Niebezpieczne katolickie samosądy

Marek Blaza SJ

W ostatnich dniach niektórzy duchowni katoliccy na sposób samosądu orzekli o moralnej kwalifikacji czynu wiernych.

Pierwszym z nich był o. Paweł Gużyński, przeor klasztoru oo. dominikanów w Łodzi, który na stronach archidiecezji łódzkiej oficjalnie objawił, że "wierni, którzy uczestniczą w sakramentach odprawianych przez suspendowanego księdza [Jacka Stasiaka] popadają w grzech ciężki".

Mimo wszystko, to dosyć zuchwałe orzeczenie, gdyż nie bierze ono pod uwagę wszystkich intencji i okoliczności, dla których dana osoba na Msze pod przewodnictwem ks. Jacka Stasiaka bierze udział. Wiele osób od lat uczestniczy w tych Mszach. Nie wszyscy uczestnicy wiedzą i nie muszą wiedzieć, na czym polega suspensa. To ks. Stasiak formuje od lat sumienia stałych uczestników tych Mszy. Dlatego nie ma się co dziwić, że niektórzy uczestnicy Mszy pod przewodnictwem suspendowanego kapłana mówią: "I nie będę się z tego spowiadać. Chodzę na msze do św. Stanisława od wielu lat i nie zamierzam tego zmieniać", albo: "O tym grzechu to gadanie. Nie mam wrażenia, żebym zgrzeszyła. Za moje uczynki sądził mnie będzie Bóg".

Najprościej jest orzec, że ci ludzie popełniają przez takie uczestnictwo grzech ciężki. Jednak najpierw trzeba zapytać, kto tym ludziom w ostatnich latach formował sumienie? Czy aby nie ks. Stasiak? A zatem, przynajmniej część z nich może mieć sumienia błędne, zdeformowane, czyli błędne, ale jednak prawe. Jakżeż więc można orzekać przez Internet o moralnej kwalifikacji czynu o uczestnictwie we Mszy ks. Stasiaka, że tacy uczestnicy ciężko grzeszą? Czy lekarz też stawia diagnozę przez Internet? Czy od tego nie jest konfesjonał?

DEON.PL POLECA


Skoro ks. Stasiak nic sobie nie robi z suspensy, to chyba za jego winy nie mogą być karane wszystkie osoby, którego do niego chodzą na Msze św.? To tak jakby powiedzieć, że morderstwo z premedytacją, morderstwo w afekcie, nieumyślne spowodowane śmierci i pobicie ze skutkiem śmiertelnym miały taką samą wartość moralną.

I druga wypowiedź, tym razem ks. prof. Tadeusza Panusia: "Chrześcijanin ma obowiązek poznawania Pana Boga. Gdy uczeń wybiera etykę w szkole, zamiast lekcji religii, to grzeszy przeciw pierwszemu przykazaniu".

Po pierwsze, czy jeśli uczeń jest niepełnoletni, to jest w pełni odpowiedzialny za taki wybór? Po drugie, czy polaryzowanie etyki i lekcji religii jest słuszne z punktu widzenia Kościoła katolickiego? Sam znam wypadek, gdy uczeń za zgodą rodziców przestał chodzić na lekcje religii, ponieważ zakonnica-katechetka "była beznadziejna". Uczeń ten przepisał się na etykę, nadal się modli i jest ministrantem. Oczywiście, że to nie oznacza, że etyka przygotowuje do sakramentów (I komunii czy bierzmowania).

Ponadto na niektórych wydziałach teologicznych (chodzi o teologię katolicką) kształci się nauczycieli etyki dla szkół. Co więcej, znam księdza, który skończył studia etyki i jej uczy w szkole obok religii, gdyż uważa, że jest to sposób ewangelizacji.

