Jaki powinien być biskup?
Podstawowym zadaniem biskupa i prezbitera nie jest udzielanie sakramentów, lecz budowanie wspólnoty. Takie wnioski można z łatwością wyciągnąć z lektury tekstów Nowego Testamentu.
W 1 Liście Pawła Apostoła do Tymoteusza czytamy, że biskup powinien być nienaganny, trzeźwy, rozsądny, przyzwoity, gościnny, sposobny do nauczania, nienadużywający wina, opanowany, niekłótliwy, niechciwy, no i powinien być mężem jednej żony (por. 1 Tm 3,2-4). Dzieje Apostolskie tłumaczą, że to wszystko jest po to, aby czuwał z troską nad całym powierzonym mu stadem kierując nim a w szczególności wspierał słabych (por. Dz 20, 28-35).
Gdy Paweł zwraca się do Tytusa, aby ustanowił prezbiterów dodaje jeszcze, że kandydat powinien posiadać wierzące dzieci, nie powinien być zarozumiały, ani też skłonny do gniewu i awantur. Powinien miłować dobro, być sprawiedliwy, pobożny, powściągliwy, a także przekazywać zdrową naukę i zgodnie z nią upominać oraz przekonywać opornych (por. Tt 1, 5-9). Wymagania te dotyczą zarówno biskupa jak i prezbitera, gdyż w pierwszych wiekach chrześcijaństwa używano tych terminów zamiennie. Przyjrzyjmy się poszczególnym cechom, a niech Czytelnik sam zilustruje je przykładami z dzisiejszego Kościoła, zarówno tymi pozytywnymi jak i negatywnymi, i oceni za co możemy dziś Bogu dziękować, a za co Go przepraszać.
Nienaganny
Tym słowem określa Paweł osobę bez skazy, postępującą bez zarzutu, kogoś, komu nie można niczego zarzucić. To osoba ciesząca się zaufaniem, której można wierzyć na słowo i mieć pewność, że postąpi szlachetnie. Jest wobec ludzi dyskretny i nie przynosi swojej wspólnocie wstydu. Zbyt często dzisiaj ludzie muszą się wstydzić za swojego pasterza. Bywają jednak tacy duszpasterze, z których jesteśmy dumni i którymi chwalimy się przed innymi.
Trzeźwy, powściągliwy, opanowany
To człowiek potrafiący zarządzać sobą samym, panować nad sobą. Nie daje się ponieść emocjom, jest wolny od nieuporządkowanych przywiązań, nie kieruje się pierwszym wrażeniem, tym, co mu w danej chwili przyszło na myśl, albo tym, co ostatnio od kogoś usłyszał. Nie wydaje pochopnych opinii. Nie wierzy donosom, lecz sprawdza każdą informację zanim zajmie stanowisko. Nie daje się omamić przesądami i uprzedzeniami. Nie ugania się za sensacjami. Trzeźwo ocenia możliwości i szanse, a także bierze pod uwagę istniejące ryzyko nie bojąc się go podejmować, gdy gra toczy się o wyższe wartości.
Jest osobą, która w chwilach kryzysów i wojen, potrafi zachować zimną krew i spoglądać na życie z perspektywy wieczności. W sytuacjach konfliktowych wie, że miłość jest najskuteczniejszą bronią. Nie unosi się gniewem i nie jest porywczy. Nie narzuca się. Daje przykład, jak nie dać się zwieźć pozorom i zachować równowagę.
Rozsądny i sprawiedliwy
Trzeźwo myślący, mądry, wydający obiektywne sądy. Potrafi ważyć racje, oceniać dobrze rzeczywistość, rozeznawać, odczytywać znaki czasu. Jest przewidujący w planowaniu przedsięwzięć. Podejmuje odpowiedzialne i sprawiedliwe decyzje. Nie szuka kary dla winnych, lecz lekarstwa i pojednania. Sprawiedliwość rozumie w duchu Ewangelii jako usprawiedliwienie grzesznika. Nigdy nie występuje przeciwko człowiekowi, lecz pomaga mu walczyć o jego godność.
