Jeżeli krytykujesz Kościół, pokaż drogę wyjścia z kryzysu

fot. © Mazur/cbcew.org.uk

Nie wszystko w Kościele mi się podobało i podoba. Są kwestie, które mnie bulwersują i ranią. Dlatego bardzo cenię ludzi, którzy krytykują Kościół, ale jednocześnie nie zatrzymują się na samej krytyce, lecz biorą odpowiedzialność za naszą wspólnotę i szukają dróg wyjścia z kryzysu.

Jubileusz 10-lecia kapłaństwa skłania do refleksji. Czymś naturalnym jest – tak mi się wydaje – rachunek sumienia z podjętych lub zaniechanych decyzji, dokonanych w tym czasie wyborów, obranych dróg. Niewątpliwie takie rozliczenie przed Bogiem, samym sobą, a może także i przed ludźmi jest potrzebne.

Jubileusz to przecież swoisty czas przełomu, a co za tym idzie, także czas na rewizję myślenia i dokonanie ewentualnych zmian. Dlatego też może być dla niektórych zaskakujące to, co chcę dzisiaj napisać. Motywuje mnie jednak do tego nie tyle sam jubileusz, co wczorajsze niedzielne Słowo.

Minęły już dwa millennia, odkąd Jezus swoimi przypowieściami i czynami siał Królestwo Boże pośród ludzi. Przyrównał je do małego ziarna gorczycy wsianego w ziemię, kiełkującego i rosnącego niezależnie od wiedzy rolnika. W Jego zamierzeniu miało ono urosnąć, by przygarnąć wszystkie ptaki niebieskie, czyli stać się bezpiecznym schronieniem dla ludzi wielu ras, języków i narodów, a więc tak naprawdę schronieniem dla wszystkich. Czy taka wizja Królestwa Bożego pozostaje mi wciąż bliska? Po dziesięciu latach kapłaństwa czas sobie powiedzieć: „sprawdzam”.

Wiele razy krytykowałem Kościół. Nie wszystko w Kościele mi się podobało i podoba. Są kwestie, które mnie bulwersują i ranią. Dlatego bardzo cenię ludzi, którzy krytykują Kościół, ale jednocześnie nie zatrzymują się na samej krytyce, lecz biorą odpowiedzialność za naszą wspólnotę i szukają dróg wyjścia z kryzysu. Praktyka mojego życia pokazuje jednak, że takich ludzi, także pośród wciąż narzekających na Kościół duchownych, jest stosunkowo mało.

Po dziesięciu latach kapłaństwa dochodzę do wniosku, że mam świetną parafię (a nawet dwie – polską i angielską), wspaniałych parafian, ludzkich, wrażliwych i mądrych przełożonych (z papieżem Franciszkiem na czele), a moja posługa wydaje konkretne owoce. Tworzymy piękny Kościół. Doświadczam sukcesów i niepowodzeń; radości i smutków. Jedni do Kościoła wracają, inni od niego odchodzą. Bilans jednak jest dodatni, więc nie mam wielu powodów do narzekań. O co więc chodzi?

Nie chciałbym nikogo urazić, bo rozumiem, że każdy ma inne doświadczenia i każdy inaczej przeżywa swoją obecności w Kościele. Przyjrzałem się jednak wielu ludziom, którzy w spotkaniach ze mną potępiali w czambuł wszystko, co w Kościele jest i czego brakuje. Po głębszej refleksji doszedłem do wniosku, że wielu spośród nich to ludzie, którzy z Kościołem nie mieli i nie mają wiele wspólnego: często nie prowadzą życia duchowego (tak, pytałem ich o to), nie uczestniczą w życiu sakramentalnym, w żaden sposób nie są aktywni w Kościele, stronią od odpowiedzialności, nie szukają swojego miejsca. Czy to znaczy, że ich głos nie ma znaczenia? Oczywiście, że ma!

