Komunia od sąsiadki? Dzięki Franciszku!
Jezus upomni się jeszcze o swoje dziewczyny! – usłyszałam. Pomyślałam, że może właśnie to zrobił, kiedy papież wprowadził zmianę w Kodeksie Prawa Kanonicznego – kobiety w czasie liturgii mogą być nadzwyczajnymi szafarkami komunii św. Czy dzieje się to już choć w jednej polskiej parafii?
Bóg zaprasza do konkretnych zadań
Św. Paweł w liście do Efezjan pisze: „On też uczynił jednych apostołami, drugich prorokami, innych ewangelistami, jeszcze innych duszpasterzami i i nauczycielami. Uczynił to po to, by wyposażyć świętych do spełniania właściwych im zadań, do budowania ciała Chrystusa”, (Ef 4, 11-12).
Ten fragment wyraźnie podpowiada, że Bóg od dawna zaprasza ludzi do konkretnych zadań. Rolą zarówno chrześcijanina, jak i chrześcijanki jest odpowiedzieć na Jego zaproszenie i wziąć odpowiedzialność za swój fragment świata i Kościoła – Ciała Jezusa.
Mój sąsiad: chrześcijanin, ojciec, alkoholik, szafarz nadzwyczajny...
Magda Urbańska wspomina, że czuła szok i niesmak, kiedy w czasie oglądania transmisji mszy zza granicy, pojawiły się kobiety udzielające komunię. Zastanawia się też, jak zareaguje, kiedy zobaczy w tej roli sąsiadkę z osiedla. Jej refleksje przypomniały mi sytuację sprzed lat. W mojej parafii komunię rozdawał sąsiad, o którym wiedziałam, że jest uzależniony od alkoholu. Siwe włosy, siwa broda, za długie spodnie i za duża marynarka, łagodny wyraz twarzy. Ojciec, mąż, pomocny człowiek (raz pomagał mi z naprawą lodówki) – takiego go pamiętam. Jego widok przy ołtarzu bardzo mnie wtedy wzruszył.
Pojawiły się głosy, że taki szafarz powinien mieć dobrą opinię i być osobą nienaganną. Rozumiem, że mamy nie gorszyć innych, tylko tak to już jest od wieków, że jedne grzechy widać, a innych nie, że łatwiej nam dostrzec cudze drzazgi niż swoje belki, a przecież każdy ma coś przez co czasem nie może spać, każdy zmaga się z czymś osobiście trudnym.
Komunia od kobiety to inny Pan Jezus?
Czy komunia od kobiety lub od sąsiada-alkoholika to inny Pan Jezus? Czy skoro On przychodzi do naszych nieświętych serc i nieświętego życia, to dotyk ludzkiej, kobiecej, nieświętej dłoni można uważać za zniewagę? Przecież w przyjmowaniu komunii najważniejszy jest On – Jezus. Tajemnica, którą trudno ogarnąć rozumem. Fakt jak nisko postanowił uniżyć się Bóg.
Jeśli ktoś czuje się zaproszony do służby nadzwyczajnego szafarza, to chciałabym być we wspólnocie Kościoła, która potrafi się z tego ucieszyć i kibicuje takiej osobie, niezależnie od jej płci i zmagań. Przeczytałam, że zawsze tak było, więc po co coś zmieniać? Myślę, że to argument blokada w niejednej życiowej sytuacji. Nie zliczę, ile razy to słyszałam, kiedy sama albo ktoś obok chciał zrobić coś trochę inaczej? Ile było okoliczności, w których ten motyw coś skutecznie zablokowal? W życiu. W pracy. W sercu.
Życiodajne prawo do innego zdania
„Nie zgadzam się z Twoimi poglądami, ale do końca świata będę bronić Twojego prawa do ich głoszenia” – przeczytałam mimochodem na Instagramie. Cudowne i życiodajne. Dlatego pozdrawiam wyżej wspomnianą Magdę Urbańską i każdego, kto myśli inaczej niż ja.
Dodam na koniec, że czytałam świadectwa o tym, jak pierwsi chrześcijanie po Eucharystii zabierali komunię do domów dla starszych lub chorych współlokatorów, a także na wypadek konieczności przyjęcia jej w chwili męczeńskiej śmierci. Poza tym udzielanie komunii przez świeckie kobiety nie jest nowością w kościołach na świecie, a pewnie sporo wody upłynie w Wiśle, zanim wejdzie w życie w większej liczby polskich parafii.
Choć covid zadomowił się u nas (mam nadzieję, że nie na dobre!), w wielu miastach nadal są proboszczowie, którzy wbrew prośbom i odgórnym ustaleniom, nie dają wyboru i nie zgadzają się na przyjmowanie komunii na rękę. Na szczęście i w każdym z tych przypadków (i wtedy kiedy ktoś nie chce przyjmować komunii do ust, i wtedy, gdy nie wyobraża sobie komunii od kobiety) – prawie zawsze można zmienić parafię.
Choć decyzja papieża to w moim odczuciu dobry, a jednocześnie drobny gest, czekam na moment, w którym takie transformacje będą wzbudzać więcej radości niż lęku. Poza tym po raz kolejny chciałabym powiedzieć – dzięki Franciszku!
PS: Zdanie: Jezus upomni się jeszcze o swoje dziewczyny – usłyszałam w jednym z podcastów „Girls just wanna...”. Można je znaleźć i posłuchać tutaj.
Skomentuj artykuł