecenia Bóg nie zajmował się światem, ale pozostał jak ten, który dał światu przyczyny zaistnienia (deizm). Po okrutnych wojnach i głębokim upadku moralnym zaczęto przeżywać Boga jako miłosiernego Ojca, do czego bardzo przyczynił się św. Jan Paweł II.
Dlaczego zmienił się obraz Boga? Zapewne dlatego, że zmienił się kontekst rozumienia Boga. W chrześcijaństwie Bóg był w istocie tym samym (ta sama nauka), ale uwyraźniły się różne aspekty, właśnie w zależności od epoki.
Istnieje pogląd, że Pismo Święte oprócz bezpośrednich danych o Bogu jest poddane hermeneutyce epoki, czyli kontekst, mentalność epoki jest w pewnych aspektach prawomocnym hermeneutą Biblii. Każda epoka wydobywa z Biblii coś "swojego". Oznacza to, że wyjaśnia się, tłumaczy tego samego Boga, ale w różnych aspektach.
Który obraz Boga jest prawdziwy? Według mnie prawdziwym jest obraz zasadniczy, tzn., że Bóg jest osobowym Absolutem! A te inne aspektowe obrazy mają prawdziwość ze względu na epokę, choć mogą być błędnie interpretowane, właśnie ze względu na daną epokę. Niezmienne jest to, że Bóg jest Absolutem, aspekty sprzeczne z Nim są nieprawdziwe, na przykład że Bóg to świat.
Jaki będzie obraz Boga w przyszłości? To zależy jaki charakter będzie miała epoka. Musi ona zachować substancjalny obraz, do którego może dokładać swoje "farby".
Wydaje mi się, że obraz Boga zmienia się ku coraz pełniejszej personalności i ku syntezie Boga intelektu, miłości, sensu i pełnej komunii życia z Nim.
KAI: A co to znaczy być dobrym teologiem?
- Powiem krótko: dobry teolog to ten, który ma zmysł prawdy religijnej.
KAI: Czy wobec tego można wyobrazić sobie teologa niewierzącego?
- W XX wieku toczyła się zażarta dyskusja czy niewierzący może być dobrym teologiem, czy nawet teologiem w ogóle. Problem rozstrzygnięto oczywiście na NIE. Dlaczego? Teologia to nie tylko umysł, ale człowiek jako cała osoba. Jak niewierzący może mówić o Bogu, w którego właśnie trzeba wierzyć? Dawniej mówiono, że teologia powinna być uprawiana "na klęczkach". Nie znaczy to, że chodzi tu o zwykłą pobożność, lecz przede wszystkim o asystencję, inspirację Ducha Świętego, to znaczy teologia musi być uprawiana w jedności z Bożym Duchem. Jeśli rozumiemy teologię jako refleksję nad wiarą, to teolog absolutnie musi mieć wiarę.
KAI: Czy opracowywanie "Opera omnia" Ratzingera okazało się dla księdza ważnym doświadczeniem naukowym i "ludzkim"?
- Ta zaszczytna praca dała mi dotąd - poza całkowicie zajętym czasem każdego roku - swoistą satysfakcję, choćby w przyznaniu dziełu już dwóch Feniksów 2013 i 2014. Ale tak bardziej konkretnie: odkrycie głębi teologicznej Ratzingera, zauroczenie jego wywodem i konsekwencją, a do tego dochodzi nieskazitelność jego nauki i jej stanowczość. Ratzinger to nie Panzernkardninal - jak określiły go niektóre złośliwe media, lecz Panzernfaust (silna pięść), która rozbija wszelkie niedorzeczności, których obecny świat nie chce zauważyć i przyjąć. Stąd ta dziwna i niedorzeczna opozycja niemiecka wobec Ratzingera.
KAI A jakie miejsce zajmuje, zdaniem Księdza, Ratzinger teolog w dziejach teologii w ogóle?
- Ratzinger, obecny Papa emeritus, jest według mnie współczesnym Doktorem Kościoła na trzecie tysiąclecie!
KAI: Czy mógłby Ksiądz krótko scharakteryzować polską teologię na tle europejskich i światowych dokonań w tej dziedzinie? Jakie jest jej miejsce i, ewentualnie, specyfika?
- Jak wykazuje np. Słownik Polskich Teologów Katolickich, wyróżniają się publikacje w zakresie kerygmatyki i teologii pastoralnej, opracowujących życie i problemy praktyczne Kościoła. Toteż Wyszyński i Wojtyła wnieśli wiele w problematykę Kościoła, rodziny i narodu. Wojtyła opracował program Konstytucji dogmatycznej o Kościele w świecie współczesnym, ale nie wszedł on pod obrady ze względu na opóźnienie. Tymczasem według teologów zachodnich był on o wiele lepszy niż ten, nad którym obradował Sobór.
