Dzieci wróciły do szkół, ale nie do kościołów

Dzieci wróciły do szkół, ale nie do kościołów
(fot. depositphotos.com)

Po co iść z dzieckiem, skoro okazało się, że mszę można obejrzeć w telewizji i to z każdego miejsca na świecie? Albo odpuścić w ogóle, przecież i tak „nic to nie daje”. Pandemia trwa – na tyle już długo, że wielu dorosłych porzuciło chodzenie na nabożeństwa, które do tej pory kultywowali wyłącznie z tradycji. Za nimi zniknęły też ich dzieci.

Sezon pierwszokomunijny można uznać za otwarty. Pierwsze uroczystości już za nami, kolejne jeszcze przed. Przyglądam się temu, jak one wyglądają w tym roku, w czasie pandemii. To niestety smutny obraz podziału.

Obserwuję to, co dzieje się w najbliższych mi parafiach. Tutaj udało się uroczystości pierwszokomunijne zorganizować kameralnie i z zachowaniem wszelkich obostrzeń. Są jednak miejsca, gdzie grupy są duże i raczej mało w tym myślenia o limitach. Nie wirus sam w sobie przeraża mnie jednak najbardziej, ale antyświadectwo tych, którzy śmieją się w twarz ludzkiemu lękowi o życie i zdrowie.

Można szukać wad w podziale dzieci na małe, kilkuosobowe grupy. Przyzwyczajeni jesteśmy do tego, że pierwsze komunie przyjmowały całe klasy. Zgrana ekipa, przyjaciele, wspólne przeżywanie – to fakt. Dziecku może być smutno, że jego najlepszy przyjaciel z klasy pierwszą komunię miał kilka dni wcześniej. Może być mu też przykro, że nie wszystkie ciocie i kuzyni zmieścili się w kościele, albo że trzeba było zrezygnować z wystawnej imprezy w restauracji. Dla mnie jednak podział na małe grupki ma zdecydowanie więcej zalet, niż wad.

DEON.PL POLECA

Kilkoro dzieci to nie tylko ciut krótsza msza. To szansa na to by dziecko poczuło się rzeczywiście kimś, na kogo tego dnia zwraca się w pewien sposób uwagę. To niebywała szansa dla duszpasterzy na lepsze poznanie nie tylko najmłodszych parafian, ale i ich rodzin. Łatwiej też w małej grupie o głębsze przeżycie, gdy nie oglądamy się za kolegą, nie rozpraszamy w tłumie. Mniejszy stres gości, którzy chcą przestrzegać obostrzeń jest gwarantowany!

Może w końcu by wykorzystać tę szansę, jaką dają ograniczenia i wejść głębiej w przeżycie samych sakramentów – spowiedzi i komunii? Bez przydługich podziękowań, przemów. Kameralnie, ale z głębią! To ogromna szansa dla dzieci oraz rodziców i wyzwanie dla duszpasterzy, by potrafili ich w tym poprowadzić.

Jednak to, co widzę wśród najmłodszych wiernych, to nie tylko kwestia pierwszej komunii... Dzieci wróciły do szkół, nie wróciły jednak do kościołów. Obserwuję wokół siebie, że wiele osób całkowicie zniknęło z przestrzeni kościelnej. Owszem, są miejsca, że jest jak dawniej – ministranci, msze dla dzieci i same dzieciaki w większej liczbie niż do policzenia na palcach. Z powrotem dzieci jednak może nie być tak łatwo...

Po co iść z dzieckiem, skoro okazało się, że mszę można obejrzeć w telewizji i to z każdego miejsca na świecie? Albo odpuścić w ogóle, przecież i tak „nic to nie daje”. Pandemia trwa – na tyle już długo, że wielu dorosłych porzuciło chodzenie na nabożeństwa, które do tej pory kultywowali wyłącznie z tradycji. Za nimi zniknęły też ich dzieci.

Mój 7-letni syn uparcie twierdzi, że nie widzi różnicy między mszą przed komputerem, a tą na żywo w kościele. Smutne, ale prawdziwe.

