Co ci się stanie, jeśli posłuchasz kazania kobiety?

Co ci się stanie, jeśli posłuchasz kazania kobiety?
(fot. shutterstock.com)

"L’Osservatore Romano" opublikował serię artykułów, wzywających do umożliwienia kobietom głoszenia homilii. Jak można się było spodziewać, wywołało to oburzenie tradycjonalistów. A właściwie, co takiego strasznego stałoby się, gdybyśmy posłuchali kazania wygłoszonego przez kobietę?

Enzo Bianchi, jeden z autorów artykułów opublikowanych w watykańskim dzienniku, jest liderem ekumenicznej wspólnoty w północnych Włoszech i popularnym katolickim komentatorem. Na łamach "L’Osservatore Romano" publicysta przypomniał, że nie istnieje ewangeliczny zakaz głoszenia homilii przez kobiety, więc nie jest niemożliwym powierzenie im tego zadania. A skoro zakaz nie istnieje, to sprawę warto poddać dyskusji, a nie odrzucać propozycje i sugestie a priori, dorabiając im łatkę jakichś feministyczno-genderowych postulatów, z którymi nie ma co polemizować.

Chociaż kwestia głoszenia homilii podczas Mszy św. jest uregulowana m.in. poprzez "Instrukcję o niektórych kwestiach dotyczących współpracy wiernych świeckich w ministerialnej posłudze kapłanów" (zatwierdzona przez Jana Pawła II w 1997 roku), to - jak przypominają autorzy tekstów w watykańskim dzienniku, w Ewangelii nie ma mowy o tym, że kobiety nie mogą głosić kazań. "Ten temat jest delikatny, ale sądzę, że jest na tyle ważny, że należy go teraz poruszyć" - pisze Bianchi, przyznając, że oznaczałoby to dla wszystkich wiernych świeckich, zwłaszcza kobiet, fundamentalną zmianę w życiu Kościoła.

DEON.PL POLECA

Tu nie chodzi o władzę!

I chyba właśnie lęk przed tą zmianą powoduje, że niektóre środowiska katolickie w ogóle nie biorą pod uwagę możliwości pozwolenia kobietom głoszenia homilii. Ten opór powoduje, że tym bardziej ciekawi mnie postawienie pytania, co takiego strasznego stałoby się, gdyby podczas niedzielnej Eucharystii na ambonie pojawiła się zamiast księdza kobieta i wygłosiła kazanie?

Przecież tu nie chodzi o jakąś władzę, o zrównanie kobiet i mężczyzn, realizację genderowo-feministycznych postulatów, etc. O co zatem chodzi? Sądzę, że kieruje nimi po prostu chęć zwiększenia udziału kobiet w życiu Kościoła. A także spojrzenie na pewne sprawy i problemy właśnie z perspektywy kobiet.

W Kościele bardzo dużo mówimy o rodzinie, jej ogromnej misji, roli jaką odgrywa w społeczeństwie, etc. Ogromną wagę przywiązuje się do kwestii posiadania potomstwa, co wydaje się oczywiście ważnym tematem, biorąc pod uwagę fakt, że Polska znajduje się na jednym z ostatnich miejsc pod względem rodzących się dzieci wśród krajów świata (i - śmiem twierdzić, że wchodzący właśnie w życie program 500+ niewiele w tej materii zmieni). W dodatku, wciąż niektórzy kapłani zdali się zafiksować na prokreacyjnej triadzie tematycznej pt. aborcja - antykoncepcja - in vitro (do dziś pamiętam kazanie na ten temat wygłoszone podczas Mszy św. w intencji... Żołnierzy Wyklętych, podczas symbolicznego pogrzebu ich szczątków), ewentualnie o śmiertelnie niebezpiecznej ideologii gender.

Między nami, kobietami

Te wszystkie tematy, jak nie trudno zauważyć, są bardzo mocno "kobiece". Przecież w wielu rodzinach wychowanie dzieci w dużej mierze spoczywa na barkach matek ("zarabianie na rodzinę", dwutygodniowy urlop ojcowski i wieczorne usypianie dziecka to jednak nadal niewielki udział w pielęgnowaniu domowego ogniska). Nie wspominając już o tym, że kwestia kolejnych ciąż, ich wpływu na zdrowie czy porody, to temat całkiem bliski kobietom. A przecież to i tak jedne z "lżejszych" tematów, bo kobiety stają przed znacznie trudniejszymi kwestiami. I to również katoliczki.

