Bądź miły na święta

(fot. Therese Tjernström/flickr.com/CC)

Przed kilku laty spotkałem się z najdziwniejszą formą spowiedzi. W pewnej amerykańskiej parafii w Bostonie. Wcześniej spowiadałem w konfesjonale, na stojąco: twarzą w twarz z penitentem, albo siedząc na krześle obok penitenta, ale jeszcze nigdy nie byłem odwrócony do niego… plecami. Dosłownie. Penitent również był do mnie odwrócony plecami.

Przed nabożeństwem przygotowywaliśmy z proboszczem miejsce do spowiedzi, gdyż w kościele nie było tylu konfesjonałów. Proboszcz przyniósł trzy krzesła; dwa postawił obok siebie, a trzecie plecami do jednego z nich. Na moje pytanie o to trzecie krzesło, usłyszałem, że niektórzy mogą chcieć spowiadać się siedząc do mnie tyłem. Nie potrafiłem sobie tego wyobrazić, ale skoro trzeba się było inkulturować, więc to zaakceptowałem, licząc, że nikt z tej możliwości nie skorzysta. Byłem naiwny. Nagle usłyszałem, że ktoś z tyłu rozpoczyna spowiedź. Wszystko dobrze słyszałem, ale musiałem mocno walczyć z pragnieniem odwrócenia się, szczególnie, gdy przyszła moja kolej, by coś powiedzieć. Wytrwałem do końca, ale było to jedno z dziwniejszych doświadczeń, nie tylko jako księdza. Mówić do kogoś, nie patrząc na jego twarz, lecz w ścianę? Trudno było mi doświadczyć, że przecież rozmawiam z człowiekiem, nawet przy zastrzeżeniu, że byłem tam tylko w zastępstwie Chrystusa.

Ten przykład jest nieco skrajny, ale dotyka kwestii odpersonalizowania kontaktów między księdzem a penitentem. Bo, choć z jednej strony, spowiedź jest najbardziej osobową formą kontaktu między nimi, to często w praktyce tej możliwości nie wykorzystują ani księżą, ani penitenci. Niestety, święta raczej nie pomagają w tym względzie. Kolejki do spowiedzi, a w związku z tym mała ilość czasu poświęcana każdemu penitentowi, wymuszają mniej dokładne poruszanie spraw i mniej osobowe spowiadanie się. Co więcej, dla wielu spowiedź w tygodniu świątecznym jest jedynym doświadczeniem tego typu w ciągu roku i tym trudniej jest im odkryć możliwości bardziej osobowego kontaktu, jaki ten sakrament stwarza.

Ale samo zjawisko odpersonalizowania kontaktów jest oczywiście szersze. Na co dzień mamy z nim do czynienia np. w relacjach klient - kasjer, czy petent - urzędnik. W tym kontekście święta ze względu na pośpiech skłaniają, by unikać bardziej osobowych relacji, z drugiej, ze względu na nastrój, pomagają traktować się wzajemnie bardziej po ludzku. W okresie świątecznym trochę lepiej nam wychodzi serdeczniejsze odnoszenie się do pracujących w kasach sklepowych, czy do urzędników. Oni też są w tym czasie "inni". Wszelkie świąteczne grzeczności, wymiany uwag, czy dowcipów "uczłowieczają" nasze kontakty w takich formalnych sytuacjach.

Jechałem w tym tygodniu autostradą A4 i przy płaceniu bardzo mile zaskoczyła mnie pani w okienku. Płaciłem drobnymi, których było całkiem sporo, więc pani wyciągnęła obie ręce, ale zrobiła to bardzo żartobliwie. Otóż wyciągnęła je w takim geście jakby żebrała i powiedziała jednocześnie: "Pan da". Oboje roześmialiśmy się, zrobiło się sympatyczniej, bardziej ludzko i trochę mniej anonimowo.

Wydaje się, że my Polacy zmieniamy się w tym względzie na lepsze. Coraz częstsze wymiany uprzejmości i drobnych żartów zastępują nasze ponure miny i obcesowe uwagi. Takie spersonalizowanie naszych kontaktów jest też właściwym krokiem w stronę bardziej ludzkiego przeżywania świąt.

Na marginesie dodam tylko, że zestawiając spowiedź i zakupy nie umieszczam ich na tym samym poziomie, jako równorzędne formy kontaktu między ludźmi. Niemniej jednak obie są obciążone podobnym niebezpieczeństwem braku osobowego kontaktu, szczególnie w tym świątecznym czasie.

Na szczęście, wiele wskazuje na to, że odchodzenie od anonimowości i odpersonalizowanych kontaktów, tak w kościele, jak i w codziennych sytuacjach, wychodzi nam coraz lepiej. Nie znam żadnych badań na ten temat, ale pewnie zbliżamy się do "średniej". Wykorzystajmy więc czas świąt, zarówno będąc po obu stronach konfesjonału, jak i po obu stronach sklepowej lady, by rozmawiać ze sobą jak człowiek z człowiekiem. W końcu, Święta Bożego Narodzenia to przypomnienie, że Bóg stał się jednym z nas, by móc z nami porozmawiać jak człowiek z człowiekiem.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Bądź miły na święta
Komentarze (4)
US
uśmiechnij się
21 grudnia 2011, 11:58
A ja mam coś, co może uradować, a przynajmniej rozśmieszyć. /tylko spróbuj sie nie zaśmiać;)/ http://www.youtube.com/watch?feature=pla<x>yer_em<x>bedded&v=u8tIRd_Aua8
A
Alfista
21 grudnia 2011, 06:41
I z czego tu się radować, byc duchownym i usłyszeć: "Pan da", to raczej smutne ojcze. Nie chciało się założyć koloratki, czy szyja była okutana szalem.
S
Słaba
21 grudnia 2011, 01:02
Dobry artykuł! Nie wiem dlaczego tak nisko oceniony przez wiela osób... Ja oceniam na 5.
Ż
Żartowniś
20 grudnia 2011, 18:00
Polecam spróbowaj poczęstować panią w okienu przy pobieraniu opłat na A4 czekoladką o 3 nad ranem <- efekt gwarantowany! :D