Grzech na billbordzie

(fot. Pictr73 / flickr.com / CC BY-NC 2.0)

Billboardowa akcja "Konkubinat to grzech. Nie cudzołóż!" jest bardzo dobrym pomysłem. Kościół ma pełne prawo w przestrzeni publicznej uświadamiać wiernym swoje nauczanie. I to nie tylko w tym względzie.

Akcja Ośrodka Duszpasterstwa Rodzin "Konkubinat to grzech. Nie cudzołóż!" wzbudziła wiele kontrowersji. Rzecz jasna, nie spodobała się wielu osobom regularnie atakującym i krytykującym Kościół. Zaskoczyła mnie jednak znaczna doza niechęci, z jaką odniosła się do niej część katolików, świeckich i duchownych, w tym katoliccy publicyści.

Piotr Żyłka w deonowym felietonie "Konkubinatowy strzał w stopę" twierdzi, że ta inicjatywa to "straszenie ludzi i wrzeszczenie na nich". Zdaniem publicysty te billboardy są wbrew logice Dobrej Nowiny. Kompletnie się z tym nie zgadzam.

Zacznijmy od kwestii elementarnej. Nauczanie o grzechu, w tym grzechu pierworodnym, jest składową częścią nauczania Jezusa Chrystusa. Kościół, podnosząc tę kwestię, wypełnia Jego wolę. Dobra Nowina byłaby niezrozumiała i nieprawdziwa, gdyby z niej wykluczyć prawdę dotyczącą faktu, że zbawienie człowieka przez Boga jest zbawieniem od zła, jakie jest udziałem każdego z nas, wierzących i niewierzących.

DEON.PL POLECA


Kościół ma pełne prawo przypominać o tym, że człowiek świadomie może wybrać życie w grzechu i że to zły wybór. Ma prawo i obowiązek przypominać, że jest to niezgodne z przykazaniami danymi od Boga. Nie po to, żeby ludzi "straszyć" i "krzyczeć" na nich, ale w trosce o ich zbawienie. Nie widzę w tych billboardach nic, co byłoby "straszeniem". To przypomnienie "prostej sprawy", że życie w konkubinacie nie jest dla osób wierzących czymś "normalnym". To sytuacja, która znacznie utrudnia życie sakramentalne, czyli możliwość czerpania z łaski Bożej, z Dobrej Nowiny o zbawieniu. Nie ma sensu tworzyć iluzji, że mówienie ludziom przez Kościół o grzechu jest wbrew Dobrej Nowinie. Co my, katolicy, robimy na co dzień z tą wiedzą - to już inna nieco sprawa.

Rozumiem, że dla części katolików problemem jest forma tych plakatów. Ale od strony wizualnej nie ma tutaj absolutnie nic, co wskazywałoby na "krzyk", czy "straszenie". Gdyby na przykład na billboardzie wykorzystano fragment obrazu "Sąd Ostateczny" Hansa Memlinga, z wizerunkiem ludzi ciągniętych przez demony do czeluści - owszem, można by uznać, że to "straszenie piekłem". Ale mamy do czynienia z czymś innym. Pomysł z wężem jako obrączką (skądinąd naprawdę niezły) symbolizującym szatana i grzech, ukazuje trwanie/życie niezgodne z wolą Bożą, życie w ciągłym konflikcie sumienia.

Stąd moje zdumienie: jakie straszenie? Jaki krzyk? To proste ukazanie konsekwencji czynionych przez ludzi wyborów życiowych. Czy o tym nie wolno Kościołowi mówić? Bardzo przepraszam, ale jeśli wierni Kościoła są poirytowani, gdy mówić im o grzechu, to znak, że dość daleko zabrnęliśmy w "milutkim katolicyzmie", w którym przede wszystkim dba się o to, żeby było "miło", "fajnie", "bezkonfliktowo". Tylko nie wiem, ile ma to jeszcze wspólnego z mową Chrystusa, która potrafiła być naprawdę twarda wobec grzeszników.

Tutaj pojawia się jeszcze jedna sprawa. Oczywiście, akcja billboardowa nie jest działaniem ściśle ewangelizacyjnym. Powinny iść za nią inne pomysły, nastawione na bezpośrednie spotkania z wiernymi. Dla mnie to pre-ewangelizacja, czy jak kto woli "ewangelizacja wizualna". I ona nie jest niczym niezwykłym. Przeciwnie, jest dziś powszechnie znana i stosowana.

Ewangelizacja wizualna odbywa się oczywiście w przestrzeni publicznej. Tyle że najczęściej w bezpośrednim otoczeniu kościołów, domów zakonnych, budynków parafialnych. Także w internecie, na katolickich portalach. Rzadziej mają miejsce w przestrzeni ściśle "świeckiej". Ale i tutaj Kościół ma prawo być - również w ten sposób. Także po to, by wywołać refleksję i po to, by być "znakiem sprzeciwu" wobec trendów i mód świata. Może właśnie to najbardziej irytuje wiele osób, że Ośrodek Duszpasterstwa Rodziny bardzo mocno naruszył bezpieczne status quo, wszedł na "obcy teren". Nagle wielu katolików zobaczyło, że nie da się jednak schować Jezusa i Jego nauczania w "kruchcie", choć nierzadko gwarantuje to nam miły "święty spokój".

Owszem, sama akcja billboardowa nie rozwiązuje żadnych problemów. Ale to samo można powiedzieć o większości zupełnie świeckich billboardowych kampanii społecznych. One nie mają służyć bezpośredniemu rozwiązywaniu problemów. Mają na celu ich uświadamianie, nagłaśnianie, wskazywanie na niepokojące zjawiska. Nie inaczej jest w tym przypadku.

Mówienie o grzechu nie jest niestosowne. Jest konieczne. Właśnie ze względu na dobro nas, grzeszników. Ktoś się oburzy, zirytuje? I co z tego? Czy jeśli lekarz wskaże pacjentowi na co choruje, to pacjent się obrazi? Będzie wdzięczny za prawidłową diagnozę, nawet jeśli go ona zaniepokoi. Naiwna jest wiara, że Kościół tylko wtedy spełni swoją rolę, jeśli przypodoba się wszystkim swoim nauczaniem. Obawiam się, że byłoby to nauczanie "beztreściowe". Dodatkowo można postawić pytanie: dlaczego dziś tak często to właśnie katolicy obrażają się, gdy przypomnieć im o grzechu?

Podsumowując: ani w formie, ani w treści tej akcji billboardowej nie ma nic niewłaściwego. Osobiście bardzo bym chciał, żeby w kolejnych edycjach tej inicjatywy zajęto się także jednym z popularniejszych dziś w Polsce grzechów wołających o pomstę do nieba - czyli grzechem wstrzymywania zapłaty pracownikom.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Grzech na billbordzie
Komentarze (282)
UD
uważaj, dostajesz ostrzeżenie
16 marca 2015, 22:18
@Jack French, kolego masz wysokie mniemanie o sobie całkowicie zresztą nieuzasadnione przed wklejeniem tekstu, który piszesz dawaj go może do przeredagowania swojej konkubinie/żonie jest szansa, że uzyska w ten sposób jakiś sens zwracaj także uwagę na merytoryczność swoich komentarzy w tym wątku np. napisałeś : "Nie rozumiem dlaczego ludzie nie mając nic sensownego do powiedzenia, przyczepiają się jakiś wyimaginowanych powodów, które rzekomo cokolwiek wnoszą, zmieniają." a trochę powyżej : "Ten bilbord stanowczo nie wpisuje się w ten kanon. Nie i nie." i na koniec perełka w Twoim wykonaniu : "To musi być wpierw restrukturyzacja nauczania i afiszowania małżeńśtwa na łonie KK, to musi być szereg akcji, spędów i siły na promowanie dobrego wizerunku małżeństwa, na jego zachęcie i ofercie." oczywiście nie każdy musi umieć posługiwać sie językiem polskim, racjonalnego myślenia również nie można wymagać od wszystkich w jednakowym stopniu, chociaż .... może Ty potrafisz np. ładnie śpiewać? rób lepiej tylko to, co potrafisz, nie pchaj się tutaj na afisz i jeszcze jedno, nabawiłeś się na północy jakiejś odkróliczej choroby? współczuję
P
plakatofanka
15 marca 2015, 15:14
Świetny artykuł, a akcja jak najbardziej godna poparcia. Rzeczy trzeba nazywać po imieniu - nie dla wytykania ludziom błędów, ale dla ich nawracania się. Milczenie, gdy widzimy jak ktoś trwa w grzechu, jest jak akceptacja i najczęściej wynika z tchórzostwa, a nie z miłości do człowieka.
T
tak
13 marca 2015, 01:03
Naprawdę poważnie się zastanawiam, czy ten upór w pokazywaniu nam Boga pobłażliwego, niewymagającego ma nas wierzących pocieszyć czy księża sami siebie pocieszają w ten sposób i pochopnie rozgrzeszają. Przecież muszą wieść życie bardzo wymagające, wyjątkowo czyste bo codziennie przyjmują Eucharstię, a jak wiadomo to wymaga bycia bez grzechu ciężkiego.  My , którzy nie jesteśmy kapłanami i nie musimy codziennie przyjmować komunii św. jesteśmy mimo wszystko pod mniejszą presją niż kapłani. Sytuacja jest jeszcze trudniejsza  dla księży o bardzo wrażliwym sumieniu. To może wywoływać silne napięcia psychiczne. Wtedy są dwie możliwości, albo żyć bez grzechu ciężkiego, albo go zlekceważyć przekonując samego siebie, że Bóg oszalał z miłości , kocha nas takimi jakimi jesteśmy ,a więc z naszymi grzechami, którymi się On specjalnie nie przejmuje - no i wtedy można z ulgą i bez poczucia winy spokojnie przyjmować ciało Chrystusa. To takie ludzkie, ale obniża standardy.
TJ
taka jedna
13 marca 2015, 10:44
A tak! Wierze, ze jesli Bog istnieje, to jest dobry i kocha nas do szalenstwa. Czym by sie roznil od czlowieka, gdyby kochal nas miloscia letnia? Jakbys nie wiedzial to mistycy chrzescijanscy pisali ze mozna sie nawrocic nawet po smierci. Gdy slysze czasem jak przedstawiaja Boga polscy katolicy to stwierdzam, ze takiego Boga to sie tylko bac i ze ja od czlowieka - ktory jest niedoskonaly -  doswiadczylam wiecej milosci i dobroci niz od Waszego Boga, ktory niby jest doskonaly. Sorry, ale niektore nakazy katolicyzmu sa tak absurdalne (nawet nie chodzi mi az tak bardzo o konkubinat; ale o zakaz zawarcia ponownego zwiazku malzenskiego, gdy malzenstwa, w ktorym jestes, nie da sie uratowac, to juz tak), ze w zyciu nie uwierze ze tego chce Bog. Chyba ze mi sie objawi, tak zebym miala pewnosc ze nie mam halucynacji i mi powie, ze tego chce i ze mam tego przestrzegac zawsze i bezwarunkowo chocby mnie zywcem kroili i posypywali sola. 
TJ
taka jedna
13 marca 2015, 10:58
I jeszcze jedno: Chrystus powiedzial, ze prostytutki i celnicy wejda przed "wami" do krolestwa niebieskiego. Jesli chodzi o Marie Magdalene przekonal ja do nawrocenia MILOSCIA - a nie wyzywaniem od najgorszych. Wiec widocznie mniej potepial grzechy zwiazane z seksem niz Wy i Wasi ksieza, ktorzy juz szczegolnie maja obsesje na tym punkcie. Czemu tak ochoczo nie stworza kampanii potepiajacej przemoc w zwiazkach sakramentalnych (czy slyszal ktos o CHOC JEDNEJ  tego typu kampanii stworzonej przez kosciol?) tylko chrzania o seksie przedmalzenskim i o konkubinacie jakby to byly najwieksze problemy ludzkosci!? 
M
Magdalena
13 marca 2015, 11:20
…a gdy Ci się Pan Bóg objawi…, to będziesz przestrzegać Dekalogu bez „krojenia żywcem i posypywania solą”…, ot tak z wolnej woli, z radością…
TJ
taka jedna
13 marca 2015, 11:36
Katolicyzm to nie tylko dekalog - to po pierwsze. A po drugie - jak bede PEWNA ze to Bog tego chce (a nie kosciol), to moze bez radosci (z milosci tez robisz rzeczy, ktore nie zawsze sa przyjemne) ale TAK - bede tego przestrzegala. Tyle ze ja nie wierze w to, ze Bog jest takim bydlakiem jak Wy go przedstawiacie. Ze karze za kazde przewinienie tak samo bez wzgledu na okolicznosci. I ze milsze mu malzenstwo sakramentalne, w ktorym maz katuje zone niz niesakramentalne, w ktorym ludzie traktuja sie z szacunkiem. Owszem - idealnie by bylo gdybysmy mieli sakramentalne malzenstwo, w ktorym jest szacunek miedzy dwojgiem ludzi. Tyle ze Wy - fanatyczni katolicy probujecie nam wcisnac kit, ze dla Boga nie ma roznicy i za kazde przewinienie i tak wysle nas do diabla. 
M
Magdalena
13 marca 2015, 11:43
…ale my katolicy uważamy, że Bóg jest Miłością…
TJ
taka jedna
13 marca 2015, 12:21
To jakies masochistyczne macie wyobrazenie tej milosci :). Przez to odpowiada wam obraz Boga sadysty. 
O
olle
13 marca 2015, 12:33
Miałaś przemoc w małżeństwie? To maszeruj do sądu biskupiego zamiast wylewać złość na katolików na forum.
O
olle
13 marca 2015, 12:34
Pierwsze słyszę , że można nawrócić się po śmierci.
M
Magdalena
13 marca 2015, 12:37
…Ty nie piszesz o Bogu …
T
tak
13 marca 2015, 12:42
To , że nieuporządkowany seks jest grzechem nie wymyślili ksieża , lecz sam Pan Bóg to podał : "Nie cudzołóż", a Jezus Chrystus dodał że jeżeli ktoś pożądliwie patrzy na kobietę juz z nią zcudzołożył. Często słyszę ustyskiwania na księży , że jakoby sami wymyslili to i owo, pomimo, że to jest wola Boża podana w Piśmie Świętym. Ale jak widzę nie ośmielasz się mieć pretensji do Boga. Afisz o którym mowa nikogo nie wyzywa, jeżeli ktoś tak go odczytuje to znaczy, że sam czuje się że nie wszystko jest w porządku. Napomnienie: " Nie cudzołóż " może być wypowiedziane z miłością i wielką troską o dobro bliźniego. Zastanów się dlaczego Ty to odbierasz jako mowę nienawiści? Czy ostrzeżenie dziecka nie wychylaj się przez okno (10 piętro) bo możesz się zabić jest również mową nienawiści? Czy słowa  Chrystusa, których nie cytujesz ( co jednak uważam za manipulację z Twojej strony) do prostytutki: Idź i nie grzesz więcej są słowami nienawiści, a przecież mówi nie grzesz więcej ,a więc w jej przypadku nie cudzołóż!  Widzę, że robisz wszystko aby ze złej sytuacji zrobić akceptowalną. Boga nie da się oszukać.  Niestety nieuporządkowany seks jest przyczyną większości odrażających grzechów- przemocy w rodzinie również. I narkomanii i prostycji i aboracji i zabójstw i kradzieży itd.
T
tak
13 marca 2015, 13:05
Zamiast się wściekać po prostu przeczytaj  Pismo Święte z 10 razy a zobaczysz, że Bóg nasz jest miłością, ale miłością wymagającą. Taką miłością , która czyni człowieka coraz lepszym, a nie coraz gorszym. Miłośc "naszego"  Boga (jak Go określasz)polega na tym, że umarł za nasze grzechy na krzyżu, dzięki czemu wzbudził w nas miłość i ogromną wdzięczność, dzięki czemu gdy zgrzeszymy możemy uzyskac rozgrzeszenie. To pozwala nam po upadku sie podnieść i ciągle nawet poprzez liczne upadki dążyć do bliskości z Bogiem. Chrystus bezgrzeszny upadał pod krzyżem , my dzięki drodze krzyżowej odczytujemy Jego upadki ,jako nasze, ale po których trzeba wstać i starać się z całych sił już więcej nie grzeszyć. Znowu upadniemy, ale znowu wstajemy, strasznie obolali i znowu próbujemy. To jest nasza niezgoda na grzech, na życie w grzechu. My nie próbujemy wmawiać sobie, że Bóg nie ma racji uznając coś za grzech. Mamy odwagę spojrzeć na siebie w całej swojej grzeszności. Ciągle wyrywamy sie do Boga , do światła. Problem z konkubinatem jest taki, że nie możesz uczciwie przyrzec , że nie będziesz więcej grzeszyć. A więc stoisz w miejscu a nawet się cofasz.  Twój obraz "nas" katolików- jak ze złościa stwierdzasz wcale nie jest taki jak myslisz : jest on pełen upadków, zawstydzenia, złości na siebie, że znowu się zgrzeszyło, zlości jak znowu mogłem zawieść  Tego,  którego kocham. Tak samo jak w małżeństwie gdy ukochanego męża zawiedziesz. Nie ma sensu przelewanie swojej złości na "nas" katolików jak to określasz. Też mamy swoje cierpienia,czarne noce (gdy ogarniają nas wątpliwości) , zwątpienia, czy podołamy, ale też radości, że jest Bóg-Miłość, który nas w naszych wysiłkach zawsze wspiera, co nie oznacza, że nam pobłaża w tym co źle robimy, chociażby dlatego, że nasze grzechy zbyt często boleśnie ranią innych, których On też przecież kocha i ich los nie jest mu obojętny
13 marca 2015, 23:45
Bo tak jest - Bóg jest dobry i kocha Cię do szaleństwa :) Sama jesteś pełna miłości, więc Bóg juz objawił się w Tobie - a to na pewno nie są halucynacje :) Pozdrawiam Cię serdecznie :)
13 marca 2015, 23:47
Magdaleno, a wyślij proszę choć jeden uśmiech - tu na forum nie można zrobić inaczej tego, jak choćby w ten sposób :)
13 marca 2015, 23:50
Ludzie TEŻ są Miłością - na wzór. Bóg i Ludzie to jedno i to samo, Dziecko Boże. :)
M
Magdalena
14 marca 2015, 10:18
Człowiek sam się nie zbawi.
M
Magdalena
14 marca 2015, 10:22
…rozradujesz moje serce…gdy się nawrócisz.