Przeciwstawianie etyki i religii z chrześcijańskiego punktu widzenia jest niedorzeczne. A czyż etyka nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem? A może lepiej zostawić nauczanie etyki Magdalenie Środzie, zwolennikom gender czy przedstawicielom LBGT? Chyba niektórzy duchowni w Polsce jeszcze żyją w PRL…

Takie dokonywanie samosądów przez duchownych, orzekających o danej grupie społecznej konkretną kwalifikację moralną, redukuje wiarę katolicką do zbioru nakazów i nakazów, czyli do moralizowania. Takie zachowania ośmieszają wręcz katolicyzm i mogą stanowić pierwszy krok do odejścia od Kościoła, w którym zapomniano o Panu Bogu.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Niebezpieczne katolickie samosądy
Komentarze (74)
K
koos
9 września 2013, 10:24
Nie potępiajmy człowieka tylko grzech, który czyni człowiek. Inaczej sakrament pokuty nie miałby sensu. Proszę Ojca. Panie Boże wielki zapłać.
M
Marcus
5 września 2013, 20:49
Drogi Marku Tu nie chodzi o manipulację. Każdy ma prawo wypowiedzieć się tak jak uważa i jak jest uformowane jego sumienie, ale nie można obrażać drugiego. Sam dodałem odnośnik (kilka komentarzy niżej) do filmu bo stwierdziłem, że początek artykułu zbyt mało precyzyjnie cytuje dominikanina. Drogi lksiński Jeżeli wiesz, że w zakonie TJ dzieje się źle to dobrze będzie jeżeli pomodlisz się do Boga o wyprostowanie tych zawiłości jakie tam panują. Jest to zakon KK którego zapewne jesteś członkiem, a więc to jest również nasz wspólny problem jako wspólnoty ludzi wierzących. Chciałem zwrócić uwagę, że relatywizm jaki może wkraść się do sumień, może spowodować, że wszystko da się załagodzić i wytłumaczyć, aż dojdziemy do tego że w imię własnego widzimisię dokonamy największych zbrodni a potem powiemy: WIDOCZNIE KTOŚ UFORMOWAŁ MI TAKIE SUMIENIE. Z Panem Bogiem.
M
Marek
5 września 2013, 15:39
Nie dajcie się kochani manipulować jezuitom, tu nie chodzi o samosądy ale o to żeby pozwolić księżom i biskupom nadal brzydko zabawiać się z dziećmi i robic inne świństwa a wam nie wolno tego oceniać bo to "samosąd". _ jest to bzdurą i panowie jezuici doskonale to wiedzą. img.imageResizerActiveClass{cursor:nw-resize !important;outline:1px dashed black !important;} img.imageResizerChangedClass{z-index:300 !important;max-width:none !important;max-height:none !important;} img.imageResizerBoxClass{margin:auto; z-index:99999 !important; position:fixed; top:0; left:0; right:0; bottom:0; border:1px solid white; outline:1px solid black;}
TR
Tomek Romaniuk
5 września 2013, 13:16
A sam artykuł to pomieszanie z poplataniem. Co ma osoba "formatora sumień" do faktu, czy dane zachowanie jest grzechem, czy nim nie jest??? Może takie, że obecność kub nieobecność grzechu jest ścisle związana ze stanem sumienia.
I
Iksiński
5 września 2013, 11:18
Och te jezuicke wywody - chciałoby się powiedzieć 'wykręty'. Naprawdę ten zakon powinien się zająć sobą samym, bo skandal goni skandal, a fłszywa nauka fałszywą naukę, kłutnia kłutnię, a zgorszenie zgorszenie. A sam artykuł to pomieszanie z poplataniem. Co ma osoba "formatora sumień" do faktu, czy dane zachowanie jest grzechem, czy nim nie jest??? A reszta niby zarzutów, że wierni mogą nie być świadomi itp. To dotyczy każdego grzechu. Ciężar grzechu zależy od okoliczności. Żałosne!
J
Janek
5 września 2013, 09:56
Ojcze Marku, dziękuję.  To najprostsze rozwiązanie, wszędzie węszyś grzech i oskarżać wiernych. To arogancja duchownych. 