Znam mnóstwo ludzi, którzy krytykują Kościół, a jednocześnie kibicują mi i innym „fajnym” księżom, gratulują, a nawet wynoszą pod niebiosa. Chrzciłem dzieci, których nikt nie chciał ochrzcić. Przyjmowałem dzieci do I Komunii św., gdy żaden inny ksiądz w okolicy nie chciał ich przyjąć. Odprowadzałem na cmentarz takich ludzi, o których mówiono, że pogrzeb katolicki im „nie przysługuje”. Towarzyszyłem ludziom w różnych życiowych sytuacjach. Ileż to razy słyszałem: „Gdyby takich księży było więcej, Kościół byłby zupełnie inny”; „Kościół przetrwa tylko dzięki takim księżom”; „Gdybym miała takiego proboszcza, nie opuściłabym żadnej mszy”. Mówiłem zatem do nich: zapraszam, przyjdźcie, dołączcie do nas. Tych, którzy dołączyli, mogę policzyć na palcach jednej ręki. Bo za daleko, bo nie ma czasu, bo „może ty jesteś ok, ale Kościół generalnie jest be”. Czy to znaczy, że ich głos nie ma znaczenia? Oczywiście, że ma!

Cały czas staram się pamiętać, i Wam też to polecam, że w Kościele obowiązuje dyscyplina zauważania „ziarnka gorczycy”. To zasada wzrostu Kościoła.

Czy to, co piszę jest wynikiem mojej frustracji lub przejawem zniechęcenia? Żadną miarą. Cały czas staram się pamiętać, i Wam też to polecam, że w Kościele obowiązuje dyscyplina zauważania „ziarnka gorczycy”. To zasada wzrostu Kościoła. Tym „ziarnkiem gorczycy” są właśnie ci wszyscy, których Jezusa nazywa „maluczkimi”. To ludzie ubodzy (także duchowo), chorzy, skrzywdzeni, zmarginalizowani. To także ci, którzy od Kościoła odeszli i ci, którzy Kościół krytykują, choć sami nie zamierzają kiwnąć przysłowiowym palcem, by cokolwiek w nim zmienić. Oni wszyscy są owym „ziarnkiem gorczycy”. Ich głos ma fundamentalne znaczenie!

Nie frustruję się i nie tracę nadziei, ponieważ jestem chrześcijaninem. A chrześcijanin to ten, który przynosi nadzieję tam, gdzie jej brak. On ma jedynie wierzyć, że ziarno zakiełkuje tam, gdzie po ludzku nie powinno nic wyrosnąć. Tym, kto daje wzrost, jest sam Bóg. On „poniża drzewo wysokie, drzewo niskie wywyższa. Sprawia, że drzewo zielone usycha i zieloność daje drzewu suchemu” (Ez 17, 24). Sporo na tym świecie zależy od nas, ale naprawdę wszystko zależy od Boga. Dlatego każdego wieczoru, gdy kładę się do łóżka, modlę się słowami św. Jana XXIII, który ponoć zwykł mówić przed snem: „Panie Jezu, Kościół jest Twój. Ja idę spać”.

 