"Żaden mężczyzna nie wie, co to znaczy nosić w sobie dziecko. Nawet ślepy ma większe pojęcie o kolorach. Żądanie od kobiety, żeby nosiła w sobie dziecko z gwałtu, jest czymś nie do wyobrażenia. Niech ten grzech idzie na konto sprawcy gwałtu. Niech żaden mężczyzna, także ksiądz, nie wymądrza się w tych sprawach" -  mówiła ostatnio w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" Józefa Hennelowa. Wprawdzie rozmowa dotyczyła aborcji i zawartego w 1993 roku kompromisu, ale cytat doskonale oddaje "kobiecość" niektórych tematów, cyklicznie powracających w Kościele.

Oczywiście, można powiedzieć, że kapłani, zwłaszcza ci, którzy spędzili dziesiątki godzin w konfesjonałach, spotkali się z tysiącem poważnych ludzkich problemów, mają znacznie szerszy ogląd nawet w sprawach "kobiecych" niż pani, która może co najwyżej powiedzieć o doświadczeniu swoim i/lub kilku najbliższych znajomych. Jest w tym część prawdy, ale przecież chodzi o przeżycie, doświadczenie czegoś na WŁASNEJ skórze.

Dlatego, wychodząc nieco dalej niż Hennelowa, śmieć twierdzić, że żaden mężczyzna nie będzie miał pojęcia o tym, jak to jest, kiedy pod sercem rozwija się nowy człowiek, a matka drży ze strachu, czy będzie zdrowy, czy wszystko z nim w porządku. Żaden mężczyzna, choćby bardzo chciał, nie zrozumie lęków związanych z porodem. Żaden również nie pojmie uczucia, jaki towarzyszy młodej matce, która jest "rozerwana" pomiędzy wychowaniem dziecka i poświęceniem mu należytej uwagi a wymaganiami i oczekiwaniami, jakie stawia jej świat, którego jeszcze przed chwilą była bardzo aktywną uczestniczką.

Kobiece spojrzenie

Kwestie, dotyczące płodności, macierzyństwa czy rodziny to jednak zaledwie kropla w morzu, jeśli chodzi o tematy, w których kobiety mogą (i mają!) do powiedzenia znacznie więcej niż mężczyźni. Chodzi przecież o zupełnie inną optykę patrzenia, kobiecą wrażliwość, a także świeżość spojrzenia i interpretacji, dzięki której z cotygodniowych ewangelicznych tekstów można wyczytać coś więcej. Coś innego, być może nawet głębszego.

Oczywiście, ktoś może powiedzieć, że to księża posiadają odpowiednie wykształcenie teologiczne, dlatego nie ma co się zastanawiać nad możliwością głoszenia kazań przez kobiety, bo zwyczajnie nie mają one o tym zielonego pojęcia (w przeciwieństwie do wychowania dzieci). Ale przecież w Kościele jest mnóstwo kobiet, które posiadają odpowiednie wykształcenie teologiczne i... nie mają co z nim zrobić, bo nadal panuje przekonanie, że np. w seminariach duchownych albo na wydziałach teologicznych mogą wykładać wyłącznie księża/mężczyźni...

"Księża nie mają doświadczenia partnerskiego słuchania kobiet i uczenia się od nich. Świat, który ich formułuje, jest pozbawiony kobiecego głosu. To poważny brak. Kiedy o to pytałam, słyszałam, że przecież nie ma kobiet teolożek. A przecież mnóstwo kobiet kończy teologię! Może gdyby kościelna hierarchia wysłała do nich sygnał, że skoro piszą poważne rozprawy, kształcą się w tym kierunku, to miejsce na wydziałach teologicznych czy w seminariach będzie na nie czekać. Tymczasem w seminariach słyszę, że skoro księża zostali wysłani na studia, to teraz trzeba ich przyjąć do pracy" - mówiła mi Zuzanna Radzik w rozmowie dla wp.pl.

