Miłosierdzie, czyli spojrzenie, które ocala

(fot. facebook.com / shutterstock.com)

Nie dalej jak przed dwoma dniami Agora opublikowała w Internecie zdjęcie listu, który otrzymała od uczestnika Krucjaty Różańcowej pikietującej przed siedzibą "Gazety Wyborczej". List skierowany jest "do Pana, który serwował ciepłą herbatę".

Jak sądzę, miłosierdzie nie jest terminem z dziedziny prawa. Chyba nie ma w programie studiów prawniczych traktatu o miłosierdziu. Prawo nie zajmuje się przecież miłosierdziem, ale - przynajmniej teoretycznie - wymierzaniem sprawiedliwości. Miłosierdzie jako kategoria zdaje się mu być obce. Ale przecież państwo zna pewne mechanizmy, które można by nazwać właśnie aktem urzędowego miłosierdzia: amnestia, abolicja, ułaskawienie. Czy mogą one nas czegoś nauczyć?

Choć nie są one tym samym, to wszystkie trzy mechanizmy mają - na ile je rozumiem - pewien wspólny sens. Bardzo dobrze określiła to Hanna Arendt w książce pt. "Eichmann w Jerozolimie. Rzecz o banalności zła": "ułaskawienie znajduje zastosowanie raczej w odniesieniu do osoby niż do czynu; akt łaski nie jest przebaczeniem zbrodniarzowi, lecz darowaniem mu dlatego, że jego wartość jako osoby może przewyższać wszystko, czego się dopuścił". Myślę, że to bardzo dobra definicja miłosierdzia: jest ono takim spojrzeniem na człowieka, które ponad wszelkie uczynione zło wynosi jego człowieczeństwo.

Mnie - jako laika w dziedzinie prawa - zaskoczyła rzecz w gruncie rzecz oczywista, z której jakoś nie zdawałem sobie sprawy. Arendt przypomina w tym samym tekście, że "prawo łaski nie należy […] do prerogatyw wymiaru sprawiedliwości". To nie sądy ułaskawiają. Urzędowe miłosierdzie państwa stanowione jest bądź przez władzę wykonawczą (prezydent) bądź ustawodawczą (parlament). Potrzebna jest więc zewnętrzna ingerencja w system wymiaru sprawiedliwości, by okazać miłosierdzie. Najnowsza historia ostatnich tygodni - i nie tylko - pokazuje nam, że miłosierdzie stanowione przez państwo może stać się instrumentem doraźnej polityki. A jak powszechnie wiadomo, łaska Pańska na pstrym koniu jeździ…

Miłosierdzie Boga nie jest jak prezydenckie ułaskawienie czy parlamentarna abolicja. Nie jest reglamentacją łaski według jakichś - czasami niejasnych - wcześniej przyjętych kryteriów. Obejmuje wszystkich i każdego bez wyjątku. Podobno to Anthony de Mello powiedział, że kochać kogoś to widzieć go takim, jakim jest naprawdę - choć mogło tak powiedzieć wielu. Kochać kogoś to widzieć dobro pod zwałami zła. W swej radykalnej formie do takiej miłości zdolny jest tylko Bóg, ale to nie znaczy, że nie ma w nas zdolności, by widzieć w człowieku dobro mimo wrogości czy stania na przeciwległych barykadach.

Nie dalej jak przed dwoma dniami Agora opublikowała w Internecie zdjęcie listu, który otrzymała od uczestnika Krucjaty Różańcowej pikietującej przed siedzibą "Gazety Wyborczej". List skierowany jest "do Pana, który serwował ciepłą herbatę". Adam, uczestnik Krucjaty Różańcowej, napisał: "Chciałbym podziękować w imieniu swoim, ale myślę, że też wielu osób, za ciepłą herbatę, którą Pan przyniósł do uczestników Krucjaty Różańcowej za Ojczyznę. Pogoda była niesprzyjająca, a herbata dobrze nam zrobiła. Wszystkiego dobrego życzę Panu i Pana rodzinie". To bardzo dobry przykład. On właśni nam uświadamia, że miłosierdzie nie jest pobłażliwym kłamstwem o człowieku, zatarcie prawdy, ale zdolnością do dostrzeżenia w nim dobra poza i ponad tym, co różni czy dzieli, wszak Agora do koalicjantów i ulubieńców Krucjaty Różańcowej nie należy. Przyszli przecież protestować przeciwko niej, nie inaczej.