Wszystko, co robi powinien robić przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie – in persona Christi.
Przyzwoity
Potrafiący zachować się kulturalnie, z taktem, w każdej okoliczności i w każdym środowisku. Szanuje innych ludzi, ich czas, upodobania i zwyczaje. Potrafi nawiązać kontakt z każdym. Nikogo nie rani, nie obraża, jest ciekawy drugiego człowieka. Słucha z uwagą i zainteresowaniem. Nie upomina się o swoje. Stara się zaradzić ludzkim rozterkom nie myśląc o własnych korzyściach, a jeśli jego słowa zadadzą komuś ból, to zajmuje się tym bólem z troską lekarza i delikatnością kochającej matki. Potrafi przeprosić i naprawić wyrządzone krzywdy.
Gościnny
Przyjaźnie nastawiony. Zainteresowany budowaniem relacji. Potrafiący tworzyć we wspólnocie atmosferę akceptacji i otwartości. O jego bliskiej relacji z Bogiem świadczą jego zażyłe stosunki z ludźmi.
Otwartość na gości jest ważną cechą każdego prezbitera. Gość jest potencjalnym burzycielem naszego spokoju: jeden śmierdzi, drugi ziewa, trzeci przyprowadza biegające lub wrzeszczące dziecko. Dlaczego zaczęto w kościołach odgradzać prezbiterium od miejsca dla ludu? Bo lud śmierdział. Montowano potężne kadzielnice, wysypywano przed liturgią trociny na posadzkę kościoła, które potem wymiatano, by pozbyć się wszelkiego brudu. Był więc taki czas w Kościele, gdy prezbiterzy zaczęli odgradzać się od tłumu, budować mur między sacrum i profanum. To była taka gościnność na odległość. Byleby nie dotknęli się pachnących szat. Liturgia przestała mieć cokolwiek wspólnego z relacją.
Potrafiący zachować się kulturalnie, z taktem, w każdej okoliczności i w każdym środowisku. Szanuje innych ludzi, ich czas, upodobania i zwyczaje. Potrafi nawiązać kontakt z każdym.
Sposobny do nauczania
Bardziej dający dobry przykład do naśladowania niż pouczający. Wiedzący, że jego życie ma być czytelnym znakiem kochającego Boga. Głoszący Dobrą Nowinę, a nie złą nowinę, w sposób wiarygodny, przemawiając z mocą i podnosząc na duchu. Upominający niepokornych w taki sposób, że upominani ludzie wiedzą i czują, że mu na nich zależy.
Nieupijający się
Odpowiedzialny za wspólnotę, gotowy w każdej chwili służyć pomocą, dyspozycyjny, nie zajmujący się sobą i swoimi przyjemnościami. Czuwający, by nie przegapić żadnej okazji do umacniania wiernych i służenia im.
Aby ksiądz mógł sobie folgować, ustalono, że działa „in persona Christi” tylko, gdy wypowiada słowa konsekracji lub rozgrzeszenia. Potem cokolwiek by nie robił, działa na swój własny rachunek nie mieszając do tego Pana Jezusa. Nie jest wtedy na służbie. Guzik prawda – powie nam Ewangelia. Każdy chrześcijanin jest powołany, aby stać się drugim Chrystusem, a nie tylko nim bywać. Chrystusa uosabia szczególnie pasterz, od którego w sposób szczególny oczekuje się przykładu życia. Wszystko, co robi powinien robić przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie – in persona Christi.
Pobożny i pokorny
Według Nowego Testamentu prawdziwa pobożność "wyraża się w opiece nad sierotami i wdowami w ich utrapieniach i w zachowaniu siebie samego nieskalanym od wpływów świata" (Jak 1,27). Nie chodzi więc w pobożności o rozmodlenie i przestrzeganie postów lecz o bezinteresowną i pokorną służbę człowiekowi potrzebującemu doświadczenia Bożej miłości. Tak pobożnych księży jest stanowczo mniej niż takich, którzy swoją posługę rozumieją jedynie jako usługę sakramentalną. Pobożność to czas spędzony u boku osoby zbyt chorej, zbyt ubogiej, by mogła sobie sama w życiu poradzić. Prawdziwa pobożność księdza wyraża się w zorganizowaniu wspólnoty, by ruszyła takim ludziom z pomocą.
