Kto jest odpowiedzialny za rozwój duchowy dzieci?
Zaczął się rok szkolny, a wraz z nim nowe wyzwania i oczekiwania. Część dzieci wróciła do znanych miejsc i grup, inni trafili w świat zupełnie nieznany. Dla wielu uczniów zaczął się również nowy rok katechetyczny, czemu w tym roku przyglądam się ze szczególną uwagą, wszak moją rodzinę czeka uroczystość pierwszej komunii świętej. To, co widzę, niekoniecznie jednak napawa mnie hurraoptymizmem.
Pojawiły się wokół mnie pierwsze roszczeniowe głosy. Lekcje religii w szkole i katecheza przy parafii. Serio, przecież to za dużo! Nauczenie się podstawowych modlitw i katechizmu. A komu to potrzebne? Ma być łatwo, szybko, bezproblemowo. Jak w kasie w markecie, ale z zastrzeżeniem, że nie ma to być kasa samoobsługowa. Inni mają się zająć katechizacją mojego dziecka – bezstresowo, bez wymagań, skutecznie. Czy tak to naprawdę ma wyglądać?
Kto jest odpowiedzialny za rozwój duchowy dziecka? Rodzice. Nawet jeśli im nie po drodze do kościoła i nie bardzo w stronę Pana Boga. To oni wzięli odpowiedzialność za katolickie wychowanie dziecka przy jego sakramencie chrztu. Katecheta, ksiądz – mogą być pomocą i fajnie jeśli nią są, ale główna odpowiedzialność nie należy do nich.
Niestety czasem moja spontaniczność i szczerość w rozmowach przyprawia o dreszcze. Szczególnie jeśli spotykam rodziców, którzy chcą komunii dla swojego dziecka, mimo że ono ostatni raz było w kościele na swoim chrzcie i nie modliło się nigdy z nimi w domu. Pytam: po co mu sakrament komunii? Dla prezentów? Jakie znaczenie mają dla was sakramenty? Czy chcecie wkładać tyle wysiłku w przygotowania do czegoś, co nie ma dla was wartości? Po co? Odpowiada mi zazwyczaj zimne spojrzenie i myśl, że jednak mogłam ugryźć się w język…
Mam jednak w swoim otoczeniu bardzo duże grono osób, dla których rozwój duchowy dziecka to nie tylko czas przygotowania do komunii, ale całe ich życie i codzienność. To ludzie, którzy uczą swoje dzieci, jak przeżywać sakramenty głębiej i bardziej świadomie.
Kilka dni temu umieściłam na Instagramie wpis dotyczący tego, że planuję pokazać, jak można pomóc dziecku w jego duchowym rozwoju. Dostałam bardzo wiele wiadomości. Wielu rodziców chce wspierać swoje dzieci, uczyć je modlitwy, katechizmu, a nie wie, jak to robić w natłoku zajęć, bodźców, ludzi o odmiennych poglądach.
Patrzę na swoje dzieci i naszą codzienność, w której kontakt z Bogiem, wiara, sakramenty, bycie w kościele przenikają się z codziennymi zajęciami, spotkaniami itd. Wiara jest czymś naturalnym jak oddech, ale to nie znaczy wcale, że zawsze jest łatwo…
Co mogę dziś zrobić, by zadbać o rozwój duchowy dziecka?
Dla mnie pierwszą i fundamentalną sprawą jest świadectwo własnego życia. Rodzice, którzy się modlą, korzystają z sakramentu spowiedzi i regularnie przyjmują komunię, mają łatwiejszy start. Moje dzieci zadają mi niezliczoną ilość pytań choćby o to, dlaczego spowiadam się u tego kapłana, a nie innego; dlaczego jedni przyjmują komunię do ust, a inni na dłoń; dlaczego wolę modlić się w kaplicy niż w domu; czy moim zdaniem zabicie muchy to złamanie piątego przykazania itd. Zadają pytania, które są dla nich naturalne i zawsze dostają na nie szczerą odpowiedź (czasem również taką, która brzmi „nie wiem, ale zapytamy kogoś, kto wie”). Inni ludzie i ich spojrzenie są cenne, szczególnie jeśli mamy wokół siebie osoby, którym ufamy i nie boimy się powierzyć naszych dzieci. Dla nas jako rodziny książkowych moli dużym wsparciem są też wartościowe lektury duchowe – a tych na rynku wydawniczym w ostatnich latach nie brakuje, również dla najmłodszych katolików.
Warto sobie zadać na początku tego roku szkolnego pytanie o katechizację swojego dziecka – bez względu na to, czy temat pierwszej komunii go dotyczy, czy nie. Na ile zależy nam jako rodzinie na rozwoju również w sferze duchowej i co mogę dać z siebie, by ten rozwój mógł się dokonać?
Podobno kto szuka – znajduje. A ten kto nie szuka - znajdzie powód, by zrzucić własną odpowiedzialność na innych, w tym na szkołę czy parafię. Czy szukam sposobu czy powodu – to już zależy ode mnie…
Skomentuj artykuł