N
Nohur
5 września 2013, 07:09
Podobnoto rodzice są pierwszymi i najważniejszymi wychowawcami dzieci. Jeśli świadomi powagi sprawy (czyli przygotowania dzieci do sakramentów świętych) stwierdzą, że katecheza nie spełnia tego zadania, a nawet stanowi zagrożenie dla prawidłowego przekazu wiary(gdy np. dziecko przed pierwszą komunią jest straszone wizją piekła i budzi się w nocy z krzykiem)  - co chyba niestety zdarza wcale nierzadko - mają wręcz obowiązek na taką "katechezę" dziecka nie posyłać. Wtedy jednak muszą zadbać o inną możliwość jego formacji religijnej. Z wypowiedzi ks. Panusia wynika, że katecheza szkolna z definicji jest doskonałą i jedyną możliwością "poznawania Pana Boga". Rozumiem, że zdaniem ks. Panusia udział w niej jest koniecznym i niezbywalnym warunkiem dopuszczenia do sakramentów. Nie rzeczywista wiara i wiedza religijna dziecka i jego rodziców, ale spełnienie formalnego wymogu obecności na katechezie. To ślepa uliczka przy dzisiejszym stanie katechezy. 
Łukasz Lasocki
5 września 2013, 06:38
Odnosze się do pierwszej częsci: Brednie Ojciec wypisuje. W zaciszu refektarza to można tak sobie pleść. Był Ojciec w tym Aleksandrowie Łódzkim, rozmawiał z ludźmi, sprawdzał ich poziom świadmości nt. suspensy? Co z tego, że ich sumienia były jak to Ojciec zauważył formowane przez ks. Stasiaka? Nie bardzo wiem jaki w ogóle był cel pisania tego felietonu. 
M
Marcus
4 września 2013, 23:46
Proponuję rozwiać wątpliwości wstawiając link. O. Gużyński wyraźnie mówi (około 30 sekundy filmu): "wiedząc o tym, że tak się rzeczy mają popadają w grzech ciężki" [url]http://www.youtube.com/watch?v=6yTLoCDvvtI[/url] @Kinga pisze: "Gdyby ktoś wyjaśnił 'uczestnictwo takie jest grzechem' to byłoby wystarczające. Natomiast jeżeli ktoś wyjaśnia 'uczestnictwo takie jest grzechem ciężkim', to kłamie, bo nie zawsze jest grzechem ciężkim. Nie wolno używać kłamstwa nawet w celu chwalebnym. Nie zgodził bym się z ostatnim zdaniem. Co powiesz ludziom którzy kłamali chroniąc Żydów podczas drugiej wojny światowej? Co innego jest kłamstwo np Kaina Rdz 4, 8-11
S
Staszek
4 września 2013, 18:41
Szkoda, że w tekście zabrakło odnośnika do wypowiedzi o. Pawła Gużyńskiego OP
TR
Tomek Romaniuk
4 września 2013, 17:57
@TomekR, mi chodzi o to, że komentarz o. Gużyńskiego był potrzebny, a nie o to, czy uczestników tych Mszy można usprawiedliwić. Mówisz, że ludzie mając źle uformowane sumienia mogą nie rozumieć, że "ich ksiądz" nie ma racji, i że to nie tylko ich wina. Ok, być może. Ale to nie znaczy, że nie należy próbować zmienić tego stanu rzeczy i usiłować im wytłumaczyć. Co uczynił o. Gużyński. Dlatego nie zgadzam się z tezą Autora, że wypowiedź o. Gużyńskiego była samosądem czy zuchwałością. Była próbą wyjaśnienia.     Ktoś musiał powiedzieć, że uczestnictwo we Mszy suspendowanego księdza jest dla katolika zakazane. Było by dziwne, gdyby celem formowania sumień wiernych ktoś wyjaśnił to następująco: "uczestnictwo takie jest grzechem, ale zależnie od tego, na ile macie świadomość, że jest grzechem i na ile ktoś inny wpłynął na to, że tak uważacie, bo jeżeli ktoś inny skłonił was do takiego mniemania, to wtedy możliwe, że grzechem nie jest" (aż się prosi o dopisanie: ... a skoro tak, to możecie dalej uczestniczyć w tym bez grzechu). Nie byłoby to paranoją? To, że katolikowi nie wolno uczestniczyć w takiej Mszy to prawda i zostało to przez o. Gużyńskiego powiedziane. ... W pełni się z tym zgadzam. Jednak po przeczytaniu jego wypowiedzi, zawahałem się.  Trochę ostro, myślę sobie, a sprawa nie jest chyba taka czarno-biała. Więc chyba bardziej o język, a nie o słuszność całej wypowiedzi chodzi. Swoją drogą, zazwyczaj o. Gużyński uchodzi za "tubę TVN-u", ale jak postraszy grzechem, to od razu autorytet. Taki niewinny żart, proszę tego nie brać do siebie.
