Apel świeckich do Franciszka jest walką z Kościołem? To absurdalny zarzut

(fot. PAP / EPA / ANGELO CARCONI / POOL / Twitter)

Publicyści „Naszego Dziennika” nie przestają torpedować działań różnych środowisk w Kościele, które próbują przeciwdziałać przestępstwu pedofilii i tuszowaniu tego procederu.

W dzisiejszym [z 3 lipca - przyp. red.] wydaniu szturm przypuszcza po raz kolejny Sebastian Karczewski. Wystosowanie dramatycznego apelu do Papieża Franciszka przez grupę katolików świeckich na łamach „La Repubblica” nazywa „kolejnym przejawem walki z Kościołem katolickim”. Trudno dyskutować z takim zarzutem, ponieważ autor wyraźnie uznaje tych, którzy napisali ten list za niemalże nienależących do Kościoła katolickiego albo jakichś „wyrodnych” katolików. Kościół katolicki, jak mniemam, to w opinii Karczewskiego wyłącznie duchowni.

By podeprzeć swój absurdalny zarzut redaktor „Naszego Dziennika” powołuje się na klasyczny już argument w walce przeciwko walce z pedofilią w Kościele Katolickim. Mianowicie, upublicznianie pedofilii w Kościele miałoby być zdaniem autora odwracaniem uwagi od znacznie szerszego i większego problemu, który zbiera swoje zgubne żniwo w społeczeństwie. Czyli walka z przestępstwem pedofilii wśród duchownych to nic innego jak zasłona dymna dla „cichego” i spokojnego panoszenia się tej obrzydliwości w innych grupach. Pedofilię się „instrumentalizuje”, by uderzyć w Kościół, a nie w samą pedofilię – tak utrzymuje Karczewski. Oczywiście, jak to zwykle bywa, autor zapewnia „że prawdziwe ofiary muszą być otoczone uwagą i być bronione”. Mam wrażenie, że często są to puste zapewnienia. Bo w jaki sposób „Nasz Dziennik” broni takimi tekstami skrzywdzone dzieci (nawet gdyby ich była garstka) w Kościele przed seksualnymi drapieżnikami?

Otóż chciałbym wyjaśnić Panu Karczewskiemu, dlaczego uważam, że jest w błędzie.

Z punktu widzenia Ewangelii, nie ma żadnych podstaw do tego, aby nie nagłaśniać przypadków pedofilii wśród duchownych tylko dlatego, że nie robi się tego w innych środowiskach. To jest argument, który Papież Franciszek zaklasyfikowałby do kategorii „światowości” w Kościele, czyli kierowania się tymi samymi zasadami, co w grzesznym świecie. Jeśli red. Karczewski jest wrażliwy na plagę pedofilii w społeczeństwie, to dlaczego nie podejmuje żadnych kroków, aby zwalczać ją wszelkimi sposobami?

Nie zwalcza, bo stosuje tylko ideologiczną walkę. Sprowadzając rzecz do skrajności, przypomina człowieka, który wzywa, aby nie wspierać dzieci niedożywionych w Polsce, ponieważ w Afryce miliony dzieci głoduje i umiera. I trzeba by się najpierw zająć tymi, które nic nie mają do jedzenia. Ale przecież najpierw pomaga się tym, którzy są najbliżej nas. Za nich jesteśmy najpierw odpowiedzialni. W praktyce wygląda to często tak, że ci, którzy dożywiają dzieci w Polsce, próbują też w miarę możliwości zaradzać biedzie innych dzieci poza Polską. A ci, którzy lamentują, jaka to bieda dotyka dzieci w Afryce, nie przeciwdziałają biedzie ani jednych, ani drugich dzieci.

Po drugie, autorzy rzeczonego apelu do Papieża nie wyciągają na wierzch przypadków pedofilii, ale domagają się zdecydowanych działań odpowiedzialnych osób wobec przypadków już ujawnionych. Opieszałość, milczenie, pozorne ruchy powiększają zgorszenie i rodzą wrażenie, że nie jest to dla Kościoła aż tak wielki problem. Poza tym, autorzy listu, z tego co mi wiadomo, próbowali najpierw dotrzeć do decydentów „normalną” drogą.

Po trzecie, zadziwia mnie to, że autor piszący w gazecie o katolickiej proweniencji nie widzi różnicy między pedofilem księdzem a świeckim pedofilem. W obu przypadkach jest to czyn przestępczy. Ale gdy pedofilem staje się duchowny rana zadana, ale też jego wina, są znacznie większe. Obaj pedofile wykorzystują bezbronność, naturalne zaufanie dziecka, często niestety naiwność rodziców. Natomiast w przypadku duchownego dodatkowo wykorzystywany jest przez niego urząd wynikający ze święceń. I to jest szczególnie obrzydliwe. Dzieci i często także rodzice ufają księdzu dlatego, że jest księdzem, a nie jakimś mężczyzną z sąsiedztwa. Dlatego pedofilia popełniana przez duchownych jest szczególnie godna potępienia, bo wykorzystuje autorytet samego Boga.

