(fot. shutterstock.com)

Gdy ktoś poniża, gnębi, atakuje, bije, nienawidzi, szykanuje, dręczy, niezależnie od tego jakie podaje powody swego zachowania, nawet jeżeli robi to z Bogiem na ustach, pod sztandarami chrześcijaństwa, nie jest naśladowcą Chrystusa.

Głośnym echem odbiła się w mediach samobójcza śmierć 14-letniego ucznia. Nie wiem, jakie były rzeczywiste powody tej tragicznej decyzji wchodzącego w życie młodego człowieka. Media podają, że do śmierci przyczyniło się środowisko szkolne, które nie akceptując odmienności, mobbingowało ucznia. Nie wiem czy były to rzeczywiste powody tej śmierci, czy przyczyna leżała gdzieś indziej.

Po pierwsze, chciałbym wyrazić słowa współczucia matce i krewnym zmarłego. Trudno mi sobie wyobrazić, jaką rozpacz w tej chwili przeżywają. Pewnie rodzi się w nich dużo złości na tych, którzy może przyczynili się do śmierci syna i na tych, którzy jej nie zapobiegli. Poszukiwanie odpowiedzi na pytanie dlaczego, jest w tej chwili czymś naturalnym. Nie znam słów, które mogą taki ból ukoić, mogę tylko wskazywać na Zbawiciela, który ich rozumie i jest gotowy objąć ich swoją miłością. On rozumie cierpienie i wszystkie uczucia targające bliskimi zmarłego.

Tak jak napisałem, nie znam i pewnie nie poznam rzeczywistej przyczyny śmierci nastolatka. Jednak w debacie publicznej, zwłaszcza w przestrzeni internetu, pojawiają się głosy, że znaczny udział w poniżaniu i gnębieniu młodego człowieka, który inaczej wyglądał, inaczej się zachowywał, mieli ci, którzy mienią się chrześcijanami. Nawet jeżeli w tym przypadku tak nie było, to coraz częściej spotyka się postawy ksenofobiczne, rasistowskie i szowinistyczne, które podobno wypływają z wiary.

Myślę, że czas najwyższy przypomnieć, co znaczy być wyznawcą Chrystusa i zdecydowanie odciąć się od postawy tych wszystkich, którzy w imię chrześcijaństwa głoszą hasła pełne nienawiści i wzywają do zaprowadzania "porządku" siłą.

Poniżanie, gnębienie, prześladowanie bliźniego, niezależnie od tego, jakiego jest pochodzenia, rasy, płci czy orientacji seksualnej nie ma nic wspólnego z Chrystusem nawet wtedy, gdy będzie to czynione ze "świętymi" hasłami na ustach.

Więcej, to jest zaprzeczenie wiary. Jezus powiedział do swoich uczniów, że po miłości inni rozpoznają to, że są Jego uczniami. W innym miejscu powiedział, że wydawane owoce będą znakiem rozpoznawczym chrześcijan. Przypomnę więc jakie są to owoce: "miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, wstrzemięźliwość." (Gal. 5, 22-23)

Bycie chrześcijaninem to przede wszystkim niesienie miłości.

Chrześcijaństwo nie polega na słownych deklaracjach, ale na naśladowaniu Mistrza. "Jeśli kto chce pójść za mną, niech się zaprze samego siebie i weźmie krzyż swój, i niech idzie za mną." (Mat.16,24)

Myślę, że warto przypomnieć sobie postawę, jaką prezentował Jezus w stosunku do ludzi. Całe Jego działanie było nastawione na drugiego człowieka. Uzdrawiał chorych, ślepych, trędowatych, zauważył chromego przy sadzawce wtedy, gdy ten żalił się, że jest samotny: "nie mam człowieka".

Jezus, w imię miłości, często łamał zasady i stereotypy ludzkich zachowań. Jednym z nich było pełne uprzedzeń podejście Żydów do Samarytan i odwrotnie. Żydzi uważali Samarytan, za odstępców od wiary, a przez to za gorszych od siebie. Uważali, że nie należy z nimi utrzymywać żadnych relacji. Tymczasem Jezus opowiada przypowieść o miłosiernym Samarytanie, stawiając go za wzór i przeciwstawiając jego postawę postawie kapłana i lewity.

Więcej, Jezus przechodząc przez Samarię nawiązuje rozmowę z kobietą przy studni jakubowej. Nie przeszkadza mu, że jest Samarytanką i na dodatek kobietą, co było złamaniem kolejnego obyczaju. Przecież społeczna pozycja kobiet nie pozwalała mężczyźnie na dyskusję z nimi. Jezus nie tylko nie potępia życia Samarytanki, ale okazuje jej przyjaźń i akceptację, która doprowadza do przemiany jej życia.

Nauczyciel z Nazaretu bardzo mocno rozgraniczał miłość do grzesznika od nienawiści do grzechu. To, że nie akceptował grzechu nie oznaczało potępiania człowieka, który ten grzech popełniał.

Widać to wyraźnie choćby w sytuacji, gdy przyprowadzono do niego kobietę przyłapaną na cudzołóstwie. Tłum domagał się ukarania kobiety, zgodnie z obowiązującym prawem. Jezus nakazuje: "Ten, który jest bez grzechu niech rzuci pierwszy kamieniem". Pokazał w ten sposób, że nie do nas należy osądzanie drugiego człowieka. Tym, który sądzi jest Bóg.

Chrystus zrobił coś zdecydowanie więcej. Zwrócił się do kobiety: "Nikt cię nie potępił? I ja cię nie potępiam, idź i nie grzesz więcej". Jako jedyny człowiek bez grzechu mógł ją osądzić, a nie robi tego. Wie, że potrzebuje ona wsparcia, akceptacji i pomocy, a nie potępienia.

Mógłbym przytaczać kolejne przykłady, w jaki sposób postępował Zbawiciel. Ale nie chodzi przecież o wielość przykładów, chodzi o postawę, jaką mamy przyjmować, jeżeli chcemy naśladować Jezusa.

Ma to być miłość do Boga, która praktycznie przejawia się miłością do ludzi. Wszystkich ludzi, nawet tych, których zachowania, postawy się nam nie podobają.

Miłość daje wolność. Objawia się ona tym, że dajemy wolność wyboru innym, akceptując ich wybory podejmowane w granicach prawa. Ale nawet wtedy gdy łamią prawo, wiemy, że Bóg ich nadal kocha, choć ta prawda może wydawać się nam trudna do zaakceptowania.

Chciałbym powiedzieć, że chrześcijanin to człowiek w drodze. To ktoś, kto został usprawiedliwiony przez Chrystusa, zupełnie za darmo, bez żadnych zasług, przez wiarę. To grzesznik, który ciągle zmaga się ze swoimi słabościami. Ale to także człowiek, który jest przemieniany miłością Chrystusa i tę miłość odwzajemnia kochając innych grzeszników.

Dlatego, gdy ktoś poniża, gnębi, atakuje, bije, nienawidzi, szykanuje, dręczy, niezależnie od tego jakie podaje powody swego zachowania, nawet jeżeli robi to z Bogiem na ustach, pod sztandarami chrześcijaństwa, nie jest naśladowcą Chrystusa.

Prawdziwe naśladowanie to kroczenie drogą miłości.

Bp Jerzy Samiec - polski biskup luterański, zwierzchnik Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Polsce, prezes Polskiej Rady Ekumenicznej. Tekst ukazał się pierwotnie na jego blogu

Polski biskup luterański, zwierzchnik Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Polsce, prezes Polskiej Rady Ekumenicznej. Teksty pochodzą z jego bloga

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Inni
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.