Albo synodalny, albo klerykalny. Przed kim mają odpowiadać zwierzchnicy Kościoła?
Przed kim kościelni zwierzchnicy mają zdawać sprawę ze swoich poczynań? To pytanie w trzecim tygodniu obrad zadają sobie uczestnicy watykańskiego synodu o synodalności. Ta kwestia to nie jakiś drobiazg, ale rzecz kluczowa dla przyszłości instytucji Kościoła. Jak dotąd to właśnie o brak przejrzystości i kontroli rozbijały się próby powstrzymywania kolejnych nadużyć finansowych i przestępstw seksualnych, a to właśnie te problemy demolują od lat kościelne wspólnoty, zniechęcają wiernych i są przyczyną licznych odejść.
Za nami kolejny briefing prasowy, na którym pokrótce zdano relację z ostatnich wystąpień synodalnych. Oczywiście same przemówienia są tajne i nie mamy dostępu do ich treści, ale nawet te bardzo ogólne konferencje prasowe umożliwiają orientację w tendencjach i kierunkach, w których zmierza synod. Jednym z nich jest właśnie namysł nad reformami, które zapewnią nie tylko adekwatne reakcje na nadużycia i przestępstwa, które już miały miejsce, ale także zapobiegną kolejnym w przyszłości.
Oczywiście wypracowane mechanizmy pozwalają już teraz na powstrzymywanie pojedynczych przypadków zbrodni wykorzystania seksualnego, sprawne reagowanie na te, które już się wydarzyły, owocną pracę ze skrzywdzonymi i surowe kary dla sprawców. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że obecnie to właśnie Kościół jest na świcie instytucją posiadającą najskuteczniejsze mechanizmy radzenia sobie z klęską przestępstw seksualnych, których skalę media ujawniły w ostatnich latach. Brakuje nam jednak sprawnych mechanizmów zapobiegających takim przypadkom w przyszłości.
Specjaliści od dawna alarmują, że działające w Kościele wspólnoty i ich przywódcy wymagają zewnętrznych audytów. Konieczne jest przydzielenie im asystentów niezależnych od lidera, którzy będą towarzyszyć członkom wspólnoty, a samym odpowiedzialnym patrzeć na ręce. „Być może przy parafiach, klasztorach, kuriach powinny powstać rady etyczne złożone ze specjalistów, w których kompetencjach leżałoby rozpatrywanie skarg na publiczną działalność duchownych, świeckich liderów czy całych wspólnot” – pisze w swojej książce o. Tomasz Franc, psychoterapeuta i psycholog, delegat dominikanów ds. ochrony małoletnich i osób w duszpasterstwie.
Co jednak z samymi przełożonymi kościelnymi? W jaki sposób weryfikować ich działania w instytucji, która jako jedna z nielicznych na świecie przechowała aż dotąd władzę absolutną? W tym właśnie celu Kościół stawia drobne, ale systematyczne kroki. Jednym z nich jest reforma synodu biskupów przeprowadzona przez papieża Franciszka. Pierwszy raz w historii obraduje on nie tylko w gronie samych purpuratów i wybranych księży, ale także osób świeckich, posiadających równe prawo głosu. Także w tym celu Ojciec Święty umożliwił osobom świeckim sprawowanie władzy rządzenia w Kościele na mocy władzy biskupa Rzymu i wprowadził do kluczowych instytucji Państwa Watykańskiego grono kompetentnych kobiet.
Reformy synodu nie sprowadzają się jednak do dyplomatycznych szachów i instytucjonalnych roszad. Jego zadanie jest znacznie głębsze i obliczone na długoletnie oddziaływanie na Kościół. Synodalny styl – sądzę, że właśnie tak zaplanował to papież – ma przeniknąć do całego Kościoła i stać się jego sposobem funkcjonowania, kościelnym modus operandi. To ważny krok na drodze odchodzenia od klerykalizmu, który – zaryzykuję to stwierdzenie – jest jednym z korzeni zła w Kościele, a już na pewno źródłem wspominanych na początku problemów, związanych z przestępstwami seksualnymi i finansowymi.
Reforma kurii rzymskiej, zapoczątkowana na samym początku pontyfikatu, miała na calu przekształcenie tej wielowiekowej instytucji ze swego rodzaju biura w motor napędowy ewangelizacji. Działania te pokazują, że papieżowi najbardziej zależy na tym, by Kościół powrócił do swoich korzeni, porzucił swoją ziemską potęgę (ten proces nieuchronnie rozpoczął się wraz z upadkiem Państwa Kościelnego i dokona się, czy tego chcemy czy nie) i na powrót stał się miejscem spotkania z żywym Bogiem, który stał się człowiekiem, aby nas zbawić.
Skomentuj artykuł