Kościół otwarty - co to właściwie znaczy?
Czy naprawdę jesteśmy skazani, aby myśleć o Kościele tylko w kategoriach "otwarty" lub "zamknięty"? A może pokusimy się o nieco inne spojrzenie?
Cieszy mnie, że jako Kościół coraz lepiej wykorzystujemy to co zostało wypracowane przez naszą kulturę, tak rozczłonkowaną choć trzymaną razem coraz bardziej internetowi. Z wielkim zainteresowaniem śledzę poczynania 2 katolickich blogerów, Błażeja Strzelczyka i Mateusza Ochmana, którzy od jakiegoś czasu piszą do siebie otwarte listy spięte konceptem #Katobeefu. Beef, jak zostało nam czytelnikom wyjaśnione, to rodzaj kłótni, walki, charakterystyczny dla środowisk DJów czy hip-hop'owców. Ostatnio na warsztat został wzięty bardzo poważny termin, mianowicie Kościół, do tego jeszcze określany jako otwarty. Nie będę tu wchodzić w szczegóły i recenzować pracy Mateusza i Błażeja, pozwolę sobie jedynie podrzucić i moje 3 grosze.
1 grosik dla otwartych
Czytając tyleż wypowiedzi pozytywnych co krytyk terminu Kościół otwarty, mam wrażenie że różnice wynikają w pewnym sensie z niewystarczająco ostrego umiejscowienia tego terminu w przestrzeni naszej wiedzy i wiary. Przywołuje się wypowiedź Franciszka, który mówił o zamkniętym Kościele, w którym nie ma powietrza. Jednak w rozumieniu Franciszkowym Kościół otwarty to Kościół dynamiczny, w którym nie ma zastoju "tysiąc razy wolę Kościół po wypadkach, po przejściach, niż Kościół chory z zamknięcia" - mówił.
Otwartość opowiada więc o sposobie działania, który wypływa z głębszego przeżywania swojej wiary. Bardziej trafne byłoby więc rzec, że chodzi tu o Kościół przejrzysty, czyli który nic nie pozostawia dla siebie, ale pozwala, aby światło Jezusa promieniowało na wszystkich. W tym kontekście przejrzystość mówi raczej o wymiarze duszpasterskim, czyli nieustannego praktycznego wspierania ludzi, aby mogli odnaleźć swoje miejsce w Kościele i dążyć ku Bogu, czasem może nawet pomimo skomplikowanej sytuacji życiowej.
2 grosik dla obserwujących
Wiele razy papież Franciszek nawoływał, aby zacząć myśleć o Kościele poczynając od jego granic. Stąd płynie zainteresowanie granicami Kościoła, biednymi, odrzuconymi społecznie, ubogimi duchowo. Franciszek głosi, że cała rzeczywistość jest zanurzona w Bogu. Przez całą też rzeczywistość Bóg nieustannie nam coś komunikuje, nam jako Kościołowi. Nie ma zatem niczego, co byłoby jakoś radykalnie odłączone od Niego.
Przykładem może być coraz większa emancypacja kobiet i dążenie do odnalezienia swojego godnego miejsca w historii społeczeństw i Kościoła. Czy oznacza to, że kobiety powinny mieć prawo do uzyskania święceń kapłańskich? Papież Franciszek pytany dla La Stampy o ewentualne nominacja kardynalskie dla kobiet, mówił, że kobietom należy się godne miejsce w Kościele a nie klerykalizacja. Podobnie pisał również w swojej ostatniej adhortacji. Na pewno jednak ten temat zadaje Kościołowi wiele pytań, na które będziemy musieli odpowiedzieć.
3 grosik dla świętujących
Już Benedykt XVI mówił w Aprecidzie do biskupów latynoamerykańskich, że Kościół nie powiększa się przez prozelityzm, ale przez przyciąganie. W jaki sposób Kościół może przyciągać?
Myślę, że jedną z podpowiedzi może być zdanie, które jest przypisywane św. Augustynowi. Mówił on ponoć podczas mszy do wiernych, że oto celebrujemy to czym sami jesteśmy. Może więc myśleć o sposobie przeżywania wiary, który jest celebracją tego czym jesteśmy, innymi słowy świętowaniem Tego, kto stoi w centrum naszej wiary, czy to w liturgii czy w życiu codziennym.
To, że Bóg stoi w centrum naszej wiary nie oznacza, że na zewnątrz Go nie ma. Wręcz przeciwnie. To że On jest w centrum, oznacza, że to cała historia stanęła do Niego twarzą w twarz (por. 1 Kor 7, 29), innymi słowy, tak samo jak nie ma żadnej rzeczy, która by była oddzielona od Boga, tak też jest z naszą historią. Cokolwiek by się nie działo, Chrystus jest nam zawsze bliski.
Wreszcie świętować oznacza nie bać tego że wiara, doświadczenie bliskiego Boga, to coś co daje nam pocieszenie. Świętowanie nie ma tylko wymiaru moralnego, ale czysto ludzki. Wystarczy znowu zacytować Franciszka: "Radość Ewangelii napełnia serce oraz całe życie tych, którzy spotykają się z Jezusem. Ci, którzy pozwalają, żeby ich zbawił, zostają wyzwoleni od grzechu, od smutku, od wewnętrznej pustki, od izolacji. Z Jezusem Chrystusem rodzi się zawsze i odradza radość." (EG 1)
Skomentuj artykuł