14 marca 2015, 13:37
Nie uzależniaj radości swojego serca od drugiej osoby czy jej działania. Jedno, co możemy dla siebie uczynić, to samemu wciąż powracać do Boga w skupieniu. Drugi człowiek jest Twoim zwierciadłem. Pomożesz sobie, to i drugiego zobaczysz w nowym świetle.
14 marca 2015, 13:40
Kto pomógł Jezusowi w zbawieniu?
E
Eilinel
14 marca 2015, 14:03
Obejrzyj sobie świadectwa księży egzorcystów np. na Youtube. Podobno przez grzechy związane z nieczystością najwięcej ludzi idzie do piekła (tak mówią demony w trakcie egzorcyzmów). Więc "gra" toczy się naprawdę o najwyższą stawkę.
M
Magdalena
14 marca 2015, 14:10
Podobno codziennie czytasz Pismo Święte, to powinnaś wiedzieć.
M
Magdalena
14 marca 2015, 14:11
…znowu komunały…
14 marca 2015, 15:34
Chciałabym usłyszeć odpowiedź od Ciebie.
14 marca 2015, 15:34
Przyjdzie czas, że to zrozumiesz.
M
Magdalena
14 marca 2015, 16:12
...Deon nie ponosi odpowiedzialności za zbawienie czytelników.
14 marca 2015, 16:27
Już jesteśmy zbawieni.
M
Magdalena
14 marca 2015, 16:59
…a jednak to nie prawda, że czytasz Pismo Święte.
14 marca 2015, 17:25
Skup się na czymś, co przynosi prawdziwą radość, zamiast usilnie tropić ślady nieprawdy. I zastanów się nad sobą, dlaczego zarzucasz ją innym. Czy ja Ci choć jeden raz napisłam, że mówisz nieprawdę? Czy ja Cię posądzam o kontakty z szatanem, jak sugerowałaś już wcześniej? Czy ja Ci jakąś krzywdę wyrządzam, że za obopólną zgodą dzielę się swoją wiedzą z Tobą? Naprawdę, nie jest to dla mnie przyjemne, że usiłujesz moim kosztem coś sobie dowieść.   Zastanów się nad sobą i swoją działalnością przynajmniej tu na forum, Magda. Bo czuję, że coś Cię autentycznie męczy.
M
Magdalena
14 marca 2015, 20:40
…czyżby pokłady „miłości” się skończyły…
14 marca 2015, 22:46
Skoncentruj się na sobie, Magda, na tym, co Ty czujesz, a nie na tym, co potencjalnie ktoś przestał czuć. Podpowiem Ci - niepotrzebnie posługujesz się tą ironią (cudzysłów), bo jak zapewne bardzo dobrze wiesz, miłość nigdy nie ustaje. Ma jednak różne oblicza. Więc nie chodzi w niej z pewnością o to, by jeden pozwalał sobie pluć drugiemu w twarz, a drugi z oblubieniem zlizywał jego ślinę. Każdy człowiek ma swoją godność i jeśli jeden o nią nie dba, to drugi daje mu dokładnie to, na co tamten się nierzadko "po cichu" zgadza. To dotyczy każdego aspektu, każdej relacji. Dlatego przywołam tu słowa Chrystusa, o których tak często się zapomina "Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, mnieście uczynili". Inaczej mówiąc - co czynisz drugiemu, sobie czynisz, a że przyjmujesz ciało Chrystusa w Komunii, czyli dostępujesz pojednania z Bogiem, to powinnaś wiedzieć dobrze, jak to rozumieć. Usłyszysz to, a Twoje życie zmieni się diametralnie.
M
Magdalena
14 marca 2015, 23:13
…wybacz, ale ostatnie czego pragnęłabym to być taka jak Ty.
14 marca 2015, 23:50
Przecież Ty nie masz być taka jak ja. Ty masz być Sobą. Kochać siebie taką, jaką jesteś, a nie pragnąć, by ktoś był taki jak Ty. Drugi człowiek, w którym widzisz to czy tamto, tylko pokazuje Ci, że są pewne rzeczy w Tobie, które cieszysz się, że masz w sobie, więc je pielęgnuj jako najwyższe wartości, które od zawsze ceniłaś, ale też - skoro widzisz w kimś "złe" cechy, to dla Ciebie znaczy, że ich nie akceptujesz - również w sobie. Wyzwaniem jest pokochać siebie od wewnątrz, pokochać swoje życie. Reszta sama się ułoży.
M
Magdalena
15 marca 2015, 10:31
…z Twojego rozumowania i z tego co napisałaś wynika, że to Ty siebie nie akceptujesz, nie kochasz i Twoje życie Ci się nie układa, czy tak…
15 marca 2015, 11:58
Magdaleno, każdy człowiek, każda istota, każda sytuacja daje nam  możliwość poznania siebie. Co z tego, że napiszę Ci teraz, że kocham siebie i kocham swoje życie, gdy Ty i tak możesz mieć swoje zdanie. Tylko, że nie o nie będzie chodziło. Nie zrozum mnie źle, proszę. Nie zdanie kogoś innego czyni życie pięknym, a nasza reakcja na to, co nas spotyka i czego doświadczamy. Więc akceptuję swoją reakcję, bo ona jest moja, rozumiesz? Ktoś mógłby patrząc z boku powiedzieć, że moje życie pewnie nie jest usłane różami, ale jakie to będzie miało dla mnie znaczenie, gdy ja sama pozostaję wdzięczna za każdą sytuację? Bo to ona daje mi możliwość wyboru reakcji. A tą oznajmiamy Kim jesteśmy.
M
Magdalena
15 marca 2015, 15:19
…z faktu, że swoje nieszczęśliwe życie, na użytek otoczenia nazwiesz szczęśliwym, nie wyniknie ani potrzeba, ani pragnienie zmiany na lepsze…
15 marca 2015, 15:55
Na szczęście nie muszę go zmieniać na lepsze, bo każdego dnia, nawet w obliczu różnych zmian, cieszy mnie dokładnie takie jakie jest. I takiego spojrzenia na swoje przy niedzieli świętej również Tobie życzę. :)
M
Magdalena
15 marca 2015, 18:03
Szczera rozmowa chyba nie stoi wg Ciebie w sprzeczności z uczestniczeniem w niedzielnej Eucharystii…
15 marca 2015, 19:11
Oczywiście, że nie.
S
senior
12 marca 2015, 22:56
Ewangelizację osób żyjących w konkubinacie przy pomocy bilbordów uważam za klęskę Kościoła. Przecież ludzie wierzący, żyjący w konkubinacie   doskonale wiedzą, że jest to grzech i  nie trzeba im dodatkowo o tym przypominać, Na każdym kroku ze strony KK doświadaczają, że są są dla Niego trędowatymi, że są praktycznie ekskomunikowani. Co zaś sie tyczy ludzi niewierzących, to treść bilbordu nie robi na nich żadnego wrażenia. Czy  konkubinat  jest równy konkubinatowi? Ilu  Polaków  prawdziwie wierzy? 95% czy 35%?
TJ
taka jedna
12 marca 2015, 08:34
Czasem odnosze wrazenie, ze katolikom jest zle na ich drodze, zazdroszcza nekatolikom, chca zeby im tez bylo zle i dlatego probuja ich nawrocic. A te billboardy to jest juz nawracanie na chama. 
F
Forward
12 marca 2015, 01:52
Billboard kogoś nawróci.... ???? Ci co to wymyślili to chyba z billboardu sie urwali, bo z choinki to juz za późno.
B
Ben
12 marca 2015, 01:11
Na szczęście na coraz większej ilości billboardów zakleja sie słowo " cudzołóstwo i zamiast niego pisze " pedofilia". Nice.
W
WDR
12 marca 2015, 01:23
I świetnie. Najgorzej, gdyby akcja była przemilczana. Mi na komórkę wysłano plakat w wersji z molestowaniem, Durczokiem i TVN.
S
Seneka
12 marca 2015, 01:50
A dlaczego z Durczokiem? Przecież to świetny pisarz. Juz druga jego książkę czytam.
W
WDR
12 marca 2015, 03:17
Nic takiego. Nie przerywaj sobie.
F
Filip
12 marca 2015, 10:07
No właśnie widać komu się plakat nie podoba. Tym którzy manipuluja najpodlej - pedofilią, ktorej w Kościele jest o połowę mniej niż wśród pastorów, rabinów o innych grupach społecznych nie wspominając. Nie wspominając też o uniewinnieniach księży, np. w Hiszpanii - ktorych sąd oczścił z zarzutów. Nie raz było tak - że prasa krzyczy przed wyrokiem - ksiądz pedofil, a na rozprawie, na której zapada uniewinnienie nie ma ani jdnego dziennikarza. Jak koś jest dociekliwy to w necie znajdzie. A jak ktoś jest wrogiem Kościoła pokroju Urbana to będzie zaklejał plakaty i pisał o tym w necie = podając rękę Żyłce i Kramerowi. Cóż pożyteczni idioci i księża "patrioci
T
tak
13 marca 2015, 13:09
Uwielbiam takie poczucie humoru i towarzystwo takich osób
C
celnik
11 marca 2015, 20:11
Czy treść bilbordu nie jest manipulacją i wielkim uproszczeniem  problemu  konkubinatu i grzechu cudzołóstwa? Czy grzech cudzołóstwa dotyczy wyłącznie  ludzi żyjących w konkubinacie, czy niestety przede wszystkim tych "lepszych, przykładnych rodzin" żyjących w zwiazkach sakramentalnych bądź ludzi  stanu wolnego? Czy  konkubinat jest równy konkubinatowi?
A
amen
11 marca 2015, 20:20
Cudzołóstwem jest każde współżycie seksualne z osobą niepoślubioną.
C
celnik
11 marca 2015, 20:28
Identycznie rozumię   grzech cudzołóstwa. Dziękuję za definicję.
T
tomtom
11 marca 2015, 21:29
Treść bilboardu nie jest manipulacją- mimo iż rzeczywiście w pierwszej odsłonie autorzy kampanii koncentrują się na grzechu cudzołóstwa w odniesieniu do trwających w konkubinacie. (Jest to jak sądzę podyktowane "okołosynodalnym" zamieszaniem wokół duszpasterstwa rodzin). Grzech cudzołóstwa rzecz jasna nie dotyczy wyłącznie ludzi żyjących w konkubinacie. Przypomnijmy sobie bezkompromisowe i konkretne słowa samego Pana Jezusa na temat VI przykazania. Twierdząc, że "każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę dopuszcza się z nią cudzołóstwa" jest On nawet bardziej radykalny niż to było rozumiane w prawie starotestamentalnym... (mam takie grzechy na sumieniu)... a Wy?
S
sc<x>riptor
11 marca 2015, 14:50
Z narad Episkopatu Polski: Przewodniczący: Jakie grzechy uważacie ojcowie za najgorsze w naszym społeczeństwie, czy może przeciw czci bożej. Biskup 1: Ależ nie naród nasz pełen czci i bojaźni a imienia Bożego nadaremno wcale nie wzywa. Przewodniczący: A może złodziejstwo, oszustwa i optymalizacja podatkowa są naszym problemem: Chór biskupów: Alez skąd!!! Przewodniczący: A może pych, żądza władzy i jej nadużywanie? Kardynał: No skądże, naród cichy i pokorny. Przewodniczący: A może pedofilia, i wykorzystywanie pozycji służbowej do uwodzenia podwładnych? Chór arcybiskupów: To marginalne zjawisko!!! Przewodniczący: No to zostało nam tylko życie na kocią łapę. Przewodniczący: 
T
tak
13 marca 2015, 13:12
Czy to urywek TWojej sztuki teatralnej? Mało dowcipna
X
xxx
11 marca 2015, 11:37
 Życie chrześcijan jest ciągle wystawione na wir świata i pogański sposób życia. Na początku swojej parenezy (w Rz 12,2) św. Paweł zalecał: "Nie bierzcie wzoru z tego świata"; gdzie indziej powiedział to samo posługując się obrazem snu: "Nie śpijmy przeto jak inni" (1 Tes 5,6). Teraz mówi bardziej szczegółowo na czym polega to upodobnienie do świata i ten sen. Polega na zaspokajaniu namiętności oraz nieuporządkowanej i egoistycznej woli starego człowieka, wszelkiego rodzaju przesadzie: w jedzeniu, piciu, w życiu uczuciowym i seksualnym, w mówieniu, w stosunkach z bliźnimi. W przyrodzie żyje pewien insekt, mucha tse-tse znana ze swej straszliwej mocy pogrążenia w śmiertelnym śnie nieszczęśnika, którego ukąsi. Tak samo zgubną moc pogrążenia we śnie na płaszczyźnie duchowej ma świat ze swymi pożądliwościami. Tak, jak głośno wołałoby się: "Obudź się!" do kogoś bliskiego, gdyby się dostrzegło zagrożenie ukąszenia przez jednego z tych insektów lub przez węża, tak samo Apo­stołowie wołali: "Obudźcie się!" do chrześcijan zagrożonych pochłonięciem przez świat. o. Raniero Cantalamessa: W zupełnie podobnym kontekście Piotr Apostoł woła do wiernych: "Wystarczy, żeście w minionym czasie pełnili wolę pogan i postępowali w rozwiązłościach, żądzach, nadużywaniu wina, obżarstwie, pijaństwie i w niegodziwym bałwochwalstwie... Wy nie płyniecie razem z nimi w tym samym prądzie rozpusty" (1 P 4,3-4). Czyli idźcie pod prąd świata, gdyż on podąża ku swemu zatraceniu. ----------------------------------------------------------- O. Raniero Cantalamessa, Przygotujcie drogi Pańskie, Kraków 1999
X
xxx
11 marca 2015, 11:38
cały cytat pochodzi z książki:  O. Raniero Cantalamessa, Przygotujcie drogi Pańskie, Kraków 1999
TL
Tajemniczy Lao Chi
11 marca 2015, 10:18
Konkubinat jest i zawsze był grzechem. Oczywista oczywistośc. O co tyle piany? Żyjemy w czasach postępującej dechrystianizacji i neopoganizacji. Większość badań socjologicznych dot. religijności tylko to potwierdza (niestety). ,,Jestem wierzący, ale....'' i w tym miejscu wpisujemy dowolną dowolność. Prawdy wiary i cała doktryna KK są traktowane wybiórczo i indywidualistycznie, w zależności od tego co komu bardziej lub mniej pasuje. I to jest właśnie pogaństwo. Bożkowie w pogaństwie gdzieś tam są, ale najlepiej aby byli jak najdalej ode mnie i mojego codziennego życia. I w praktyce tak to wygląda. Niestety również wiele osób duchownych sieje zamęt i propaguje bardzo niejednoznaczne podejścia do kwestii doktrynalnych (vide: o. Ludwik Wiśniewski OP, ks. Adam Boniecki et consortes) lub wręcz bedące w wyraźniej opozycji do nauczania Kościoła. Jesteśmy przesiąknięci mentalnością liberalno-demokratyczną i jest to zgubne.
L
leszek
11 marca 2015, 10:42
I na pewno wystawienie kilku morałów na plakacie jest dobrą drogą do wyjścia z tej sytuacji.
6
6923
11 marca 2015, 10:46
A palenie heretyków zawsze było grzechem? A może nie był to grzech? Osobiście wolę niejednoznaczną doktrynę od moralnej pewności inkwizytora.
C
Coach
10 marca 2015, 20:20
Proponuję dokończyć następujące zdania: Małżeństwo jest... Konkubinat jest... Jestem katolikiem i to zobowiązuje mnie do ... Nie ma katolików niepraktykujących, bo Wiara bez uczynków jest martwa (...) "Wierzysz, że jest jeden Bóg? Słusznie czynisz – lecz także i złe duchy wierzą i drżą" - pełny tekst : Jk 2, 14 – 24. 26 . i  „Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć, a łaska przez Boga dana to życie wieczne w Chrystusie Jezusie, Panu naszym” (Rzym.6:23). Zatem dokończ jeszcze ito zdanie: Pierwszym wierzącym niepraktykującym jest ... A Ty: za kim podążasz?
S
senior
11 marca 2015, 20:26
Proponuję treść na nowy baner dla autorów poprzedniego - Popierasz  in vitro - jesteś ekskomunikowany.
S
strada
10 marca 2015, 17:30
Listy apostolkise pisane są do konkretnych kościołow. Św. Paweł gani nadużycia, wskazuje błędy itp. Jednak są to listy pisane do ludzi zdeklarowanych, przynależących czynnie do Kościoła, zaangażowanych (bo niezaangażowanych nie było). Natomiast plakat skiierowany jest do ludzi, którzy- z racji dokananych wyborów- mają niewiele wiele wspólnego z czynnym byciem w Kościele. Ich należy najpier na nowo ewangelizować, głosić Dobrą Nowinę, wskazać na Jezusa i jego "ofertę zbawienia". Dopiero później, gdy już będą mocno we współnocie Kościoła, gdy już zrozumieją wartość małżeństwa, ganić ich, jeśli mimo tego, zejdą z drogi Bożych przykazań. Tytmczasem teraz większość to są "poganie", choć z metryką chrztu. Do nich grzech cudzołóstwa nie przmówi, bo zaden to dla nich grzech.
F
filip
10 marca 2015, 17:38
A skąd wiesz, do kogo autor je kieruje? Czy jest tam napisane? Wielu ludzi w Kościele żyje w konkubinacie - niektórzy chodzą nawet do komunii - "bo miłość to nie grzech"...
Jack French
13 marca 2015, 12:23
Jeżeli bilboard jest umieszczony w przestrzeni publicznej, to skierowany jest do wszystkich, którzy go widzą. Gdyby był skierowany wyłącznie do katolików, byłby umieszczony na terenie kościelnym.
?
?
14 marca 2015, 11:35
jeżeli w Polsce jest ochrzczonych 95% osób, to jaki odsetek oglądających billboard nie jest chrześcijanami? chyba w tej norwey przeszedłeś na protestantyzm więc moiże nie dyskutuj o katolikach, bo ich nie znasz
Jack French
14 marca 2015, 12:31
1) na temat danych jaki odsetek polaków w jaki sposób podchodzi do wiary - proszę poczytać sobie artykuł, który można znaleźć nawet na deonie. Bycie ochrzczonym nie oznacza bycia katolikiem (wyłącznie na papierze); 2) prymitywne i urągające jest te przyrównanie na temat Norwegii, protestantyzmu itd. Kogo znam, a kogo nie znam...  Ale gdy się już nie wie co powiedzieć, to się mówi bzdury :)
?
?
