Marzy mi się Kościół, w którym dostrzeżemy w skrzywdzonych Chrystusa

fot. Depositphotos

Marzy mi się Kościół, w którym będziemy rzeczywiście świadomi krzywdy (nie tylko tej związanej z wykorzystaniem seksualnym), w którym nauczymy się dostrzegać w skrzywdzonych rzeczywiście Chrystusa, a nie tylko "przedmiot duszpasterskiej troski".

Chciałbym żyć w Kościele, w którym mamy świadomość, że pośród nas są ofiary, że w każdym seminarium, każdym zakonie i zgromadzeniu, każdej parafii żyją i pracują osoby, które zostały skrzywdzone (w rodzinach, szkołach, niekiedy w Kościele i wielu innych miejscach) seksualnie w dzieciństwie lub wczesnej dorosłości. Marzy mi się wspólnota, która w swoim głoszeniu i komunikowaniu będzie nie tylko brała to pod uwagę, ale i nauczy się, że dobro tych osób jest istotniejsze niż dobre samopoczucie hierarchów, dobre imię instytucji czy zasada dyskrecji. To jest, być może tylko sen, bo taki czas nigdy nie nastąpi, ale jednocześnie, gdy słucham wypowiedzi części hierarchów z tych części Kościoła, gdzie kryzys trwa dłużej, widzę, że zmiana perspektywy się dokonuje, że wszystkie zmierza w tym kierunku. Franciszek, nawet jeśli nie zawsze działania idą w tym samym kierunku, co słowa - też przywraca taką nadzieję.

A potem wracam do polskiego kontekstu i okazuje się, że rzeczywistość - i jest to delikatne określenie - odległa jest od tego snu. Nie, nie twierdzę, że nic się nie zmienia, bo to by była nieprawda. Istnieją i działają (lepiej lub gorzej) struktury, Fundacja św. Józefa realnie pomaga skrzywdzonym, teraz biskupi zdecydowali się na powołanie niezależnej komisji (którą jednak w informacji dla mediów określili - kompletnie nie wiadomo dlaczego - zespołem). Jest także prawdą, że powoli w akcję zgłaszania przestępstw seksualnych włączają się księża. I można by powiedzieć, że jest coraz lepiej, a nawrócenie jest procesem, zmiana mentalności też. W tej sprawie trudno nie zgodzić się z Tomaszem Krzyżakiem. Ale trudno też nie dostrzec, że ogromną większość działań, o których pisze Krzyżak (i z którym to opisem się zgadzam) wykonuje kilkanaście, kilkadziesiąt osób. Jeśli zaś wsłuchać się w odgłosy płynące z wnętrza Kościoła (także tego hierarchicznego), to wielkiego zrozumienia dla tych działań nie ma. Zamiast tego nieustannie słuchamy o straszliwie krzywdzonych księżach, o niesłusznych oskarżeniach, o diabelskich inspiracjach stojących za tymi, którzy zadają pytania. I te słowa słyszą także skrzywdzeni, one dla nich są konkretnym komunikatem, że ich cierpienie, ich ból, ich krzywda nie są znaczącą wartością. Skrzywdzeni dowiadują się także, że z perspektywy prawa kanonicznego nie są nawet stroną procesu, nie są poszkodowanymi, co też nie jest bez znaczenia. Dla ilu z nich czas ma biskup? Ilu towarzyszy jako przyjaciel i ojciec ordynariusz czy metropolita? Nie, nie twierdzę, że takich biskupów nie ma, ale ilu ich jest? Ile było mocnych homilii - wygłoszonych przez biskupów - mówiących o dramacie wykorzystania seksualnego, nie tylko w Kościele, ale i w nim także? Owszem, i znowu muszę przyznać, pojawiały się takie, ale jako statystyczny margines.

Jako wspólnota uciekamy też od świadomości, że osoby skrzywdzone są wśród nas, od wyciągniętej do nich ręki, od zrozumienia, że w nich i przez nich także objawia nam się Chrystus. "Jeśliby ktoś mówił: «Miłuję Boga», a brata swego nienawidził, jest kłamcą, albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi" (1 J 4,20) - pisał Jan Apostoł. Jeśli nie chcemy widzieć skrzywdzonych sióstr i braci, jeśli wyrzucamy ich z naszego życia, to nie możemy zobaczyć Boga… Nie chcemy Go zobaczyć. Tylko tyle, i aż tyle.

Te słowa wiszą nad nami, i choć jest wiele dobrych wyjaśnień, dlaczego nie jesteśmy w stanie mierzyć się z rzeczywistością, wyjść realnie do skrzywdzonych (może jest to wyparcie, może niechęć do zrozumienia jaka jest skala tego zjawiska, a może lęk przed rozpadem instytucji jaki dokonuje się na naszych oczach), to stanowią one też przestrzeń do rachunku sumienia. Można się pocieszać, że wiele rzeczy się zmienia (to zresztą jest prawda), ale nie można nie dostrzegać, jak wolno się to dzieje, i jak niewielkiej grupy ludzi ostatecznie dotyczy. I to jest wyzwanie, z jakim trzeba się mierzyć.

