Demonstracje i procesje

Jacek Siepsiak

Wielu ludzi wycofuje się z uczestnictwa w wiecach i przemarszach, gdy ktoś zaczyna przyczepiać im nie ich "łatki"

Nikt nie lubi być nabijany w butelkę, zwłaszcza wtedy, gdy daje swoją twarz. Gdy idę na demonstrację, to nie chciałbym, by moja obecność służyła obcym mi hasłom. Dlatego wielu ludzi wycofuje się z uczestnictwa w wiecach i przemarszach, gdy ktoś zaczyna przyczepiać im nie ich "łatki".

Znacznie spadła liczba demonstrujących, gdy protesty w obronie demokracji i Konstytucji zamieniono w domaganie się liberalizacji prawa antyaborcyjnego. To dwie różne sprawy: mieszanie ich wywołało poczucie "nabijania w butelkę" i zaszkodziło. (Pozostawiam na boku dociekanie, czyja to naprawdę była inicjatywa, by to łączyć ze sobą). Podobnie dzieje się, gdy procesja religijna jest wykorzystywana do rzucania haseł politycznych. Ludzie, dla których te hasła są "nie ich", czują się "nie u siebie" na takiej uroczystości. Nic dziwnego, że wielu zaczyna ich unikać. A nawet ci, którym jak raz ta strona sporu politycznego jest bliska, nie muszą czuć się dobrze, gdy modlitwa i liturgia są zamieniane w wiecowanie i przemówienia partyjne (nawet gdy ubrane są w retorykę religijną). To jest gorszące, bo z Boga czyni narzędzie.

Nie żyjemy już w czasach, gdy uczestnictwo w demonstracjach było obowiązkowe. Niepójście na pochód nie grozi szykanami jak w PRL, III Rzeszy czy ZSRR, gdzie straszyło się szturmówkami, pochodniami, a nawet "mieczami atomowymi". Oczywiście bywa, że publicznie będzie się przezwanym "komunistą i złodziejem" i lepiej się nie chwalić na Facebooku swoimi zdjęciami z wiecu, bo pracodawca (zwłaszcza państwowy) może to wykorzystać przeciw nam. Ale teoretycznie wolno nam uczestniczyć lub nie w różnych publicznych zgromadzeniach.

Gdy jest jedno jasne hasło, jak np. teraz w Hong-Kongu, to ludzi łatwiej zmobilizować. Gdy jest wiele różnych, to wszystko zaczyna się rozpływać, jak np. demonstracje we Francji, którym nie wiadomo już kto przewodził. Rozumiem więc, że szuka się jasnego przesłania. Ale wtedy łatwiej o slogany, które dzielą, a nie łączą… również na procesjach.

Jestem ciekaw, czy suplikacje po Mszach po Bożym Ciele to odpowiedź tylko na wizerunki Matki Boskiej z tęczowymi aureolami, czy również na Grób Pański z napisem LGBT na tekturowym kamieniu, który bezpośrednio sprowokował tamte wizerunki (o czym świadczy ich umiejscowienie). Czy te suplikacje łączą przeciw wszelkim obraźliwym działaniom, czy raczej uderzają tylko w jednym kierunku?

Powoli pozwalamy sobie na wrażliwość, która nas przekonuje, że skoro ktoś profanował w jedną stronę, to teraz inny może profanować w drugą stronę. Zamiast odcinać się od każdej profanacji i krzyczeć im: Nie w moim imieniu, nie w imieniu mojej religii… czy mojego ateizmu!

Jacek Siepsiak SJ - dyrektor naczelny Wydawnictwa WAM i redaktor naczelny kwartalnika "Życie Duchowe". Tekst ukazał się pierwotnie w Gazecie Krakowskiej

