Bóg pragnie miłosierdzia a nie ofiary
W debacie na temat dopuszczenia rozwodników w powtórnych związkach do Stołu Pańskiego często przywoływana jest parafraza słów Jezusa, które wypowiedział w domu Mateusza ben Lewi, nam znanego raczej jako Ewangelista. Chodzi o zwrot, iż przyszedł do grzeszników a nie sprawiedliwych oraz że lekarza potrzebują chorzy a nie ci, którzy się źle mają.
Stwierdziłam, że przyjrzę się bliżej temu fragmentowi Mateuszowej Ewangelii, skoro już wypisano go na transparentach i powoli staje się czymś w rodzaju sloganu.
Pełna perykopa, z której pochodzą te dwa zwroty, brzmi następująco (przekład Edycji św. Pawła): "Gdy Jezus odchodził stamtąd, zobaczył człowieka, który pobierał cło. Miał na imię Mateusz. Powiedział do niego: «Pójdź za Mną!». A on wstał i poszedł za Nim. Gdy Jezus siedział w domu przy stole, wielu celników i grzeszników przyszło i usiadło z Nim oraz z Jego uczniami. Zobaczyli to faryzeusze i pytali Jego uczniów: «Dlaczego wasz Nauczyciel spożywa posiłek wspólnie z grzesznikami i celnikami?». Gdy On to usłyszał, powiedział: «Lekarz nie jest potrzebny zdrowym, lecz chorym. Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: Miłosierdzia chcę a nie ofiary. Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników" (Mt 9,9-13).
Dialog rozgrywa się, jak wynika z kontekstu i danych w pozostałych Ewangeliach synoptycznych, w domu Mateusza. Jezus znalazł się tam nie tylko dlatego, że powołał celnika, ale przede wszystkim dlatego, że ten celnik rzucił wszystko i poszedł za Nim. Bóg inicjuje dialog, ale potrzebna jest odpowiedź człowieka, jak o tym świadczy chociażby opowieść o bogatym młodzieńcu (por. Mt 19,16-22 i par.). Syn Lewiego nawraca się i dzięki temu wprowadza Jezusa w swoje środowisko - jak sam zapisuje, celnicy i grzesznicy przyszli na ucztę sami, ale to nawrócony Mateusz był tym, używając metafory, który rozpalił ognisko, do którego oni mogli podejść, by się ogrzać.
Faryzeusze mają Jezusowi za złe, że nie odpędza tych, którzy przyszli. A Ten najpierw używa przysłowia o lekarzu, którego potrzebują chorzy, dosł. "mający się źle", co można zrozumieć także jako prowadzący się źle, po czym cytuje Księgę Ozeasza (Oz 6,6; fragment oznaczony kursywą). Ważne jest, by czytać tę wypowiedź Pana w całości, bo cytat z proroka nadaje przysłowiu właściwe znaczenie, podobnie jak kontekst, z którego został wzięty. Otóż cytat ten znajduje się w księdze prorockiej w kontekście wezwania do nawrócenia i dwa werstety wcześniej czytamy: "Wasza miłość [do Boga] jest jak poranny obłok, jak rosa, która wcześnie znika. Dlatego ciosałem ich przez proroków i raniłem słowami ust moich. Przeprowadzałem mój sąd o świcie" (Oz 6,4-5) a tuż po wersecie szóstym Bóg skarży się na to, że Jego lud łamał już Przymierze zanim jeszcze wszedł do Ziemi Obiecanej i następuje lista grzechów ludu i kapłanów.
Jezus wie, do kogo mówi. Wie, że ci ludzie wychwycą nie tylko skąd pochodzi cytat, ale umieszczą go we właściwym mu kontekście. Zresztą tego też dotyczy Jego zachęta przed cytatem: "Idźcie i starajcie się zrozumieć (dosł. nauczyć)" - nakazuje im spojrzenie do księgi i namysł nad tekstem proroka. A Ozeasz wskazuje na miłosierdzie i jednoczenie wzywa do nawrócenia, przekazuje słowa Boga, który przypomina, że grzechy Jego ludu są przed Jego obliczem, a więc że Pan dobrze je zna. I nie jest nimi zachwycony.
Zresztą zwrot o tym, że Bóg pragnie raczej miłosierdzia niż ofiary pojawia się też w jeszcze dwóch miejscach w Biblii. Jest to 1 Księga Samuela i Księga Przysłów. W pierwszym z nich jest to fragment wypowiedzi Samuela, który przekazuje Saulowi wiadomość, że został odrzucony przez Boga, gdyż okazał Mu nieposłuszeństwo. Od ofiar cenniejsze w oczach Pana jest postępowanie zgodnie z Jego przykazaniami i poleceniami. Ponieważ Saul nie był im posłuszny, to nawet ofiary nic nie dadzą - zostaje wyklęty (por. 1 Sm 15,22-23). W Księdze Przysłów z kolei mowa o tym, że "miłość i wierność gładzą winę a bojaźń Jahwe powstrzymuje od zła" (Prz 16,6), więc znów pojawia się odwołanie do posłuszeństwa (bojaźni).
I wreszcie to, co umyka cytującym omawiany fragment - Jezus nie mówi, że przyszedł się dać, ale że przyszedł powołać/przywołać grzeszników. Jak widać po zaczynającym perykopę przykładzie Mateusza, konieczna jest pozytywna odpowiedź człowieka na to wołanie. Trzeba wstać i zostawić swoją komorę celną/łódź/dobytek/rodzinę i pójść za Nim. Trzeba się nawrócić i na to wskazują cytowane przez Jezusa teksty i konteksty.
Pan w tym dialogu broni postawy pójścia z Bożym słowem do wszystkich ludzi, bez względu na ich stan duchowy. Broni tego, że mają prawo do swojej szansy nawrócenia, co zresztą bardzo dosłownie wybrzmiewa w mówiącej o tej scenie perykopie u Łukasza ("Nie przyszedłem wzywać do nawrócenia sprawiedliwych"; Łk 5,32). Jednak Bóg szanuje ludzką wolność, której zresztą sam jest Gwarantem - jeśli ktoś wysłucha słowa i powie: "nie", bo woli chociażby swój majątek od pójścia za Panem, jak przywołany wyżej bogaty młodzieniec, Bóg uznaje jego prawo do decyzji. I pozwala mu odejść, nawet jeśli odchodzi zasmucony.
Skomentuj artykuł