Trudno też dziwić się najmłodszym wiernym, że nie chcą do kościołów wracać. Dzieciaki są przebodźcowane godzinami spędzonymi przed komputerami podczas zdalnych zajęć, a skupienie się na mszy staje się dużo trudniejsze niż wcześniej. Z drugiej strony do tej pory było online i wydawać by się mogło, że było OK. Mój 7-letni syn uparcie twierdzi, że nie widzi różnicy między mszą przed komputerem, a tą na żywo w kościele. Smutne, ale prawdziwe.

Z drugiej strony znam wiele rodzin, które stają przed pewnym dylematem. Czy zabierać swoje pociechy, skoro do kościoła wpuszcza się tylko 40-50 osób? Czy nie zajmę wtedy miejsca komuś starszemu, kto np. może już przyjąć komunię (a moje dziecko jeszcze jej nie przyjmuje)? Czy moje dziecko, które zacznie się nudzić nie przyprawi o zawał kogoś, gdy zacznie wędrować z tyłu kościoła?

Niejednokrotnie usłyszałam, że mam wyjść, nie pchać się gdzieś z dzieckiem, bo to żywe nośniki koronawirusa. Można się z tym zgadzać bądź nie – trudne jest jednak to, że rodzic czuje się jak w zamkniętym kole – co zrobić z dzieckiem, jeśli chce się jego duchowego rozwoju? Szczególnie, że msze typowo dla dzieci w wielu miejscach zniknęły i jakoś wrócić do repertuaru parafialnego nie chcą... Dlaczego? Nie wiem.

Rozumiem seniorów, którzy się boją. Wyszli pół godziny wcześniej by mieć miejsce w kościele, a tam wrzeszczące albo wędrujące dziecko. Rozumiem tych, którzy chcieliby wziąć udział w pierwszej komunii dziecka najlepszej przyjaciółki, ale limity na to nie pozwalają. Rozumiem też tych, którzy boją się o zakażenie i szukają tylko pretekstu by w żadnych uroczystościach nie brać udziału, bo parafia nie bardzo przejmuje się sanepidem (i ludzkim zdrowiem, nie tylko tym fizycznym...).

W tym wszystkim jestem jednak też ja, rodzic. Jest też moje dziecko, które ma prawo być w kościele, czy to się komuś podoba czy nie. Stawia się rodziców w trudnej sytuacji, patrząc na nich wrogo. Proszę więc – szanujmy tych, którzy chcą rodzinnie przeżywać niedzielne nabożeństwa. Szanujmy też dzieci, które przed komputerem zwyczajnie głupieją i czas ich od nich maksymalnie oderwać. Czas pomyśleć o tym, że jeśli oni teraz znikną, to za 20 lat kościoły będą puste.

Wielu dorosłych nie wróciło i nie wróci do kościoła, jeśli Ktoś ich tam nie przyciągnie. Może okazać się, że pandemia zweryfikuje boleśnie ludzkie pragnienia i przyzwyczajenia. Może też być zupełnie odwrotnie – że zrodzi się w ludziach większe pragnienie sacrum i samego Boga. Czy dzieci, dla których sytuacja pandemii jest niebywale trudna podejmą tę decyzję za rodziców? Raczej nie... Poszukajmy więc odpowiedzi i większego dobra w samych sobie – wszak to dorosły jest tym, który powinien przejąć stery w religijnym wychowaniu dziecka. Oby już dziś, by jutro nie było za późno...

Z wykształcenia pedagog i doradca rodzinny. Z wyboru żona, matka dwóch synów. Nie potrafi żyć bez kawy i dobrej książki. Autorka książki "Doskonała. Przewodnik dla nieperfekcyjnych kobiet". Prowadzi bloga oraz Instagram.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Tomasz P. Terlikowski

Siedem spojrzeń na granicę życia i śmierci

Współczesna medycyna coraz skuteczniej przedłuża życie. Czym się kierować przy rozwiązywaniu wynikających stąd dylematów? Jak do tych problemów należy podchodzić od strony etycznej i duchowej? Na co powinna...

Skomentuj artykuł

Dzieci wróciły do szkół, ale nie do kościołów
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.