Proboszcz parafii na South Kensington w Londynie

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jeżeli krytykujesz Kościół, pokaż drogę wyjścia z kryzysu
Komentarze (17)
BS
~Brak słów
21 czerwca 2021, 19:55
Na początek można przestać traktować wiernych jak chodzące bankomaty, a parafię jakby jej głównym celem istnienia był fundusz remontowo - budowalny. Ile w parafiach jest pomocy ubogim i potrzebującym, a ile nie mających końca coraz to nowym remontom choć już nie wiadomo gdzie igły włożyć bo wszystko już jest tak obwieszone i ozłocone...
JD
~J D
21 czerwca 2021, 19:03
"Bo nakładacie na ludzi ciężary nie do uniesienia, a sami nawet jednym palcem ciężarów tych nie dotykacie" (Łk 11, 42-46) „Verba docent, exempla trahunt – słowa uczą, przykłady pociągają”.
PB
~Paweł Borowski
18 czerwca 2021, 22:36
Kapłani powinni pragnąć życia w świętości. Oni swoją postawą, świadectwem życia, mogą pociągnąć parafian do głębokiej wiary.
MM
~Małgorzata Murawska
18 czerwca 2021, 15:35
- całkowite wyjaśnienie skandali seksualnych ( wszystkich!) - likwidacja feudalnego splendoru wokół biskupów i kardynałów - dobrowolny celibat - rozdzielenie funduszu kościoła od prywatnych środków księdza - rada parafialna złożona ze świeckich prowadzi sprawy administracyjne parafii, tak samo powinny być prowadzone sprawy biskupstwa - obowiązkowe zajęcia dla kleryków ( i okresowo dla kleru) z anatomii i fizjologii rozrodu oraz zmian w medycynie. Bo wiedza na poziomie średniowiecza a wypowiedzi skandaliczne. - zakaz udziału w życiu politycznym. - w Polsce likwidacja funduszu kościelnego i zwrot ukradzionych społeczeństwu gruntów i budynków - religia jako przedmiot dodatkowy, nieobowiązkowy. - weryfikacja ,, celebrytow- egzorcystów" bo przykładowo wypędzanie ,, demona wegetarianizmu" to raczej powód do leczenia psychiatrycznego ale nie kobiety tylko księdza. - generalnie - mniej pychy.
JS
~Jakub Szymczyk
18 czerwca 2021, 11:24
Zniesienie celibatu, pedofile do więzienia albo ciężkiego klasztoru, więcej straszenia piekłem, poprawa jakości kazań.
ZB
~Zuza Bochenek
18 czerwca 2021, 09:39
Jedyna droga odnowy kosciola jest powrot do tradycji. Określenie na nowo czym jest kaplanstwo i " usadzenie " świeckich w ławkach a nie przy ołtarzu czy ambonie.
JW
~Jarosław W
16 czerwca 2021, 23:04
przecież krytycy pokazują drogę, ale odpowiedzią jest "banuj od razu"
A.
~Amen .
19 czerwca 2021, 12:07
Niestety każdy dzień to potwierdza.
PW
Piotr Warych
15 czerwca 2021, 14:34
Cieszę się, że przeczytałem te słowa. Od dawna towarzyszy mi myśl, że Kościół to nasz dom, więc oczywiście powinniśmy mówić o tym, co trudne, ale przede wszystkim podjąć wysiłek wprowadzania zmian. Wielu osobom nie podoba się postawa niektórych księży. Ilu z nich zdobyło się na odwagę, żeby z nimi o tym porozmawiać? Pewna starsza pani zwykła była mówić: takich mamy księży, jakich sobie wymodlimy. Ilu z rozczarowanych Kościołem modliło się kiedykolwiek szczerze za kapłanów? Jetem członkiem wspólnoty ewangelizacyjnej, angażuję się w życie parafii, i chociaż zdarzają się sytuacje trudne, to najczęściej czuję radość i satysfakcję z tego, co razem robimy. Spotkałem wielu fantastycznych księży oraz wiele wspaniałych osób konsekrowanych. Wśród osób świeckich z naszej wspólnoty są moi przyjaciele. Nie widzę w tym wszystkim żadnego skostnienia, jest za to bardzo wiele różnych sposobów działania i współtworzenia Kościoła. Trzeba tylko wstać z kanapy...
