Krótka instrukcja kolędowania

Fot. depositphotos.com

Dziś kolędy i pastorałki towarzyszą nam już zazwyczaj od początku adwentu. Skoczne tony „Dzisiaj w Betlejem” świetnie komponują się przecież z bitem „Last Christmas”, gdy w pośpiechu przemykamy przez supermarketowe alejki. Tak, to sarkazm, ale z drugiej strony zawsze można pomyśleć, że dzięki temu ci, którzy są daleko od Kościoła, mają szansę choćby w ten sposób usłyszeć dobrą nowinę. Kto wie, kiedy i komu dana treść przypomni się i pozwoli złapać kontakt z bardziej duchowym wymiarem Bożego Narodzenia?

Bogactwo repertuaru

Warto zauważyć, że śpiewanie kolęd jest wspaniałym sposobem, by kontemplować w sercu obrazy i treści cudu Bożego Wcielenia. A że mamy w Polsce wyjątkowo bogaty repertuar kolęd i pastorałek (ponoć więcej niż 160!), to bez trudu można odkryć w nich dźwięki bliskie sobie w danym momencie życia (ot, choćby „Pójdźmy wszyscy do stajenki” wprost zaprasza, by dać upust swojej radości i ekscytacji, a „Mizerna cicha” pozwala wyrazić ból i tęsknotę skrytą na dnie serca). Kolędowanie w ogóle ma w sobie ogromny potencjał jednoczenia i przełamywania rozmaitych barier, nie tylko przy wigilijnym stole. Jest to kapitalny sposób na wspólne spędzenie czasu nawet dla kompletnie nieznajomych osób. Nie wspominając już o tym, że kolędy są tak wdzięcznym tematem muzycznym, że można do nich bardzo kreatywnie podchodzić i najzwyczajniej w świecie się nimi bawić: od podziału na chóry damskie i męskie po adaptowanie polskich słów do popularnych melodii (spróbujcie  np. śpiewać „Przybieżeli do Betlejem” na melodię „Girl from Ipanema” – serio, karkołomne, ale da się). Tych, którzy śpiewają w chórach lub uwielbiają nucić pod prysznicem przekonywać nie trzeba – pozostali muszą na własnej skórze się przekonać – że śpiewanie odpręża, poprawia nastrój i nierzadko daje powody do serdecznego śmiechu (nie tylko wtedy, gdy dzieciaki z zaangażowaniem głoszą światu, że Maryja Panda rondel z głowy zdjęła...). Bo w kolędowaniu nie chodzi o koncert ani popisy, ale o to, by po prostu być ze sobą tu i teraz, robiąc wspólnie coś pozytywnego, co nie wymaga szczególnego wysiłku.

Kolędować każdy może

Jak więc zorganizować kolędowanie? Po pierwsze, trzeba chcieć, uzbroić się w odrobinę odwagi i determinacji, by zachęcić innych do włączenia się w śpiewanie. Nie zaszkodzi też poczucie humoru i zapewnianie (siebie i innych), że to nie o popis a la „Mazowsze” chodzi, ale o radość wspólnego muzykowania.

Po drugie, trzeba znaleźć miejsce – i tu ogranicza Was tylko wyobraźnia. W wioskach południowej Polski wciąż żywy jest zwyczaj chodzenia z kolędami od domu do domu. W mieście z kolei łatwiej skrzyknąć się ze znajomymi w jednym mieszkaniu i kolędować stacjonarnie. Można śpiewać kolędy pod chmurką w parku, a jeśli podejdzie się do księdza i zapyta o możliwość pokolędowania przy tradycyjnym żłóbku, to w większości przypadków będzie pewnie więcej niż szczęśliwy.

Po trzecie, przy kolędowaniu przydaje się też śpiewnik – nie tylko po to, by potrzymać coś w rękach albo mieć się za czym schować w pierwszych chwilach skrępowania. Chodzi też o to, że nie wszyscy znają więcej niż jedną zwrotkę, a odkrywanie treści kolejnych 45 może być fantastyczną przygodą (co potwierdzi każdy, kto choć raz zmierzył się ze wszystkimi zwrotkami „Jezu, śliczny kwiecie”). A jeśli macie malutkie, nieczytające jeszcze dzieci na pokładzie, to pamiętajcie, że wszelkie grzechotki, dzwonki i grzebienie mogą pomóc im zaangażować się we wspólne muzykowanie na miarę własnych sił. I do mitów należy włożyć przekonanie, że jak nie ma żadnego instrumentu, to z kolędowania nici. „Gdy śliczna panna” zabrzmi rewelacyjnie zarówno przy delikatnych dźwiękach gitary, jak i a capella.

Bo z kolędami jest trochę tak jak ze „Sto lat”. Każdy w jakimś stopniu je zna, melodie są proste, a jeśli znajdzie się choć jedna osoba, która dany śpiew zaintonuje, to z pewnością dołączą do niej i inni. Może więc zamiast kolejnej planszówki czy wieczoru kinowego, warto zaprosić znajomych do wspólnego śpiewu. Tak spędzony czas da wam wiele radości i dobrych wspomnień. Spróbujcie! Przed Wami miesiąc okazji.

Żona, mama, córka, z zawodu animatorka społeczności lokalnych, z zamiłowania doktorka nauk społecznych, w wolnych chwilach pisze bloga "Dobra Wnuczka" i prowadzi konto na Instagramie. Razem z mężem od lat zaangażowana w Ruch Spotkań Małżeńskich i wrocławską Wspólnotę Jednego Ducha. 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Krótka instrukcja kolędowania
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.