Jak dobrze wiemy z Ewangelii wg św. Łukasza, Jezus rodzi się w "czasie [gdy] wyszło rozporządzenie Cezara Augusta, żeby przeprowadzić spis ludności w całym państwie" (Łk 2, 15). Jeśli przyjąć, że Maryja urodziła jeszcze w drodze, to Józef, który udał się do Betlejem po to właśnie, "aby dać się zapisać", urzędnikom Cezara Augusta zapewne podał nie tylko imię małżonki, ale także imię syna - Jezusa, syna Józefa, syna Jakuba, syna Dawida, syna Abrahama (por. Mt 1, 1-16). W ten sposób sam Bóg został - że tak powiem -"policzony między ludzi". To wpisanie się na listę ludzi ma oczywiście określone teologiczne znaczenie. W ten niejako urzędowy sposób Bóg potwierdza, że jest jednym z nas. Dzieli nasz los, abyśmy kiedyś mogli podzielić Jego los.

Orygenes dodaje, że "kto to wnikliwie rozpatrzy, dostrzeże tajemnicę ukrytą w fakcie, iż tym spisaniem całej ziemi objęty został także Chrystus: skoro wszyscy zostali zapisani, wszystkich mógł uświęcić, skoro cała ziemia została spisana, ziemię dopuścił do komunii z sobą, po czym wszystkich ludzi wpisał do księgi żyjących, z niej zaś ci, co w Niego uwierzyli, zostali następnie zapisani w niebie, pośród świętych Tego, któremu chwała i panowanie na wieki wieków!".

A co z tymi, którzy w Niego nie wierzą? Nie, nie trzeba jakieś szczególnie głębokie wiary, a może i żadnej, by nauczyć się miłosierdzia. Bo jest ono "podstawowym prawem, które mieszka w sercu każdego człowieka, gdy patrzy on szczerymi oczami na swojego brata, którego spotyka na drodze życia" - jak mówi papież. Nawet jeśli ten brat stoi naprzeciw mojej barykady. Do tego nie trzeba być katolikiem, wystarczy być człowiekiem. Wiara może stać się dodatkową motywacją. Może, ale nie musi. Czasami, niestety, zdarza się, że i nienawiść jest motywowaną wiarą, co - jak wiadomo - jest bluźnierstwem. Myślę, że miłosierdzie bez wiary lepsze jest od wiary bez miłosierdzia.

Wspominałem przed chwilą o Jezusie jako o Bogu "policzonym między ludzi". O zapowiedzianym Mesjaszu powie prorok, że "policzony został między przestępców" (Iz 53,12), co się ostatecznie dokona na Golgocie, gdzie zostanie powieszony między dwóch łotrów. "Policzony między ludzi" oraz "policzony między przestępców" to wyrażenia synonimiczne. Przecież od grzechu Adama wszyscy jesteśmy przestępcami. I to właśnie do takiego świata, do takiej przestępczej ludzkości przychodzi Jezus.

Jak pisze papież, "Jezus z Nazaretu swoimi słowami, gestami i całą swoją osobą objawia miłosierdzie Boga", Boga, który - owszem - przychodzi do nas z powodu naszego przestępstwa, ale może przyjść tylko dlatego, że jego spojrzenie wykracza poza i ponad wszystko, czego tylko człowiek może się dopuścić. On wie, że jako Jego stworzenia i Jego dzieci jesteśmy warci więcej niż nasz grzech. Tylko Jego miłosierdzie może skutecznie zaingerować w zamknięto koło sprawiedliwości, które domaga się przede wszystkim zasłużonej kary. Tylko On może nas ocalić.

Przed nami Boże Narodzenie - święto, podczas którego wspominamy Boże miłosierdzie, które objawia się w Jego przyjściu na świat, aby nas ocalić od zła. Jeśli chcielibyśmy być naśladowcami Boga, to w ten świat, w którym wciąż głośniejsze jest wołanie o sprawiedliwość niż o miłosierdzie, powinniśmy wkraczać ze spojrzeniem, które zdolne jest widzieć więcej, które nie zatrzymuje się na tym, co złe, które widzi prawdziwie i szczerze.

Uczmy się takiego wzroku wobec innych: bliskich i dalekich, przyjaciół i nieprzyjaciół, swoich i obcych. Ale życzmy sobie także, żeby i nas samych takim spojrzeniem patrzono, byśmy w życiu swoim spotykali jak najwięcej takich, którzy zobaczą nas prawdziwie i szczerze, by i na nas ktoś tak spojrzał. Niech to będzie namiastką tego, jak nas widzi Bóg. Niech to będzie takie nasze małe ocalenie.

ks. Andrzej Draguła - ksiądz diecezji zielonogórsko-gorzowskiej, publicysta religijny, członek redakcji kwartalnika "Więź", dyrektor Instytutu Filozoficzno-Teologicznego im. Edyty Stein w Zielonej Górze. Jest profesorem nadzwyczajnym Uniwersytetu Szczecińskiego i Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu. 

