Apostazja Magdiego
Demonstracyjne wystąpienie z Kościoła Katolickiego Magdi Allama, egipskiego konwertyty, polityka i dziennikarza, ochrzczonego przez Benedykta XVI w Niedzielę Wielkanocną 2008 roku (przyjął jako drugie imię Cristiano - co znaczy "chrześcijanin") prowokuje do wielu pytań.
Magdi wyemigrował do Włoch w latach 60-tych. Początkowo związany był z lewicą - był dziennikarzem w komunistycznej gazecie "Il Manifesto", następnie w centrolewicowej "La Repubblica", a później zaczął coraz bardziej skłaniać się ku prawicy, by w końcu przejawiać sympatię do chrześcijaństwa. Jest to dosyć typowa droga postępowego intelektualisty z krajów muzułmańskich. Obecnie jest eurodeputowanym z partii "Io Amo l'Italia" (Kocham Włochy).
Trudno oczywiście osądzać intencje i wiarę drugiego człowieka, zwłaszcza, gdy ma się mało danych na jego temat, jednak współpraca Magdiego ze znaną włoską dziennikarką Orianą Fallaci (zmarła w 2006 r.), może prowokować do przypuszczeń, że został katolikiem nie tylko z pobudek duchowych, ale także ideologicznych i politycznych.
Oto, co o Fallaci można znaleźć w Wikipedii: "Swój światopogląd określała jako chrześcijański ateizm, równocześnie deklarując uznanie dla Benedykta XVI, w szczególności podziw dla jego eseju z 2004: ‘Jeżeli Europa nienawidzi samej siebie’. Jana Pawła II krytykowała za ekumeniczną postawę względem islamu." Jest to typowy przykład, że poglądy konserwatywno-prawicowe mogą być zbieżne z nauczaniem Kościoła, ale nie muszą. Tzn. konserwatysta może być prawowiernym katolikiem, a może też być człowiekiem traktującym wybiórczo nauczanie Kościoła. Dlatego apostazja Magdi Allama, może potwierdzać, że treścią jego wiary była raczej walka z islamem, niż chrześcijaństwo jako takie. Być może czułby się lepiej wśród amerykańskich fundamentalistów, którzy uważają islam za religię satanistyczną.
Na jego "usprawiedliwienie" muszę jednak dodać, że większość konwertytów-muzułmanów jest do islamu bardzo negatywnie nastawiona i mają do tego powody: po nawróceniu doświadczyli prześladowań tak ze strony innych muzułmanów, jak i ze strony własnej rodziny, a często także władz państwowych. Drugi powód jest niemniej ważny: znając islam i chrześcijaństwo od wewnątrz, konwertyci ci doceniają o wiele bardziej wartość chrześcijaństwa i negatywne strony islamu, niż ci chrześcijanie, którzy znają islam tylko od zewnątrz, a chrześcijaństwo traktują w gruncie rzeczy z pewną obojętnością. Dlatego niezbyt mnie dziwi gwałtowna i niewątpliwie emocjonalna reakcja Magdi Allama na słowa papieża.
Zwróćmy najpierw uwagę, co papież Franciszek powiedział na spotkaniu ekumenicznym 20 marca i co tak bardzo wzburzyło Magdi Allama: "Pozdrawiam i serdecznie dziękuję też wam wszystkim, drodzy przyjaciele, należący do innych tradycji religijnych; przede wszystkim muzułmanów, oddających cześć jedynemu Bogu, żywemu i miłosiernemu, przyzywających Go w modlitwie". A teraz przeczytajmy co Sobór Watykański II mówi o muzułmanach w "Deklaracji o stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich": "Kościół Katolicki nic nie odrzuca z tego, co w religiach owych prawdziwe jest i święte. Kościół spogląda z szacunkiem również na mahometan, oddających cześć jedynemu Bogu, żywemu i samoistnemu, miłosiernemu i wszechmocnemu, Stwórcy nieba i ziemi, temu, który przemówił do ludzi." I dalej dokument opisuje, co jest wartościowego w islamie, zarazem nie ukrywając, że muzułmanie nie uważają Jezusa za Boga. Katolików nie wzywa do wspólnych modlitw, ale do tego by współdziałać z muzułmanami w trosce o pokój, sprawiedliwość i zachowanie moralności we współczesnym świecie. Jak widzimy papież prawie dosłownie przytacza słowa Soboru - w jego wypowiedzi nie ma żadnych "nowinek".
