Media katolickie przed przemianą mentalności

fot. Domena publiczna

Obrona Jana Pawła II, jakiej podjęły się media katolickie jest świadectwem tego, że w wielu katolickich, także redaktorskich głowach, nie doszło jeszcze do duszpasterskiego nawrócenia na empatię wobec skrzywdzonych. Dla wielu wciąż najważniejsza jest instytucja.

Pytania, na które odpowiadają autorzy dodatku opublikowanego przez tygodniki katolickie, są moimi pytaniami. Zarzuty, które formułują wobec części dziennikarzy (niektórych wymieniając nawet z nazwiska) są niewątpliwie do pewnego stopnia zarzutami także wobec mnie. I nie ukrywam, że chętnie dałbym się przekonać autorom dodatku, że Jan Paweł II nie popełnił żadnych błędów, że jego zachowanie było znakomite, a wątpliwości mogą budzić co najwyżej teksty dziennikarskie, które stawiają pytania o osobistą i instytucjonalną odpowiedzialność papieża za sprawę Legionistów Chrystusa czy Theodera McCarricka. Tyle, że od lat zajmując się tym tematem, śledząc raporty, rozmawiając ze skrzywdzonymi, analizując dokumenty, jakie już znamy, nie jestem w stanie przyjąć argumentacji stojącej za tymi tekstami. Nie jestem w stanie jej przyjąć choćby dlatego, że wiem, ile jeszcze nie wiemy, i wiem, co wynika z tego, co wiemy, a nawet dostrzegam w tekstach opublikowanych we wspomnianym dodatku argumenty za tym, że wcale nie było tak dobrze, jak to jest przez nich sugerowane.

Zacznijmy od tego, czego jeszcze nie wiemy, a co ma dość zasadnicze znaczenie dla oceny działań (i ich braku) Karola Wojtyły/Jana Pawła II. Otóż tak się składa, że nie wiemy, jak zachowywał się Karol Wojtyła wobec przestępców seksualnych w czasie, gdy był metropolitą krakowskim, mimo iż akurat te dokumenty powinny być przebadane w czasie procesu beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego. Sprawa arcybiskupa Fultona Sheena (którego beatyfikację zatrzymano z powodu wątpliwości, co do postępowania w tych sprawach) pokazuje, że to ma znaczenie. Tych dokumentów - zarówno znajdujących się w IPN, jak i archiwum kurii krakowskiej - jednak nie tylko nie znamy, ale i jak wynika z kolejnych wypowiedzi księdza (obecnie już biskupa nominata) Sławomira Odera nie sprawdzono ich wówczas. Teksty Tomasza Krzyżaka i Piotra Litki stawiają zaś poważnie pytanie, czy rzeczywiście to postępowanie było zawsze odpowiednie. I nie chodzi tylko o to, czy było zgodne z ówczesnym prawem, ale także o to, czy zawarta w nich była autentyczna troska o skrzywdzonych? Odpowiedzi na to pytanie brak.

Wbrew zapewnieniom autorów tekstów wkładki dodanej do katolickich tygodników wcale nie jest też wyjaśniona sprawa założyciela Legionistów Chrystusa. W tej sprawie nadal więcej jest tajemnic niż wiedzy, nie poznaliśmy dokumentów watykańskich, nie wyjaśniono, kto był ową słynną „drugą stroną”, która blokowała załatwienie sprawy, nie wykazano, dlaczego (jeśli rzeczywiście tak było) informacje o przestępstwach ks. Marciala Maciela Degollado nie docierały do papieża albo dlaczego nie dawał on wiary oskarżeniom. To są kluczowe pytania, na które odpowiedzi wciąż nie znamy, tak jak nie znamy dokumentacji związanej z tą sprawą. Bez ujawnienia archiwów lub przynajmniej bez wykonania pracy analogicznej jak w przypadku sprawy McCarricka opowiadanie, że wszystko w tej sprawie wiadomo, jest zwyczajnie nieprawdą.

Idąc dalej: pytania o stan wiedzy papieża i o to, jakimi racjami się kierował budzą także sprawy kard. Hansa Hermana Greoera czy arcybiskupa Juliusza Paetza. Dlaczego papież nie wiedział tego, o czym wiedziało się szeroko w Watykanie, dlaczego nie docierały do niego informacje, albo - w innej wersji - dlaczego nie dawał wiary w te oskarżenia? Na te pytania trzeba odpowiedzieć w oparciu o dokumenty, akta, zeznania - wciąż przecież jeszcze żyjących - świadków. Ale takich odpowiedzi nie ma, zamiast tego jest przekonywanie, że wszystko wiadomo. Nie, nie wiadomo wszystkiego, a w istocie wiadomo bardzo niewiele.

