Już dziś zacznij czytać e-booki
Wprawdzie zgodnie z opinią prezesa Narodowego Banku Polskiego, w naszym kraju nie ma żadnego kryzysu, a na koniec 2023 roku - czyli za 15 miesięcy - inflacja spadnie do poziomu 4%, jednak w branży wydawniczej optymizm prezesa wcale nie jest zaraźliwy. Nawet gdyby rzeczywiście szaleństwo drożyzny miało się wkrótce skończyć, to i tak wcale nie wiadomo, co się wkrótce wydarzy.
Być może te kilkanaście miesięcy do prognozowanego czasu stabilizacji sprawią, że z naszych portfeli pozostaną już tylko strzępy i nie będzie co zbierać… Coraz częściej prognozuje się drastyczne podwyżki gazu, energii oraz transportu, a te w najbliższym czasie pchną na granice przepaści nie tyle producentów papieru, co raczej drukarzy, a co za tym idzie, także wydawnictwa.
Od wielu lat z niepokojem śledzimy dane dotyczące poziomu czytelnictwa w naszym kraju. Nie wygląda to ani różowo, ani optymistycznie. Generalnie książek nie czytamy, albo lepiej powiedzieć, że z zasady nie czytamy, bo przecież wciąż jest wśród nas mała, kurcząca się grupa tych, którzy robią to regularnie i namiętnie. Większość naszego dumnego społeczeństwa jednak boi się książek bardziej niż grzechu ciężkiego.
Ci, którzy czytają, ze względu na skomplikowaną i dynamiczną sytuację na rynku, muszą jednak zmieniać swoje przyzwyczajenia zakupowe. Coraz mniej jest małych księgarni, a i pomiędzy wielkimi “rekinami” toczy się walka na śmierć i życie. Handel stacjonarny przeniósł się w znacznej mierze do centrów handlowych. (Niektórzy pamiętają jeszcze wielką księgarnię przy krakowskim Rynku, zaraz obok kościoła Mariackiego - zamknięto ją, bo otwieranie tych samych księgarni w każdym z nowo powstałych centrów handlowych powodowało, że tam ruch spadał o 30%...). Dziś te same księgarnie często służą wyłącznie jako salony wystawowe - wielu kupuje książki w internecie w księgarniach samych wydawnictw, bo tam zawsze jest najtaniej i najkorzystniej dla samego wydawnictwa. Kryzys ekonomiczny może jednak tę sytuację zmienić.
Dziś książki publikujemy w trzech formach: papierowej, elektronicznej (e-book) i dźwiękowej (audiobook). Zasadniczo dwie pierwsze ukazują się w tym samym czasie, a trzecia raczej później: w miarę potrzeby albo pozytywnych prognoz zainteresowania na rynku. Przy czym z punktu widzenia kosztów najdroższa jest książka papierowa, głównie dlatego, że każdy egzemplarz obarczony jest kosztem papieru, druku, transportu itp.
W produkcji wcale nie są tanie książki audio, ale możliwość pobierania na swój komputer lub smartfon zakupionych plików znacznie obniżyło te koszty. Najtańszy jest e-book. I to właśnie ten format - być może - ma przed sobą najbardziej optymistyczną przyszłość? Wprawdzie chcąc mieć komfort czytania, trzeba na początek zainwestować w sam czytnik. ale mniej wymagający (do których i ja należę) mogą czytać przy pomocy smartfonów lub tabletów, korzystając z darmowych aplikacji.
Trzeba się tylko “przestawić”, choć czytanie na tablecie jest zdecydowanie mniej romantyczne. W tym, o ironio, może nam pomóc właśnie obecny kryzys i nadchodząca wielkimi krokami jeszcze większa drożyzna - być może już wkrótce na papierowe książki nie będzie nas stać, podczas gdy cena tych elektronicznych pozostanie na przyzwoitym poziomie.
Oczywiście zawsze jest jeszcze taka opcja, żeby w ogóle nic nie czytać, ale - przynajmniej niektórzy z nas to wiedzą - nie jest to najlepsze wyjście.
Skomentuj artykuł