14 marca 2015, 22:53
najpierw może przeczytaj mój post ze zrozumieniem swoich (postów) sensu poszukaj także po raz wtóry a potem jak już to wszystko pojmiesz odpowiedz, ale sensownie to może wtedy spróbujemy podialogować
Jack French
15 marca 2015, 12:10
Zadanie wykonane, nie widzę żadnego pola do dialogowania z kimś, kto nie potrafi podawać argumentów (nie mówiąc o rozsądnych), a upraszcza do kłamliwych i szkalujących tez.
F
filip
10 marca 2015, 15:26
Wielu młodych ludzi nie uznaje konkubinatu za grzech. Dlatego powstał ten bilbord. Żeby przypomniec stanowisko Kościoła w tej kwestii. Nie liczmy, że pod wpływem bibordu ktoś zmieni swoje życie - choć świadectwo takie już czytałem. Gratuluję autorom trzeźwego rozeznania w rzeczywistości. Proszę pierwszy lepszy wpis sylwii z facebooka: Żyję w konkubinacie już bardzo długo i na pewno nie cudzołożę. Żyjemy razem o wiele lepiej niż niejedne małżeństwo. Nie uważam, że grzeszę bo miłość to nie grzech. Poza tym nasz związek nikomu nie robi krzywdy, nigdy się nie zgodzę ze stwierdzeniem, że konkubinat to grzech... Uważam, że nikt nie ma prawa nas osądzać oraz sposobu w jakim my żyjemy... Grzechem jest kradzież, pedofilia, grzechem jest niesłuszne osądzanie... Bilbordy z całą pewnością zniechęcają do małżeństwa.
L
leszek
10 marca 2015, 16:20
A czy nie masz wrażenia, że ten wpis który zacytowałeś, świadczy właśnie o porażce tej akcji ? Ktoś strzelił, ale wyraźnie Panu Bogu w okno.
F
Filip
10 marca 2015, 16:53
Nie nie myslę. Sylwia jest na facebooku. Komentuje ten sam  artykuł tyle że na Deonie. Jak jestes takim specjalista do ewangeizacji to  nie ma problemu. Przekonaj ją w Twój lepszy sposób.
F
Filip
10 marca 2015, 16:54
przepraszam komentuje ten sam artykuł tyle, że na facebooku
W
WDR
11 marca 2015, 01:07
Leszek swego czasu pisał, i dużo w tym racji, że podnosząc głos sprzeciwu przeciwko czemuś, jednocześnie to promujemy więc... w tym sensie to całe zamieszanie i krytyka akcji plakatowej może tylko jego twórców cieszyć, bo zapewnia im darmową promocję i jak widać na deonie prowokuje do dyskusji.
SA
Sabina, ale inna
11 marca 2015, 01:20
alez akcja jak najbardziej odniosla skutek! ta Sylwia o ktorej piszesz, nie dosc, ze odniosla sie do kwestii (czyli plakat musial ja jakos poruszyc), to rowniez zaczela sie tlumaczyc (przez zaprzeczanie, ale jednak) ze swojego zycia.
L
leszek
11 marca 2015, 10:39
Przykro mi bardzo, ale to całkowicie fałszywa dychotomia. Nie jest prawdą, że ci którym nie podobają się te plakaty, uważają, że należy unieważnić Szóste Przykazanie. To takie sekciarskie myślenie, kto nie jest z nami, ten jest przeciko nam. Ewangelizacja, głoszenie Dobrej Nowiny, to przede wszystkim człowiek, ewangelizator, który głosi lub daje dobre świadectwo o prawdziwości tych nauk. Głoszenie morałów na plakakach, to odwrócenie się plecami, nie chce mi sie z tobą gadać, albo ty nie chcesz ze mną gadać, ale przeczytaj na plakacie co o tobie myślimy, że ci poszło w pięty. Owszem, osoby które te plakaty wywiesiły na pewno są z siebie zadowolone, ale w ewangelizowaniu nie chodzi o to, żeby głosiciel pękał z dumy.
W
WDR
12 marca 2015, 03:10
To bardzo fajnie tylko, że ja niczego takiego nie twierdzę więc... pomyliłeś osobę do której chciałeś napisać?
T
tomtom
10 marca 2015, 15:24
Cała kampania ma się dopiero rozpocząć- ten billboard to dopiero "wstępniak"... Jednym z jej celów było zapewne wywołanie żarliwej dyskusji- i tu pełen sukces! Jest zatem za wcześnie aby oceniać skuteczność katechizacyjną czy też ewangelizacyjną tej kampanii społecznej ale bez wątpienia jej sukcesem jest też skala różnorakich reakcji. Emocje jakie temu towarzyszą też są ważne bo świadczą o tym że sprawa dotyczy rzeczy dla nas ważnych... Smutne są jedynie głosy osób duchownych, którym przeszkadzają Przykazania Boże na billboardach... Postawa Ojca Kramera który wielokrotnie udowadniał że nie rozumie czym są uczynki miłosierdzia teraz szyderczo poddaje w wątpliwość natchnione działanie Ducha Świętego poprzez ludzi: "A w którym momencie ja Panu Bogu coś zabraniam robić? Mówimy tutaj o ludzkim działaniu nie Bożym", "No właśnie On przekona, nie bilbord na ulicy", "Nie Bóg powiesił te bilbordy", "Tak, powiedz jeszcze: to była wola boża :-)"...
Jack French
10 marca 2015, 16:05
Obecnie można mówić praktycznie wyłącznie o skutkach negatywnych. Nie jeden o.Kramer podniósł głoś, że nie tędy droga. I najważniejsze: to nie przykazania przeszkadzają, tylko rzucanie kamieni w grzeszników. Aby to pojąc, trzeba pozwolić sobie wznieść się ponad własną, utwardzoną perspektywę. I do tego te osądzanie, że Ty wiesz, przez kogo działa Duch Św. a przez kogo nie działa. Brawo za cudowne rozeznanie. Sęk w tym, że najprawdopodobniej jest zupełnie odwrotnie do tego co napisałeś.
F
filip
10 marca 2015, 16:13
Przepraszam, a skąd ta wiedza o tych skutkach. Wg mnie są zaskakujaco dobre.
Jack French
10 marca 2015, 19:23
Zaskakująco dobre skutki, w takim razie proszę podać chociaż jeden skutek pozytywny (czyli takowy, który walczy z konkubinatem).  Ja za to mogę podać mnóstwo przykładów skutków, jakie wywołał ten plakat, które ewidentnie są negatywne. Zarówno jeśli chodzi o rzekomą sprawę 'uświadamiania', jak i ewangelizacyjną.
T
tomtom
10 marca 2015, 21:29
Gdzie Pan nieszczęśliwy człowieku widzi "rzucanie kamieniami w grzeszników"...? Co do "rozeznania" to dziękuję za brawa ale są nieco przedwczesne... (poczekajmy na owoce kampanii które jak dotąd są zdecydowanie pozytywne ponieważ budzą żarliwą dyskusję i prowokują do refleksji). Nie wiem przez kogo działa Duch Święty i daleki jestem od tego aby to osądzać ale nie podważam takiej możliwości (co szyderczo czyni o. Kramer). Pozdrawiam serdecznie
F
Filip
10 marca 2015, 21:57
Konkretnie to czytałem świadectwo dziewczyny na Polonia Christiania. Ja prosze tez o konkretne przykłady - nie domniemane projekcje. Poza tym uważam, ze sama dyskusja na ten temat wielu ludzi skłoniła do przemyśleń i przypomniała tym katolikom, którzy zapomnieli lub nie chcą pamiętac, że konkubinat to jednak grzech
L
leszek
10 marca 2015, 22:06
------------ Cała kampania ma się dopiero rozpocząć- ten billboard to dopiero "wstępniak"... Jednym z jej celów było zapewne wywołanie żarliwej dyskusji- i tu pełen sukces! ----------------- To jest takie myślenie ze świata celebrytów, nie ważne dobrze czy źle byle głośno. Ale to co się sprawdza w świecie celebrytów, modelek czy aktorów niekoniecznie musi się sprawdzić w świecie prawd ewangelicznych. Nie jest prawdą, że jakakolwiek "żarliwa dyskusja" jest dobra. Jeśli przeważą negatywne opinie i reakcje, to nie tylko wśród osób których bezpośrednia ta treść dotyczy, to ta kampania przyniesie złe owoce, ośmieszy i zbanalizuje sam przekaz. 
T
tomtom
10 marca 2015, 23:47
Nie aspiruję do świata celebrytów i dlatego nie twierdzę że "nie ważne dobrze czy źle byle głośno"... Proszę spokojnie przeczytać co napisałem... Proponuję również nie wyciągać pochopnych wniosków co do przewagi negatywnych opinii które wg Pana będą świadczyć o złych owocach... To często fałszywe założenie ponieważ dobre owoce to nie zawsze te które spotykają się z powszechnym aplauzem... Szczególnie w czasach kiedy wyrażanie Przykazań Bożych są określane "chęcią dowalenia" czy też "rzucaniem kamieniami"...
L
leszek
11 marca 2015, 01:06
Ludzie są ochrzczeni, uczęszczali ileś lat na lekcje katechezy, wychowywali się w katolickich rodzinach, chodzą do kościoła i słuchają kazań i dopiero po latach z plakatów się mają dowiedzieć, że istnieje grzech nieczystości ? To jakiemu celowi służy katecheza w szkole ? Czego tam się uczy ? Po co księża wygłaszają kazania ?
T
tomtom
11 marca 2015, 08:52
Myślę że targetem dla twórców akcji nie są tylko ochrzczeni- ale im także trzeba przypominać. Skutki grzechu pierworodnego dotyczą każdego z nas bo każdy jest na działanie grzechu narażony... Burza jaką wywołało nazwanie grzechu grzechem i przypomnienie VI Przykazania jest tylko smutnym znakiem czasu... Mam nadzieję że twórcy akcji na tym nie poprzestaną a kontynuacją kampanii społecznej będzie cały cykl billboardów z pozostałymi Bożymi Przykazaniami.  W przeciwieństwie do Ciebie nie uważam aby negatywne opinie miały świadczyć o złych owocach. Żyjemy w czasach kiedy tylko konkretne "szarpnięcie" może wyrwać człowieka z obojętności i zmusić do refleksji. Środowiska Pro-liferskie również "szokują" plakatami pokazując czym jest "zabieg aborcji" w praktyce co również spotyka się z "negatywnymi opiniami". Czy to powód aby utrzymywania się nawzajem w błogiej nieświadomości...? Wg mnie NIE!
11 marca 2015, 12:08
A konkretne osoby, dla których to był bodziec i postanowiły: koniec, to trzeba zmienić! Wybaczy Pan nie podam nazwisk i adresu.
Jack French
13 marca 2015, 10:43
-kilkanaście osób na mojej własnej tablicy fb wyrażało opinie, wg których poczuli się odtrąceni i znieważeni; -poznałem zdanie wielu ludzi, którzy z KK lawirują na krawędzi, szukając czegokolwiek aby do niego dotrzeć, ale nie mogą ze względu na przeciwności - ten bilbord wyłącznie ich jeszcze mocniej odrzucił; -przeczytałem wiele 'świadectw' na różnego rodzaju portalach jak ta akcja szkaluje ich jako ludzi, ponieważ oni nie są wierzący, a KK znowu im zagląda gdzie nie trzeba (przypominam, że konkubinat jest zgodny z prawem, a oprawa graficzna i pojęcie 'grzech' nawet względem niewierzących przedstawia ton negatywny); Przykładów może być dużo więcej, wystarczy też trochę pomyśleć. Cały czas nie mogę uwierzyć, że bilboard jest świetnym narzędziem, dzięki któremu katolicy (czyli takowi, którzy uczęszczają na Msze Św. itd, gdzie sluchają kazań, rekolekcji, spowiedzi św.), że Ci katolicy właśnie dzięki temu bilbordowi pojmą 'eee, racja, to jest grzech'. 
Jack French
13 marca 2015, 10:46
Owoce kampanii obecnie są zdecydowanie negatywne. Słowo za słowo. Z dyskusją się zgodzę. Uporczywie twierdzę, że poziom nauczania i głoszenia Dobrej Nowiny na temat małżeństwa, uczenia o małżeństwie jest u nas obecnie średnio-tragiczny. Samemu będąc całe życie przy Kościele w różnego rodzaju wspólnotach itd itd dopiero samemu wybierając się z narzeczoną na rekolekcje, które siłą rzeczy musiały troche kosztować, dopiero wtedy mogłem naprawdę zagłębić temat. Tak już na poważnie. A co z ludźmi, którzy potrzebują więcej motywacji zewnętrznej? Co z ludźmi, którzy w życiu się nie zgodzą nagle jechać na weeekend na rekolekcje, albo chodzić co wieczór na spotkania? Co z ludźmi, którzy się nawet o tym nigdy nie dowiedzą, ponieważ jedno wspomnienie na ogłoszeniach duszpasterskich to 'marketing' na poziomie krzykaczy na bazarach.
Jack French
13 marca 2015, 10:52
Brawa dla nich. Nie neguję takiego przypadku. Śmiem jednak twierdzić, że nic nie wsakuje na to, aby to nie był ewenement, przypadek, wypadkowa. Zgodnie z duchem 'nawet przez największe zło, może przemówić coś dobrego', wszystko jest możliwe (oczywiście, nie uważam tego bilbordu jako zło, tylko jako złą metodę, próbę, sposób). Tutaj chodzi o rozum. Robimy jakąś akcję, mamy ku temu nasze rozumy, nasze umiejętności pojmowania ludzkiej psychiki, znajomość PŚ., znajomość ewangelizowania jakiego dokonywał sam Jezus, Jego uczniowi. Ten bilbord stanowczo nie wpisuje się w ten kanon. Nie i nie. Nie da się tego na siłę wmusić, jakoby jednak tak. Trzeba być ignorantem, żeby usilnie i usilnie tak twierdzić. Pojawił się gdzieś tutaj tekst autora p.Wołodźko. Autor aprobuje ten bilboard, ale słusznie zauważa, że za tym musi iść coś więcej. W tym cały sens mojego sprzeciwu. To nie może być pojedynczy bilboard rzucony na ulice w takiej formie jakim on jest. To musi być wpierw restrukturyzacja nauczania i afiszowania małżeńśtwa na łonie KK, to musi być szereg akcji, spędów i siły na promowanie dobrego wizerunku małżeństwa, na jego zachęcie i ofercie. Dopiero później, gdy serca zatwardziałe odrzucają wszystko, należy posłużyć się upomnieniem itd. Aż dochodzimy do tego bilbordu.  Ten bilboard jest ostatnim elementem składnej ewangelizacji tematu, na który on jest.  A ten bilboard jest pierwszym elementem. To jakby zaczynać robić ciasto od postawienia pustej formy w gorącym piecu.
13 marca 2015, 11:39
Odpowiada Pan tak jakby z bilbord wywieszono zaraz po wejściu pierwszej misji ewangelizacyjnej na wyspę. Oczywistą, oczywistością jest, że potrzebne są akcje pozytywne - stąd moje uwagi do krytyków wśród publicystów DEONu, że nie podjęli tematu pozytywnie a znalieźli czas na krytykowanie :-) Akcja jak widać jest dosyć skuteczna: - jako skierowana do tych którzy chadzali kiedyś do kościoła a teraz nie bywają przypomina im to czego nie usłyszą w kosciele bo nie bywają a jak bywają to nie słuchają... - jako skierowana do tych, którzy są i słuchają uzmysłowiła im co mają zrobić: podjąć działania pozytywne ---------------------------- Znajomość ludzkiej psychiki podpowiada, że nieustanne powtarzanie, że aborcja to nie zabieg a zabicie czlowieka zmieniła statystyczne postrzeganie aborcji..
Jack French
13 marca 2015, 12:32
Też trzymam kciuki, aby coś się zmieniło w temacie. Sam mieszkam w norwegii i wraz z żoną chcemy zorganizować kiedyś takie rekolekcje dla par małżeńskich, na których sami byliśmy. Kwestia oczywiście pieniędzy. Ale ten bilboard został rzucony niczym 'pierwsza misja na wyspie'. Gdzie wcześniej w przestrzeni publicznej było cokolwiek o małżenstwie? Cokolwiek najmniejszego wobec promowania wartości małżeńskiej, wieroności itd? Kompletne dno. Zero. Cały KK jest temu winny, nie tylko duchowni ale nawet bardziej my świeccy.  A co do skuteczności: -osoby, które chadzały kiedys do KK, teraz żyjące raczej na bakier - im w żaden sposób nie pomoże ten bilboard, to właśnie im szkodzi w powrocie na łono KK. Oni nie słuchają tego co jest w KK a potym bilboardzie jeszcze trudniej będzie im w przyszłości czegokolwiek posłuchać. Już teraz ciężko im zaproponować cokolwiek co jest wspólnego z KK, a teraz to szkoda gadać nawet. -podjęcie działań pozytywnych po wywieszeniu tego bilboardu to jakby prostowanie uszkodzonego zderzaka. Nigdy nie zrobisz tak, żeby wyglądał jak nowy, a jeśli już to zainwestujesz w to kilka razy więcej środków, niż kupując nowy. Takie właśnie skutki ma ten bilboard. Spowodował, że jeszcze ciężej i jeszcze trudniej będzie zachęcić do zwrócenia oczu w kierunku naszej wiary, w kierunku Jezusa. Jezus i Jego nauczanie zostało zredukowane do prostego zakazu, któy dla ludzi niewierzących jest absurdem. ---------------- Znajomość ludzkiej psychiki podpowiada, że aby człowiek rozważył słowa drugiego, musi żywić do niego najmniejszą ilość szacunku lub zaufania. Ten bilboard obniża poziom szacunku wobec ludzi KK, ze strony ludzi niewierzących.
13 marca 2015, 13:00
Nie zgadzam się :-) Ja żyję gdzie indziej, patrzę na to od wewnątrz :-) Mamy społeczeństwo, które wychowało się przy kościele i to nie jest pierwsza informacja - a przypomnienie. Jeśłi chodzi o uwagi pod koniec: Nie przestanę powtarzać nie zabijaj wszystkim, tym którzy proponują aborcję. Mimo redukcji, ze względu na wartość [życia], będę to powtarzał: niech sięmnie pyta dlaczego.. ------------------------------- Jeśli ktoś będzie miał dla mnie mniejszy szacunek bo będę powtarzał przykazania to biorę to na klatę... -------------------------------- over
Jack French
14 marca 2015, 12:35
1) patrzę na wszystko od 'wewnątrz', a nie od 'zewnątrz'. To jest skrajny redukcjonizm, prymitywny na dodatek, te przyrównanie do miejsca zamieszkania itd. Nie rozumiem dlaczego ludzie nie mając nic sensownego do powiedzenia, przyczepiają się jakiś wyimaginowanych powodów, które rzekomo cokolwiek wnoszą, zmieniają. 2) nie porównywałbym konkubinatu do aborcji. To dwie różne sprawy, ale tak samo z aborcją należy zwięszyć nacisk na promowanie życia, na pokazywanie tego, co dobrego ono niesie, a dopiero potem straszenie ludzi (straszenie w znaczeniu upomnienia zawsze stosowane powinno być na końcu, tak jak to jest w PŚ.) 3) jeśli ktoś będzie mieć mniejszy szacunek, to wtedy nigdy Cię nie posłucha, ani nigdy nie przyjmie do świadomości tego co mówisz, co spowoduje, że Twoje starania będą warte piołunu i pyłu.
