Ksiądz nie musi się podobać

Ksiądz nie musi się podobać
Wojciech Żmudziński SJ

Mam wrażenie, że wielu świeckich katolików oczekuje dziś od księdza, aby mówił to, co zgodne jest z ich poglądami na temat Kościoła. Ważne, by ksiądz potwierdził, że to, co myślą, jest właściwe. Jeśli to, co mówi, kłóci się z ich dotychczasowym sposobem myślenia, to z pewnością taki ksiądz jest wrogiem Kościoła - liberalnym heretykiem albo moherowym oszołomem.

Bardzo często moje wołanie o zmianę myślenia natrafia na beton. "Dobrze, że ksiądz to wreszcie powiedział! Szkoda, że taki czy inny polityk tego nie słyszał!" Tak reaguje wielu. Nawrócenie zaczyna się jednak od zmiany własnego myślenia, a nie czyjegoś postępowania. A zmienić myślenie jest najtrudniej. Szczególnie swoje własne myślenie.

Święty Paweł pisze w Liście do Rzymian: "przemieniajcie się przez odnawianie umysłu" (Rz 12,2), swojego, a nie czyjegoś. Tylko otwarcie się na przemianę myślenia, gotowość na zrewidowanie swoich sztywnych poglądów, może zrodzić szlachetne, bezinteresowne czyny. Czasem, aby to myślenie pobudzić do odnowy, trzeba zburzyć, wyrwać z korzeniami, obalić niejeden stereotyp, przesąd, uprzedzenie, ryzykując lincz.

Kiedyś w kazaniu mówiłem o postawie wdzięczności i zwróciłem uwagę na to, że Polacy zbyt często narzekają. Po Mszy św. czekał na mnie przy wyjściu z kościoła pewien mężczyzna, który, zwracając się do mnie na pan, nakrzyczał na mnie nie przebierając w słowach. Według niego moje kazanie było antynarodowe, a jeśli jestem przeciw narzekaniu, to znaczy, że jestem wrogiem polskiego Kościoła.

DEON.PL POLECA

Ostatnio student teologii, który współpracował z wydawanym przeze mnie kwartalnikiem, rysując do niego sympatyczne historyjki obrazkowe, skierował do redakcji list, w którym m.in. napisał, że rezygnuje ze współpracy, gdyż jego zdaniem metody stosowane "w przestrzeni publicznej przez redaktora naczelnego, o. Wojciecha Żmudzińskiego, działają na szkodę Kościoła Chrystusowego, a także dusz do niego nie należących".

Moja facebookowa znajoma podniosła larum i zaczęła sobie rwać włosy z głowy, gdy zobaczyła, że wśród znajomych mam panią minister edukacji. "Jak ksiądz może!" - pisała zgorszona. Inni zarzucają moich przełożonych listami uświadamiającymi ich, że uciszenie mnie leży w interesie Kościoła.

Nie wspomnę już o komentarzach pod niejednym moim felietonem na portalu DEON.pl, w których ktoś nawet wzywał do nowenny w intencji pozbawienia mnie możliwości wypowiadania się w mediach. Bo nie mówiłem tego, czego ode mnie oczekiwał. Zdarza się, że ci sami komentatorzy są jednak skołowani i nie wiedzą, co myśleć, gdy jakiś mój tekst im się spodoba.

Gdy czytam różne złośliwe wypowiedzi czytelników, przypominam sobie słowa mojego kierownika duchowego, który, widząc moją frustrację, powiedział: "Jeśli chcesz się wszystkim podobać, to zmień zawód na ten najstarszy zawód świata. Ksiądz nie musi się wszystkim podobać".

Jestem mu wdzięczny za te słowa i wolę, gdy "wiedzący wszystko najlepiej" wieszają na mnie psy niż mieliby prześcigać się w komentarzach tłumaczących, że w rzeczywistości  miałem na myśli to samo, co myślą oni. Współczuję papieżowi i nie zazdroszczę mu rzeszy interpretatorów, dla których każde jego słowo będzie zawsze dowodem na to, że mają rację.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ksiądz nie musi się podobać
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.