Natomiast w teologii systematycznej polscy teologowie - choć mają wieki dorobek naukowy - to jednak chyba nadmiernie bazują na teologii zachodniej, głównie niemieckiej. Umysłowość polska nie entuzjazmuje się systemami i spekulacją, może poza matematykę (Enigma!). Zajmuje się przede wszystkim szeroko rozumianą teologią pastoralną. Problem w tym, że teologowie zachodni, i to ci, z których korzystamy, niestety, nie respektują naszej teologii polskiej, i to nie tylko ze względu na język.
KAI: Czyje poszukiwania - jeśli chodzi o współczesną polską teologię - należałoby, zdaniem Księdza, szczególnie wyróżnić z uwagi na doniosłość czy oryginalność myślenia?
- Wskazałbym na trzy obszary polskiej oryginalności: pierwszy to teologia miłosierdzia (Jan Paweł II), drugi to personalizm i personalizm systemowy (Bartnik) oraz antropologia systematyczna (Granat, Wojtyła) a trzeci to teologia rodziny i narodu (Wyszyński i Majdański).
KAI: A najwybitniejsi teologowie wszech czasów to...
- Św. Ireneusz z Lyonu, św. Augustyn, św. Tomasz, św. Bonawentura, a współcześnie: Karl Rahner, Joseph Ratzinger i Hans Urs von Balthasar...
KAI: Jakie są najważniejsze pytania, jakie stawia sobie współczesna teologia?
- Dostrzegam tu następujące problemy: hegemonia wojującego ateizmu, który przerodził się we współczesny totalitaryzm; sekularyzm, "śmierć Boga" w kulturze i w życiu publicznym, relatywizm, upadek moralny społeczeństwa oraz irracjonalizm.
KAI: A tak "prywatnie": jakie pytania w odniesieniu do teologii nurtują Księdza szczególnie? Czy jest jakaś konkretna kwestia, której rozstrzygnięcie przyniosłoby Księdzu ulgę czy satysfakcję - jako naukowcowi czy też, "po prostu", chrześcijaninowi?
- Miałbym satysfakcję, gdyby ludzie przestali przez pryzmat jednej osoby oceniać całą korporację, na przykład: jeden zły ksiądz, to wszyscy księża źli... Z tym związany jest problem, jak odrodzić wpływ chrześcijanina na życie indywidualne i społeczne.
Zastanawiam się też, jak rozpoznać i opanować masowy atak na katolicyzm, na religię. Na przykład zawiesza się nauczyciela za to, że pomodlił się z klasą po tym, jak wygrali mecz. Albo zwalnia się z pracy człowieka, który nosi medalik, a toleruje się pseudoartystów, którzy znieważają znaki chrześcijańskie. Myślę choćby o publicznym podarciu Biblii, noszeniu różańca na szyi lub krzyżyka jako kolczyka w uchu.
Poza tym nurtuje mnie problem, jak stworzyć media katolickie, będące nową ewangelizacją, by przeciwstawić się mediom nihilistycznym i ateistycznym, które nas, niestety, opanowały. Już św. Maksymilian Kolbe miał powiedzieć, że "jak nie będziemy mieli wielkich mediów, to zginiemy". Czy nie miał racji? Wprawdzie nie zginęliśmy jako Kościół Chrystusowy, ale jako społeczność katolicka jesteśmy niestety spychani do getta i musimy świadomie walczyć o swoją pozycję!
***
Ks. prof. dr hab. Krzysztof Góźdź, kierownik Katedry Historii Dogmatów KUL Jana Pawła II, został mianowany przez papieża Franciszka członkiem Międzynarodowej Komisji Teologicznej na okres pięciu lat (2014-2019). W skład Komisji działającej przy Kongregacji Nauki Wiary wchodzi 30 teologów reprezentujących różne kraje świata i dyscypliny teologiczne. Celem Komisji, powołanej w 1969 r. przez papieża Pawła VI jest analizowanie najważniejszych problemów współczesnej teologii.
Ks. prof. Krzysztof Góźdź ma 59 lat. Specjalizuje się w antropologii teologicznej, historii zbawienia, historiologii i teologii dogmatycznej. Święcenia kapłańskie przyjął w 1980 r. W tym samym roku uzyskał tytuł magistra teologii. Studia doktoranckie odbywał w latach 1981-1987 na uniwersytetach w Eichstätt i Monachium. Studiował również w Rzymie. W 1996 r. otrzymał tytuł doktora habilitowanego teologii. Tytuł profesora KUL uzyskał w 2007 r.
Jest kierownikiem Katedry Historii Dogmatów KUL, członkiem Komitetu Nauk Teologicznych PAN, konsultorem Komisji Nauki Wiary przy KEP oraz Centralnej Komisji do Spraw Stopni i Tytułów. Jest redaktorem edycji polskiej Opera Omnia Josepha Ratzingera wydawanych przez KUL.
Skomentuj artykuł