Jack French
14 marca 2015, 12:41
Jeszcze jedno. Skoro jesteś z warszawsko-praskiej, to proszę ustosunkować się  na temat posłuszeństwa wobec swojego biskupa: http://ekai.pl/diecezje/warszawska/x87147/bp-solarczyk-o-kampanii-konkubinat-to-grzech-wole-pokazywac-piekno-malzenstwa/
15 marca 2015, 20:30
A skoro nie jestem?
15 marca 2015, 20:38
1) Piszesz z Nowregi ja dziś rozmawiałem z rodzicami trójki dzieci które żyją w konkubinacie... 2) Istnoieje różnica miedzy straszeniem a informacją. Jeśli sprzedadzą Ci płyn do czyczenia, z informację że wypicie powoduje śmierć. To co oburzysz się, że Cię straszą? 3) Jeśli ktoś nie ma dla mnie szacunku, bo przyznaję się do Chrystusa to nie jest to dlka mnie powód by się Chrystusa zaprzeć.
16 marca 2015, 09:12
A o jakim posłuszeństwie piszesz? Człowieku czy wiesz o czym piszesz i jakie armaty wytaczasz? 1. Na terenie diecezji warszawsko-praskiej plakaty nie są przentowane czy nie są? 2. Czy osobista opinia biskupa pomocniczego wyrażona w formie przypuszczającej ("osobiście byłbym") w sprawie formy przekazu i działań podejmowanych przez komisje KEP wymaga posłuszeństwa wiernych diecezji? I co to znaczy? Za przeproszeniem co za bzdury opowiadasz.
16 marca 2015, 09:16
A jeśli chodzi o posłuszeństwo... Czy biskup pomocniczy może publicznie wyrażać zdanie odmienne i krytykować działania swojego ordynariusza? Może czy nie może i kiedy dochodzi do nieposłuszeństwa? A czy wypada?
Jack French
16 marca 2015, 19:23
Z tego co spamiętałem z Twoich komentarzy, to było coś 'u nas w Warszawie', jeśli błą, to wybacz, moja zła dedukcja. Posłuszeństwo to argument na poziomie argumentów, że skoro ja zamieszkuję w innym kraju niż Polska, to patrzę na problemy na terenie kraju jako z zewnątrz. To jest kpina i nonsens, który kompletnie stacza wartość dialogu do zera, stąd właśnie infantylny argument o byciu posłusznym. Ktoś kiedyś mi powiedział: "nie dyskutuj z debilem, bo ściągnie cię na swój poziom, a następnie pokona doświadczeniem'. Do tej pory mam z tym problem, ponieważ staram się odpowiadać i mówić do ludzi z ich poziomu i być relatywnie na ich poziomie (mówię o jakości, nie o wartościach). Bzdury to stwierdzenie, że Ty po rozmowie rodziców, którzy mają dzieci w konkubinacie, masz jakiekolwiek większe rozeznanie niż rzekoma obecnosć w Norwegii, która determinuje w domyśle moją niemożność znajomości tematu. To jest uwłaczające do tego stopnia, że brak słów, dlatego przepraszam za kontynuację i rzeczywiście zastosuję się do rady mojego znajomego.  Over.
16 marca 2015, 21:20
Hmmm... jak rozumiem aby lepiej zrozumieć moje stanowisko uznałeś mnie za debila, o czym dla dobra dyskusji mnie poinformowałeś. Ta konstatacja stała sie błyskotliwą rispostą, i miażdzącą argumentacją która wykazała braki mojej argumentacji :-) A na jeśłi chodzi o konkrety: 1) Uwaga o patrzeniu z perspektywy o Norwegii, to odniesienie się do różnic kulturowych i ich wpływu na metody działania. W obu krajach mamy diametralnie różną sytuację: w Polsce większość przeszła jakąś katachizację katolicką w Norwegii większość  nie tylko nauczania katolickiego nie liznęła, ale również z protestanckim nie jest zaznajomiona. 2) Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę po jak mocny argument sięgasz, suponując mi brak posłuszeństwa biskupowi. Pokazałem Ci jedynie, że akurat ta akcja została przygotowana przez biskupa ordynariusza - a przytoczona przez Ciebie opinia pochodziła od biskupa pomocniczego tej samej diecezji. Nasze stanowiska różnią się tu diametralnie... Ja nie staram się tłumaczyć jakiegokolwiek z tych stanowisk debilizmem. Co więcej nie rozważam, też jako nieposłuszeństwa ordynariuszowi. Żeby było bardziej skomplikowanie obu mogę przynac rację :-) (Pamiętając co mówią) 3) Jeśli chodzi o rozmowy z rodzicami dzieci, które żyją w konkubinacie, to właśnie oni domagają się by wesprzeć komunikat który przekazują swoim dzieciom: Kochamy was, konkubinat to grzech. - i to w szczególnie drugiej części tego komunikatu. Gdyż odpowiedź dzieci brzmi: Skoro nas kochacie płaćcie za nasz konkubinat (dajcie na wynajęcie mieszkania, itp...)
UD
uważaj, dostałeś ostrzeżenie
16 marca 2015, 21:34
kolego masz wysokie mniemanie o sobie całkowicie zresztą nieuzasadnione przed wklejeniem tekstu który piszesz dawaj go może do przeredagowania swojej konkubinie/żonie  jest szansa, że uzyska w ten sposób jakiś sens  zwracaj także uwagę na merytoryczność swoich komentarzy w tym wątku np. napisałeś : "Nie rozumiem dlaczego ludzie nie mając nic sensownego do powiedzenia, przyczepiają się jakiś wyimaginowanych powodów, które rzekomo cokolwiek wnoszą, zmieniają." a trochę powyżej :  "Ten bilbord stanowczo nie wpisuje się w ten kanon. Nie i nie." i na koniec perełka w Twoim wykonaniu : "To musi być wpierw restrukturyzacja nauczania i afiszowania małżeńśtwa na łonie KK, to musi być szereg akcji, spędów i siły na promowanie dobrego wizerunku małżeństwa, na jego zachęcie i ofercie." oczywiście nie każdy musi umieć posługiwać sie językiem polskim, racjonalnego myślenia również nie można wymagać od wszystkich w jednakowym stopniu, chociaż .... może Ty potrafisz np. ładnie śpiewać? rób lepiej tylko to, co potrafisz, nie pchaj się tutaj na afisz i jeszcze jedno, nabawiłeś się na północy jakiejś odkróliczej choroby?  współczuję
Jack French
16 marca 2015, 22:44
Bycie posądzonym o chorobę przez chorego (sfera psychiki), to komplement, uświadamiający o dobrej drodze postępowania. Gdy ktoś, kto mówi mądrze i ma mądrość rzeknie: głupsze! - wtedy należy się nad sobą zastanowić. Kiedy zaś ktoś kto takowej mądrości nie ma rzeknie: głupcze (albo coś o chorobie króliczej), wtedy należy ucieszyć się z tego, że nie zbłądził człowiek. Także dziękuję za upewnienie się w swej racji.  Żeby nie zostać gołosłownym: dedukcja, analiza i jakakolwiek merytoryka działania? Najpierw należy samemu mieć pojęcie na temat pewnych pojęć i ich umiejętnie używać, aby móc następnie z nimi nastawać. Niczego nie współczuję.
Jack French
16 marca 2015, 22:52
Over powinien być overem, ale na rozsądne argumenty nie potrafię nie odpowiedzieć. Nie wracam do sensu debilizmu itd, bo nigdzie nie zajdziemy - powiedziałem co miałem powiedzieć. 1) Kolejny raz zakrzyknę w swej rozpaczy. Co ma miejsce zamieszkania do tego czy jestem zaangażowany i 'wtajemniczony' w temat czy nie? Przecież nigdzie nie napisałem, że bywam w Polsce od urodzenia raz na 10 lat, że nie mam żadnych znajomych, że wcale nie byłem 15 lat ministrantem, wszystkie stopnie oazowe, jakieś wspólnoty pierdoty, setki godzin wykładów, spotkań, meetingów, rekolekcji itd itd itd. Jak można wysunąć tak prymitywny argument? To jest absolutne uwłaczenie drugiej osoby, które nie ma najmniejszego uzasadnienia. I co więcej, wydaje mi się że to ja mogę powiedzieć precyzyjnie na temat różnic pomiędzy Polską a Nor. Stąd jeszcze większe oczy zrobiłem na te kolejne sensowne pouczenie. Wielkie ECH. 2) Nie wiem czy zrozumiałeś, że mój argument na temat posłuszeństwa był dokładnym odwzorowaniem na Twój argument o miejscu zamieszkania. Powiedziałem to później wprost, więc nie rozumiem dalszego drążenia tematu. 3) Nareszcie wspomniany sensowny argument: A więc. Również znam wieluuu rodziców dzieci żyjących w konkubinacie. Znam to, co te dzieci spotykają w KK w ich wspólnotach, znam to co ludzie i jak ludzie na nich patrzą/mówią. Nasłuchałem się tego od groma i z częstym dodatkiem: "i tak jest wszędzie". Są różni rodzice, są różne dzieci. Jedna para rodziców ma takie powody i takich oczekuje działań, inna zupełnie odwrotnych. Dlatego też nie uważam jakoby jedno zdanie miało wartość tego stopnia, ale oczywiście każde zdanie jest ważne. No ale argument za argument: Co w takim razie odpowiedzieć wielu rodzicom, którzy pytają, dlaczego w KK ich dzieci nie potrafią odnaleźć miejsca, gdzie zmienią swoje życie, tylko spotykają bilbord który jeszcze bardziej ich oddala od KK?
16 marca 2015, 23:13
1) Jak nie debilizm to prymitywizm... hmmm... Czy trafiłeś kiedyć na kogoś godnego rozmowy z TOBĄ? To nie prymitywizm to próba znalezienia argumetu ma Twoja obronę. 2) Argument dotyczący miejsca zamieszkania, był próbą obrony odmiennego punktu widzenia spowodowanego innymi doświadczeniami. Wplecenie w rozmowę wątku posłuszeństwa wobec biskupa pomocniczego, który akurat odnosi się z dystansem do inicjatywy swojego ordynariusza - świadczy o kompletym braku orientacji w temacie... 3) „abyście umieli zdać sprawę z nadziei, która jest w was” Chrystus rozmawia z młodymi 2. Te słowa, napisane kiedyś przez apostoła Piotra do pierwszego pokolenia młodych chrześcijan, pozostają w związku z całą Ewangelią Jezusa Chrystusa. Szczególnie może wyraźnie dostrzeżemy ten związek, gdy rozważymy zapisaną przez Ewangelistów rozmowę Chrystusa z młodzieńcem. Wśród wielu tekstów biblijnych ten przede wszystkim zasługuje tu na przypomnienie. Na pytanie: „Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?” — Jezus odpowiada, naprzód pytaniem: „Czemu Mnie nazywasz dobrym? Nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg”. W dalszym ciągu zaś mówi: „Znasz przykazania: nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, nie oszukuj, czcij swego ojca i matkę”. W tych słowach przypomina Jezus rozmówcy niektóre przykazania Dekalogu.
17 marca 2015, 11:58
A teraz postaw sobie pytanie. Załóż, że to ja jestem osobą, która jest pogubiona. Czy przyjdę na rekolekcje, na które zaprasza po tym miłym wstępie o debilu i prostaku? ;-) A czy na rekolekcje przyjdzie człowiek, który usłyszy: Jesteś grzesznikiem? Jeśli ktoś sądzi, że nie jest grzesznikiem, to po co mu rekolekcje?
Jack French
17 marca 2015, 20:24
1) To Twoje wrażenie, jakobym ja rzekomo miał sądzić o sobie w kategoriach o których piszesz. W manipulację i odwracanie kota ogonem nie wchodzę głębiej, bo znowu zajdziemy tam, gdzie jeden drugiego pokonuje doświadczeniem. 2) Argument innego miejsca zamieszkania jest prymitywny i nieadekwatny w dokładnie taki sam sposób, jak posłuszeństwo wobec opini biskupa pomocniczego. Ciągle nie potrafisz tego zaakceptować. 3) Zadałem sobie te pytanie i nie widzę kompletnie jego sensu ani wartości merytorycznej. Nie jesteś osobą zagubioną, o czym mam świadomość od x tygodni. Po drugie co ma piernik do wiatraka? Czy ja Ciebie gdzieś zapraszałem? Czy ja Ci coś oferowałem? Yyy? Na pewno za to nie przyjdzie nikt na rekolekcje, gdy wpierw zostanie osądzony: jesteś grzesznikiem. (wiem, że każdy jest grzesznikiem, ale trzeba pamiętać o tym, że pojęcie grzesznik dotyczy zarówno sfery religijnej jak i sfery społeczno-psychologicznej). W tym cały problem bilboardu.
18 marca 2015, 12:38
Dziękuję za odpowiedź. Sądzę, że dotarliśmy do momentu w, którym w pełni rozumiem Twoje stanowisko i sposób rozmowy. over
Jack French
18 marca 2015, 13:39
Nareszcie.
W
wanda
10 marca 2015, 15:19
Maszeruje sobie dziewczynka z tornistrem na plecach. Lat 13.Na rogu ulicy ww plakat.A tata  miał dawniej inną żonę.Ma z nią córeczkę.Czasem spotykamy się razem.Lubię się z nią bawić.Plakat mówi,że jestem dzieckiem poczętym przez  grzech.Kim jestem?
O
olle
10 marca 2015, 17:31
Dziecko poczęte w cudzołóstwie nie jest temu winne. Winni są rodzice.
10 marca 2015, 19:45
Czy nie wiódłbyś szczęśliwszego życia, gdybyś sam nie żył poczuciem winy? Dlaczego zatem próbujesz wciskać je komuś innemu?
SA
Sabina, ale inna
11 marca 2015, 01:31
straszna manipulacja :(
A
adwokat
10 marca 2015, 15:00
Widzę, iż Pan Bóg się upomniał o zbawienie ludzi przez tę inicjatywę. Dlaczego Bóg przypominał ludziom w Starym i Nowym Testamencie o grzechu? Bo chciał im przypomnieć, że odejście z Jego drogi prowadzi człowieka do samounicestwienia. Przy okazji akcji, wyszło na jaw, ze diabeł nie chce, aby ludziom mówiono, iż idziemy za Bogiem czyli drogą zbawienia, albo drogą grzechu, czyli samounicestwienia na wieczność. Małżeństwo sakramentalne jest wielką szansą, gdy jest oparte na molditwie i wierze. O to chodzi w błogosławieństwie sakramentalnym, a nie tylko o wyznanie miłości.
W
wanda
10 marca 2015, 14:47
Jest mi przykro,ze względu na dzieci rodziców ,zyjących w konkubinatach.
A
al
10 marca 2015, 21:09
Przykro, gdy ludzie żyją w grzechu i tego nie widzą.
A
anna
11 marca 2015, 10:16
Kogo obwiniasz o to, że jest Ci przykro? Twórców plakatu, Pana Boga, czy rodziców żyjących w konkubinacie?
R
Rob
10 marca 2015, 14:42
Ludzie! Dajcie spokój! Pan Bóg jest z tej akcji zadowolony. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Przestańcie nakładac na Niego własne wyobrażenia i oczekiwania, wymądrzac się, jakbyście posiedli wszelką wiedzę na temat tego, czego człowiek potrzebuje. Cała Biblia opiera się na Dekalogu! Swój apel kieruję zwłaszcza do deonowych jezuitów. "Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego."
10 marca 2015, 15:03
"Przestańcie nakładac na Niego własne wyobrażenia i oczekiwania (...)" Słuszna rada. Zanim jednak się jej udzieli wszystkim na około, warto zacząć od siebie.
R
Rob
10 marca 2015, 16:30
Idąc Twoim tokiem myślenia: każdy kto myśli inaczej ma się zamknąc.
10 marca 2015, 17:56
Można iść takim tokiem myślenia, ale czemu jest to on niby mój?
C
chochlik
11 marca 2015, 13:45
A  skąd takie wiadomości ,Pan jest z takjiej akcji zadowolony, dostaliśmy "maila "? Ja bym tego nie mowił przez wzgląd na drugie przykazanie Dekalogu [ Oryginał ]
M
Maria
10 marca 2015, 14:06
Zeby zawrzec zwiazek sakramentalny,trzeba miec tak naprawde swiadomosc w czym sie uczestniczy.Nie ma sensu slubowac przed Bogiem drugiej osobie swoja dozywotnia wiernosc i milosc ,jezeli sie tak naprawde tego Boga nie traktuje powaznie. Bo potem i tak po jakims czasie konczy sie to rozwodem.I trzeba by bylo powiesic nastepny plakat ,, Rozwod to grzech ".Wiemy jak dzisiaj wygladata sprawa.Za duzo jest takich malzenstw niby sakramentalnych ,ktore zawierane sa z tradycji,bo rodzina tak chciala,bo ,,tak sie robi" itp.,nieswiadomie lub polswiadomie ,co tak naprawde nie za duzo ma wspolnego z prawdziwym przeslaniem ewangelii czy z odpowiedzialnoscia przed Bogiem.Wtedy to jest tylko fikcja ,a nie zwiazek sakramentalny.Mysle ,ze nie o cos takiego chodzi Jezusowi. Ludziom,ktorzy naprawde zyja z Bogiem,tej prawdy ze chce wlasnie przed Nim slubowac swoja milosc do ukochanej lub ukochenego,nie trzeba chyba przypominac na plakatach.Wszystkim innym nalezaloby najpierw przywrocic prawdziwa relacje z Bogiem ,wszystko inne pojdzie juz automatycznie.Bo w przedziwnym razie mowienie im o grzechu,to jak mowienie niewidomemu o kolorach.