Oczywiście można powiedzieć - jak robią to autorzy tekstów w dodatku - że Karol Wojtyła i Jan Paweł II zachowywał się tak samo jak wszyscy, że działał w oparciu o tamten model działania. To oczywiście jest prawda. Papież z Polski był dzieckiem tamtego systemu, systemu, który nie wierzył skrzywdzonym i za dobrą monetę przyjmował każde - nawet najbardziej absurdalne czy kłamliwe - oświadczenia księdza, a także uznawał pedofilię za grzech jak każdy inny, który po prostu trzeba odpuścić. Ślepota na krzywdę dzieci była wpisana w system, i pośrednio przyznają to nawet autorzy tekstów w dodatku broniącym Jana Pawła II, wskazując, że jego brak działań brał się z tego, że wierzył on księżom. Takie podejście nie oznacza jednak, że można odetchnąć z ulgą, bowiem w takiej sytuacji trzeba zastanowić się, skąd brała się u personalisty tej miary jak Karol Wojtyła tego rodzaju ślepota? Dlaczego człowiek o takiej wiedzy, takim zaangażowaniu, ale i tak wielkiej empatii nie był w stanie dostrzec tak ogromnej krzywdy? Czy przyczyny nie tkwiły w modelu formacji, w klerykalizmie, jakim przeniknięty był sam Karol Wojtyła? I czy w związku z tym także niektóre z jego innych przemyśleń, dokumentów, ale także wypowiedzi nie powinny być ponownie przemyślane właśnie w kluczu uwolnienia ich z klerykalizmu, który - jak się zdaje - mógł być przyczyną ślepoty na krzywdę dzieci. To są całkiem realne pytania, których nie da się ani zakrzyczeć, ani zbyć wzruszeniem ramion.

Tyle, że aby takie pytania zadawać, trzeba przejść przez nawrócenie duszpasterskie, zmianę mentalności i podejścia wobec osób skrzywdzonych. To one, o czym wielokrotnie mówił i pisał Franciszek, powinny być postawione w centrum, to one, a nie instytucja czy jej hierarchowie, powinny być postrzegane jako stojący w centrum naszej wiary Chrystus, i to ich dobro powinno znajdować się u fundamentu naszego myślenia o zaniedbaniach czy błędach (jeśli do nich doszło) Jana Pawła II. Ale tego myślenia u autorów dodatku nie widać. Dla nich liczy się wyłącznie dobre imię Jana Pawła II. Nie liczy się znalezienie odpowiedzi, poznanie prawdy, zwrócenie się ku ofiarom, ale wyłącznie to, żeby uchronić obraz nieomylnego papieża. To jest nie tylko nieuczciwe, ale i niezgodne z duchem tego, czego nauczał sam Jan Paweł II. On nie obawiał się mierzyć z błędami Kościoła i jego synów. Dlaczego więc my mamy zajmować się wyłącznie ich obroną?