Doktor filozofii, pisarz, publicysta RMF FM i felietonista Plusa Minusa i Deonu, autor podkastu "Tak myślę". Prywatnie mąż i ojciec.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Marzy mi się Kościół, w którym dostrzeżemy w skrzywdzonych Chrystusa
Komentarze (11)
WG
~Witold Gedymin
29 marca 2023, 22:43
A mnie się marzy Kościół w którym można byłoby publicznie zadać pytanie i otrzymać uczciwą odpowiedź. Od lat próbuję na tym portalu (chwała DEON-owi, bo jest jednym z nielicznych portali gdzie można postawić pytanie - w komentarzu) podnosić ważne zagadnienie. Czasami "miłujący Kościół" moderator je kasuje, czasami przechodzą cenzurę, ale nigdy temat nie został pojęty. Za Piotra Żyłki zdarzało się czasami że któryś autor odnosił się do komentarza, teraz się to nie zdarza.
FD
~F. D.
29 marca 2023, 12:07
"(...) biskupi zdecydowali się na powołanie niezależnej komisji (którą jednak w informacji dla mediów określili - kompletnie nie wiadomo dlaczego - zespołem)." === Może dlatego, że komisja to ZESPÓŁ? Przynajmniej według słownika PWN i Doroszewskiego: komisja «zespół osób powołanych do wykonania określonych zadań (...)»
NU
~Nad Użycia
29 marca 2023, 09:27
A mi się marzy kościół, który nie kryje przestępców w swoich szeregach, nie przenosi ich z parafii na parafię i zadośćuczynia skrzywdzonych a nie tylko ich dostrzega. To że ktoś nie spotkał molestowanej osoby, nie jest żadnym argumentem. Takie rzeczy a nawet gorsze się działy i nadal dzieją. To, że nie spotkałeś w swoim życiu np. Indianina to znaczy że nie oni nie istnieją? Oj pokrętna ta logika u niektórych katolików.
MK
~Małgorzata Kania
28 marca 2023, 20:33
A mi się marzy, żeby redaktor widział skrzywdzonych nie tylko w Kościele i na jego peryferiach, ale tez tam, gdzie Kościół jest zwalczany. Fakt, szczególnie w Kościele jako zgromadzeniu świętym nie powinno byc miejsca na ludzką krzywdę, jednak walczyć trzeba równiez o tych spoza Kościoła i traktować ich z równą troską.
OF
Ola Fasola
30 marca 2023, 20:00
Pan Terlikowski wkłada dużo serca i trudu, żeby nagłośnić temat osób skrzywdzonych w dzieciństwie przez duchownych. Ktoś inny troszczy się o prześladowanych, ktoś inny o ubogich, ktoś inny o samotnych, ktoś inny o krzywdzone zwierzęta. Niestety jest dużo biedy i zła na świecie i trudno, żeby jedna osoba zajmowała każdym ważnym tematem.
JN
~Jan Nowak
28 marca 2023, 18:43
Cenię Pana Redaktora Tomasza, ale on żyje marzeniami i nieustannym "może kiedyś". Jemu się stale marzy jakiś inny Kościół niż ten, który jest. Ja wolę kochać ten Kościół, który mam za oknem, uważam że jest w nim prawdziwie obecny Jezus, modlę się aby był lepszy i bardziej święty, ale sądzę , że życie jest za krótkie aby wzdychać z niesmakiem i czekać z zaakceptowaniem Kościoła aż może nastąpi w nim duchowa rewolucja. Trzeba wchodzić przez ciasną bramę do zbawienia. A tą ciasną bramą jest schylenie głowy przed Kościołem, usłuchanie tego, co Kościół głosi, ukorzenie swojej pychy i chęci bycia poza Kościołem.
WG
~Witold Gedymin
29 marca 2023, 22:21
"Ja wolę kochać ten Kościół ..." - czy wreszcie polscy biskupi, księża i masa wiernych zrozumieją czym powinno być "ukochanie" Kościoła. Że wielkim wstydem jest to, Kościół robi rachunek sumienia i z wielkim oporem zaczyna się nawracać dopiero pod presją i zarzutami ze strony środowisk niechętnych czy wrogich Kościołowi, ateistów, lewaków i "innego drugiego sortu". Że oprócz modlitwy "aby był lepszy i bardziej święty" potrzebna jest modlitwa o nawrócenie, także za tych biskupów i księży, którzy tego nawrócenia szczególnie potrzebują.
KP
~katolik pomniejszego płazu
28 marca 2023, 15:23
redaktor zatacza coraz szersze kręgi - już nie tylko skrzywdzeni w Kościele, i nie tylko seksualnie. ale winni zostają ci sami - hierarchowie. w życiu nie spotkałem osoby molestowanej przez księdza, natomiast zdarzyło się podczas spowiedzi poznać ksiedza pomówionego o molestowanie. o innych słyszałem. wydawać by sie mogło, że w świecie redaktora proporcje powinny być odwrotne.
DO
Dawid Ohia
28 marca 2023, 18:25
Całkiem możliwe, że spotkałeś, tylko o tym nie wiedziałeś.
JN
~Janina Nowak
29 marca 2023, 09:00
A ja owszem - 4 takich znam -jednego wywalonego za gwałt na zakonnicy, 3 lubiących "dzieci". O tych co od kochanki idą do ołtarza nie wspomnę. To nie chodzi o proporcje ale o prawdę i oddanie sprawiedliwości skrzywdzonym.
FD
~F. D.
5 kwietnia 2023, 12:48
"Katolik pomniejszego płazu" napisał: "w życiu nie spotkałem osoby molestowanej przez księdza". Pani, "Janino Nowak", odpowiedziała: "A ja owszem (...).O tych co od kochanki idą do ołtarza nie wspomnę". === Kto jest skrzywdzony (spośród tych, o których Pani nie wspomniała) ksiądz czy kochanka?