Tomasz Terlikowski o liście bpa Janiaka: kompromitacja siebie samego, polskiego Episkopatu, a także Kościoła hierarchicznego
- Siedzenie cicho już nic nie zmieni. Tej sprawy nie da się zakopać (…) Ten list zrobił w kwestii laicyzacji i odchodzenia ludzi od Kościoła o wiele więcej złego niż "Kler" – pisze publicysta.
Upubliczniony wczoraj list bpa Edwarda Janiaka do innych polskich biskupów wywołał wśród wiernych słuszne oburzenie i domaganie się jasnej odpowiedzi. Wielu publicystów katolickich twierdzi, że jest to jeden z najpoważniejszych kryzysów wśród biskupów w ostatnich latach. Kaliski ordynariusz oskarżony o tuszowanie pedofilii atakuje Prymasa Polski (delegata KEP ds. ochrony dzieci i młodzieży) oraz Fundację św. Józefa powołaną przez KEP do wspierania osób pokrzywdzonych.
Jako jeden z pierwszych głos w tej sprawie zabrał Tomasz Terlikowski, który pojawił się jako ekspert w filmie braci Sekielskich „Zabawa w chowanego” i od wielu tygodni śledzi rozwój sprawy na bieżąco. Na swoim facebookowym profilu napisał:
- Kompromitacja. Tak najkrócej określić można to, co napisał do biskupów biskup Edward Janiak. Kompromitacja nie tylko siebie samego, ale także polskiego Episkopatu, a także Kościoła hierarchicznego. Co bowiem wynika z tego listu? Odpowiedź jest prosta. Albo biskup Janiak ostrożnie gospodaruje prawdą (a że może tak robić, wiemy z filmu „Zabawa w chowanego”), ale wtedy i tak sprawa musi być do końca wyjaśniona, bo inaczej kompromituje Kościół, albo biskupi w większości (szkoda, że nie podał nazwisk) „zatroszczyli się” o ofiary i „pomoc” im nie dlatego, że uważali to za ważne, potrzebne, że chcieli pójść drogą wyznaczoną przez Benedykta XVI i Franciszka, ale wyłącznie dlatego, by uniknąć „medialnych spekulacji” lub „porażki ks. abp. Wojciecha Polaka”. Ofiary, oczyszczenie nie miały dla większości znaczenia, liczyło się „dobre imię” i brak „kompromitacji”.
Te słowa, niestety, wyjaśniają, dlaczego mimo tak wielu deklaracji, w istocie tak niewiele zmienia się w sprawie ofiar. Otóż w deklaracje, które się pojawiają, w dokumenty, które są głosowane, w decyzje, które są podejmowane w tej sprawie, nieliczni naprawdę wierzą. Większość (jeśli wierzyć biskupowi Janiakowi) robi to, żeby media się odczepiły, a nie dlatego, że w ofiarach widzi Chrystusa, czy choćby zwykłego bliźniego. Ofiarom, nawet w tym liście, poświęcono jedno zdanie, a „mojej osobie” biskupa kilka czy nawet kilkanaście.
Największą „zbrodnią” Prymasa jest zaś to, że „uderzył” (czyli - uwaga - skierował sprawę do Stolicy Apostolskiej) w innego biskupa, a do tego spotkał się z nieodpowiednimi osobami (ciekawe, skąd ksiądz biskupa zna intencje i pobudki braci Sekielskich, o których „informuje” innych biskupów). Te słowa pokazują niestety korporacyjny (by nie użyć słowa mafijny) sposób myślenia księdza biskupa Janiaka o Kościele. Najważniejsze jest to, żeby nie wyszło, a najgorsze, co można zrobić, to ujawnić czy skrytykować swojego. To nie jest myślenie ani ewangeliczne, ani katolickie. Biskup prezentuje się w tym liście nie jako pasterz, ale jako członek kasty, który atakuje innego jej członka za to, że ten go skrytykował za to, że myśli i działa jak większość.
