Czytać, nie czytać?
Najnowsza książka Znaku, zawierająca osobiste notatki Karola Wojtyły, a potem Jana Pawła II z pewnością jest już hitem wydawniczym - sprzyja temu debata nad tym, czy jej opublikowanie jest naruszeniem testamentu Błogosławionego. Nie ukrywam, że mnie też poruszyła ta kwestia i wciąż nie potrafię jej sobie do końca poukładać. Jednak próbując to zrobić, dostrzegłam jeszcze jeden jej aspekt.
Znamy w dziejach Kościoła świętych, którzy nie pozostawili po sobie spuścizny w postaci zapisków: Ojcowie Pustyni (do ich myśli mamy dostęp jedynie poprzez świadectwa ich słuchaczy i uczniów, jedyne zostawione teksty, to reguły życia), św. Benedykt (została jedynie Reguła), św. Dominik Guzman zostawił po sobie tylko dwa listy, św. Jacek żadnych tekstów - to tylko kilka wybranych przykładów. To jednak nie przeszkodziło ich naśladowcom w tym, by przejąć ich charyzmat i nim żyć. Więcej - podejrzewam, że właśnie to, że ten charyzmat został przyjęty jako forma życia, zdecydowało o jego przetrwaniu w Kościele.
I nie jest to nawoływanie do zrzucenia na stos wszystkich posiadanych dzieł papieskich i użycia jego osobistych notatek do jego podpalenia. Książki są do czytania, a nie palenia, jak mawiał dominikański inkwizytor w "Narrenturmie" Sapkowskiego. Jednak książki mogą też pełnić funkcję tłumika na sumienie: "Mam na półce dzieła wszystkie Jana Pawła II, bo kiedyś do nich zajrzę. Na razie nie mam czasu, ale kiedyś do nich zajrzę, bo je mam". Kolejne wydania kolejnych wydawnictw, kolejne tomy na półce. Jednak papieżowi nie chodziło przecież o to, żebyśmy jego dziełami zapełniali półki biblioteczne, tylko żebyśmy zmieniali nasze życie, idąc za wskazówkami zawartymi w tych książkach.
Jest zaś w nich parę kwestii, które nie są lekkie, łatwe i przyjemne, co więcej - budzą silny opór lub są źle interpretowane. Dla mnie osobiście sferami papieskiego nauczania, których wprowadzenie w życie jest często zaniedbywane, a same podlegają fałszywym interpretacjom, jest nauczanie dotyczące teologii ciała, etyki seksualnej i kobiecości.
Janopawłowe określenie "geniusz kobiecości" reinterpretuje się tak, że zamiast wskazywać na to, że kobiecy głos jest ważnym elementem budowania rzeczywistości społecznej (więc należy dopuścić kobiety do głosu i poważnie je potraktować), staje się ów geniusz młotem na czarownice. A precyzyjniej: argumentem za tym, by ktoś zajął się nudnymi obowiązkami (w końcu robi to genialnie), podczas gdy mężczyźni zajmą się tym, co im przynależne, bo naprawdę istotne, czyli tworzeniem idei i budowaniem nowego, lepszego świata. A papież wskazywał dobitnie, że bez głosu kobiet ten świat nie będzie lepszy.
Teologię ciała sprowadza się często do wskazówek moralnych dotyczących współżycia. Podobnie jest z etyką seksualną. Gubi się przy tym głęboką i piękną myśl dotyczącą osoby ludzkiej, a właśnie to jest podstawą nauczania Jana Pawła II dotyczącego sfery płci. I to nauczanie, gdyby było szerzej słuchane i rozumiane, jest lekiem na współczesny rozpad więzi i wewnętrzne umieranie ludzkiej wspólnoty. Ukazuje ono także, że zarówno kryzys, jak i szansa rozwoju i przemiany społeczeństwa mają ten sam fundament: właściwe rozumienie własnej godności, wolności i miłości. Co więcej - Błogosławiony po mistrzowsku opisuje mechanizmy działania konkretnych sposobów myślenia i tego, jak przekładają się one na nasze życie.
Tak, to trudne teksty. Nie tylko stawiające wysokie wymagania etyczne, ale także napisane w sposób, który przy pierwszym podejściu może zniechęcać do lektury. Jednak jeśli da się sobie i tym treściom czas, odkrywa się ich spójność i bogactwo. To nie zbiór moralnych regułek: to wolno, a tego nie, ale wyjaśnienie mechanizmów, które daje do ręki algorytm pozwalający samodzielnie rozstrzygać, czy dane działanie jest grzechem, czy nie. Sposób na kształtowanie sumienia, a nie mityczne łoże Prokrusta, z którego wiecznie coś będzie nam wystawać lub będziemy zmuszeni się do niego niemiłosiernie rozciągnąć.
Tak naprawdę najlepszą drogą do poznania i przekazania dalej spuścizny Papieża jest wcielenie w życie jego nauczania. Lektura kolejnych notatek, zapisków, aforyzmów będzie jałowym spędzeniem czasu, jeśli nie zaczniemy żyć tym, czym żył Błogosławiony. I to jest, póki co, najsłabszy punkt w naszym podejściu do spuścizny po Janie Pawle II.
P.S.
Wszystkich, którzy są zainteresowani głębszym zapoznaniem się z nauczaniem Jana Pawła II, także dyskusją nad teologią ciała, serdecznie zapraszam na Szkołę Zimową organizowaną przez Instytut Tertio Millenio.
Skomentuj artykuł