Najsłabszych broni Wszechmogący
Patrząc na każdego człowieka powinniśmy w nim widzieć kogoś, kogo Wszechmogący kocha niewyobrażalną miłością. Gardząc człowiekiem, kimkolwiek by nie był, w jakiejkolwiek byłby sytuacji, gardzimy miłością Boga. Lekceważymy Boga.
"Baczcie, abyście nie gardzili żadnym z tych małych, bo powiadam wam, że aniołowie ich w niebie ustawicznie patrzą na oblicze Ojca mojego, który jest w niebie." (Mt 18, 10)
Ideę, aby wszyscy byli pod każdym względem równymi próbowano już wprowadzać. Zwykle jest to dobre hasło do wzniecania rewolucji. Szybko się jednak okazuje, że tak naprawdę chodzi tylko o zburzenie układu, by na nim mógł powstać inny. Następuje zamiana miejsc i nazw. Nie ma już królów, ale są przywódcy narodu itd.
Różnice pomiędzy ludźmi zawsze będę choćby z tego względu, że jesteśmy bardzo różni i bardzo różne wartości są dla nas ważne.
Niedawno zwróciłem uwagę na werset, który zacytowałem na wstępie. Uważajcie, abyście nie gardzili. Niby to takie oczywiste, nikim nie należy pogardzać, a jednak…
Prawie automatycznie w różnoraki sposób traktujemy ludzi i niestety czasem lekceważymy lub nawet pogardzamy innymi. Wydaje się, że jednym z kryteriów jest porównywanie swojej osoby z innymi. Wynikiem jest stwierdzenie, że ktoś jest od nas bogatszy, mądrzejszy, lepiej wykształcony, sprytniejszy, szczęśliwszy, ma lepszy dom, czy samochód. W tej sytuacji łatwo o kompleksy.
Co wtedy, gdy jednak stwierdzamy, że ktoś od nas jest biedniejszy, miał mniej szczęścia? Może też pomyślimy, że jest głupszy? A może patrząc na pijaka, narkomana, żebraka stwierdzimy, że to ludzie, którzy przegrali swoje życie? A może dzielimy świat na tych, którzy są podobni do nas i na tych innych, różniących się?
Tutaj rodzi się pytanie, co z tym spostrzeżeniem robimy dalej. Może rodzi się pokusa aby stwierdzić, że ci inni powinni się do nas dostosować. Co wtedy gdy jednak tego nie chcą zrobić? No cóż wiemy, że ludzie wymyślali różne sposoby pozbywania się lub zniewalania tych "innych". Tak samo postępowali też z przegranymi i słabszymi. Jeszcze niedawno podkreślano, że mniejszości powinny być pod szczególną ochroną, powinny mieć większe prawa, aby je chronić przed siłą większości.
Kiedy patrzę na drugiego człowieka i widzę w nim kogoś gorszego stoję przed niebezpieczną perspektywą popadnięcia w pychę, o ile już nie jestem nią przepełniony.
Jezus ostrzega: "Baczcie, abyście nie gardzili żadnym z tych małych, bo powiadam wam, że aniołowie ich w niebie ustawicznie patrzą na oblicze Ojca mojego, który jest w niebie." Wyobrażam sobie to w ten sposób, że aniołowie tych najsłabszych są najbliżej Wszechmogącego, a On wysłuchuje próśb, modlitw i bierze w obronę swoje dzieci, swoje stworzenie. Każdy człowiek, ale także zwierzę czy roślina są stworzeni przez Boga. Nie należy więc bezmyślnie zadawać bólu czy niszczyć dla samej przyjemności niszczenia. Mamy chronić stworzenie!
Patrząc na każdego człowieka powinniśmy w nim widzieć kogoś, kogo Wszechmogący kocha niewyobrażalną miłością. Gardząc człowiekiem, kimkolwiek by nie był, w jakiejkolwiek byłby sytuacji, gardzimy miłością Boga. Lekceważymy Boga.
Oczywistą oczywistością jest, że ludzie się od siebie różnią, ale wszyscy niezależnie od poglądów, preferencji, sytuacji życiowej, materialnej są tak samo kochani przez Zbawiciela.
Pamiętajmy, że najsłabszych broni Wszechmogący.
Bp Jerzy Samiec - polski biskup luterański, zwierzchnik Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Polsce, prezes Polskiej Rady Ekumenicznej. Tekst ukazał się pierwotnie na jego blogu.
Skomentuj artykuł