Nastawiony pokojowo
W mowie zachęcający, motywujący, hojnie poświęcający swój czas innym. Nie wdający się w spory i nie dzielący rzeczywistości na świętą i nieświętą, a ludzi na dobrych i złych. Człowiek dialogu traktujący posługę jednania (2Kor 5,18n) jako podstawową misję księdza. Jako dobry pasterz jest rozchwytywanym mediatorem w konfliktach rodzinnych. Przypomina człowiekowi o mocy przebaczania, jaką otrzymuje każdy, kto decyduje się zapomnieć wyrządzone mu krzywdy. Czy dzisiaj hierarcha kościelny ma odpowiednie umiejętności i wystarczający autorytet, by być mediatorem między spierającymi się stronami?
Mąż i ojciec
Bycie mężem i ojcem to rzeczywistość przeciętnego mężczyzny. Mężczyzna wybrany na biskupa powinien – zdaniem Pawła Apostoła – już wcześniej mieć własną rodzinę, aby lepiej rozumieć człowieka i być bardziej wiarygodnym. Jakże zbuduje wspólnotę, jeśli nie wie co to znaczy troszczyć się o własną żonę i dzieci? Rodzina jest także potrzebna biskupowi, aby siedział na miejscu a nie, tak jak działo się to w XI-XIV wieku, przebywał poza diecezją nie znając ludzi, którym ma przewodzić. Co innego Paweł Apostoł, swego rodzaju oficer manewrowy pracujący na poza granicami Kościoła. Założenie rodziny komplikowałoby mu wykonywanie zadań specjalnych. Biskup natomiast był pasterzem, a nie apostołem. Jedynie apostołom nie zaleca Paweł zakładania rodziny.
Niechciwy
W średniowieczu, gdy brakowało księży do odprawiania mszy za zmarłych zaczęto święcić tzw. altarzystów. Nie mieli oni żadnej odpowiedzialności duszpasterskiej. Odprawiali jedynie ciche msze przy bocznych ołtarzach za pieniądze, które ludzie płacili w zamian za pokutę lub dawali na mszę za zmarłych. Po jakimś czasie ludzie przyzwyczaili się, że sprawy z Panem Bogiem załatwia się dając na mszę. Choć altarzyści pomagali czasem w spowiedziach, to poza tym wierni ich nie obchodzili. Byli tylko po to, by sprawować sakramenty. Czy nadal tacy księża istnieją? Czy także dzisiaj wierni mają mylne wyobrażenie, że posługa księdza sprowadza się do sprawowania kultu przy ołtarzu i spowiadania wiernych?
Ewangelia rysuje nam obraz księdza (prezbitera i biskupa) zatroskanego o wspólnotę i każdego jej członka. Cechy wymieniane w listach Pawła Apostoła określają postawę dojrzałego mężczyzny, który z poświęceniem buduje wspólnotę wokół Jezusa Chrystusa. Ona sama się nie buduje przez modlitwę przy ołtarzu. Utwierdzanie wiernych, że potrzebują pośrednictwa ustanowionych kapłanów sprowadziło na księży pokusę pobierania pieniędzy za sprawowane sakramenty a jednocześnie pokusę posiadanie nieograniczonej władzy nad niewyświęconym ludem (por. 1Tym 2,5).
Czy ktoś może sprostać takiemu ideałowi?
Wystarczy, by pragnął do niego dążyć wierząc, że to Bóg udziela łaski. A wierni powinni się o takich wielkich biskupów i duszpasterzy usilnie modlić i czasem ich zawstydzać swoją postawą. I nie gorszyć się ich potknięciami, bo jak powiedział kiedyś Karl Ludwig Börne: „Błędy wielkich ludzi więcej nas uczą, niż cnoty małych”.
Skomentuj artykuł