H
Hammurabi
10 marca 2015, 12:11
 To nie ma sensu, mój Szanowny Poprzednik pisze,ze świat zatracił poczucie grzechu , tak to prawda , ale...nie ma dymu bez ognia.  Świat nie zatraciłby poczucia grzechu gdyby...kościół nauczajacy o nim nie zapomniał ... Przykład: początku ilat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku masowo popełniano grzechy ekonomiczne w tym i niewypłacanie pensji ,grzech tak ciężki ,że aż wołający o pomstę do nieba [ św. Jakub ] i co /  gdziez był koscioł nauczajacy ? piękny list pasterski o zgubnycm wpływie alkoholizmu na życie rodziny...  Ale niech tam , wypadki przy pracy każdemu mogą się przytrafić , problem w tym ,że grzech zniknął z nauczania... nie ma grzechu jest tylko Miłość Jezusa Chrystusa,  znajomy ksiądz indagowany o to podczas kolędy powiedzial ,że ...nie chce straszyć... Grzech ? a lekceważenie grzechu to głupota ...siostra zbrodni. No to ok. jest bilboard , jest grzech  no to spójrzmy prawdzie ,grzechowi w oczy , jesli Interbauci maja odwagę ...  Najiwęcej o grzechu mówił jakże nielubiany przez wielu ks. Natanek. Skłamałem ? to daczego instytucja go kneblowała , herezji przecież nie głosił ? Dlatego taka akcja nie da rezultatu , nonsensem jest przypomianie o grzechu laikatowi przez instytucję która unika tematu grzechu , także własnych... nie potrzeba wyksztalcenia teologicznego , jest jeszcze"mowa ciała " ona nie myli ,ludzie nawet podświadomie wychwytują niezborności między postawą a słowami.Na całe szczęście , Pan stworzył człowieka w ten a nie inny sposób , jesli by było inaczej on sam padałby nieustannie ofiarą manipulacji. Ot, uczył Marcin Marcina.
T
tak
10 marca 2015, 12:01
Zdaniem biskupa Henryka Tomasika kampania nikogo nie atakuje, lecz broni wartości. - Wielką wartością jest małżeństwo i sakrament małżeństwa. O tym mówi ten plakat. Gdyby pojawiły się plakaty z treścią np. pamiętaj, nie kradnij, czy atakowalibyśmy je wiedząc, że są osoby, które zajmują się tym procederem? Tymczasem z wielu informacji wynika, że plakat "Konkubinat to grzech. Nie cudzołóż" uświadomił niektórych osobom problem. Jest to wyzwanie dla nas wszystkich, aby odbudować szacunek dla wielkiej wartości, którą jest małżeństwo, sakrament małżeński i wierność małżeńska - powiedział biskup Tomasik w cotygodniowej audycji "Kwadrans dla Pasterza" na antenie Radia Plus Radom. Gość.pl
L
leszek
10 marca 2015, 12:05
Ja też się cieszę, że ta kampania wprawiła bp. Tomasika w doskonałe samopoczucie.
Dariusz Piórkowski SJ
10 marca 2015, 12:19
Ciekawe, gdzie ten plakat pokazuje, że małżeństwo jest wartością. Ja tylko widzę, że chodzi tam o przestrzeganie przed cudzołóstwem i konkubinatem.
L
leszek
10 marca 2015, 12:30
Przecież bp. Tomasik jako kapłan naucza zapewne o grzechu, w tym także grzechu nieczystości od 40 czy 50 lat. Naprawdę uwierzył, że jeśli nie udało mu się dotrzeć z tym przekazem przez tyle lat, to nagle osiągnie ten efekt za pomocą jednego czy kilku plakatów ?
X
xxx
10 marca 2015, 12:44
Spójrzmy na nasz wzór - Jezusa Chrystusa i jego głoszenie - spójrzmy na Listy Apostolskie, Katolickie i Apokalipsę. I cóż zauważyć trzeba -a to że zarówno Pan Jezus jak i Apostołowie - głosili Ewangelię w sposób negatywny jak i pozytywny. Pan Jezus i Apostołowie - zarówno chwalili, zachęcali - jak i ganili, przestrzegali. Przestrzeganie przed złem jest też głoszeniem Ewangelii.
F
Filip
10 marca 2015, 16:14
To proszę zrobic taki który pozazuje, że małżeństwo jest wartościa. Czy ktos zabrania?
T
tak
10 marca 2015, 20:33
I co jest złego w tym przestrzeganiu przed cudzołóstwem i konkubinatem czyli grzechem? Słusznie zresztą ksiądz napisał: to jest przestrzeganie przed grzechem czyli to co nam Chrystus i św Paweł w Ewangelii nakazuje, a nie rzucanie kamieniami jak ktoś ciągle na forum pisze ,w dodatku kłamliwie. Poza tym uświadomienie ludziom, że konkubinat jest grzechem daje szanse, że pewna ilośc osób sobie to uświadomi i się tym przejmie. Jeżeli się im tego nie uświadomi na pewno nie zmienią swego stylu życia. Zresztą, powiem szczerze reakcja ksiedza jest dla mnie nowym doświadczeniem. Nigdy bym nie przypuszczał, że ksiądz będzie przeciwko upublicznianiu przykazań Bożych. W dodatku pod wątpliwym pozorem, że grzesznika pobrażą.
X
xxx
10 marca 2015, 11:24
o. Raniero Cantalamessa: Świat zatracił poczucie grzechu. Żartuje na jego temat, jak gdyby chodziło o coś najbardziej niewinnego na świecie. Ideą grzechu przyprawia swoje produkty i widowiska, by uczynić je bardziej atrakcyjnymi. Mówi o grzechu, nawet o grzechach najcięższych, w sposób pieszczotliwy: grzeszki, słabostki, namiętnostki, grzechy "oryginalne", czyli takie, które przydają oryginalności temu, kto je popełnia. Świat nie boi się już grzechu. Lęka się wszystkiego, tylko nie grzechu. Boi się zanieczyszczenia atmosfery, "ciemnych mocy" ciała, wojny atomowej; lecz nie odczuwa lęku przed wypowiedzeniem wojny Bogu, który jest Wieczny, Wszechmogący, który jest Miłością, podczas gdy Jezus mówi, aby się nie bać tych, którzy zabijają ciało, lecz aby się bać raczej tego, który i duszę i cało może zatracić w piekle (por. Łk 12, 4-5). Ta sytuacja "środowiskowa" wywiera ogromny wpływ także na wierzących, którzy przecież pragną żyć według Ewangelii. Powoduje w nich uśpienie sumień, coś w rodzaju duchowego znieczulenia. Istnieje narkoza pochodząca od grzechu. Chrześcijanie nie rozpoznają już swego prawdziwego nieprzyjaciela, zniewalającego ich despoty, tylko dlatego, że chodzi o niewolę pozłacaną. 
TO
Tomasz O.
10 marca 2015, 11:21
Zgadzam się z przesłaniem, choć poczułem się dotknięty, bo PÓKI CO sam żyję w wolnym związku. Zaznaczam, PÓKI CO, bo chcę dobrze przemyśleć jedną z najważniejszych decyzji w moim życiu. Wracając do samego billboardu, to uważam, że Kościół nie powinien się afiszować z tak radykalnymi hasłami, gdyż pogarsza swoją i tak ciężką sytuację. Jestem osobą wierzącą, a sam coraz częściej odczuwam niechęć do tej instysucji. Czasy się zmieniają. Kościół powinien przyciągać i zachęcać do wiary, a nie straszyć i deprymować.  Ponadto, coraz więcej widzę przeróbki tego billboardu, gdzie słowo "KONKUBINAT" jest zasłonięte, gdyż w jego miejsce jest naklejony duży napis "PEDOFILIA". To jest tylko potwierdzenie moich słów, jak społeczeństwo reaguje na takie akcje. Kościół z billboardami "PEDOFILIA TO GRZECH".. BRAWO! To było oczywiste, że akcja wywoła falę sprzeciwu i zniechęci, a nie przyciągnie wierzących. 
T
tak
10 marca 2015, 11:40
Wybryk paru osób nie nazywaj reakcją społeczeństwa. To nadużycie. A hasło "Pedofilia to grzech" jest jaknajbardziej słuszne tak jak "Konkubinat to grzech"
Grzegorz Kramer SJ
10 marca 2015, 10:12
BTW - świetnym instruktażem jak postępować z grzesznikiem jest dzisiejsza Ewangelia. 
AL
Andrzej L
10 marca 2015, 11:39
"Jezus jest miłosierny i nigdy nie przestaje przebaczać" - to święta prawda... Bóg odpuszcza wszystkie grzechy ... do których się przyznasz !!!  Aby się przyznać do swojego grzechu, trzeba najpierw go zobaczyć . Myślę, że tu nie chodzi o żadną dyskryminację kogokolwiek . Po prostu, żeby oddać życie Jezusowi, trzeba odrzucić  grzech.... i tyle.  ... a prawdziwym problemem tego świata jest pycha , która powoduje, że  człowiek przestał widzieć swoje grzechy !  
T
tak
10 marca 2015, 11:43
Co to ma wspólnego z omawianym afiszem? Czy należało dopisać , ale wybaczalnym?A jeżeli tak to po co? Bez sensu
T
tomtom
10 marca 2015, 13:43
Drogi ojcze Grzegorzu, "Instruktaż" z dzisiejszej Ewangelii dotyczy przebaczenia ale w odniesieniu do wykroczenia brata przeciwko nam... Grzech cudzołóstwa wynikający z trwania w konkubinacie nie jest zaś krzywdą wobec nas lecz nieposłuszeństwem wobec Pana Boga i jego przykazań o których plakat jedynie przypomniał. (co jak widać wywołuje skrajne reakcje...)
10 marca 2015, 15:41
Pełna zgoda. Jąką jednak drogę trzeba przejść od zobaczenia grzechu przez uznanie go, odrzucenie i odpuszczenie? Im dalej się jest od Boga, tym ta droga najczęściej jest dłuższa, wymagająca i bardziej oporna. Krok mający na celu pokazanie drugiemu, że grzeszy mamy opanowany do perfekcji. Z pozostałymi, na które oczywiście mamy wpływ, już jest różnie.
AL
Andrzej L
10 marca 2015, 15:56
Przecież nikt z imienia i nazwiska nikogo nie wytykał ? Nikt nie pokazuje nikogo palcem. Chyba zgodzisz się z tym, że plakat mówi prawdę. Dlaczego więc tyle krytyki ? Czy plakat o treści "nie kradnij" - też byłby tak oprotestowany ? 
10 marca 2015, 18:06
Niezbyt rozumiem o co chodzi z tym wytykaniem kogoś z imienia i nazwiska. Zgadzam się, że mówi prawdę. Zgodziłem się z tym już tutaj wielokrotnie i raczej nie widzę tutaj sporu o to, czy konkubinat jest grzechem czy nie. Nie wyklucza to jednak bezsensowności takich kampanii. Dlatego, że pokazanie grzechu jest jednym z elementów. Koniecznym, ale jednym. Tymczasem często resztę drogi się pomija i kończy się najczęściej niczym. My mówimy im, że są grzesznikami i mają się nawrócić, oni nam, że mamy się od nich "odp...." bo to ich sprawa. Każdy się w końcu rozchodzi w swoje strony utwierdzony w swoich przekonaniach i nic się nie zmienia.
Jack French
10 marca 2015, 19:29
Plakat nie kradnij byłby zupełnie inaczej odebrany. Proszę się zastanowić nad sensem i płaszczyzną tych dwóch rzeczy.
T
tak
12 marca 2015, 11:48
Niestety księża też w tę pułapke wpadli. Naprawdę poważnie się zastanawiam, czy ten upór w pokazywaniu nam Boga pobłażliwego, niewymagającego ma nas wierzących pocieszyć czy oni sami siebie pocieszają i pochopnie rozgrzeszają. Przecież muszą wieść życie wyjątkowo czyste bo codziennie przyjmuja Eucharstię, a jak wiadomo to wymaga bycia bez grzechu ciężkiego.  My , którzy nie jesteśmy kapłanami i nie musimy codziennie przyjmować komunii św. jesteśmy mimo wszystko pod mniejszą presją niż kapłani. Sytuacja jest jeszcze trudniejsza  dla ludzi o bardzo wrażliwym sumieniu. To może wywoływać silne napięcia psychiczne. Wtedy są dwie możliwości, albo żyć bez grzechu cieżkiego, albo go zlekceważyć przekonując samego siebie, że Bóg oszalał z miłości , kocha nas takimi jakimi jesteśmy ,a więc z naszymi grzechami, którymi się On specjalnie nie przejmuje- no i wtedy można z ulgą i bez poczucia winy spokojnie przyjmować ciało Chrystusa. To takie ludzkie.
L
leon
10 marca 2015, 09:12
Zakazać wszelkiego społecznego oddziaływania Kk w Polsce, a jak się (tymczasem!) nie da, to nieustannie krytykować, wyszydzać, atakować KEP i wszystkie inicjatywy, szukać pretekstu i ciągle dzielić napuszczając jednych przeciw drugim - wszystko aby rozwalić istniejącą jeszcze w Polsce jedność Kk. Aż pewnego pięknego ranka obudzimy się z POZYTYWNĄ (a jakże) ewangelizacją w stylu bawarskiego pastora, który proponuje, aby obywatele finansowali prostytutki dla azylantów. Jakież tutaj nowe perspektywy radosnej ewangelizacji się otwierają! I przede wszystkim bez tego strasznego i opresyjnego Dekalogu! "Wolna miłość dla wolnych ludzi" - tak pastor Urlich Wagner nazwał swoją kampanię na partyjnym zebraniu bawarskiej CSU.  Uchodźcy w schroniskach dla azylantów w małych miasteczkach będą się lepiej integrować jeśli zapewni im się zaspokojenie potrzeb seksualnych. http://niezalezna.pl/64938-pastor-proponuje-aby-obywatele-finansowali-prostytutki-dla-azylantow Czyż to nie jest piękna perspektywa ? Będzie pozytywnie, bezstresowo, przyjemnie, spontanicznie i radośnie, a pan Żyłka będzie wreszcie zadowolony. Chyba...
10 marca 2015, 09:38
Jak ktoś ma na celu żeby było "pozytywnie, bezstresowo, przyjemnie, spontanicznie i radośnie", to jest żaden cel. Jedyny cel jaki ma sens w ewangelizacji, to nawrócenie tego do kogo się idzie z Ewangelią i tego, który z nią wychodzi. Jeśli jedynym celem nie jest zbawienie moje i drugiego człowieka, to po co cokolwiek robić? Czy go z tego względu klepać po pupći i mówić, że jest super jak grzeszy? Jasne, że nie! Ale samo powiedzenie "grzeszysz" bez prowadzenia go dalej nic nie zmieni.
L
leon
10 marca 2015, 10:42
To jest podobno jedynie skuteczny środek (nie cel) lansowany przez p. Żyłkę oburzonego opresyjnością tej akcji billboardowej. Ktoś mądrze poniżej napisał: "żałosne są próby studiowania miłości bez elementarza Dekalogu w ciężkiej pracy nad sobą". Tym bardziej że "miłość" nie jedno ma imię i łatwo te imiona pomylić bez Dekalogu, i nie da się iść dalej z ewangelizacją. Nikt rozsądny przecież nie twierdzi, że ta akcja billboardowa jest jakąś kompletną ewangelizacją. To jest z oczywistych powodów niemożliwe. Ale też nikt z dobrą wolą nie może twierdzić, że jest  bezsensowna, bezużyteczna i przynosząca szkody Kk. Analfabecie trzeba przypominać elementarz. Wykładowca akademicki z tego powodu się nie oburza.
10 marca 2015, 15:26
Pominę już to bazowanie na "podobno"...temat rzeka niewyczerpany w setkach komentarzy systematycznie pojawiających się pod artykułami Żyłki. Owszem. Pokazywanie miłości bez Dekalogu na dłuższą metę do niczego nie zaprowadzi. Tak samo jak i piętnowanie grzechu bez próby wejścia w życie drugiego, zwykłej rozmowy, pomocy. Jest to zależne od siebie i zawsze było więc rozdzielanie miłosierdzia od sprawiedliwości nie ma większego sensu i w mojej ocenie czyni tą kampanię niezbyt sensowną (z punktu widzenia nawracania osób, które trwają w grzechu). Głównie dlatego, że najczęściej się kończy na piętnowaniu grzesznika i nie ma następnego kroku.
Grzegorz Kramer SJ
10 marca 2015, 08:30
Krzysiek, Jezus nie naucza o grzechu pierowrodnym.  Problem nie polega na tym, że o grzechu nie należy mówić, problem polega na tym, że od grzechu nie zaczyna się ewangelizacji. Wystarczy sięgnąć do swojej osobistej historii i zobaczyć co człowieka przyciąga do Boga. 
E
Eilinel
10 marca 2015, 08:48
Po pierwsze: Owszem, Jezus nie nauczał o grzechu pierworodnym. Tyle, że bez nauki Kościoła o grzechu pierworodnym, ani ofiara Chrystusa na krzyżu, ani sakramenty nie mają sensu. Po drugie: Skąd wniosek, że Akcja jest jakimś "początkiem", czy "końcem" ewangelizacji? Akcja doskonale uzupełnia inne akcje ewangelizacyjne, dotyczące małżeństwa, które albo o grzechu nie mówią wcale, albo lakonicznie ("żeby nie urazic"). Po trzecie: Mówi Ojciec, wystarczy sięgnąc do osobistej historii". Czy każda osobista historia musi byc taka sama? Czy naprawdę Ojciec uważa, że może byc tylko jeden zestaw argumentów, który ma automatycznie trafic do każdego? Otóż bardzo odkrywcza informacja: KAŻDY JEST INNY. I myślę, że Pan Bóg doskonale wiedział, co robi, dając nam 10 Przykazań na kamiennych tablicach, które dla każdego człowieka, wyznającego taką, czy inną religię, brzmią tak samo pod każdą szerokością geograficzną.
Grzegorz Kramer SJ
10 marca 2015, 08:56
Między Jezusem, a Augustynem minęło trochę lat - czy w tym czasie Ofiara Jezusa nie miała sensu?  Tak, sięgnięcie do osobistej historii (również autora) ma wielkie znaczenie, bo Jezus umarł za każdego człowieka z osobna.  Zanim Bóg dał Izraelowi 10 przykazań, pokazał im Kim On jest i co dla nich uczynił, to jest (mówiąc schematycznie) Miłość Boga, bez tego fundamentu mówienie o grzechu nie zmienia nikogo, bo tylko odsyła go do właśnie grzechu, nie Boga. 
