Media zagraniczne a cenzura polska
Zaryzykowałbym tezę, że im mniej kapitału zagranicznego, tym media są bardziej zależne. Oczywiście, to nie jedyny czynnik
Pani Ewa Kusz, wiceszefowa Centrum Ochrony Dziecka (współpracującego z Episkopatem), napisała naukowy artykuł „Profilaktyka wykorzystywania seksualnego w Kościele katolickim” do kwartalnika „Dziecko Krzywdzone”. Departament Funduszu Sprawiedliwości w Ministerstwie Sprawiedliwości jako sponsor tegoż kwartalnika zażądał wycofania owego artykułu, oskarżając go o chrystianofobię.
Ocenzurowano artykuł, który przeszedł dwie recenzje naukowe i opisywał stan faktyczny profilaktyki, jeśli chodzi o Stolicę Apostolską, Kościoły zagraniczne (m.in. USA i Niemcy) oraz Polskę. Opis bywa powiązany z oceną. Ale w tym artykule najbardziej „ocenne” są zdania: „Nie zawsze zgłaszanie krzywdy jest przyjmowane w sposób empatyczny. Czasami najważniejsze jest przede wszystkim zachowanie procedur”; „Z bezradności, braku rozwiązań, jak również z lęku przed opinią, że chroni się sprawcę, ksiądz-sprawca często bywa pozostawiony sobie i w zależności od ciężkości oskarżenia jest albo usuwany ze stanu duchownego, albo odsunięty od jakiejkolwiek pracy duszpasterskiej bez wskazania mu zadań, które mógłby wykonywać”; „Doświadczenie Kościołów w innych państwach pokazuje też, że bez zmiany mentalności wszystkich członków Kościoła, jak również bez powszechnego w całym społeczeństwie podjęcia działań prewencyjnych proces tworzenia kultury prewencji jest bardzo powolny”.
Gdzie tu jest uprzedzenie do chrześcijaństwa? A pod takim pretekstem usunięto ten tekst.
Co wobec takiej cenzury myśleć (podejrzewać) o tym, że to samo Ministerstwo (Sprawiedliwości) pracuje nad „spolonizowaniem” mediów? Po co?
Wielu z nas pamięta, jak zakazywano w PRL słuchania zagranicznych stacji radiowych (pod groźbą aresztu). Jak szczuto na Radio Solidarność, że finansowane jest z zagranicy (USA, Niemcy). Obecnie Łukaszenka wydala zagranicznych dziennikarzy. Przypadek? Czy też taka jest po prostu strukturalna cecha reżimów? Chcą zmonopolizować media. Mają być na służbie ich propagandy.
Doświadczeni redaktorzy twierdzą, że zagraniczni właściciele pytają ich tylko o dochody. A gdy media są „rodzime”, to ciągle mają telefony od polityków, którzy próbują wyciszyć jakiś temat i szantażują swoimi wpływami. Zaryzykowałbym tezę, że im mniej kapitału zagranicznego, tym media są bardziej zależne. (Oczywiście to nie jedyny czynnik. Liczy się też kręgosłup dziennikarzy).
Nie chcę lekceważyć wpływów finansowych na media. I warto wiedzieć, kto jakie media finansuje. Ale naiwnością byłoby danie wiary propagandzie, że „spolonizowane” media byłyby bardziej niezależne. Monopol nigdy nie służy wolności. Zwłaszcza gdy trzeba patrzeć władzy na ręce.
Tekst ukazał się również w "Gazecie Krakowskiej" pod tytułem "Media zagraniczne".
Skomentuj artykuł