B
Beata
4 września 2013, 16:12
T7HRR Spokojnie, dobrze wiem, ze to jest artykuł o. Blazy (mojego Profesora zresztą, którego cenię ogromnie) Ci sami komentują też Żmudzińskiego- w ten sam sposób.
4 września 2013, 15:09
@grzesiek dokładnie.
G
grzesiek
4 września 2013, 14:48
Gdyby ktoś wyjaśnił 'uczestnictwo takie jest grzechem' to byłoby wystarczające. Natomiast jeżeli ktoś wyjaśnia 'uczestnictwo takie jest grzechem ciężkim', to kłamie, bo nie zawsze jest grzechem ciężkim. Nie wolno używać kłamstwa nawet w celu chwalebnym. Bez przesady, że kłamie. Katechizm np. mówi, że kto bez ważnej przyczyny opuszcza niedzielną Mszę, popełnia grzech ciężki. I jakoś nikt szumu nie robi z tego powodu. A też możnaby się czepiać i pytać, co z tymi, którzy bez własnej winy nie rozumieją, że trzeba uczestniczyć w niedzielnej Mszy. Owszem, można stawiać takie pytania, ale dla uważnego czytelnika Katechizmu jest jasne, że w/w sformułowanie o grzechu ciężkim jest ogólną zasadą, którą zainteresowani mogą bardziej zgłębiać. Nie potrzeba na każdym kroku tego dodatkowo rozdrabniać. Podobnie jest tu: co do zasady, o. Gużyński powiedział prawdę. Oczywiście, mogą być wyjątki, ale ogólnie to miał rację. Z resztą pomyśl - jeżeli ktoś weźmie sobie do serca wypowiedź o. Gużyńskiego i zrezygnuje z uczestnictwa w Mszach ks. Stasiaka, to dobrze. A tym, którzy się napomnieniem nie przejmą, w jaki sposób to napomnienie szkodzi, skoro i tak się nie przejmują? Dwa poziomy trzeba rozróżnić. Ogólną zasadę i osądzanie poszczególnego człowieka. Nie wiem, skąd domniemanie, że o. Gużyński chciał hurtem osądzić wszystkie jednostki chodzące na Msze ks. Stasiaka. Dla mnie jest jasne, że sformułował ogólną zasadę. Istota zasady została ujęta trafnie i o to chodzi. Pominięcie słowa "ciężki" byłoby już de facto wgłębianiem się w szczególne casusy.
4 września 2013, 14:38
 POKOŻCIE MI W TYM ARTYKULE O. ŻMUDZIŃSKIEGO,, CO JEST NIEZGODNE Z NAUKĄ KOSCIOŁA. @~Beata Oczywiście, że nie możemy tego zrobić. To jest artykuł Ojca Blazy... !