Doktor filozofii, pisarz, publicysta RMF FM i felietonista Plusa Minusa i Deonu, autor podkastu "Tak myślę". Prywatnie mąż i ojciec.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Media katolickie przed przemianą mentalności
Komentarze (22)
FK
~Fabian Kowalski
1 lutego 2023, 17:04
Największe błędy pontyfikatu Jana Pawła II: Asyż 1986, dziwne nominacje personalne, brak zdecydowanej walki z nadużyciami liturgicznymi oraz brak uregulowań mszy wszechczasów, brak walki z nadużyciami seksualnymi, finansowymi wśród duchowieństwa. Brak odpowiednich uregulowań prawnych dot. kształcenia w seminariach.
AS
~Antoni Szwed
2 lutego 2023, 18:05
Przyjmujesz fałszywe założenie jakoby papież Jan Paweł II (dotyczy to także Benedykta XVI) znajdował absolutny posłuch w Kościele, jakoby wszystkie jego decyzje, rozporządzenia i postanowienia były z automatu wprowadzane w życie. Otóż nie jest to prawda. Wielu biskupów, zwłaszcza w krajach zachodnich bądź nie wykonywało tych decyzji, bądź wprowadzało swoje własne, stawiając Watykan przed faktami dokonanymi. Weźmy przykład praktykowania komunii św. na rękę. W liście Dominicae caenae (1980 r.) Jan Paweł II pisał: "„W niektórych krajach przyjęła się praktyka Komunii świętej na rękę. Praktykę taką postulowały poszczególne Konferencje Episkopatów i na ich wniosek zyskała ona zatwierdzenie Stolicy Apostolskiej. Dały się jednak słyszeć głosy o rażących wypadkach nieposzanowania Najświętszych Postaci, co bardzo obciąża nie tylko osoby bezpośrednio winne takiego postępowania, ale również Pasterzy Kościoła, którzy jakby mniej czuwali nad zachowaniem się wiernych względem Eucharystii”.
AS
~Antoni Szwed
2 lutego 2023, 18:09
Papież wyraźnie pisze, że wprowadzenie komunii św. na rękę nie było jego pierwotną decyzją, lecz że najpierw uczyniły to niektóre Konferencje Episkopatów. Znaczy się, że te episkopaty wymusiły zgodę na Watykanie, stawiając papieża przed faktem dokonanym. Później papież Benedykt XVI TAKŻE zakazał komunii św. na rękę w Watykanie, ale gdzie indziej zignorowano jego przykład. Warto dodać, że Benedykt wprowadził ten zakaz, po tym gdy kamery zarejestrowały młodego człowieka, który, otrzymawszy komunię, nie spożył jej, lecz schował do kieszeni i wyszedł z Placu św. Piotra. Oskarżanie ostatnich papieży za wszystko, co się w Kościele dzieje jest po prostu nieuczciwe. Wielu biskupów ignorowało ich decyzje.
FK
~Fabian Kowalski
1 lutego 2023, 16:59
Pytanie o to jak walczono ze zjawiskiem pedofili wśród kleru za czasów pontyfikatu Jana Pawła II jest tym bardziej zasadne ,że był to papież szczególnie rygorystyczny pod względem nauki o seksualności i moralności. Był jednym z konsultantów humane vite. Pytanie czy nie nakładał na ludzi ciężaru nie do udźwignięcia a sam w sprawach rozwiązłości kleru nie wykazywał takiego zdecydowania. Niestety potwierdza się tutaj stara mądrość kościoła,że z procesami kanonizacyjnymi nie należy się spieszyć. 5 lat od śmierci kandydata na ołtarze do zdecydowanie za mało za tu nawet tego nie dochowano. Była bardzo duża presja nie ówczesny papież nie mógł inaczej postąpić. Osobiście uważam pontyfikat papieża z Polski za dobry szczególnie pod względem doktrynalnym, czego brakuje za czasów Franciszka, ale nie idealny jak to wydawało się nam w 2005 roku.
TB
~Tomasz Berger
3 lutego 2023, 20:35
Czy przypominanie przez papieża o konieczności przestrzegania VI i IX przykazania jest naprawdę "ciężarem nie do uniesienia"? Papież ma zawsze głosić to co głosi Chrystus i Ewangelia a nie to, czego domaga się od niego świat.
ZG
~zwykły gościu
1 lutego 2023, 08:17