Tekst pierwotnie ukazał się na stronie laboratorium.wiez.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Miłosierdzie, czyli spojrzenie, które ocala
Komentarze (34)
26 grudnia 2015, 12:14
Dzięki ks. za ten tekst !
BP
Bruno Polkowski
23 grudnia 2015, 00:08
duzo mniej komentarzy ,od czasu jak trzeba sie zalogowac
23 grudnia 2015, 07:08
Może i mniej ale za to jakie:-) Sama słodycz:-)
PG
Pawel G
21 grudnia 2015, 21:11
GW widać cienko przędzie, skoro potrzebuje uwiarygodnienia przez wcześniej lekceważoną - oględnie mówiąc - Krucjatę Różańcową. Krucjato nie daj się wykorzystać! Jak znam AGORę, obstawiam, że sami sobie ten list wysłali, żeby móc się z nim potem afiszować, albo zrobili coś podobnego. Tak na marginesie nasuwa mi się pytanie, czemu tak naprawdę poświęcony jest ten artykuł? Rozważaniom o Miłosierdziu Bożym? Czy może reanimacji Agory? Jedno z drugim pogodzić się nie da.
21 grudnia 2015, 23:44
Paweł,specjalnie dla ciebie ding-dong w polskim języku migowym:-) [url]https://www.youtube.com/watch?v=CR2DNU1OK9E[/url]
jazmig jazmig
22 grudnia 2015, 09:26
Właśnie przyznałeś mu rację. Gratuluję szczerości.
23 grudnia 2015, 07:22
Wręczyłem mu jedynie prezent żeby może on czyli Paweł też do kogoś zapukał , zwłaszcza tam gdzie jest mu na codzień nie po drodze:-) A ty zapukasz jazmig jak te uczennice z ZSE na filmiku?:-):-) [url]https://www.youtube.com/watch?v=VEd2VRZzDps[/url]
K
Karmel
21 grudnia 2015, 18:20
Jestem więcej wart niż mój grzech? Czemu więc o własnych siłach go nie pokonam? W rzeczywistości miarą mojej wartości jest przelana za mnie krew Jezusowa. Ta zaś na darmo wylana być nie może. "Za was i za wielu..." To jest miara mojej odpowiedzialności i wartości-współpraca z Bożą łaską. Bez Bożej łaski moje zbawienie jest niemożliwe. Godność tracę w momencie popełnienia grzechu śmiertelnego Warto jeszcze pamiętać o słowach Chrystusa,"kto uwierzy i ochrzci się będzie zbawiony".Wiara jest więc warunkiem koniecznym zbawienia. Kto twierdzi,iż wobec miłosierdzia wiara jest dla zbawienia rzeczą mniej istotną głosi rzeczy nieprawdziwe i wystawia wiele dusz na niebezpieczeństwo zatracenia. 
21 grudnia 2015, 20:15
Dzisiaj rozdaję prezenty:-) [url]https://www.youtube.com/watch?v=uYh9T7fA4PM[/url]
jazmig jazmig
21 grudnia 2015, 17:58
Jezus urodził się w Betlejem, a nie w drodze do tej miejscowości. Z  Ewangelii nie wynika, czy został spisany podczas spisu zarządzonego przez Rzymian, ale to nie bylo potrzebne do tego, aby Go policzyć do ludzi, bo tego na pewno dokonali żydowscy kapłani, gdy Jego rodzice przynieśli Go do świątyni jerozolimskiej, aby ofiarować Jego Ojcu. Spis zorganizowany przez Rzymian nie był spisem całej Ziemi, Orygenes myli się poważnie. Był to spis ludności zamieszkującej tereny pod zarządem Rzymu, a nie była to na pewno nawet połowa ludzkości. Chrystus mógł uświęcić wszystkich bez żadnego spisu. I na koniec jedna uwaga do autora: proszę nie przeciwstawiać sobie miłosierdzia i sprawiedliwości, ponieważ te pojęcia wcale nie są przeciwstawne. Bez sprawiedliwości nie ma miłosierdza, a bez miłosierdzia - nie ma sprawiedliwości. Jedno wymaga drugiego.
21 grudnia 2015, 20:16
Jazmig, dla ciebie:-) [url]https://www.youtube.com/watch?v=uYh9T7fA4PM[/url]
22 grudnia 2015, 22:21
Narodziny Jezusa w Betlejem to bajkowe kłamstwo. Debilizmem jest wierzyć w taka bajkę. 
22 grudnia 2015, 22:24
Żadnego spisu który spowodowałby powrót do miasta jednego z miliona przodków nie było. Trzeba być małego rozuku żeby w to wierzyć. 
21 grudnia 2015, 16:06