4 września 2013, 14:34
Wierni, którzy dowiedzieli się, że jakiś ksiądz jest suspendowany, szczególnie, jeśli ta suspensa jest pełna i dotyczy wszelkich działań duszpasterskich, zdecydowanie powinni zdystansować się i nie uczestniczyć w żadnych celebracjach ani czynnościach duszpasterskich, jakie by ten ksiądz, mimo zakazu, proponował wiernym. Inaczej - wiedząc, że tak się rzeczy mają - popadają w grzech ciężki" - wyjaśnia dominikanin.
Jadwiga Krywult
4 września 2013, 14:30
Było by dziwne, gdyby celem formowania sumień wiernych ktoś wyjaśnił to następująco: "uczestnictwo takie jest grzechem, ale zależnie od tego, na ile macie świadomość, że jest grzechem i na ile ktoś inny wpłynął na to, że tak uważacie, bo jeżeli ktoś inny skłonił was do takiego mniemania, to wtedy możliwe, że grzechem nie jest" Gdyby ktoś wyjaśnił 'uczestnictwo takie jest grzechem' to byłoby wystarczające. Natomiast jeżeli ktoś wyjaśnia 'uczestnictwo takie jest grzechem ciężkim', to kłamie, bo nie zawsze jest grzechem ciężkim. Nie wolno używać kłamstwa nawet w celu chwalebnym.
P
prawda_to
4 września 2013, 14:28
Moim zdaniem to, co zrobiła strona internetowa archidiecezji łódzkiej to jest brak szacunku do wiernych. Nie mogli wpłynąć na nieposłusznego księdza, to postanowili postraszyć ludzi. Znaleźli do tego księdza, który bardzo lubi mówić innym, co mają robić - jak choćby sprawa bp H. Co prawda w tej sprawie przeprosił, więc może i tym razem za jakiś czas przeczytamy przeprosiny. A brak szacunku polega na tym, że potraktowali wiernych jak dzieci, które straszy się karą. Tylko że mamy już XXI wiek i nawet do dzieci nie mówi się: nie rób tego, bo dostaniesz lanie, ale tłumaczy się problem.
B
Beata
4 września 2013, 14:24
O. Blaza pisze o sumieniu błędnym, niezawinionym. Poczytajcie, zanim ktoś się zacznie wymądrzać. O Blaza pisze to, co jest znane wszystkim spowiednikom, co jest w nauczaniu Kości0oła.
G
grzesiek
4 września 2013, 14:24
@TomekR, mi chodzi o to, że komentarz o. Gużyńskiego był potrzebny, a nie o to, czy uczestników tych Mszy można usprawiedliwić. Mówisz, że ludzie mając źle uformowane sumienia mogą nie rozumieć, że "ich ksiądz" nie ma racji, i że to nie tylko ich wina. Ok, być może. Ale to nie znaczy, że nie należy próbować zmienić tego stanu rzeczy i usiłować im wytłumaczyć. Co uczynił o. Gużyński. Dlatego nie zgadzam się z tezą Autora, że wypowiedź o. Gużyńskiego była samosądem czy zuchwałością. Była próbą wyjaśnienia. Ktoś musiał powiedzieć, że uczestnictwo we Mszy suspendowanego księdza jest dla katolika zakazane. Było by dziwne, gdyby celem formowania sumień wiernych ktoś wyjaśnił to następująco: "uczestnictwo takie jest grzechem, ale zależnie od tego, na ile macie świadomość, że jest grzechem i na ile ktoś inny wpłynął na to, że tak uważacie, bo jeżeli ktoś inny skłonił was do takiego mniemania, to wtedy możliwe, że grzechem nie jest" (aż się prosi o dopisanie: ... a skoro tak, to możecie dalej uczestniczyć w tym bez grzechu). Nie byłoby to paranoją? To, że katolikowi nie wolno uczestniczyć w takiej Mszy to prawda i zostało to przez o. Gużyńskiego powiedziane.