Patrząc na ten temat( inne zresztą też ) widzę jedno nasz ,mój Kościół nie tylko jako instytucja ale i wspólnota wiernych chyba nie potrzebuje zewnętrznych nagonek i ataków , niedomówień czy "wrogów" i "przeciwników"itp. wystarczą sami wierni i instytucja jako taka, sami dajemy radę w niszczeniu siebie .BRAWO !!!!. NAM WSZYSTKIM potrzeba najpierw ogromu pokory i wyjęcia belki z własnego oka zanim będziemy wytykać drzazgę u kogoś innego( jakkolwiek bolesna i traumatyczna by ona nie była). pozdrawiam
SB
~Stefan Berger
1 lutego 2023, 08:14
Może problemem walki z pedofilią jest tworzenie pewnego fałszywego myślowego konstruktu, urojenie sobie pewnej nieprawdziwej alternatywy: "albo jesteś po stronie ofiar i wtedy uderzasz w Papieża - albo bronisz Papieża ale wtedy pokazujesz że nie obchodzą cię ofiary" Tak jakby te dwie sprawy były wzajemnie wykluczające się.
TL
Teresa L.
31 stycznia 2023, 22:42
Jak dobrze przeczytać myśli człowieka myślącego, a nie katolicką propagandę...
AR
Andrzej Raszyński
31 stycznia 2023, 16:53
Artykuł bardzo mądry i przenikliwy. Mowa tu jednak już o skutkach. Natomiast pytanie kluczowe brzmi, dlaczego nie ma dużej debaty o tym jak takim sytuacjom przeciwdziałać w przyszłości? Dlaczego nie są prewencyjnie eliminowane sytuacje zwiększonego ryzyka, czyli przykładowo: służenie do Mszy Świętej przez dorosłych ministrantów, a nie przez dzieci. Dalej, przyjmowanie do seminarium po ukończeniu 30 roku życia, a nie świeżych maturzystów. Dalej, kierownictwo duchowe tylko w formie grupowej, a nie indywidualnej. Szkoda, że nie widać woli do takich zmian.
FK
~Fabian Kowalski
31 stycznia 2023, 13:24
Niezależnie co napiszą tygodniki katolickie w Polsce, niezależnie co głoszą proboszczowie faktem bezdyskusyjnym jest to,że realna walka z zjawiskiem pedofili wśród kleru zaczeła się za pontyfikatu Benedykta XVI. To papież z Niemiec musiał wypić piwo, które nadarzył jego poprzednik za co zapłacił ogromną cenę. W tym zakresie Franciszek kontynuuje linie Benedykta XVI.
AS
~Antoni Szwed
31 stycznia 2023, 20:09
A jakiegoż to piwa nawarzył poprzednik Benedykta? Czy mógłby szanowny autor wpisu być bardziej konkretny, a nie szafować lekkomyślnym, nieprzemyślanym i nieodpowiedzialnym słowem? Jakież to zarzuty wobec Jana Pawła II trzyma w swoim zanadrzu? Czy mógłby się podzielić KONKRETNĄ i PRAWDZIWĄ wiedzą, jeśli takową posiada? Lekkomyślne, nieodpowiedzialne wypowiadanie byle jakich słów pod adresem bliźniego (niezależnie od kim by on nie był) jest brakiem miłości wobec niego a nawet może być grzechem. Na temat zdecydowanych reakcji Jana Pawła II na zło pedofilii i czynnego homoseksualizmu napisano już sporo. Czyżby autor kwestionował to, co zostało napisane i opublikowane? Czyżby dysponował jakąś tajemną dotąd prawdą?
FK
~Fabian Kowalski
1 lutego 2023, 16:42
Za pontyfikatu sw. Jana Pawła II tuszowano pedofilię np. sprawa Legionu Chrystusa. Słabe nominacje np. Wiedeń, Waszyngton. Na dodatek z dziwnych przyczyn nigdy nie ukazal się dokument zakazujący wyświęcania mężczyzn o skłonnościach homoseksualnych. Jan Paweł II nigdy nie spojrzał w twarz ofiarom bo nigdy się z nimi nie spotkał pomimo wielu pielgrzymek. To wszystko zostało rozwiązane za czasów umiłowanego Benedykta XVI.
AS
~Antoni Szwed
31 stycznia 2023, 13:07
"Zacznijmy od tego, czego jeszcze nie wiemy, a co ma dość zasadnicze znaczenie dla oceny działań (i ich braku) Karola Wojtyły/Jana Pawła II. Otóż tak się składa, że nie wiemy, jak zachowywał się Karol Wojtyła wobec przestępców seksualnych w czasie, gdy był metropolitą krakowskim..." Proponuję, aby Terlikowski zaczął od badania zachowania Karola Wojtyły od szkoły podstawowej. Wtedy mały Karol też mógł coś nabroić. Terlikowski powinien się temu przyjrzeć już nie tyle inkwizytorskim okiem, lecz z czujnością enkawudzisty. Dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie. Nie wie, czy coś się na Wojtyłę znajdzie, ale jak będzie pilnie szukał przez wiele lat, to ma NADZIEJĘ, że coś się znajdzie. Oczywiście, nie zadaje sobie pytania czy to, co usłyszy "na mieście", ma jakieś znamiona prawdy czy może się okazać zwykłą fałszywką. To nieistotne, ważne żeby powierzone zadanie wykonać. Za to płacą.
