Czy rozwód wszystko przekreśla?

Czy rozwód wszystko przekreśla?
(fot. shutterstock.com)

Szukajcie, pytajcie, idźcie do księdza, do biskupa, pomachajcie mu adhortacją i powiedzcie, że przyszliście po miłosierdzie. I nie odpuszczajcie, dopóki nie znajdziecie drogi do skruszenia muru.

Przyznam, że od wielu miesięcy przymierzam się do napisania tego tekstu. Postanowiłam jednak, że nie zabiorę się za to, dopóki nie przeczytam do końca adhortacji Amoris Laetitia na temat rodziny. Ten dokument to wynik rozmów biskupów całego świata zebranych na dwóch synodach w ciągu ostatnich dwóch lat. W tekście znajdują się bardzo wartościowe wskazówki głowy Kościoła odnośnie do życia małżeńskiego, rozumienia hymnu o miłości, wychowania dzieci. Porusza się w nim wiele problemów, które dotykają dzisiejszych rodzin i wierzę, że warto nie zrażać się do niego ze względu na samą formę dokumentu papieskiego, bo napisany jest językiem bardzo przystępnym i zrozumiałym. Myślę, że to będzie mój prezent na wszelkie nadchodzące śluby.

Temat małżeństwa, chociaż bezpośrednio mnie nie dotyczy, jest mi bardzo bliski. Przez ostatnie lata z przerażeniem patrzyłam na łatwość, z którą ludzie się rozstają. Byłam świadkiem rozwodów moich znajomych w pierwszych latach po ślubie. Widziałam też, jak inni znajomi beztrosko wiążą się z tymi, którzy dopiero co się rozwiedli, nie patrząc na konsekwencje. Nie raz też uczestniczyłam w ślubach, gdzie czułam, że impreza w kościele to tylko przymusowy teatrzyk przed weselem. Te wszystkie sprawy mnie bolą, bo godzą gdzieś w wartość jednego z najpiękniejszych sakramentów, który ma dawać siłę do przetrwania największych trudności, jeśli go z wiarą przyjmiemy.

Są jednak sprawy, które bolą mnie jeszcze bardziej. Chodzi o ludzi, którzy po trzęsieniach ziemi, jakie przetoczyły się przez ich życie, pokiereszowani przez los i własne decyzje, po latach odkrywają prawdziwą relację z Bogiem i mają szczerą chęć, by wrócić w pełni do Kościoła, ale jest już za późno. Stoi przed nimi mur, którego nie da się ani przeskoczyć, ani obejść i nie ma też żadnego odwrotu. Człowiek w całkowitym potrzasku. Rozdział VIII adhortacji poświęcony "sytuacjom nieregularnym", czyli w zasadzie związkom niesakramentalnym, jest dla mnie niesamowitą bronią do skruszenia tego muru.

DEON.PL POLECA

Właśnie tym ludziom po przejściach często najbardziej zależy na bliskiej relacji z Bogiem. Są to często wspaniałe małżeństwa, którym kiedyś pokomplikowało się życie, ale którzy gdyby mogli, przyjęliby dziś sakrament małżeństwa z dużo większą świadomością i odpowiedzialnością niż młodzi. Miałam okazję niedawno przypadkiem być na takim właśnie ślubie. Bardzo skromny, aż trochę smutny w swojej formie, ale jednocześnie niesamowicie piękny, bo było jasne, że oni nie są tam dla ładnej sukienki, zabytkowego kościoła czy żeby zadowolić babcię, która ciągle zadaje niewygodne pytania… ale są głęboko przekonani, że ten sakrament ma wielką moc i na tę moc z wytęsknieniem czekali.

A teraz pozwolę sobie po prostu oddać głos Franciszkowi:

"Trzeba pomóc każdemu w znalezieniu jego sposobu uczestnictwa we wspólnocie kościelnej, aby czuł się przedmiotem «niezasłużonego, bezwarunkowego i bezinteresownego» miłosierdzia. Nikt nie może być potępiony na zawsze, bo to nie jest logika Ewangelii!" (AL 297).