B
Beata
4 września 2013, 14:22
T7HRR Ale co ma piernik do wiatraka? To znaczy, że co? Że nie wolno intelektualnie formować ludzi, koniec z teologią, koniec z nadzieją powszechnego zbawienia (nadzieją, nie pewnością), a to, że- przez analogię- mozna powiedzieć, że Bóg ma cechy i męskie (Ojciec), ale czasem jest jak matka, co przytula człoweika jak niemowlę....to co? To jakies chore jest? Więcej głupot wynika z niewiedzy, z braku intelektualnej formacji, niz z wiedzy rzetelnej. Przeciwstawianie wiedzy wierze jest niezgodne z przekazem Kościoła. Przegięcia tych są, oczywiście, ale przypatrz się, ile głupot wynika z braku wiedzy, tej religijnej, ile zabobonów. A najgorsze jest to, ze gdy ktoś cos tam juz trochę wie, to nie szuka dalej, tylko wydaje mu się, ze posiadł wszystkie rozuumy, może pouczać jezuitów, bo oni na nauce Kościoła sie nie znaja. Dawno by zakon rozwiązano, dawno by wszystkich suspenowano, gdyby tak bylo. POKOŻCIE MI W TYM ARTYKULE O. ŻMUDZIŃSKIEGO,, CO JEST NIEZGODNE Z NAUKĄ KOSCIOŁA. Tylko bez takich zdań, że jakaś szedera z szatana i piekła. Czytanie ze zrozumieniem to podstawa. Bez tego przypisuje się autorom wszystko, czego nie powiedzieli, a komuś się się wydaje, że powiedzieli.
P
prawda_to
4 września 2013, 14:04
Papież Benedykt XVI jako neoprezbiter umieścił na swoim obrazku prymicyjnym z 1951 r. takie zdanie: "Nie jesteśmy panami waszej wiary, lecz sługami waszej radości", nawiązujące do św. Pawła (2 Kor 1,24). Myślę, że niektórzy duchowni nie mają takiej świadomości, a warto by mieli. Nie chodzi o to, czy rzeczywiście coś jest grzechem czy nie, ale kiedy wypowiada się osoba duchowna gdzieś w internecie i mówi: "wszyscy, którzy... popełniają grzech ciężki" to jest to - moim zdaniem - jakieś nieporozumienie. Po pierwsze wypadałoby się poprzeć jakimś dokumentem z prawa kościelnego, ale oczywiście wiadomo, że się nie poprą, bo na ten temat nic takiego (pewnie) nie ma. A skoro tak, to trzeba byłoby wyjaśnić, że jest to prywatna opinia danego księdza. Zupełnie inaczej by to zabrzmiało, gdyby ksiądz wyjaśnił stanowisko Kościoła, a nie straszył piekłem (tak! wszak sami powiedzieli o grzechu ciężkim).
4 września 2013, 14:02
@Beata Formujemy intelektualistów, którzy stosując środki wczesnoporonne dywagują o płci Boga i opierając sie o jego miłośc stwierdzają, że maja odwage wyjśc poza nauczanie Kościoła i głosić apokatastazę. Na stwierdzenie, że grzeszą podnosi się chór: może ale co najwyżej grzechem powszednim i mogą przystępować do Eucharystii gdzie chcą... To taka zbitka z trzech oddzielnych dyskusji z DEONu...
B
Beata
4 września 2013, 13:54
Adam Krystyn Usprawiedliwia, usprawiedliwia. Źle uformowane sumienie, nie z winy formowanych. Poczytaj o tym.
AK
Adam Krystyn
4 września 2013, 13:21
Zastanawia wielki relatywizm Autora. Skoro prawdą jest, że grzechem jest uczestniczenie we Mszy św. sprawowanej przez suspendowanego księdza, to po podaniu informacji nic nie usprawiedliwia uczestników mszy. Złem nie jest lekcja etyki, lecz odrzucenie katechezy i wybór etyki. W konsekwencji brak systematycznego przygotowania do I Komunii i bierzmowania. A relatywizowanie tego stawia duży znak zapytania przy słowach księdza Autora. Tak - tak, nie - nie, a co nad to, to ... itd.