EM
~Elżbieta Marta
15 czerwca 2021, 14:28
a ile osób krytykuje i pokazuje drogę wyjścia z kryzysu choćby ksiądz Isakowicz- Zalewski czy pan redaktor Terlikowski ,i co? i NIC,
PS
~Pawel Samtorski
14 czerwca 2021, 19:29
Pokazują, jak choćby droga synodalna w Niemczech, Amazonia ale Kościół chce wyjścia z kryzysu swoimi starymi metodami
KS
Konrad Schneider
14 czerwca 2021, 14:52
Ciesze sie, ze praca duszpasterska Ksiedza w Anglii przynosi takie fajne owoce! God for you! Ale jednak Kosciol na Zachodzie to jest inna planeta. W mojej rodzinnej parafii ksiadz proboszcz nie wierzy ani wikaremu, ani tym bardziej ministrantom i dlatego na kazdej Mszy po zaintonowaniu "Wierze w Boga" chwyta za koszyczek i zbiera ofiare. Tu nie ma nawet co myslec o przejmowaniu odpowiedzialnosci w Kosciele...
MT
~Marta Trel
14 czerwca 2021, 11:09
Ja jestem juz poza kosciolem właśnie dlatego ze był skostnialy i nic nie dało się w nim zrobić nowego. Gdy chciałam to Kościół mnie przegrał, w y rzucił. Kościół ma niewiele wspólnego z Jezusem i ewangelią. Tylko tyle że ja czyta i nic poza tym.
A.
~Amen .
14 czerwca 2021, 10:47
Przykro mi to powiedzieć, ale stwierdzenie "Jeżeli krytykujesz Kościół, pokaż drogę wyjścia z kryzysu" jest głupie. Czy jeżeli jest ktoś chory, a tego nie dostrzega, to mam milczeć bo nie wiem jak tą chorobę uleczyć, czy choćby do jakiego lekarza się zwrócić? Czy jeżeli ktoś nadużywa alkoholu i nie dostrzega swojej choroby, to mam milczeć bo nie wiem jakie są tego przyczyny i jak to "uleczyć". Czy jeżeli jest niebezpieczne skrzyżowanie, przejścia dla pieszych to mam milczeć bo nie wiem jak temu zaradzić (reorganizacja ruchu?, światła?, ograniczenie prędkości?, monitoring ..???). Jeżeli w Kościele byłoby choć trochę pokory i zaufania Jezusowi to nie uciekał by od krytyki, nie ukrywał problemów, a wręcz przeciwnie przedstawiał w świetle bo być może ktoś inny, może w dyskusji znalazłoby się rozwiązanie.
KJ
~Katarzyna Jarkiewicz
16 czerwca 2021, 10:29
Ja to stwierdzenie zrozumiałam inaczej i jak czytam tekst ks. Bartosza to ono jest w innym kontekście podane: ogólnym a nie szczególnym. To kontynuując Twoje przykłady: Jeżeli istnieje choroba, pokaż drogę jej likwidacji. Jeśli istnieje alkoholizm pokaż jak go zlikwidować. Jeżeli są niebezpieczne skrzyżowania jak sprawić, aby ludzie się na nich nie zabijali. To należy rozumieć w kontekście czegoś zerojedynkowego: jak niebieskie oczy czy rude włosy, które się ma. Oczywiście można włosy przefarbować, a na oczy nałożyć kolorowe soczewki i zmieniamy naturę tego, co jest, ale nieuniknione jest, że to jest. Kryzys w Kościele jest, bo taka jest natura Kościoła. Grzeszność jest naturą Kościoła i na pewno jego obciążeniem jak brak słuchu u głuchego. Jak krytykujesz Kościół musisz wciąć to pod uwagę, inaczej podaj jak bez tej przypadłości ma Kościół funkcjonować ze swoją misją
A.
~Amen .
16 czerwca 2021, 15:01
Właśnie skasowano mój komentarz z pytaniami. Z pytaniami. Przez bardzo wielu już pytania są traktowane jako "niedopuszczalna krytyka". Niestety. To też jest objaw wielkiego kryzysu w Kościele. A może ograniczyć używanie słowa krytyka, bo kieruje ono uwagę na "krytykującego", jego intencje, motywacje ... a odsuwa uwagę od istoty problemu, utrudnia przemianę, nawrócenie.
KS
Konrad Schneider
21 czerwca 2021, 07:38
~Amen: Ja wpisuje ten sam komentarz kilka razy. Czasem sie udaje...