Cudze bronimy, swoje lekceważymy

Cudze bronimy, swoje lekceważymy
Michał Piętosa

Al-Kaida wzywa muzułmanów, by ci nasilili protesty i atakowali amerykańskich dyplomatów. To już nie jest zachęta do ulicznego protestu, ale do zabijania. Film "Niewinność muzułmanów" wywołał burzę w świecie islamu i zmusił światowych polityków do tego, by zareagowali.

Komentarze związane z filmem, opinie dotyczące obrazy uczuć religijnych i honoru muzułmanów pojawiły się także na naszym podwórku. Wielu polityków i dziennikarzy zabiera głos, komentując film, oraz to, co dzieje się wokół niego. Tak samo było kilka lat temu, gdy duńska prasa opublikowała karykatury Mahometa oraz w ubiegłym roku, kiedy Terry Jones, amerykański pastor-prowokator zapowiadał spalenie Koranu. W komentarzach mogliśmy przeczytać, czy usłyszeć o tym, że to szykanuje, obraża, że jest nietolerancyjne i niewłaściwe, że nie przystoi, że wolność religijna i w ogóle…

Jeśli jednak mamy do czynienia z obrażaniem uczuć religijnych chrześcijan, a przede wszystkim z ich prześladowaniem, można zauważyć, że komentarzy i słów oburzenia jest znacznie mniej, a i temperatura dysksji letnia. Ktoś nabija się z chrześcijan i Jezusa, ktoś ich obraża? A kogo to interesuje?

Jakoś nad wyraz spokojnie reagujemy na prześladowanie chrześcijan na całym świecie, gdy są szykanowani, zabijani, wypędzani z domów. Milczą też światowi przywódcy, ci sami, którzy teraz zabierają głos w sprawie filmu o Mahomecie. Gdyby ktoś wpadł na pomysł wypędzenia muzułmanów - dajmy na to z Paryża - zareagowałaby cała Europa i świat, oczywiście w myśl tolerancji i wolności religijnej. Gdy niewinni ludzie giną w kościołach - no cóż, w zapalnych rejonach świata, tak po prostu bywa… Czyżby prześladowanie chrześcijan było już czymś, do czego przywykliśmy, czymś, co nie sprawia już żadnego wrażenia?

Nie chcę oceniać islamskich reakcji i sugerować, w jaki sposób należałoby bronić honoru proroka Mahometa. Jedno jest dla mnie święte i niezmienne - życie ludzkie. Nie można go odbierać w imię nikogo i niczego. Zabijania nie można niczym usprawiedliwić.  Gdy jednak obserwuję tę muzułmańską wściekłość połączoną z żarliwością , tym bardziej widzę jak my, chrześcijanie potrafimy być bierni.

Nie chciałbym, żebyśmy przybrali konserwatywno-bojówkarski kierunek działania w przestrzeni publicznej. I nie namawiam do przejęcia metod islamskich fanatyków. To oczywiste. Chodzi mi raczej o bycie świadomym tego, kim jesteśmy, jaka jest nasza tożsamość, ba, byśmy byli dumni z tego, że jesteśmy chrześcijanami i byśmy potrafili upominać się o wartości, które są dla nas święte. Naszą siłą nie jest zbrojne ramię Kościoła, ale Ewangelia. Ale bez wiary, przekonania i determinacji, jaką mieli pierwsi chrześcijanie, nie tylko nie wygramy tej bitwy, ale jeszcze zostaniemy zepchani do katakumb.

Życzenie na koniec? Bądźmy w wierze gwałtowni, przebiegli jak węże i nieskazitelni jak gołębice (por. Mt 10,16 i 11,12).

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Cudze bronimy, swoje lekceważymy
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.