Po czwarte, red. Karczewski chyba nie dostrzega specyficznego rozdwojenia w swoim środowisku. Z jednej strony redakcja „Naszego Dziennika” niemal codziennie broni życia dzieci nienarodzonych. I słusznie, bo same nie są w stanie przeciwstawić się zabójcom. Ale przykazanie „nie zabijaj” nie dotyczy tylko odbierania komuś życia fizycznego. Ofiary molestowania seksualnego też się zabija, ale w inny sposób. Jako dzieci też wydane są na łup psychologicznych i duchowych zabójców, którzy bez skrupułów niszczą w nich dziecięcą ufność, zadają rany na całe życie, gaszą w nich twórczość i wiarę w siebie.

Takie przewrotne teksty ciągle tylko jątrzą rany i wcale nie przyczyniają się ani do poprawy losu pokrzywdzonych, ani nie pomagają Kościołowi w procesie oczyszczenia. Raczej należy się za nie wstydzić i ubolewać, że ciągle w wielu środowiskach kościelnych brakuje zrozumienia dla tych, którzy dążą do uzdrowienia i pojednania w Kościele.

* * *

Tekst ukazał się na Facebooku Dariusza Piórkowskiego SJ.

***

Jeśli jesteś osobą skrzywdzoną w Kościele i potrzebujesz pomocy lub rozmowy, skorzystaj z tej infolinii. Stworzyli ją ludzie świeccy poruszeni Twoim losem:

Rekolekcjonista i duszpasterz. Autor książek z zakresu duchowości. 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Apel świeckich do Franciszka jest walką z Kościołem? To absurdalny zarzut
Komentarze (6)
JM
~Jarosław Mytlewski
9 lipca 2020, 21:38
Dla jasności dodam, że nie jestem przeciwnikiem Papieża Franciszka, ale denerwuje mnie takie pisanie, a co by zrobił Papież Franciszek, jeśli On ma wszystkie narzędzia, żeby działać, a wg mnie to z efektywnością działań jest duży problem
JM
~Jarosław Mytlewski
9 lipca 2020, 21:32
"To jest argument, który Papież Franciszek zaklasyfikowałby do kategorii „światowości” w Kościele" Problem polega na tym, że do tego Papieża Franciszka trzeba docierać poprzez ogłoszenia prasowe? Ja tego nie rozumiem, Papież Franciszek zarzuca opowieściami do dziennikarzy w samolocie Janowi Pawłowi II brak reakcji. W związku z tym sam powinien powołać sprawną komórkę, która będzie reagować natychmiast.
RF
~Robert Forysiak
10 lipca 2020, 19:23
Papież Franciszek to Magisterium samolotowe;)
P.
~Paweł .
9 lipca 2020, 16:54
"Nasz Dziennik" i jego środowisko żyje w swoistym Matrixie, z którego nic ani też nikt nie jest go w stanie wyrwać. Dla tego środowiska świat zdaje się być spolaryzowany na dwa obozy: "swoi" i cała "reszta". Ta reszta to oczywiście "lewacy, zboczeńcy, liberałowie itd." Innymi słowy: ktoś kto nie jest "swój" nie może być dobrym człowiekiem, nie może mieć racji, nie może być katolikiem (no dobrze: katolikiem może być ale z pewnością nie jest to dobry katolik), nie może również być patriotą itd. Czasem zastanawiam się, czy jest jakikolwiek sens polemizowania z publikacjami zamieszczanymi w ND, bowiem odnoszę wrażenie, że nikt (za wyjątkiem ) już nie traktuje na poważne ani redakcji ani samego pisma.
MK
Maria Kielawa
9 lipca 2020, 11:18
"Nasz dziennik" argumentuje za "swoimi" /czytaj: nietykalnym klerem/. Ma też jedyną, nieomylną i słuszną linię ich obrony: "atak na kościół" /czyli na "swoich"/.
AM
~Andrzej Medyk
9 lipca 2020, 10:21
Trafna analiza artykułu. Warto zapamietac argumenty na stawiane tezy Naszego Dziennika co do obrony kościoła. Jestem jednym z tych ktorzy 45 lat temu byl molestowany przez ksiedza zakonnika. To nie jest marginalny problem. Brak odwagi wypowiedzenia tych faktow zakrywa mysle ogrom naduzyc seksualnych w kosciele i nie tylko. Ma 60 lat. Jestem lekarzem i musze z tym zyc.