W pewnym sensie jestem wdzięczny biskupowi Janiakowi za ten list. Teraz bowiem MUSI zabrać głos Episkopat. Albo jest bowiem tak, że biskup Janiak mija się z prawdą na temat owego posiedzenia Konferencji Episkopatu Polski i wtedy to musi być jasno powiedziane. W takiej sytuacji jednak wydaje się, że do akcji powinna natychmiast wkroczyć Stolica Apostolska i przenieść biskupa na emeryturę, bo publicznie się on skompromitował. Albo biskup mówi prawdę i wtedy skompromitowana jest spora część Episkopatu, bowiem z wypowiedzi hierarchy wynika, że ma ona za nic ofiary seksualnego wykorzystywania przez księży i konieczność oczyszczenia Kościoła. To oznacza, dla odmiany, konieczność interwencji Stolicy Apostolskiej na wzór Chile. Albo - albo. Tertium non datur.
Episkopat MUSI odpowiedzieć na to pytanie (co rzecz jasna nie oznacza, że na nie odpowie, strategia udawania, że nic się nie stało, jest opracowana do perfekcji). Ten list - i za to też jestem wdzięczny - pokazuje również, jak myśli ksiądz biskup Janiak (i jakie myślenie przypisuje, liczę na to, że bezpodstawnie, innym biskupom). Ostatnie zdanie brzmi jak groźba: „nie będę milczał w sprawie bezpodstawnych oskarżeń”. Jednym słowem uważajcie, bo jak będziecie próbować cokolwiek zrobić, to będę mówił. A co gorsza postawione Wam zostaną inne zarzuty (co sugeruje wrzucenie do sprawy oskarżeń - skądinąd nie wyjaśnionych, a bardzo poważnych wobec dyrektora Caritas Polskiej). Jednym słowem - mentalność mafijna - siedźcie cicho, bo będę mówił, a i na was mogą znaleźć się haki.
Tyle tylko, że siedzenie cicho już nic nie zmieni. Tej sprawy nie da się zakopać, a list biskupa Janiaka pokazuje po raz kolejny, że w tej sprawie nie wolno milczeć. Nie mogą milczeć świeccy, nie mogą milczeć kapłani, a dziennikarze nie mogą nie zajmować się tą sprawą. I warto powiedzieć jeszcze jedno: ten list zrobił w kwestii laicyzacji i odchodzenia ludzi od Kościoła o wiele więcej złego niż „Kler”. A wiecie dlaczego? Bo pokazał on, że rzeczywistość - w pewnych miejscach - jest gorsza od scenariusza filmu.
Miłość do Kościoła wymaga w tej chwili reakcji, domagania się prawdy, rozliczenia winnych, odsunięcia skompromitowanych. Udawanie, że nic się nie stało, to nie tylko plucie w twarz ofiarom, ponowne biczowanie Chrystusa, ale też działanie na szkodę Kościoła, to przykładanie się do Jego samozniszczenia.
Kompromitacja. Tak najkrócej określić można to, co napisał do biskupów biskup Edward Janiak. Kompromitacja nie tylko...
Opublikowany przez Tomasza Terlikowskiego Poniedziałek, 15 czerwca 2020
Wczoraj późnym popołudniem Sekretarz Generalny Konferencji Episkopatu Polski bp Artur Miziński wydał oświadczenie, odrzucając oskarżenia bpa Janiaka, jakoby polscy biskupi byli przeciwni powołaniu Fundacji Św. Józefa. - I teraz mamy sytuację, w której jeden biskup pisze, że Fundację św. Józefa powołano po negatywnej decyzji większości biskupów, a drugi przekonuje, że tak nie było. Wyobrażam sobie oczywiście, że można jakoś to wypowiedzi pogodzić, ale trudno będzie to zrobić nie uznając, że jeden z biskupów świadomie i dobrowolnie wprowadza w błąd innych biskupów i opinię publiczną – skomentował je Tomasz Terlikowski.