WT
Wojtek Teister
10 marca 2015, 09:09
@Grzegorz, sorry, ale oprócz ewangelizacji jest też katechizacja. Billboardy sa skierowane do wierzących. Fajne pytanie w sprawie tej akcji zadał ks. Węgrzyniak: Czy w takim razie powinniśmy sie oburzać na komunikaty na paczkach od fajek, że palenie powoduje raka? Przecież to straszenie ludzi rakiem, a nie od tego powinno się zaczynac nakłanianie ich do zdrowego trybu życia.
10 marca 2015, 09:21
Dokładnie się z tym zgadzam. Czy treść tych billbordów są nieprawdziwe? Oczywiście, że nie! Czy jest gdzieś sprzeczny z nauczaniem Chrystusa? Pewnie, że nie jest! Nie chodzi o naiwny spokój i miłą atomsferkę ale wciskanie, że ta kampania kogokolwiek nawróci jest cokolwiek naiwne. Pan Krzysztof twierdzi wyraźnie, że są one "Nie po to, żeby ludzi "straszyć" i "krzyczeć" na nich, ale w trosce o ich zbawienie." Niech każdy sięgnie pamięcią do swojego nawrócenia i sobie przypomni czy wystarczyło usłyszeć, że grzeszy i na tym koniec? W moim przypadku, a także ludzi z którymi się stykam, nigdy to nie wystarczyło. Jak się zaczyna i kończy od mówienia oraz pokazywania grzechu, a potem obraca na pięcie i zostawia człowieka samego, to nie czarujmy innych a zwłaszcza siebie, że chodzi o nawracanie.
E
Eilinel
10 marca 2015, 09:23
1. Elementy nauki o grzechu pierworodnym pojawiały się w nauczaniu wielu chrzescijańskich teologów długo przed Augustynem np. Św. Justyn, Św. Ireneusz, czy Orygenes. 2. W ST wielokrotnie powtarza się stwierdzenie, że Bóg miłuje tych, którzy są wierni Jego przykazaniom, a również w NT Chrystus mówi: "Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. itd" 3. Chyba nie chce stawiac Ojciec tam Bozym ścieżkom do człowieka? Ponieważ jesteśmy ograniczeni w swoim pojmowaniu Boga, nie powinniśmy arbitralnie przyjmowac, że droga do miłości Boga nie może prowadzic przez uświadomienie sobie własnej grzeszności. Bez uznania swej małości i grzeszności nigdy nie będziemy w stanie uznac Chrystusa za naszego Pana, bo pycha będzie nam w tym przeszkadzac.
Piotr Żyłka
10 marca 2015, 09:28
Wojtek, a widziałeś kogoś, kto rzuciłby palenie pod wpływem tych komunikatów na paczce? ;)
Grzegorz Kramer SJ
10 marca 2015, 09:40
A w którym momencie ja Panu Bogu coś zabraniam robić? Mówimy tutaj o ludzkim działaniu nie Bożym. Nie Bóg powiesił te bilbordy. 
Grzegorz Kramer SJ
10 marca 2015, 09:41
Wojtek, to jest tylko porównanie. Czym innym jest mówienie o raku płuc, czym innym o grzechu człowieka. Jezus nie umeirał na krzyżu po to by ostrzec przed rakiem. 
10 marca 2015, 09:45
Jak sięgam do swojej to pamiętam że te "dyrdymały"o grzechu które zdarzało mi się słyszeć(często w odniesieniu do mojego postępowania)wzbudzały we mnie śmiech, a czasami oburzenie że niby jakim prawem ktoś wtrąca się do mojego życia, ale na szczęście później zaczęła się inna historia ..
E
Eilinel
10 marca 2015, 09:46
Jasne. Ale może Pan Bóg tego chciał...
Grzegorz Kramer SJ
10 marca 2015, 09:56
Tak, powiedz jeszcze: to była wola boża:-)
Ł
Łukasz
10 marca 2015, 10:06
Ojcze, wiatr wieje gdzie chce. Ja wierzę, że ta akcja mogła powstać z natchnienia Bożego, bo celem jej jest katechizacja. To Duch Święty poucza o grzechu, niewierze w Chrystusa i Kościół - Ciało Jego. "On zaś, gdy przyjdzie, przekona świat o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie. O grzechu - bo nie wierzą we Mnie; o sprawiedliwości zaś - bo idę do Ojca i już Mnie nie ujrzycie; wreszcie o sądzie - bo władca tego świata został osądzony."
Grzegorz Kramer SJ
10 marca 2015, 10:14
No właśnie On przekna, nie bilbord na ulicy. 
Ł
Łujasz
10 marca 2015, 10:17
A czy On nie działa przez nas? Czy to nie On inspiruje nasze dobre działania? Czy bilbord wziął się z nikąd? To konkretne osoby za nim stoją. Czy jest ojciec pewien na 100%, że ta ich akcja nie była owocem otwarcia się na inspirację Ducha?
L
leszek
10 marca 2015, 10:34
Przecież nawrócenie to nie tylko powstrzymanie się od grzechu, ale coś znacznie więcej. Znam wielu ateistów czy nawet pogan, którzy nie grzeszą (jeśli odłożyć na bok brak wiary). No i co z tego ?
F
Filip
10 marca 2015, 10:44
Dziwi mnie niezrozumienie tych bilbordów. to nie ewangelizacja tylko katechizacja. Tak więc ta odpowiedx jest jakby obok tematu, tak jak wiekszośc krytyki bibordu. Młodzi ludzie często uważają, że konkubinat to nie grzech. Studenci mieszkają razem i chodza do komunii. Na zachodzie to juz norma. 
10 marca 2015, 10:52
To ja nawet daleko nie muszę szukać, bo sam tak latami żyłem. Podpisałbym się kiedyś dwoma rękami pod myśleniem "nikogo nie zabiłem, nikogo nie okradłem, odp.... się ode mnie". Dlatego mogę sobie łatwo wyobrazić moją reakcję kiedyś na ten billbord: "Pfff...typowo katolskie gadanie. Co księża mogą o tym wiedzieć?". Utwierdziłbym się tylko w przekonaniu, że to "oni" są głupi, a ja super. No i czy byłbym choć krok bliżej odwrócenia się od grzesznego życia?? Jasne, że przypadki są różne i żaden ze nie wyznacznik, ale jak słucham myślenia w swoim otoczeniu i wymieniam relację z innymi, to tak właśnie większość myśli i reaguje!
Z
zet
10 marca 2015, 10:57
No to już wiadomo skąd się biorą takie dorosłe Beniaminki
10 marca 2015, 11:00
TAK!!!! !!!!! I parę osób nie weszło w nałóg rzuciły nim się wciągnęły.
Z
zet
10 marca 2015, 11:07
Rozdymane ego Kramera jest samowystarczalne zupełnie jak u tego gostka, co się tutaj w komentarzach na deonie miłością mianował. Ludzie mu do niczego nie potrzebni w swej doskonałości
Ł
Łukasz
10 marca 2015, 11:18
zet, też nie rozumiem krytykowania tej akcji katechizacyjnej, ale apeluję o szacunek do ojca.
AL
Andrzej L
10 marca 2015, 11:44
Bóg jest Miłością ! ... nie czujesz tej miłości ? ... bo jesteś grzeszny ! - Kerygmat ... prawda ?
10 marca 2015, 11:53
Głoszenie kerygmatu ma następująca kolejność: - Bóg Cię kocha - człowiek jest grzeszny - potrzebuje pomocy i Zbawiciel ją daje - ... Jezus idąc do Izraela zaczyna pod punktu drugiego: Chrzest w Jordanie.  Zakłada, że miłośc Boga do jego ludu jest wiadoma...
10 marca 2015, 11:55
Jak to nie nauczał? - Pokazał, jak chcesz zacząć zacznij od chrztu.. czyli uznaj że grzeszysz. Przygotujcie drogę... bez tego uznania nie przyjmiecie Go.
I
iz
10 marca 2015, 12:04
To jest człowiek który robi większe szkody Kościołowi niż otwarci wrogowie
F
Frank
10 marca 2015, 14:31
Rozumiem, że Pan widział wszystkich byłych palaczy na świecie, mało tego - jeszcze Pan z nimi rozmawiał o powodach rzucenia palenia...
E
Eilinel
10 marca 2015, 14:43
A skąd pewnośc, że nie była?
F
Frank
10 marca 2015, 14:45
Rozumiem, że jak Ojciec głosi kazania to wyłącznie od siebie. Żadnego natchnienia Ducha Świętego? Nic?
T
tomtom
10 marca 2015, 14:54
Nawet jak by jeden rzucił pod wpływem przestróg na paczkach to warto! NIEPRAWDAŻ?
F
Filip
10 marca 2015, 15:12
Na jednym z portali czytałem świadectwo dziewczyny, która pod wpływem plakatu podjęła ostateczną decyzję co do zakończenia związku z chłopakiem.  - skąd to przekonanie?? " ten plakat nic nie zmieni"?? Ktoś ma jakieś dane, statystyki...
AL
Andrzej L
10 marca 2015, 15:59
... a jak ktoś jeden się dzięki tej akcji nawróci, to przyzna rację i przeprosi Ojciec organizatorów ?
10 marca 2015, 18:15
Żaden ze mnie Ojciec (jeśli to do mnie). Nie twierdzę, że zupełnie nikt się nie nawróci. Być może tak się stanie i oby. Historia zna przypadki znacznie głupszych i gorszych sposobów nawracania np. siłą. To jest dopiero wygodne, bo można nawet pominąć wolną wolę, a statystyki rosną.
NK
nauczanie Kk zabronione ?
10 marca 2015, 07:47
Biskupi proszą o solidarność z abp Michalikiem "Jako Biskupi pomocniczy naszej archidiecezji pragniemy zachęcić Was do modlitewnej solidarności z Pasterzem przemyskiego Kościoła w związku z mającą się odbyć w czwartek 12 marca br. rozprawą sądową przed przemyskim sądem" - napisali w liście do diecezjan przemyscy biskupi. Z pozwem przeciwko ks. abp. Michalikowi wystąpiła prezes stowarzyszenia Stop Stereotypom Małgorzata Marenin. "Już kilkanaście najważniejszych uniwersytetów w Polsce wprowadziło wykłady z tej nowej i niezbyt jasnej ideologii [gender], której programową radę stanowią najbardziej agresywne polskie feministki, które od lat szydzą z Kościoła i etyki tradycyjnej, promują aborcję i walczą z tradycyjnym modelem rodziny i wierności małżeńskiej". Konstatacja ta spowodowała pozwanie Księdza Metropolity do sądu we Wrocławiu, a po uchyleniu oskarżenia, osoba czująca się „poszkodowaną” słowami Metropolity odwołała się od tamtego orzeczenia sądu, a obecnie ponownie wniosła oskarżenie - piszą duchowni i apelują: "Prosimy o solidarność z Księdzem Arcybiskupem wyrażoną przez pamięć w modlitwie w najbliższą niedzielę, a także w czwartek, 12 marca.
C-
cd - walka z Kk w Polsce
10 marca 2015, 07:51
W sytuacji przegłosowanej przez Sejm Konwencji o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej, będącą ukrytym sposobem promowania ideologii gender, tamte słowa naszego Pasterza okazały się prorocze. Jak się dowiadujemy z czwartkowego wydarzenia chce się uczynić medialny zamęt, co tym bardziej potęguje dotkliwe ataki na osobę naszego Pasterza.  [url]http://niezalezna.pl/64942-biskupi-prosza-o-solidarnosc-z-abp-michalikiem[/url]
A
amani
10 marca 2015, 10:05
Módlmy się także za wszystkie ofiary księży pedofilów.
D
dez
10 marca 2015, 05:30
"Stąd moje zdumienie: jakie straszenie? Jaki krzyk? To proste ukazanie konsekwencji czynionych przez ludzi wyborów życiowych". No jak to, przecież wszyscy już wiedzą, że na bilbordach akcji społecznych może być tylko przemoc w rodzinie, gender, sodomia & gomoria i takie tam inne postępowe pierdoły. Jest pewne, że dokładnie wszyscy krytycy tej akcji Ośrodka Duszpasterstwa Rodzin są gorącymi zwolennikami tamtych. A przynajmniej w niczym nie uznają tamtych za szkodliwe, nieskuteczne i krzykliwe. Wyprane mózgownice mają bezrefleksyjnie powtarzać mantrę: Kościół do kruchty i żadnego oddziaływania Kościoła w sferze publicznej. Taka to ma być według tych "pożytecznych idiotów" (Władimir Iljicz Lenin) postępowa ewangelizacja.
1
105959
10 marca 2015, 00:23
Problemem nie jest "Jak nawracać profesjonalnie". Jezus nie nawracał profesjonalnie a szły za Nim tłumy. Problemem jest to, jak zmienić siebie, aby szły za wami tłumy a ludzie spontanicznie odcinali się od grzechu. Nie dlatego że się na nich wydrzecie, nie dlatego że ich postraszycie, ale dla jakiego większego, nadprzyrodzonego Dobra. Póki jest w was jedynie resentyment, pycha i chęć wyżycia się, wasze akcje ewangelizacyjne będą produkować jedynie kolejnych grzeszników i ewentualnie fanatyków. Dopóki nie staniecie się jak Chrystus. I możesz mi dawać setki punktów ujemnych, możesz sie na mnie wściekać, możesz mnie znienawidzić, ale tej prawdy nie zmienisz. 
NW
nie wiem
10 marca 2015, 00:52
Jest dużo prawdy w tym co piszesz. Trzeba być jak Jezus - pokornego serca, żyć w przyjaźni z Jezusem i kochać ludzi. Tylko z tymi tłumami coś mi nie do końca pasuje. Bo za Jezusem szły tłumy, ale nie wszyscy się nawrócił. Uroczysty wjazd Jezusa do Jerozolimy – tu witały go tłumy i wszyscy składali przed nim swoje płaszcze. Jednak ten sam tłum, który krzyczał Hosanna, niedługo potem krzyczy "na krzyż z Nim"....Przy krzyżu niewielu trwało przy Panu Jezusie.
1
105959
10 marca 2015, 01:18
Artykuł i dyskusja dotyczą podstawowego nawrócenia. A w jaki sposób doprowadzić ludzi do wytrwania przy Chrystusie pod krzyżem? Kapłani powinni to wiedzieć. Pewnie trzeba z ich strony jeszcze większej świętości, takiej która przyjmie krzyż i złoży ofiarę z siebie.
D
dep
10 marca 2015, 02:33
>Dopóki nie staniecie się jak Chrystus<  Czyli nigdy. >Jezus nie nawracał profesjonalnie< Czyli nie nawracał skutecznie >Problemem jest to, jak zmienić siebie, aby szły za wami tłumy a ludzie spontanicznie odcinali się od grzechu< Dla człowieka taki spontan jest dobry przy kupnie piwka. Żałosne są próby studiowania miłości bez elementarza Dekalogu w ciężkiej pracy nad sobą. To jest zwykłe pieniactwo, bicie piany i widać, że nie rozumiesz słów których używasz. Przy dobrej woli długa praca przed Tobą 105959.
1
105959
10 marca 2015, 02:49
Twoja praca nad sobą dała tylko tyle że nawrócenie kojarzy ci się z piwkiem jak pierwszemu lepszemu pijakowi. Nie widzę pieniactwa w tym co piszę, to raczej ty nie rozumiesz słów których uzywasz i za którymi nie ma nic oprócz niskiego % krwi w alkoholu w napranym łbie.
1
105959
10 marca 2015, 03:00
A dlaczego zakładasz, że nigdy nie będziesz podobny do Chrystusa? On może przemienić w dobrego człowieka nawet kogoś tak zaciętego w swojej nienawiści jak ty. Chyba że tego nie chcesz i stawisz Mu opór.
N
nick
10 marca 2015, 04:04
I pomyśleć, że tak dużo wymagasz od innych człowieku wiary 
N
nick
10 marca 2015, 04:16
i zdecydowanie więcej pokory... Póki jest w Tobie jedynie resentyment, pycha i chęć wyżycia się, Twoje "dobre" rady ewangelizacyjne będą niszczyć nie tylko Ciebie, ale będą produkować kolejnych grzeszników i ewentualnie kolejnych fanatyków.
N
neo
10 marca 2015, 10:25
Bzdury. To nie kapłani trzymają ludzi pod krzyżem. Mogą swoim przykładem pokazać, że można tam trwać, ale nie trzymać jakąś cudowną mocą innych. Zresztą trwanie pod krzyżem nie jest zarezerwowane tylko dla kapłanów. Jeśli nie masz osobistej więzi z Chrystusem, żaden kapłan nie utrzyma cię pod krzyżem. A nawet jeśli taką więź masz, to i tak możesz stamtąd uciec jak św. Piotr. Kwestia tylko, żeby wracać w pokorze.
1
105959
10 marca 2015, 11:42
A gdyby tak najpierw pomyśleć a potem się wypowiadać? To przykre, że nie rozumiesz tekstu pisanego. Nigdzie nie jest powiedziane że kapłani kogoś trzymają pod krzyżem - to rzeczywiście bzdura, którą ty wymysliłeś. Przeczytaj jeszcze raz poprzedni wpis.
1
105959
10 marca 2015, 11:50
Nie sądzę, żebnym wymagała za dużo. Myślę, że to absolutne minimum.
1
105959
10 marca 2015, 12:06
Zapewniam, że nic mnie nie niszczy :D, a nikomu niczego nie insynuując, nie mogę produkować grzeszników ani tym bardziej fanatyków.
10 marca 2015, 00:08
Skuteczna ewangelizacja to doprowadzenie (niekoniecznie przez jedną osobę, w jednym momencie) człowieka do momentu, że sam od siebie - nie ze strachu, lęku przed karą - zaczyna pragnąć się porządnie wyspowiadać (niektórzy ochrzcić), przyjąć z wiarą Komunię Św., Miłość Boga. I dalej żyć w stanie łaski uświęcającej. Sam chce potem poznawać Słowo Boże, zacząć lepiej rozumieć Boga, Jego wspaniałomyślny plan dla ludzi. Sam od siebie w pełnej wolności decyzji, czasu na to. To ma wartość i sens. I wydaje właściwe owoce rozrostu Królestwa Chrystusa. Jeszcze jedno. Jak Jezus mówił nie rób tego, tamtego… to jeśli ja to czytam, to mówił to do mnie. Jeśli czyta Paweł Wiśniewski, to mówił to do Pawła Wiśniewskiego. Jeśli czyta to Ania Kowalska, to mówił to do Ani Kowalskiej. A co do innych? Mówił coś o nakarmieniu głodnych (miłości, dobrego słowa, czasu?) itd.