Inną ważną kwestią, którą należy poruszyć, zastanawiając się nad głoszeniem kazań przez kobiety są odbiorcy tych nauk. Przecież żadną nowością nie jest twierdzenie, że Kościół w Polsce jest bardzo "żeńskokatolicki", jak to określiła Alina Petrowa-Wasilewicz, omawiając raport Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego, który powstał na zlecenie rady Duszpasterstwa Kobiet Konferencji Episkopatu Polski. "Kościół katolicki w Polsce ma zdecydowanie charakter kobiecy - dotyczy to zarówno deklarowanej wiary, uczestnictwa w praktykach religijnych, jak i zaangażowania w życie parafii i wspólnot religijnych" - pisała publicystka.

Kościół żeńskokatolicki

Znam wiele kobiet, które nieco uwiera fakt, że do kobiet i o sprawach dotyczących przede wszystkim kobiet mówią... wyłącznie mężczyźni. "Pobożnościowa literatura pełna jest takich stwierdzeń, internetowi duszpasterze i popularni rekolekcjoniści chętnie mówią o tym, jakie powinny być kobiety. Ale cholera, może wreszcie zapytaliby kobiet, co o tym myślą i mężczyzn, którzy z nimi żyją również?! Być może nie robią tego, bo podział ról był zawsze taki, a nie inny, więc tak już zostanie" - mówiła we wspomnianym wywiadzie Zuzanna Radzik.

Na koniec ostatni problem, czyli praktyka głoszenia przez kobiety. Wprawdzie, jak podkreśla Bianchi, ewangeliczny zakaz głoszenia kazań przez kobiety nie istnieje, to jednak w Kościele obowiązuje instrukcja, przyznająca ten przywilej wyłącznie kapłanom. I choć niektórym nie chce się nawet podejmować, jak to określają "jałowej" dyskusji na ten temat, to przecież życie pokazuje, że kobiety już głoszą!

"Kobiety już głoszą, prowadzą rekolekcje i wygłaszają konferencje w miejscach, w których mężczyźni czynią to od dawna. Zadajmy sobie szczerze pytanie: dlaczego zatem nie mogą głosić kazań wobec wszystkich podczas celebracji?" - proponuje siostra Catherine Aubin, francuska dominikanka, która uczy teologii na papieskim uniwersytecie w Rzymie (jej artykuł ukazał się również na DEON.pl) i wymienia takie wspaniałe ewangelizatorki, jak św. Genowefa, Klotylda, Joanna d’Arc, Hildegarda z Bingen czy Katarzyna ze Sieny...

Podsumowując, nie chodzi wcale o żadną władzę w Kościele, którą to niby mają zagarnąć kobiety poprzez głoszenie kazań (to nie jest postulat równoznaczny z wyświęcaniem kobiet!) czy realizację jakichś genderowo-feministycznych oczekiwań. To nie jest kwestia równouprawnienia (chociaż co złego jest w równych prawach?). To nawet nie jest kwestia przyznawania jakiegoś specjalnego miejsca kobietom w Kościele, bo one już je mają (wystarczy spojrzeć na jakikolwiek raport o udziale kobiet w życiu Kościoła i procent wiernych płci żeńskiej). To po prostu kwestia spojrzenia na pewne sprawy z perspektywy kobiet. To poszerzenie optyki patrzenia na Ewangelię i życie nią na co dzień...

Czy nie warto się nad tym choćby zastanowić?

Marta Brzezińska-Waleszczyk - dziennikarka, publicystka, doktorantka, badaczka mediów społecznościowych. Współpracowała z takimi mediami, jak Fronda.pl, Gazeta Polska, Rzeczpospolita, Radio Wnet, Radio Warszawa, Niecodziennik, Fronda (kwartalnik), a ostatnio z Natemat.pl. Obecnie związana z Przewodnikiem Katolickim oraz portalem Ksiazki.wp.pl. Żona Marcina i mama Franciszka Antoniego.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Co ci się stanie, jeśli posłuchasz kazania kobiety?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.