AR
Andrzej Raszyński
31 stycznia 2023, 16:59
Czyli według ciebie najlepiej siedzieć cicho i nic nie mówić, jak za "starych, dobrych czasów"? Cóż za logika...
PJ
Paweł Jankowski
1 lutego 2023, 12:41
Panie Antoni, a nie zastanawia Pana, że w procesie beatyfikacyjnym i kanonizacyjnym Jana Pawła II - według słów samego postulatora ks. Odera - nie zapoznano się z dokumentacją zgromadzoną w krakowskiej kurii? Gdzie tu rzetelne badanie życia kandydata na ołtarze? Czy to nie było nieco na zasadzie urrra! razem, szybko, wiadomo, że świętym był bo był świętym? Wydaje mi się, że mimo całej naszej sympatii do Karola Wojtyły należało dołożyć wszelkich starać, by później różne rzeczy nie stawały się pożywką dla różnych sensatów.
RK
~Radosław Kozłowski
1 lutego 2023, 13:36
Film biograficzny (hagiograficzny) pt. "Z dalekiego kraju" K. Zanussiego o Karolu Wojtyle otwierają obrazy sześcioletniego Karola Wojtyły, który wraz z ojcem wśród tłumów wiernych uczestniczył w 1926 roku w pasyjnym misterium Drogi Krzyżowej w Kalwarii Zebrzydowskiej. Nabożeństwo wycisnęło trwały ślad w psychice wrażliwego chłopca i stało się także fundamentem emocjonalnym jego przyszłych wyborów życiowych... Świętość osoby lub też brak tej świętości bardzo często widać już od dzieciństwa... A red. Terlikowski zadaje bardzo ważne pytania, i szkoda, że obecnie pozostają bez odpowiedzi...
AS
~Antoni Szwed
1 lutego 2023, 16:00
Dyskutujmy o dobrze zweryfikowanych faktach, nie o domysłach, czyichś wyobrażeniach, plotkach, pomówieniach, o tym, co się komu wydaje lub nie wydaje. Nie sądźmy po bolszewicku, że każdego (byle się tylko postarać) można pogrążyć, utopić w błocie itd., trzeba tylko sprawnie przeprowadzić śledztwo. A komuniści potrafili to robić doskonale (patrz. Sołżenicyn, Archipelag Gułag). To jest złe, antychrześcijańskie. Bo za tym kryje się myślenie - wszyscy w grzechach jesteśmy równi i o nikim nie można mówić, że dorósł do świętości. Terlikowski nie napisał niczego o nowych materiałach, nowych faktach. Nie ma więc o czym rozmawiać.
TL
Teresa L.
5 lutego 2023, 17:28
Świętość osoby widać od dzieciństwa? Nie zgadzam się. Świętość to nasz codzienny wybór.
DK
~Daniel Kordulski
6 lipca 2023, 09:21
a film nie byłby "hagiograficzny" gdyby pokazano, że może ciągnął koleżankę z klasy za warkoczyki, albo nie zjadł śniadania przed wyjściem z domu? Teraz rozpoczyna się na siłę szukanie jakiejś "winy" JPII, byle tylko przyznać rację "paradziennikarzowi"z Holandii czy temu z postubeckiego mediom.
IS
~Isaburo Sasahara
31 stycznia 2023, 12:06
Ciekawe kiedy red. Terlikowski stanie się zbyt wywrotowy dla Deonu?
WB
~Włodek Bełcikowski
31 stycznia 2023, 10:20
Nigdy nie posadził bym św JPII o nieczyste intencje. Sprawa abp Petza pokazała że to za jego pontyfikatu dopiero zaczęły na jaw wychodzić te okropności skrywane przez Kościół. Wcześniej był to temat tabu a skala okazała się przerażająca .
RK
~Radosław Kozłowski
1 lutego 2023, 13:53
Red. Terlikowski zadaje jedynie pytania dlaczego w obliczu obrzydliwości pedofilii wśród kleru dlaczego papież nie wiedział tego, o czym wiedziało się szeroko w Watykanie, dlaczego nie docierały do niego informacje, albo - w innej wersji - dlaczego nie dawał wiary w te oskarżenia? Dlaczego papież mimo ogromnej wiedzy, zaangażowania, ale i wielkiej empatii tak postępował ? Czy papież nie wierzył skrzywdzonym i za dobrą monetę przyjmował każde - nawet najbardziej absurdalne czy kłamliwe - oświadczenia księdza ? Czy uznawał pedofilię za grzech jak każdy inny, który po prostu trzeba odpuścić ? Na pytania warto byłoby odpowiedzieć w oparciu o dokumenty, akta, zeznania - wciąż przecież jeszcze żyjących - świadków.