On wie, że jako Jego stworzenia i Jego dzieci jesteśmy warci więcej niż nasz grzech. Tylko Jego miłosierdzie może skutecznie zaingerować w zamknięte koło sprawiedliwosci, które domaga się przede wszystkim zasłużonej kary. Może gdyby na świecie było więcej miłosierdzia, więzienia nie byłyby tak przepełnione, bo miłosierny sędzia przejrzałby na wylot delikwenta i tak jak pisze papież, nie zatrzymywałby się na tym co złe, ale widział prawdziwie i szczerze. Miłosierny sędzia widzi to wszystko, czego nie widać gołym okiem a ponieważ jest miłosierny nie jest już sędzią. Jego miłosierny wzrok ocala  człowieka, może  także ocalić kogoś kto odbywa  swoją karę wymierzoną przez ludzki sąd. Co można dla tego człowieka zrobić? Odwiedzić go w więzieniu, usiąść naprzeciwko niego i spojrzeć mu w oczy, uśmiechnąć się. To wystarczy żeby go ocalić, nawet jeśli będzie musiał odsiedzieć jeszcze kilka bądź kilkanaście lat, jest ocalony, a o to przecież chodzi. Jest więcej niż pewne, że on czeka na to ocalenie i chociaż nigdy wcześniej go nie zaznał rozpozna je ale pod jednym warunkiem: że na nie czeka. A jeśli ktoś nie czeka na ocalenie to może zostać ocalony? Myślę, że tak.
22 grudnia 2015, 22:26
Na świecie istnieje cos takiego jak zło. Jeśli wierzysz, że Bóg stworzył świat to wierzysz, że stworzył także zło. 
23 grudnia 2015, 07:34
Jezeli chcesz , żeby na świecie było więcej dobra idź i czyń dobro, zrób coś dobrego dzisiaj, niech każdy zrobi coś dobrego dla innych i już dobra bedzie więcej, ding - dong:-):-):-) Wesołych Świąt! [url]https://www.youtube.com/watch?v=CR2DNU1OK9E[/url]
23 grudnia 2015, 08:00
To świetny pomysł .... idę.
23 grudnia 2015, 08:04
:-)
21 grudnia 2015, 13:23
Jeśli wartość "człowieczeństwa" człowieka przewyższać ma samo przez się wartość wszelkiego zła, jakiego się dopuścił, to hulaj dusza - Piekła nie ma. Miłosierdzie wedle "Dzienniczka" Św. Faustyny ma inny charakter i inaczej działa, niż (któryż to już kolejny raz) wynika ze stręczonych na Deonie bajań. Z wyjątku, działającego pod pewnymi warunkami Deon klei sobie regułę stawiającą porządek życia na głowie, co skutkuje karykaturalnym i "miłosierdziem" i życiem.
21 grudnia 2015, 16:09
Miłosierdzie wedle "Dzienniczka" św. Faustyny ma inny charakter i inaczej działa niż wynika ze streczonych na Deonie bajań. W takim razie proszę napisać, jak działa miłosierdzie w/g sw. Faustyny i jaki ma charakter.
21 grudnia 2015, 17:13
Między innymi warunkowy, a że idzie okres postanowień Noworocznych, więc zapraszam Pana do postanowienia sobie przeczytania "Dzienniczka", zamiast zabawy w "głuchy telefon" poprzez mnie. Warto!
21 grudnia 2015, 20:09
Napiszę list do św. Mikołaja, może przyniesie mi Dzienniczek św. Faustyny:-)
21 grudnia 2015, 20:14
Od czego jest internet? http://www.zaufaj.com/dzienniczek-swietej/529.html?task=view
21 grudnia 2015, 20:16
Wolę ksiażki w formie tradycyjnej :-)
jazmig jazmig
21 grudnia 2015, 20:31
to se wydrukuj
21 grudnia 2015, 20:42
Wydrukuje se, ale najpierw poczekam na Mikołaja:-)
22 grudnia 2015, 13:32
No to a rok 6-go Grudnia aż najbliżej ...
WDR .
23 grudnia 2015, 04:51
Nie napisał świętego. Może chodzi o Santa Claus więc to może być tylko kwestia godzin :-)
WDR .
23 grudnia 2015, 04:53
a nie, wyżej Euzebiusz napisał św.Mikołaja. Hm... ach ta wielokulturowość ;-)
23 grudnia 2015, 07:37
Skoro mam czekać rok, to moze streść mi tę książkę:-):-):-)
23 grudnia 2015, 07:38
Mikołaj to mój brat:-) Może i on jest święty, kto wie:-)
24 grudnia 2015, 07:13
Bohaterka opisuje swoje widzenia m.in. Chrystusa i Piekła. Bardzo cierpi, a pomimo tego jest szczęśliwa. Na końcu umiera.
24 grudnia 2015, 08:09
Dziękuję.
27 grudnia 2015, 11:55
Przypomniał mi się Woody Allen: "Wziąłem kurs szybkiego czytania, zdołałem przeczytać "Wojnę i pokój" w dwadzieścia minut. To jest o Rosji." Pozdrawiam niedzielnie :-)