Kościół to nie tylko ludzie – Duch Święty przełamuje schematy!
Myślę, że Pan Bóg ma z nami wielki problem. Wydaje się nam, że skromnie mówiąc wiele wiemy. Jesteśmy przekonani, że nasze postrzeganie rzeczywistości jest jasne i klarowne. A skoro tak, to nawet Panu Bogu jest trudno przebić się przez taką skorupę przyzwyczajeń, pomysłów na życie i rozwiązywanie spraw. A motywów przywiązania jest sporo: tak zawsze było, tak mnie nauczono, tak mnie wychowano, to są nasze zwyczaje, nasza kultura.
Pod tym względem chrześcijanie są tak samo ‘twardogłowi’, jak wszyscy na około. Niekoniecznie ze złej woli, ale raczej z ludzkiej ułomności, z przyzwyczajenia, ze zwyczajnego konformizmu. I to nie jest wcale nowa rzecz. Tak było ‘zawsze’, o czym przekonują nas przekazy historyczne, w tym także teksty biblijne. Nie umiemy się zgodzić na to, że nie jesteśmy ‘panami naszego życia’, ale że ono jest nam dane i jesteśmy przez nie prowadzeni.
Pierwsza rzecz, która zaskakuje u wielu to poczucie pewności, że wiedzą, widzą, rozumieją rzeczy lepiej niż wszyscy naokoło. Nie myślę tu o tzw. ekspertach, ale często o postronnych obserwatorach. Stopień przekonania o słuszności swoich obserwacji jest zaskakująco wysoki.
Nie dopuszczamy do siebie myśli, że widzimy tylko fragmentarycznie, powierzchownie. Jako ludzie religijni zaskakująco mocno jesteśmy przywiązani do interpretowania wszystkiego w kluczu przyziemnym, ludzkim, jakby rzeczywistość duchowa nie istniała, a nawet jeśli to byłaby tylko marginalna.
Papież Franciszek wielokrotnie był przedmiotem takiej krytyki z różnych stron. Wytykano mu mało precyzyjne wypowiedzi, zbytnią spontaniczność, kontrowersyjne tematy, jak ekologia, ekonomia, koncentracja na ubogich, żyjących na marginesie Kościoła, w związkach nieformalnych, z dziwną, południowoamerykańską duchowością, która nie do końca przystaje do naszych europejskich, scholastycznych, sztywnych kanonów filozofii czy teologii, ale także do przyzwyczajeń liturgicznych i pobożności ludowej.
Krytykowanie papieża samo w sobie nie jest ani nowe ani jakoś szczególne. Prawie każdy z następców św. Piotra był wystawiany na różne próby, krytykowany a nawet oskarżany o marne wypełnianie mandatu, jaki został mu powierzony. I nie myślę tu o ‘ciemnych kartach’ historii papiestwa, ale o zwyczajności tej posługi. Skoro nawet Jezus był krytykowany i ‘szemrano’ przeciw Niemu, to cóż dopiero z papieżem.
Historią wzorcową w tym względem jest opowiadanie z Dziejów Apostolskich o nawróceniu pogan u setnika Korneliusza i ich doświadczenie ‘wylania Ducha Świętego’ zanim jeszcze przyjęli chrzest. Jest to kluczowy moment dla pierwotnego chrześcijaństwa, który rozstrzygnął, że wyznawcy Chrystusa nie stali się tylko jednym z odłamów judaizmu, swoistą sektą ‘wybranych’, ale zrozumieli, że chrześcijaństwo to nie kultura, zwyczaje, przepisy rytualne, ale osobowa więź z Panem i posłuszeństwo Duchowi Świętemu. Słowa św. Piotra są tutaj znamienne: „jakżeż ja mogłem sprzeciwiać się Bogu?”. On sam nigdy by o tym nie pomyślał, nigdy by do siebie nie dopuścił takiej ‘obrazoburczej’ idei. Sam Bóg, Duch Święty zainterweniował, aby go do tego doprowadzić. Otworzył przed nim rozumienie historii zbawienia, jakiej on sam by nie był w stanie wymyślić.
Stosunkowo łatwo przychodzi nam ‘przełknąć’ historię z Dziejów Apostolskich, ale kiedy mielibyśmy ją zastosować dzisiaj, to wydaje się niemożliwe. I oczywiście, nie dotyczy to tylko Franciszka. W naszej najnowszej historii, no może poza Janem Pawłem I, nie brakowało i nie brakuje tych, którzy krytykowali papieży za to, co mówili, robili i jakie decyzje podejmowali.
Chrześcijanin nie jest naiwny. Wie, że każdy papież jest zakorzeniony w swojej historii, jest ‘dzieckiem swojej epoki’. Ale każdy z nich jest też szczególnym narzędziem w ręku Boga, w Duchu Świętym, który przewodzi wspólnocie wierzących zgodnie z zamysłem Jezusa. Kiedy więc patrzymy na rzeczywistość wokół nas, warto powściągnąć zakusy do narzekania i krytyki. Trzeba dopuścić do siebie i taką myśl, że Duch Święty ma swoje sposoby, aby wykorzystać nasze ułomności i skłonności, a przełamując nasze schematy, żeby otwierać przed nami nowe, Jego horyzonty.
Skomentuj artykuł