Wszyscy czekali jednak na oświadczenie samego Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka, który został personalnie oskarżony i pomówiony przez kaliskiego biskupa. Ukazało się ono dziś rano. Arcybiskup Gnieźnieński napisał, że „jako delegat Konferencji Episkopatu Polski ds. ochrony dzieci i młodzieży, po zapoznaniu się materiałem zawartym w filmie "Zabawa w chowanego", nie mógł milczeć lub pozostać bezczynny wobec przedstawionych faktów”. Podkreślił, że swojej niewinności bp Janiak może dowieść przed Stolicą Apostolską i to ona wyda w jego sprawie decyzję.
Abpa Wojciecha Polaka w obronę wziął również Tomasz Sekielski, który odrzucił oskarżenia, jakoby Prymas spotkał się z braćmi Sekielskimi dzień przed premierą filmu „Zabawa w chowanego”. Oświadczył, że nie kontaktował się z abp Wojciechem Polakiem ani przed publikacją filmu, ani po niej.
Do całej sprawy ponownie odniósł się Tomasz Terlikowski, który napisał: - Prymas Polski nie spotkał się z braćmi Tomaszem i Markiem Sekielskimi, ani przed ani po filmie. „Informację” zawartą w liście biskupa Janiaka odrzucili jako kłamstwo i autorzy filmu i otoczenie Prymasa (z nim samym nie rozmawiałem). Biskup Miziński odrzucił w swoim oświadczeniu także informacje dotyczące głosowania powołania do istnienia Fundacji św. Józefa. I choć aż trudno nie zadać pytania, po co biskup Janiak w liście do innych biskupów miałby kłamać w sprawie tak oczywistej jak wydarzenia, w których i on i oni uczestniczyli, to jeśli uznać, że oświadczenie sekretarza Konferencji Episkopatu zawiera całą prawdę o tamtych wydarzeniach, to trzeba powiedzieć jasno, że list ordynariusza kaliskiego zawiera tylko kłamstwa, pomówienia i groźbę wykorzystania haków na innych. Osoba, której w debacie (a zeznania w sprawie księdza K. złożone przed sądem pokazują, że ten list nie jest jakimś odosobnionym) publicznie utraciła wiarygodność konieczną do sprawowania posługi biskupa, która łamała jasne zasady ustanowione i przez Stolicę Apostolską i przez KEP, która nie odczuwa empatii wobec ofiar, powinna być jak najszybciej odwołana ze stanowiska. Każdy kolejny tydzień posługi biskupiej ordynariusza kaliskiego każe przypuszczać albo, że Kościół hierarchiczny - w tym Watykan - nie traktuje poważnie własnych dokumentów dotyczących biskupów i ich roli w ukrywaniu przestępstw seksualnych (o nauczanej moralności nie wspominając), albo że odrzucenie zarzutów biskupa Janiaka skrywa jakiś „haczyk”, jakąś niepełną informację. Tak wiem, że biskupa może odwołać tylko Papież, ale są sposoby, żeby Go o to poprosić, i by skłonić do szybszego działania. To jest kwestia wiarygodności już nie tylko biskupa Janiaka, ale po prostu Kościoła.
Prymas Polski nie spotkał się z braćmi Tomaszem i Markiem Sekielskimi, ani przed ani po filmie. „Informację” zawartą w...
Opublikowany przez Tomasza Terlikowskiego Poniedziałek, 15 czerwca 2020
- Powiem krótko... Albo coś się po tym liście ruszy albo pozostaje już tylko Stolica Apostolska. I kto wie, czy to nie jest dobry pomysł... – podsumował w innym wpisie publicysta, dołączając link do zbiórki pieniędzy, która ma umożliwość dotarcie z informacją o sytuacji w Kościele w Polsce do samego papieża.
***
Skomentuj artykuł