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Demonstracje i procesje
Komentarze (13)
A
adridgr.rauk
28 czerwca 2019, 20:56
Bardzo dziękuję (chociaż na razie nie bardzo wiem komu) ponieważ po bodaj 3 lub 4 próbie, chyba w końcu, udało mi się - jak to mówią - "zalogować'. Jeżeli taki ma być dostęp do wypowiedzi na tych stronach, to proszę się nie dziwić, że frekwencja będzie zawsze dość marna. No, to jeśli się jednak udało, proszę ten wpis potraktować jako test. Co to jest "suplikacja" po mszy... Kto rozumie taki język...?
DN
Danuta Nowak
26 czerwca 2019, 15:33
"Jestem ciekaw, czy suplikacje po Mszach po Bożym Ciele..." A ja jestem ciekawa, co to zdanie oznacza...
MR
Maciej Roszkowski
1 lipca 2019, 10:15
Proszę przeczytać następne zdanie.
23 czerwca 2019, 20:39
Organizacje LGBT prowadzą promocję grzechu, współżycia homoseksualnego. Czy wymienianie tego grzechu powinno, według autora, zostać zaniechane przez Kościół, bo powoduje ataki na Kościół?
MarzenaD Kowalska
23 czerwca 2019, 13:34
To tak zestawny to: na pewno gdzieś słowa o tolerancji/prawie itd. padają, a w zderzeniu z realem wygląda to tak: [url]https://www.deon.pl/religia/serwis-papieski/aktualnosci-papieskie/art,8319,watykan-z-powodu-prowokacji-zenska-druzyna-w-pilce-noznej-nie-rozegrala-meczu.html[/url]
23 czerwca 2019, 13:06
Ostatnie wyczyny lesbijek, gejów, "małpek bonobo" i innych transdewiacji, są w dużym stopniu skutkiem nie tylko należnej im póki co tolerancji, ale zalecenia traktowania ich z miłością. Idą więc jak po swoje... Napisałem "poki co", bo jak potraktujemy z miłością także islamistów, to sprawy uporządkują się same.
JK
Jacek K
23 czerwca 2019, 16:37
Jeżeli miarą chrześcijaństwa nie jest traktowanie z miłością inaczej myślących, inaczej żyjących a także naszych wrogów - to, moim zdaniem nie warto być chrześcijaninem. Dla Jezusa każdy z nas jest inaczej myślący, inaczej żyjący i wrogo nastawiony, a mimo to nas akceptuje i kocha.
23 czerwca 2019, 18:04
Drogi Szonie, "Z miłością" to nie znaczy głupio i naiwnie. Jeśli ktoś będzie gonił mnie z nożem, nie mogę sobie pozwolić na miłość do niego, bo mnie zabije - muszę uciekać albo się bronić. Z miłością MUSZĘ także traktować własne ciało i umysł - bo sa one wehikułem prowadzącym mnie do Boga - nie mogę w głupi i naiwny sposób narażać ich na zniszczenie w imię jakiejś płasko i tragikomicznie rozumianej miłości. Z miłością oznacza jednocześnie - z mądrością, trzeźwością i pragmatycznością - chodzi o to, aby miłość na końcu zwyciężyła a nie dała się w międzyczasie głupio zniszczyć. Miłość nie może być ślepa, powtarzalna i schematyczna - identyczna dla każdego i dla każdej sytuacji. To naprawdę jest takie trudne do zrozumienia?
JK
Jacek K
23 czerwca 2019, 18:56
Trudne. Obawiam się, że opisujesz miłość, która nie jest tą o której mówił Jezus. Miłość zwycięża dlatego, że człowiek który kocha, nawet zabijany, modli się o dobro tego, kto go zabija. Miłość nie zwycięża dletego, że upokarza tego który nienawidzi.  Św Piotr doprowadził do tego, że jego córka i zona zginęły na arenie. Czy jego miłość była ślepa, schematyczna powtarzalna?  No i w końcu o co nam chodzi z tymi gejami. Nie podzielają nszych wartosci. Niech se żyją jak chcą. Zresztą my też pełni grzechów stajemy codziennie przed Bogiem, żeby nam odpuścił nasze, bo nie żyjemy wg tego jak Bóg chce.
A
abcdefghijk
23 czerwca 2019, 20:07
"Miłość zwycięża dlatego, że człowiek który kocha, nawet zabijany, modli się o dobro tego, kto go zabija."  Miłość zwycięża tylko wtedy, gdy odmienia człowieka, który zabija - jeśli zabijany się modli a zabijającego to nie odmieni (i będzie zabijał dalej), to jest w tym tylko masochizm i samodestrukcja (są to grzechy!). Dlatego mogę tylko powtórzyć - miłość musi być bardzo mądra. Miłość nie zwycięża dletego, że upokarza tego który nienawidzi. Oczywiście. Św Piotr doprowadził do tego, że jego córka i żona zginęły na arenie. Czy jego miłość była ślepa, schematyczna powtarzalna? Jeśli ich ofiara spowodowała większe dobro, niż śmierć córki i żony - miłość była mądra i właściwie zastosowana. Jeśli ich ofiara nie spowodowała większego dobra, niż śmierć córki i żony - miłość była ślepa i schematyczna (a doprowadzenie do śmierci bliskich było skrajną głupotą).
JK
Jacek K
24 czerwca 2019, 09:16
Miłość to nie wychowywanie innych ale siebie....
24 czerwca 2019, 15:58
Miłość to - między innymi - wychowywanie i siebie i innych. Miłość, to także wiele innych rzeczy.
23 czerwca 2019, 12:15
Ojcze Jacku, znów błysnął ojciec niewiedzą. Radzę najpierw przeczytać oświadczenie przewodniczącego KEP, a potem pisać artykuł. Uderzył waszmość kulą w płot. Warto zaglądać nie tylko na strony politpoprawne, a przede wszystkim naprawdę wsłuchać się w duszpasterzy. PS. czy tak bardzo boli przypomnienie nauki św. Pawła, że homoseksualizm nie jest drogą do nieba?