1
105959
9 marca 2015, 23:23
Uprzejmie przypominam, że aby kogoś zewangelizować, trzeba samemu dążyć do świętości, obecność plakatów oraz wielkość ego osób nawracających, nie mówiąc już o ich złości i pogardzie dla bliźniego, w niczym tu nie pomoże, a jest w stanie odwieść ludzi od Boga i wiary. Gdyby powyższe słowa były niejasne: Bądźcie najpierw bez skazy, a potem dopiero nawracajcie, wtedy wasza ewangelizacja będzie trafiała w samo sedno. 
F
Filip
9 marca 2015, 23:28
Bez Skazy to jest Bóg. Oj ludzie, ludzie...A lekarz niech będzie stuprocentowo zdrowy, jak chce leczyć
1
105959
9 marca 2015, 23:31
Na tyle na ile to jest dla ciebie możliwe. Grzech jest zależny od ciebie, choroba nie zawsze. Im bardziej swiadomie jesteś złym człowiekiem, tym gorzej wpłyniesz na tych, których dla własnej pychy nawracasz. 
M
mati
9 marca 2015, 23:55
Gdzie masz złość i pogardę w tym bilbordzie? Nie ma ludzi bez skazy. Wszyscy jesteśmy grzesznikami , kościół to wspólnota ludzi grzesznych. Moim zdaniem Pomysł z bilbordem jest dobry , więcej takich, nie widzę niczego złego w uświadamianiu ludzi co jest grzechem a co nim nie jest według nauki kościoła. Póki co Polska nadal w większości jest katolicka.
1
105959
10 marca 2015, 00:06
Sam sprzeciw jaki budzi w tobie mój wpis, świadczy o tym, że moje słowa są o tobie. Nie można hodować w sobie jakiejkolwiek wady i nawracać ludzi z czegokolwiek. "Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty". Chcesz kogos nawracać - zdobądź sie na pokorę i na świętość, inaczej ty i twoje przesłanie zostaniecie  odrzuceni a ty będziesz temu winny. Zwłaszcza, jeśli zniechęcisz ludzi do Boga. Nauczcie się odpowiedzialności za to co robicie. Nie wystarczy że wyprodukujecie plakaty z biblijnym przesłaniem. Ludzie odbierają was i wasze zachowanie jako całość.  
A
aga
10 marca 2015, 00:54
Jeśli mamy prawo ewangelizować dopiero, gdy będziemy "bez skazy", rodzice, nauczyciele mają prawo wychowywać dopiero, gdy będą u szczytu świętości, ksiądz, katecheta ma prawo mówić o Bogu dopiero, gdy osiągnie pełnię doskonałości, to... któż z nas miałby szansę usłyszeć Ewangelię? Ja ją usłyszałam i słyszę od ludzi niedoskonałych, nieświętych, nieidealnych. I dziękuję im, że nie czekali aż osiągną szczyty świętości, by mi ją przekazywać - pośród swoich słabości, ale jednak - prawdziwą i piękną.
1
105959
10 marca 2015, 01:13
Bo nie chodzi o to, zeby być doskonałym, ale żeby uczciwie i ze wszystkich sił dążyć do świętości. Że też trzeba tłumaczyć takie oczywiste prawdy.
A
aga
10 marca 2015, 16:41
Otóż chodzi o to, że napisałeś powyżej "Bądźcie najpierw bez skazy, a potem dopiero nawracajcie". Jasne, do świętości trzeba dążyć. I myślę, że nie ma najmniejhszego powodu, by zakładać, że twórcy billboardu do niej nie dążą.
F
Filip
9 marca 2015, 23:16
zgadzam sie z autorem. Chcę jeszcze dodać, że na Zachodzie, a także w naszych rodzimych duszpasterstwach akademickich cz esto się zdarza, że ludzie mieszkają razem i chodza do komunii. "Bo miłośc to nie grzech". Od dawana obserwuje i nie rozumiem tego dziwnego sporu w Kosciele. choć własciwie nie wiem czy to spór, bo jedna strona atakuje. a mianowicie "zwoelnnicy Dobrej Nowiny" krytykuja wszelkie akcje podobne do tej, w których mówi sie o grzechu lub wyraża protest. Obojętnie czego on dotyczy. Każdy sprzeciw, protest utożasama sie z brakiem miłosierdzia i na to miłosierdzie powołuje. Ale co ma piernik do wiatraka? Jedno nie wyklucza drugiego. Kochac kogoś to chciec jego zbawienia. te plakaty chyba własnie dlatego są, by uświadomić zło i doprowadzić do zbawienia. A jesli ktoś uważa, że inne metody sa lepsze = prosze bardzo niech je wdraza w życie i KONIECZNIE SIE POCHWALI EFEKTAMI. Wszycy będziemy sie cieszyc.
1
158
9 marca 2015, 22:55
Treść bilboardu jest adresowana przez samozwańczych ewangelizatorów do reszty ludzi, którym ci pierwsi przypisują grzechy, nie mając pojęcia o ich życiu. Tak jak w przypadku polowań na czarownice, wygrywa ten, kto pierwszy zawoła "ty grzeszniku!" i swoim oszczerstwem wykreuje się na pozornie świętego. Jest to denerwujace, również dla tych, którzy nie cudzołożą; jeśli ktoś nam kilkadziesiąt razy powie "przestań palić", to chociażbyśmy byli przez całe życie zacietymi wrogami tytoniu, to przejdzie ci przez głowę myśl, żeby jednak zapalić papierosa. Faryzeusze podświadomie zdają sobie sprawę z tego mechanizmu i często go stosują, bo pragną stwarzać pozory własnej świetości i porządności, a wewnątrz są jak groby pobielane pełne wszelkiego plugastwa.
1
158
9 marca 2015, 23:37
Rozumiem że te punkty ujemne, to dla Chrystusa wypowiadającego sie o faryzeuszach :D
L
leszek
9 marca 2015, 22:50
Przecież ten plakat to przyznanie się do porażki. Jeśli po latach katechizacji, ewangelizacji, wysłuchiwania kazań wiernym trzeba na plakatach przypominać o grzechach. Czy naprawdę jest aż tak źle ? Poza tym, to przecież plakat nie będzie wisiał wiecznie. Jeśli już nawet założyć, że z plakatu katolicy się dowiedzą o grzechu, to jaka nauka wypłynie, gdy plakat zostanie zdjęty ? Cudzołóstwo przestało być grzechem ? Akcja zakończona ?
F
Filip
9 marca 2015, 23:17
Jest jeszcze gorzej. Ludzie ieszkają ze soba i chodzą do komunii. U studentów to norma
L
leszek
9 marca 2015, 23:36
I pod wpływem tego plakatu przestaną mieszkać ze sobą czy przestaną chodzić do komunii,  a może po prostu poczekają aż plakat zostanie zdjęty albo w końcu wyblaknie. 
W
WDR
10 marca 2015, 04:03
Leszek, uważasz, że takie środki przekazu (plakaty) w ogóle nie działają czy w tym przypadku nie zadziałają? Najbardziej pamiętam akcję "Bo zupa była za słona". Także z tego powodu, że tak jak i te plaktaty i tamta kampania padła "ofiarą" wersji prześmiewczych. Ale to chyba paradoksalnie przedłuża jej życie.
L
leszek
10 marca 2015, 10:54
Jak mawiają, dobra i zła reklama kosztują dokładnie tyle samo. Każdy specjalista od marketingu ci powie, że samo wywieszenie plakatów i bannerów to bezsens, to musi być elementem szerszych działań. Jak ktoś słusznie zauważył, żeby oprócz ostrzeżenia przed grzechem było napisane "Ale Pan Bóg czeka na Ciebie, jeśli chesz się z Nim pogodzić, to zadzwoń ...". Tylko z kolei pod tym numerem musi być już żywy człowiek, a nie magnetofon z kolejnymi morałami. Żywy człowiek, który przed wszystkim uważnie wysłucha. Ewngelizacja to żywy człowiek, który twarzą w twarz dzieli się Dobrą Nowiną z drugim człowiekiem, a nie morały na plakacie.
K
KD
9 marca 2015, 22:40
Zgadzam się, ale te bliboardy mają charakter publicznego osądu. Niestety wrażliwość ludzi jest różna i nie możemy w tak bezpośredni sposób uderzać w nią. Jest to zostawianie ludzi samych sobie. Gdyby treść bilboardu zawierała również to że Akcja Ośrodka Duszpasterstwa Rodzin może pomóc osobom żyjącym w konkubinacie z tego wyjść byłoby to o wiele lepsze w odbiorze. Ogólnie treść wygląda tak: Cudzołorzysz, jesteś grzesznikiem, pójdziesz do piekła... Niestety nie ma w nim żadnych elementów PRZYKAZANIA MIŁOŚCI
F
Filip
9 marca 2015, 23:18
to wychodzi na to, że w Dekalogu nie ma miłości. Ciekawe. A może jeszcze raz się zastanów???
B
bogna
9 marca 2015, 23:42
I tutaj pojawia się zagrożenie większego stygmatyzowania i wykluczania związków niesakramentalnych, zwłaszcza w ciasnych społecznościach lokalnych. W tym kontekście taka akcja może przynieść więcej szkody niż korzyści...
W
WDR
10 marca 2015, 04:07
LOL W małych społecznościach wszyscy o wszystkich wszystko wiedzą i nie potrzeba im do niczego plakatów. I tak od zawsze. Chłopów nie czytała?
D
DG
9 marca 2015, 22:39
Zarysowuje się spór o to czy zdecydowanie mówić światu o jego grzechach, czy może prowadzić "kampanię pozytywną" i wychodzić do świata tylko z pozytywnym przesłaniem. Spór ten toczy się jakieś 1600 lat za późno. Kościół katolicki nie ma autorytetu aby pouczać świat. Swego czasu wybrał czym chce być i jest do dziś niewolnikiem tego wyboru. Boleśnie przekonał się o tym swego czasu Karol Wojtyła, człowiek niegłupi i dobrej woli. Wielu ludzi nawet go dobrze oceniało, ale nie przekonało to ich do katolicyzmu. Bergoglio próbuje zrobić raz jeszcze to samo, skutki będą podobne.  Nie widać w Kościele odrodzenia i go nie będzie. Kto umie żyć po chrześcijańsku, niech żyje. 
F
Filip
9 marca 2015, 23:19
Jaki bohater. Zrób 1 % tego co Karol Wojtyła to Cię posłucham
D
DG
10 marca 2015, 08:26
O co Panu chodzi? Że zacznie Pan żyć po chrześcijańsku jak ja zostanę papieżem?
R
rk
9 marca 2015, 22:08
Brawo! Bardzo trafnie ujęte. Niestety kiedy lekarz mówi otyłemu pacjentowi, że musi schudnąć, bo inaczej leczenie nie przyniesie rezultatów, rzadko kiedy spotyka się z wdzięcznością. Tu jest to samo.
9 marca 2015, 21:47
@Krzysztof Wołódźko I znowu, lewicowy publicysta - napisał co myśli... cóż... ten tekst nie zasługuje na więcej niż 4,98 :-) Rozsądny, wyważony, merytoryczny... a te 0,02 na minusie - to może na inny komentarz ;-)
Dariusz Piórkowski SJ
9 marca 2015, 21:37
Wszystko zależy jednak od tego, co się chce osiągnąć i do kogo się zwracamy. Jezus sam inaczej mówił do uczniów, inaczej do tłumów, inaczej do faryzeuszów. Miał też określoną pedagogię w kształtowaniu uczniów. Potrafił umiejętnie prowadzić do wiary uczniów z Emaus, Samarytankę (tę rozwódkę, której nie powiedział od razu i nigdy wprost, że jest grzesznicą, a ona stała się Jego apostołem), Nikodema, czy Piotra.  Przecież tutaj nie chodzi o to, czy mówić, że konkubinat to grzech czy nie. To akurat jest oczywiste. Nie wierzę jednak w to, że ludzie, którzy żyją w konkubinacie, zobaczywszy ten plakat, pójdą za tydzień do kościoła, by przyjąć sakrament małżeństwa. Owszem, wyjątki się zdarzają zawsze.  Tak, Jezus naucza o grzechu, ale ta nauka ma swoje właściwe miejsce. Od czego zaczyna nauczanie: "Przyblliżyło się królestwo Boże, nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię". Bo jeśli ludzie nie wiedzą, że Bóg jest blisko, to nauczanie moralne na nic się zda. Więc chodzi też o kolejność, akcenty, a nie porzucanie nauki o grzechu.  Jeśli celem tej akcji było wstrząsanie tymi, którzy żyją w konkubinacie, to może coś to dało. Ale jeśli równocześnie nie mówi się nic o małżeństwie, po co to, i że jest czymś pięknym, jeśli nie ma tam żadnej pedagogii, to poza krótkim szumem medialnym niewiele to wniesie.
MB
Małgorzata Bilska
9 marca 2015, 21:50
Mam już tylko jedno do dodania. Mnie to bardzo przypomina hasło z paczek papierosów: "Palenie zabija". I tabliczki wiszące w monopolowym" Alkohol szkodzi zdrowiu". Prawda? Prawda! Obowiązek przypomnienia został spełniony? Został. Ktoś się tym przejmuje? Nie. Jest przyzwolenie społeczne, alkohol tani i dostępny a picie uważane za normę. To abstynenci muszą się tłumaczyć z tego, że nie piją. To oni nie są normalni :-). To pozór przeciwdziałania. Pozdr
E
Eilinel
9 marca 2015, 21:58
Porównanie nie jest trafne z dwóch powodów. Po pierwsze, informacja, którą mamy wciąż przed oczami, jak "palenie zabija", przestaje robic wrażenie. W przypadku billboardów mamy do czynienia z jednorazową akcją, która z tego chociażby względu trafia w punkt. Po drugie, za zdaniem "Palenie zabija", nie kryje się nikt. Za zdaniem "Nie cudzołóż" stoi Bóg. A zatem wydźwięk emocjonalny jest całkowicie inny.
S
senior
9 marca 2015, 22:02
Do kogo adresowana jest treść bilbordu? Czy przypominanie  wierzącemu, że konkubinat jest grzechem nie jest infantylnym truizmem? Dla człowieka wierzącego jest to sprawa jasna  jak słońce . Jak natomiast odbierze  przekaz bilbordu niewierzący , któremu obce jest pojęcie grzechu? Czy grzech cudzołóstwa dotyczy wyłącznie ludzi żyjących w konkubinacie, czy jest pojęciem znacznie szerszym? Czy grzech cudzołóstwa ludzi żyjących w konkubinacie ma ten sam cieżar gatunkowy, jak grzech cudzołóstwa osób żyjących w związkach sakramentalnych bądź, w których jedna ze stron jest osobą wolną?
MB
Małgorzata Bilska
9 marca 2015, 22:05
To Bóg powiesił billboardy? :-) Przepraszam, ale to jest grzech przeciwko przykazaniu "Nie wymawiaj imienia nadaremno". Definicja zdrowia ma autorów a ostrzeganie typu "Palenie zabija" wynika z prawa. Są zapisy w prawie niereligijnym, stanowionym. Troskliwe państwo to też finansuje, ma też zapewnić leczenie w sytuacji nowotworu. Tu Kościół zachowuje się jak państwo i mocą władzy przypomina. Tak samo skutecznie :-). Jakby co - wybór był wasz.
9 marca 2015, 22:07
Ojcze Dariuszu, Pani Małgorzato, Ile felietonów o dobrych stronach małżeństwa opublikowaliście od czasu gdy wystarrowała, ta kampania reklamowa? A ile postów i felietonów że ta kampania jest do kiepska i nie pociąga dobrych skutków?
W
WDR
9 marca 2015, 22:07
Co ksiądz w takim razie uważa o serwisie Piotra Żyłki FaceBóg? Skoro takie środki przekazu nie wpływają na ludzi to po co taki serwis z cytatami i filmikami? ps. pięknie, google podał mi kod 666. Przypadek? ;-)
9 marca 2015, 22:10
Najpierw muszą przyjąć Jezusa jako Pana swego życia, któremu dadzą się prowadzić Bo dlaczego akurat słuchać tego, co On powiedział w Ewangelii? A dlaczego nie hindusa, buddysty? Oni też powiedzą nam, które rzeczy są niewłaściwe i że bardzo błądzimy w swoim życiu. I co z tego?
9 marca 2015, 22:10
Pani Malgorzato, Czy wie Pani ile zapłaciły koncerny tytoniowe za brak informacji, że palenia zabija i powoduje raka? Proszę pomyśleć ile zapłacą ludzie Kościoła za brak informacji o tym, że konkubinat grozi wieczną karą?
9 marca 2015, 22:13
To nie pozór... Bardzo podobał mi się dowcip: - poproszę te papierosy z rakiem, a nie te z impotecją... Pytanie na czym nam zależy.
MB
Małgorzata Bilska
9 marca 2015, 22:16
Ja w ogóle nie zajmuję się kwestią małżeństwa, dokładnie odwrotnie! Ostatnie półtora roku spędziłam na pisaniu o pustelnikach :-). Jakoś tak się złożyło, że o małeżństwie piszą prawie wszyscy, a o pustelnikach nikt. W Ewangelii najbliższe przyjaciółki Jezusa to Maria, Marta i Maria Magdalena, żadna nie żyła w małżeństwie. Nie wiem, po co jeszcze ja mam się tym zajmować :-). Fuszerka to fuszerka, dobre intencje - wiadomo. Wymagajmy pewnego poziomu po prostu.
E
exactly
9 marca 2015, 22:21
"Owszem, wyjątki się zdarzają zawsze. " I radość z tego będzie większa, aniżeli z 99 sprawiedliwych  dyskutujących tylko o tym.
W
WDR
9 marca 2015, 22:27
Ale jak już zamówią u Pani tekst to akurat o filmie ze związkiem sado-maso w treści. Pech jak nic ;-)
E
exactly
9 marca 2015, 22:29
"Fuszerka to fuszerka"- miło mi, ja jestem Piotrek.
9 marca 2015, 22:32
Czy nie zauważa Pani w swoich wypowiedziach stwierdzeń sugerujących, że inni  nie trzymają poziomu? Szczegolnie gdy inicjatywa pochodzi od... Że poziom trzymamy tylko MY? Piszemy na poziomie o pustelnikach...
2
205
9 marca 2015, 22:41
Dekalog nie został dany tylko chrześcijanom, lecz obowiązuje każdego człowieka: żyda, chrześcijanina, buddystę i hindusa.
9 marca 2015, 22:41
hm... Jak mają Go przyjąć jeśli Go nie usłyszą. Dlatego Bóg posyła Jonasza... żeby dać ludziom szansę. Początkiem każdego Głoszenia jest uzmysłowienie sobie osobistej sytuacji przez słuchacza...