Pamiętajmy też, że w czasach Soboru Watykańskiego II fundamentalizm islamski dopiero się rodził i, być może, dzisiaj Sobór inaczej by sformułował swój stosunek do islamu. Do soboru przeważała postawa podkreślania różnic i wzajemnej wrogości, po soborze, wskazówka wychyliła się w drugą stronę - Kościół szukał tego, co nas łączy z islamem.
Zgadzam się z Magdi Allamą, że wielu polityków, dziennikarzy i "autorytetów moralnych" w Europie bagatelizuje zagrożenie ze strony islamu, a także przedstawia dosyć idealistyczny i, rzekłbym, "wybielony" obraz tej religii. Islam ma niewątpliwie dwa oblicza i obydwa mają swoje oparcie w Koranie. Tolerancja, ale też rozprzestrzenianie swojej wiary przemocą. Z jednej strony np. w surze 2 napisano: "Nie ma przymusu w religii", z drugiej strony w innych surach wzywa się do nawracania siłą i, jeśli to konieczne, do prześladowania niewiernych. Szczególnie w surach medyńskich zwraca uwagę nienawiść do Żydów i w ogóle do niewiernych. Wymordowanie dwóch plemion żydowskich w Medynie jest faktem, i bez wątpienia stało się to z polecenia Mahometa. W Wikipedii można znaleźć szczegółowy spis osób, na które Mahomet wydał wyrok śmierci (szczegóły tutaj).
Mahomet to nie tylko przywódca religijny, ale również polityczny i wojskowy. "Umma" to nie tylko muzułmański "kościół", lecz także wspólnota polityczna i państwowa. Islam jest nie tylko religią, ale także bardzo konkretną doktryną polityczną, stawiającą sobie za cel stworzenie państwa muzułmańskiego kierującego się szariatem i obejmującego swoim zasięgiem cały świat. Jeśli ktoś poważnie traktuje Koran i doktrynę islamu, to musi brać pod uwagę takie zadanie, które stoi przed każdym muzułmanem.
Kalif (przynajmniej w teorii) był przywódcą religijnym, państwowym i wojskowym wszystkich muzułmanów na świecie. Jeśli porównać Stary Testament, a szczególnie Ewangelię z Koranem, to trudno nie zgodzić się ze słowami bizantyjskiego imperatora, które Benedykt XVI zacytował w swoim słynnym wykładzie w Ratyzbonie w 2006 roku: "Pokaż mi, co przyniósł Mahomet, co byłoby nowe, a odkryjesz tylko rzeczy złe i nieludzkie, takie jak jego nakaz zaprowadzania mieczem wiary, którą głosił". Papież dyplomatycznie wycofał się potem z tej wypowiedzi. Dlaczego? Żeby chronić chrześcijan w krajach muzułmańskich, których islamscy radykałowie zabijali za słowa papieża i palili ich kościoły. Wnioski na temat prawdziwości słów cesarza Paleologa nasuwają się same… I rzeczywiście, jeśli ktoś z Czytelników odkryje w Koranie coś nowego, czego nie było w Starym Testamencie, a tym bardziej w Ewangelii, a co wzywałoby człowieka do większej doskonałości, to dostanie ode mnie nagrodę.
Sprawa Magdiego jest kolejnym przykładem tego, że papież Franciszek będzie atakowany i z lewa, i z prawa. Dla jednych zbyt liberalny, dla drugich zbyt konserwatywny. Jednak my, katolicy dla naszego własnego interesu powinniśmy na niego patrzeć nie przez pryzmat różnych ideologii, lecz poprzez wiarę i Ewangelię.
I jeszcze na marginesie - ciekawe, czy ten monsinior, który podsunął Benedyktowi XVI Magdiego do chrztu i w rezultacie czego wielki sukces zamienił się w wielką klęskę, poniesie jakieś konsekwencje? Bo w Microsofcie lub Coca-Coli tak by było, ale cóż, u nas w Kościele rządzi prawo miłości…
Na portalu DEON.pl ukazał się komentarz br. Damiana Wojciechowskiego SJ o apostazji Magdiego, a także tekst o Islamie i Chrześcijaństwie.
Brat Damian Wojciechowski (ur. 1968), jezuita. Z wykształcenia dziennikarz i reżyser (ukończył szkołę filmową w Moskwie). Na początku lat 90-tych pracował w TVP. Od 1996 misjonarz w Syberii, Kirgizji i Kazachstanie.
Skomentuj artykuł