Komu zaufać – o szukaniu większego dobra…

www.pixabay.com

Każdy z nas podejmuje decyzje w swoim życiu. Od tych błahych, codziennych po te dotyczące życia i śmierci. Co nas inspiruje, dodaje odwagi i zachęca? Komu zaufać w poszukiwaniu tego, co będzie większym dobrem dla mnie i dla społeczności, w której żyję?

Nie zazdroszczę tym, którzy muszą podejmować zdecydowane decyzje wobec sytuacji zdrowotnych dotyczących innych ludzi, od których zależy ich bezpieczeństwo, zdrowie, a nierzadko życie. Nie zazdroszczę też tym, którzy w obecnych czasach muszą podejmować takie decyzje wobec najbliższych, rodziców czy dziadków i to nie tylko w kwestiach koronawirusowych.

W tych sprawach jesteśmy bardzo podzieleni. Nie są to koniecznie sprawy dotyczące życia kościelnego, ale i Kościół jest w nie wmieszany. W każdym środowisku znajdą się zagorzali zwolennicy szczepień i ich zaciekli przeciwnicy. Zwolennicy noszenia maseczek i wrogowie tych „namordników” – jak niektórzy je określają. Przyjmujący Komunię św. na rękę i ci, którzy odsądzają ich od czci i wiary, oskarżając o bezczeszczenie tego, co dla nas, katolików najświętsze.

DEON.PL POLECA

Jesteśmy w klinczu i trudno oczekiwać, że rozejdzie się to spokojnie, załagodzi w możliwym do przewidzenia czasie. Trzeba jednak sobie o tym przypominać, żeby nie potęgować napięć. Bardziej chrześcijańskie jest łagodzenie sporów, wyciągnięcie ręki do zgody, unikanie stawiania sprawy na przysłowiowym „ostrzu noża”.

Nie mamy tych samych autorytetów, do których się odwołujemy, jednakowego rozumienia spraw. Nie mamy także zaufania do tych samych ekspertów. Tym bardziej, więc, nie powinniśmy dążyć do zwarcia, ale do tego, by dać sobie przestrzeń do życia, szanując odmienności.

To jednak za mało. Nie ma tu bowiem symetrii, że każdy może zostać przy swoich przekonaniach, byleby nie wchodził w drogę innym. Uwaga bowiem nie jest skoncentrowana tylko na mnie i moich przekonaniach. Chrześcijanin to ten, kto naśladuje swojego Mistrza, Sługę sług. Musimy patrzeć, gdzie jest większe dobro dla całej wspólnoty, chroniąc ludzi, przede wszystkim tych najsłabszych i bezbronnych, bardziej niż idei i własnych wizji rzeczywistości.

Najtragiczniejszym, wszakże dylematem, przed którym staje dzisiaj niejedna kobieta, niejedno małżeństwo, jest kwestia decyzji, co do swego nienarodzonego jeszcze dziecka, kiedy dowiadują się, że może być obciążone poważnymi wadami genetycznymi, które nie dają nadziei na „zdrowe i godne życie”.

Przyznam, że kilka dni temu przeczytałem szokującą informację o wnioskach, jakie wyciągnęli dziennikarze New York Times’a. Otóż, przeprowadzili oni dochodzenie na temat genetycznych testów prenatalnych, jakie dokonywane są w Stanach Zjednoczonych. To testy z krwi pobieranej od kobiet w pierwszym trymestrze ciąży. Te badania DNA są ukierunkowane na wykrycie potencjalnych zaburzeń, które byłyby zapowiedzią wad rozwojowych płodu i poważnych schorzeń. Okazało się, że 85% wyników pozytywnych, czyli tych, które mówią o potencjalnych wadach rozwojowych płodu jest fałszywe!

Przez całe dziesięciolecia kobiety były wprowadzane w błąd, że „kilka fiolek ich krwi pobranych w pierwszych trzech miesiącach ciąży, pozwoli firmom farmaceutycznym wykryć poważne wady rozwojowe w DNA płodu i to z wielką dokładnością”. Możemy sobie wyobrazić, że po takiej informacji, większość z tych tak zdiagnozowanych przypadków kończy się aborcją.

Nie zakładam, że tego rodzaju praktyka jest celowym działaniem firm farmaceutycznych i całego lobby proaborcyjnego. Informacji o możliwości tak wielkiej pomyłki i małej wiarygodności wyników w testach na próżno jednak szukać na ulotkach reklamowych największych laboratoriów w USA, które oferują ich przeprowadzanie.

Modlitwa do św. Rity w sprawach trudnych i beznadziejnych

Informację o tym zamieściła lewicująca redakcja New York Times’a, a nie jakiś portal wyznaniowy, co dodatkowo tylko potwierdza, że problem jest rzeczywisty i poważny.

Nie mogę sobie wyobrazić ani wczuć się w emocje kogoś, kto słyszy taką diagnozę. Niewiele też kosztuje mnie powiedzenie, że jestem za życiem, kiedy nie miałem ani nie będę miał takich przeżyć.

Ubolewam nad tym, że firmy farmaceutyczne czy światowa mentalność jako jedno z łatwiejszych rozwiązań tego dylematu widzą usunięcie ciąży, które dodatkowo traumatyzuje nie tylko kobiety-matki, ale i ojców i całe rodziny.

Boli mnie to, że nawet w Kościele zbyt rzadko udaje nam się otoczyć pomocną opieką i wsparciem tych, którzy stają przed takim dramatycznym wyborem. Zdecydowana większość rodziców jest bowiem za życiem. Podejmują dramatyczne decyzje o uśmierceniu własnego dziecka najczęściej z lęku przed trudną przyszłością, z niewiary, że podołają, z poczucia osamotnienia i tego, że nie mają człowieka, któremu mogliby zaufać i otrzymać potrzebne wsparcie.

DEON.PL

Wcześniej duszpasterz akademicki w Opolu; duszpasterz polonijny i twórca Jezuickiego Ośrodka Milenijnego w Chicago; współpracownik L’Osservatore Romano, Studia Inigo, Posłańca Serca Jezusa i Radia Deon oraz Koordynator Modlitwy w drodze i jezuici.pl;

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Komu zaufać – o szukaniu większego dobra…
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.