"Biorąc pod uwagę niezliczoną różnorodność poszczególnych sytuacji […], można zrozumieć, że nie należy oczekiwać od Synodu ani też od tej adhortacji nowych norm ogólnych typu kanonicznego, które można by stosować do wszystkich przypadków. Możliwa jest tylko nowa zachęta do odpowiedzialnego rozeznania osobistego i duszpasterskiego indywidualnych przypadków, które powinno uznać, że ponieważ «stopień odpowiedzialności nie jest równy w każdym przypadku», to konsekwencje lub skutki danej normy niekoniecznie muszą być takie same. Zadaniem kapłanów jest «towarzyszenie osobom zainteresowanym na drodze rozeznania, zgodnie z nauczaniem Kościoła i wytycznymi biskupa […]»" (AL 300).

"Aby właściwie zrozumieć, dlaczego możliwe i konieczne jest szczególne rozeznanie w niektórych sytuacjach zwanych «nieregularnymi», istnieje pewna kwestia, którą zawsze należy uwzględniać, aby nigdy nie pomyślano, że usiłuje się minimalizować wymagania Ewangelii. Kościół dysponuje solidną refleksją na temat uwarunkowań i okoliczności łagodzących. Dlatego nie można już powiedzieć, że wszyscy, którzy są w sytuacji tak zwanej «nieregularnej», żyją w stanie grzechu śmiertelnego, pozbawieni łaski uświęcającej" (AL 301).

"Świadomi wagi konkretnych uwarunkowań, możemy dodać, że ludzkie sumienie powinno być lepiej włączone do praktyki Kościoła w niektórych sytuacjach, które obiektywnie odbiegają od naszego rozumienia małżeństwa" (AL 303).

"W związku z tym duszpasterz nie może czuć się zadowolony, stosując jedynie prawa moralne wobec osób żyjących w sytuacjach «nieregularnych», jakby były kamieniami, które rzuca się w życie osób. Tak jest w przypadku zamkniętych serc, które często chowają się nawet za nauczaniem Kościoła, aby «zasiąść na katedrze Mojżesza i sądzić, czasami z poczuciem wyższości i powierzchownie, trudne przypadki i zranione rodziny»" (AL 305).

"Zachęcam wiernych, którzy żyją w sytuacjach skomplikowanych, aby z ufnością podchodzili do rozmowy ze swoimi duszpasterzami oraz osobami świeckimi oddanymi Panu. Nie zawsze znajdą u nich potwierdzenie swoich własnych idei i pragnień, ale na pewno otrzymają światło, które im pozwoli lepiej zrozumieć to, co się dzieje, i będą mogli odkryć drogę dojrzewania osobistego. Zachęcam też duszpasterzy, aby słuchali z miłością i spokojem, ze szczerym pragnieniem, aby dojść do sedna dramatu osób i zrozumieć ich punkt widzenia, aby im pomóc żyć lepiej i rozpoznać swoje miejsce w Kościele" (AL 312).

Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie te słowa są absolutnie rewolucyjne. One mówią tyle: jeśli czujecie, że te słowa są do Was, jeśli w swoim sercu razem z Bogiem rozeznaliście, że Waszej sytuacji nie da się rozwiązać formalnie, nie dajcie się zamknąć w potrzasku! Szukajcie, pytajcie, idźcie do księdza, do biskupa, pomachajcie mu adhortacją i powiedzcie, że przyszliście po miłosierdzie. I nie odpuszczajcie, dopóki nie znajdziecie drogi do skruszenia muru, bo dla Boga nie ma nic niemożliwego!

S. Ewa Bartosiewicz - zakonnica ze Zgromadzenia Najświętszego Serca Jezusa (Sacre Coeur). Wpis pochodzi z jej autorskiego bloga "Spojrzenie serca"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy rozwód wszystko przekreśla?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.