E
Eilinel
9 marca 2015, 22:43
Ja mówię o prawie Boskim, Ty o ludzkim. Nie dogadamy się:)
1
158
9 marca 2015, 22:50
Treść bilboardu jest adresowana przez samozwańczą "elitę" do "reszty" (czytaj: tych gorszych) ludzi, którym ci pierwsi przypisują grzechy, nie mając pojęcia o ich życiu. Tak jak w przypadku polowań na czarownice, wygrywa ten, kto pierwszy zawoła "ty grzeszniku!" i swoim oszczerstwem wykreuje się na pozornie świętego. Jest to denerwujace, również dla tych, którzy nie cudzołożą; jeśli ktoś nam kilkadziesiąt razy powie "przestań palić", to chociażbyśmy byli przez całe życie zacietymi wrogami tytoniu, to przejdzie ci przez głowę myśl, żeby jednak zapalić papierosa. Faryzeusze podświadomie zdaja sobie sprawę z tego mechanizmu i często go stosują, bo pragną stwarzać pozory własnej świetości i porządności, a wewnątrz są jak groby pobielane pełne wszelkiego plugastwa.  
9 marca 2015, 23:05
Zamiast wzorować się na Starym Testamencie, który miał okrzesać barbarzyński lud, proponuję popatrzeć jak działał Jezus. Chociaż to i tak nie do końca wystarczy, bo jednak tamten lud Izraela był nieporównanie głębiej wierzący, powszechnie. Może bardziej popatrzeć na Dzieje Apostolskie, jak Apostołowie działali wśród niewierzących, czynili cuda, głosili Jezusa Zmartwychwstałego, czynili dobro i to przyciągało innych. A dopiero potem było miejsce na wspólnotę, wspólne nauczanie.
MB
Małgorzata Bilska
9 marca 2015, 23:13
@ WDR A bynajmniej, bardzo mnie to ucieszyło i miałam wybór. Nie znoszę pruderii. Poza tym bądźmy poważni - to nie sami ateiści i agnostycy nabili statystyki kinowe. Trudno, żeby czytelnicy widzieli film a piszący o nim - nie. To nie w moim stylu :-). Brawo za to dla Redakcji.
M
MB
9 marca 2015, 23:19
Nie. Uważam, że my jako katolicy często nie trzymamy poziomu i żyjemy wzniosłymi hasłami. A potem mamy pretensje, że nie jesteśmy słuchani, mamy coraz mniejszy wpływ na świat. Bo ludzie powinni słuchać z nabożeństwem, w końcu to Bóg nas posyła!
F
Filip
9 marca 2015, 23:20
Chodzi o to, że to nie dla wszystkich oczywiście. Studenci często mieszkają razem i chodzą do komunii. Na Zachodzie podobno to już norma. więc??? 
F
Filip
9 marca 2015, 23:21
No właśnie w tym problem, że wśród młodych ta sprawa n ie jest jasna jak słońce. Miłośc to nie grzech - pogadaj z młodymi
9 marca 2015, 23:29
No tak Jezus to zły przykład - zaczyna działalnośc od wskazania roli uznania grzeszności (Chrzest w Jordanie). Jan musi przygotować mu drogę... Jeśli chodzi o praktykę apostolską to głosi się kerygmat... Bóg Cie kocha: Prawda o Zbawieniu głoszona jest po prawdzie o grzechu człowieka.
10 marca 2015, 00:00
To chyba nie na temat. Trzymanie poziomu odnosiło się do fuszerki dokonanej przez innych... (patrz wpis MB 22:16:51 | 2015-03-09) Akurat tu nie dyskutujemy o tym, że świat nas nie słucha. Większość z nas ma świadomość, że wpływa na to też nasze złe świadectwo i to nasze czyny przeslaniają Słowa, które powtarzamy z przekonaniem. Dyskutujemy tu o podejściu grupy kontestującej - w uproszczeniu: Wy źle robicie przypominając w kontekście konkubinatu o grzechu - MY trzymamy poziom...
W
WDR
10 marca 2015, 01:59
Pech dla czekających na teksty o zaletach małżeństwa dla Pani jak rozumiem miły przerywnik między jednym i drugim pustelnikiem. ps. Niektórzy potrafią tylko przejrzeć książkę i są w stanie porównać ją z filmem. Taki styl :-)
O
owieczka_
10 marca 2015, 07:26
Ależ się Pani oszukuje. Tak naprawdę wszystkie Pani analizy Greya są nic niewarte przy jednym "nie cudzołóż" w przestrzeni publicznej.
O
owieczka_
10 marca 2015, 07:27
Odpowiedź miała być oczywiście do pani Bilskiej.
Dariusz Piórkowski SJ
10 marca 2015, 12:25
Szanowny Panie, przede wszystkim, staram się bezpośrednio pomagać narzeczonym i małżeństwom podczas rekolekcji. Uważam, że tego nic nie zastąpi, żadne bilboardy takie czy inne. One mogą być tylko listkiem figowym, żeby niewiele robić. Kilka tekstów na temat małżeństwa też napisałem, a komentarze do bilboardów 3, jeśli to Pana zadowoli.
10 marca 2015, 13:13
Ojcze Dariuszu, Nie zdowala. :-) Odpowiem dlaczego. Wiem, z wpisów Ojca,  co Ojciec zrobił przed kampanią bilbordową - moja wypowiedź odnosiła się do reakcji na kampanię bilbordową. Dlaczego zamiast krytkować niedostaki nie wrzucił Ojciec tekstu pozytywnego na DEONieo małżeństwie? Czy nie dałoby to lepszego skutku? Pozdrawiam
Z
ZWL
9 marca 2015, 21:23
Cudownie !!! Zdecydowanie lepiej byłoby oplakatować Polskę przykazaniem "nie kradnij" i przypomnieniem, że dwa pierwsze grzechy główne to PYCHA i CHCIWOŚĆ. Czy moralność ma się sprowadzać do jednej części ciała???
S
senior
9 marca 2015, 21:22
"Jezus oczyszcza delikatnie, z miłosierdziem i miłością. Miłosierdzie jest Jego sposobem oczyszczenia. Pozwólmy, aby Pan wszedł do nas ze swoim miłosierdziem - nie z biczem, ale z miłosierdziem - by zrobić porządek w naszych sercach". "Bóg działa w pokorze i ciszy, a Jego styl nie jest spektakularny. Pokora Boga jest Jego stylem. Prostota Boga jest jego stylem" - Ojcieć Święty Franciszek
D
DG
9 marca 2015, 21:19
Zgadza się, że Kościół może i powinien wypowiadać swoją opinię w ważnych sprawach. Byłoby bardzo źle gdyby nie mógł. Jednak to, że ze wszystkich grzechów jakich pełne jest nasze życie do akcji plakatowej wybrano akurat kwestię konkubinatu świadczy bardzo o Kościele w Polsce. Arcybiskup Paetz żyje sobie w pałacyku na Ostrowie Tumskim i udaje, że nic niestosownego nie zrobił. Arcybiskup Wesołowski chodzi wolno po Watykanie, Republika Dominikańska nie ma szans na ekstradycję tej persony. Arcybiskup Michalik usprawiedliwia księży pedofilów i zwala winę na dzieci  (wymieniam tylko arcybiskupów, dużo by można pisać o innych hierarchach). Tymczasem nasi drodzy biskupi przypominają, że konkubinat to grzech. Jaka piękna tragedia, ech!
W
WDR
9 marca 2015, 22:16
To chyba nieprawda. Czytałem na deonie, że po wyrzuceniu abp. Wesołowskiego ze stanu kapłańskiego, nie będzie objęty ochroną przynależną dyplomatom i ekstradycja będzie możliwa. Trochę to zajmie, bo jak dobrze wiemy, na przykładzie pewnego medialnego księdza, można się odwoływać w nieskończoność.
D
DG
9 marca 2015, 22:23
Sprawa arcybiskupa Wesołowskiego stała się jawna w sierpniu 2013 roku, obecnie mamy marzec 2015. Stan obecny: Wesołowski chodzi wolno. Poza tym: Paetz bezkarny, episkopat modli się za Michalika, a może pomodliłby się za dziewczynki "leczone dotykiem" przez ks. Moskwę z Tylawy? Ale jaka piękna tragedia, ech!
W
WDR
9 marca 2015, 22:35
A czy abp. Wesołowski nie powołał się na zły stan zdrowia jak to u nas, przed polskimi sądami robił Wojciech Jaruzelski przez niemal 20 lat? Z jednej strony krytykujemy sądy watykańskie a z drugiej z własnymi nie możemy sobie dać rady. Jak już pisałem, odwoływać można się bez końca i nie uznawać poszczególnych rozstrzygnięć.
A
Ania
9 marca 2015, 21:08
To jest tylko proste stwierdzenie. Uświadomienie grzechu. Powiedzenie, że coś jest grzechem nie potępia sprawdzy, tylko kwalifikuje czyn. Większość pewnie przejdzie obok tego stwierdzenia obojętnie, ale może znajdą się tacy, którym da do myślenia. Do mnie też nie trafiają kampanie reklamowe tesco, czy innej sieci wmawiające mi, że potrzebuję kolejnego mopa. Ta akcja też nie ma trafić do wszystkich, ale ziarno zasiane na podatny grunt ma szanse wykiełkować :)
L
leszek
9 marca 2015, 21:07
Oczywiście, od strony czysto formalnej plakatowi nic nie można zarzucić, mówi i pisze prawdę. Ale czasami  się zastanawiam, co by zrobiła Samarytanka u studni, gdyby zamiast Jezusa zobaczyła plakat "Konkubinat to grzech, nie cudzołóż".
9 marca 2015, 21:31
A czytałeś ten fragment Ewangeli? A co usłyszała: "Dobrze powiedziałaś: Nie mam męża. Miałaś bowiem pięciu mężów, a ten, którego masz teraz, nie jest twoim mężem. To powiedziałaś zgodnie z prawdą"
L
leszek
9 marca 2015, 22:09
I powiedział to z plakatu ?
9 marca 2015, 22:52
Wyobraź sobie... Jezus wchodzi do sklepu. - Wodę poproszę. - Ale my my nie sprzedajemy Żydom itd - A Pani ma męża? - Nie. - Ma Pani rację ten, z którym Pani mieszka to nie jest mąż.
T
tomtom
9 marca 2015, 21:00
Trafna i wyważona kontra do tekstu Pana Żyłki!!! Dziękuję autorowi!!!
A
Alina
9 marca 2015, 20:55
Może i mamy prawo ......jak pisze autor tekstu ,ale brakuje w tym miłości bliźniego ,który żyje w grzechu .... reprymenda w niczym mu nie pomoże.Papież Francszek mówił ,musi być wpierw spotkanie z Chrystusem a później nawrócenie ,nigdy odwrotnie ..Bez poznania Boga nie da się nawrócić ...to łaska  Ewangelizacja polega na pokazywaniu Boga ,a nie na wytykaniu grzechów ...Oczywiście wytykaniu przez "sprawiedliwych" ,którzy tak nie postępują.....
9 marca 2015, 21:46
Naprawdę masz tak na imię? A jeśli nie to jakim prawem sie podszywasz pod kogoś innego?
C
cytat
9 marca 2015, 20:53
Akcja billboardowa ukazała braki w katechizacji młodzieży i dorosłych. Dobrze to ujął jeden z księży: "...Im jednak więcej o tym myślę, to tym bardziej oburzam się na siebie, innych i cały polski Kościół, że nic nie zrobiliśmy, żeby skonfrontować się ze zjawiskiem mieszkania przed ślubem” – napisał ks. Wojciech Węgrzyniak na swoim facebooku. „Nie było listu pasterskiego, nie było demonstracji, nie było postu, modlitwy, nie było żadnych akcji o takim rozmiarze jak walka o Smoleńsk, czy walka z gender” www.pch24.pl/wazna-dyskusja-o-cudzolostwie--internet-o-akcji-konkubinat-to-grzech,34458,i.html#ixzz3Tv6JXVn8
F
Frank
9 marca 2015, 20:28
No nareszcie jakiś głos rozsądku w tym deonowym "milusińskim" świecie... Dzięki!
MB
Małgorzata Bilska
9 marca 2015, 19:44
@ Krzysztof Wołodźko. Krzysztof, obawiam się, że chwilowo dyskusja jest mocno bezprzedmiotowa :-). Można wymieniać się subiektywnymi opiniami, czy akcja jest dobrze zrobiona, czy nie, ale to nie ma znaczenia. Liczy się ewaluacja czyli sprawdzenie efektów. Każda akcja reklamowa, a to forma reklamy społecznej, musi opierać się na analizie postaw i potrzeb, mieć cel, określoną grupę docelową, podlegać ewaluacji. Tak się robi profilaktykę, kampanie społeczne, zmienia postawy, promuje wartości. Billboardy są drogie, to konkretne pieniądze, wynajem powierzchni reklamowych kosztuje. Gdy mowa o kampanii antyprzemocowej, antykoncepcji itd. wciąż pojawia się zarzut finansowy, pytanie o pieniądze, sens. Kogo stać na to, żeby planować ogólnopolską akcję na billboardach, kosztowną, nie pytając w ogóle o jej skuteczność? Taki Kościół bogaty? To nieetyczne podejście do pracy i marnotrawstwo. Jak już coś robić to tak, żeby były efekty. Pozdrawiam Małgorzata Bilska  
O
owieczka_
9 marca 2015, 19:59
A pyta Pani o efekty w tym życiu czy także w przyszłym?
MB
Małgorzata Bilska
9 marca 2015, 20:13
:-) Genialne pytanie. Jeśli autorzy kampanii potrafią zrobić ewaluację nie tylko na tym świecie, ale i na tamtym, to chylę czoła poniżej poziomu morza. Najpierw jednak zaczęłabym od tego.
M
Mike
9 marca 2015, 21:01
Gosiu, ty naczytalas sie w ksiazkach o logice i wymogach akcji reklamowych. Tyle ze tu nie mamy do czynienia z reklama.  Nastepnie zas, poruszasz temat ceny, pieniedzy na to. Szkoda ci kasy, co? Wiesz, jak JPII latal po swiecie aby glosic dobra nowine to tez byli tacy jak ty, co mowili ze to nie etyczne ze on wywala tyle kasy. Niestety mamy i Judaszy w dzisiejszych czasach, i to w Polsce.
1
1owieczka
9 marca 2015, 21:17
Ewaluacja może być taka: "Powiadam wam: Tak samo w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca" (Łk 15,7a).
A
and
9 marca 2015, 21:21
Liczy się ewaluacja, czyli sprawdzenie efektów - >Pierwsze efekty już widać – kampania została zauważona. Jednym z głównych celów reklamy jest jej zauważalność, wzbudzenie zainteresowania. A tu już mamy sukces. Dodatkowo „reklama” się wyróżnia na tle innych, jest inna. To już wpływa na jej większą zauważalność. Każda akcja reklamowa, a to forma reklamy społecznej, musi opierać się na analizie postaw i potrzeb –> nie musi opierać się na analizie postawy i potrzeb. Taką analizy często się pomija. Natomiast reklama musi celnie trafić w system wartości ludzi będących jej targetem, ma oddziaływać na emocje, podświadomość. Ma przekazać ważną treść, poinformować o czymś- a jej przesłanie powinno być jasno odczytane – w tym wypadku nie ma trudności ze zrozumieniem przekazu plakatu „reklamy”. Grupa docelowa reklamy -> myślę, że została tu określona. Billboardy są drogie -> w porównaniu do innych nośników reklamy (TV, radio, praca) bilbordy nie są drogie a są skuteczne i efektywne.
MB
Małgorzata Bilska
9 marca 2015, 21:37
Na razie nie wiem nic na temat tego, jaki jest cel akcji. O to, czy jest ok czy nie, spierają się ci, do których nie jest skierowana. Mój główny zarzut dotyczy nie słowa "grzech" ale "konkubinat". Ten termin jest nacechowany bardzo pejoratywnie, z badań wynika, że kojarzy się z przestępczością, biedą, alkoholizmem i tym, z czym nikt nie chce być kojarzony. Są dziś inne terminy: związki nieformalne, związek partnerski (hetero), kohabitacja itd.. Inny charakter ma mieszkanie przed ślubem młodych, "na próbę", a inny - zamiast małzeństwa. Po haśle i plakacie nie mam pojęcia, do kogo jest skierowany i jaki ma cel poza zademostrowaniem swoich przekonać moralnych. Jeśli ktoś nie uważa się za konkubenta a fakt mieszkania z chłopakiem uważa za formę "chodzenia ze sobą" to co z tego wyniesie? Wystraszy się węża na palcu i nagle zapragnie obrączki?     Jako demostracja swoich religijnych przekonań jest super. Tylko to właśnie jest owo "pokrzyczeć i wrócić do domu". Moralnego domu.
E
exactly
9 marca 2015, 21:40
Ewangelizacja której  podstawowym elementem ma być pragmatyczna ewaluacja, czyli sprawdzanie, czy i na ile jest skuteczna. Kosztowność akcji mierzy Pani siłą mamony, a nie wybudzaniem zhibernowanych sumień. Czy "taki Kościół bogaty", aby dostrzegać potrzebujących? "To marnotrawstwo"- mówi Pani? Korzysta Pani tutaj z zasad ekonomii typowych dla czasów słusznie minionych. Dlatego działanie to jest dla Pani nieopłacalne. Na szczęście Boża ekonomia jest inna, bo Bóg na człowieka patrzy inaczej.
9 marca 2015, 21:53
Szczerze mówiąc jestem ciekaw jak by wypadło porównanie kosztów kampani i godzin zmarnotrawionych przez publicystów na jej krytyce, to dopiero marnotrawstwo... Ewaluacja wypadła pozytywnie - w zasadzie nie ma środowiska gdzie by nie dotarła informacja... Efekt co prawda osłabia krytyka z róznych pozycji wewnątrzkościelnych - wszystkich, którzy zamiast brac byka (robić następny krok) za robi i tłumaczyć, że Bóg daje szansę odwócenia się od grzecu a małżenstwo jest dobre - tłumaczą, ze konkubinat nie jest taki zły, bo żyją w nim ludzie...
A
Anna
9 marca 2015, 19:39
Też się zgadzam. Ale uważam, że jak już to taka "seria" powinna zostać przedstawiona, a szczególnie spodobał mi się pomysł , aby pokazać grzech "wstrzymywania zapłaty pracownikom". 
A
ania
9 marca 2015, 19:13
nic dodać, nic ująć
O
owieczka_
9 marca 2015, 18:58
Zgadzam się w 100%. Panie Piotrze Żyłka, nauka o grzechu to także część Dobrej Nowiny, o tym Pan zapomniał.