TR
Tomek Romaniuk
4 września 2013, 13:11
Bóg, i tylko Bóg im dopomoże. Ważne też by ludzie nie przeszkadzali wysyłając komunikaty typu: źle czynicie ale nie bardzo źle boście zwiedzeni przez oszusta. - jedynch to zachęci do obrony swoje księdza - bo bardzo źle nie czynia - a drugich do wykazania, że zwiedzeni nie są i przy swym zdaniu zostaną, bo to ich zdanie. Zdaje się autor, że postuluje jedynie, żeby komunikat nie brzmiał "zaciągacie grzech ciężki i bez dyskusji". Problem w tym, że mamy jednak do czynienia ze zgorszeniem, nie bez przyczyny tak ostro potępionym w NT. Skoro osoba gorszona nie wie, kogo słuchać, to ostre potępienie en bloc w niczym jej nie pomoże.
B
Beata
4 września 2013, 13:10
Co do niebezpiecznych samosądów, to właśnie pod artykułem o. Żmudzińskiego przeczytałam w komentarzach, że cały Deon i jezuitów tu piszących należy egzorcyzmować. Ot, właśnie! Takie to nasze katolickie robienie sobie śmietnika z własnego języka i chłostanie innych głupimi  osądami.  
4 września 2013, 12:33
I teraz dotykamy sedna problemu. A jak Pan sądzi, kto może im pomóc? Bóg, i tylko Bóg im dopomoże. Ważne też by ludzie nie przeszkadzali wysyłając komunikaty typu: źle czynicie ale nie bardzo źle boście zwiedzeni przez oszusta. - jedynch to zachęci do obrony swoje księdza - bo bardzo źle nie czynia - a drugich do wykazania, że zwiedzeni nie są i przy swym zdaniu zostaną, bo to ich zdanie.
TR
Tomek Romaniuk
4 września 2013, 12:14
Jeśli parafianie sądzą, że powinni słuchać księdza, który sprzeciwia sie biskupowi to jak Pan sądzi kto może im pomóc? Jedynie papież? Czy to parafia rzymskokatolicka czy kościoła księdza.xxx? ... I teraz dotykamy sedna problemu. A jak Pan sądzi, kto może im pomóc?
4 września 2013, 12:12
... Nie wiem, jak mam to jeszcze inaczej wyjaśnić. Nawet jeśli ktoś ma patologicznych rodziców, to trudno mu wyjaśnić, że nie powinien ich słuchać, że może mu pomóc policja, opieka społeczna (o ile faktycznie może). Bo jednak to rodzice. Rozumie Pan analogię? @TomekR Jeśli parafianie sądzą, że powinni słuchać księdza, który sprzeciwia sie biskupowi to jak Pan sądzi kto może im pomóc? Jedynie papież? Czy to parafia rzymskokatolicka czy kościoła księdza.xxx?
TR
Tomek Romaniuk
4 września 2013, 12:08
@TomekR Jest bardzo małą wina parafian że nie słuchaja biskupa a jedynie swojego księdza... ? ;-) ... Nie wiem, jak mam to jeszcze inaczej wyjaśnić. Nawet jeśli ktoś ma patologicznych rodziców, to trudno mu wyjaśnić, że nie powinien ich słuchać, że może mu pomóc policja, opieka społeczna (o ile faktycznie może). Bo jednak to rodzice. Rozumie Pan analogię?
TR
Tomek Romaniuk
4 września 2013, 12:06
Zresztą tak samo jest z innymi przedmiotami, tyle że tam trudno jest zrezygnować, gdy stoją (rzekomo) na żałośnie niskim poziomie. ... Mam prośbę. Nie zrównujmy lekcji religii z lekcjami innych przedmiotów, jeśli nie uważamy od początku do końca, że to naprawdę to samo. Jeśli ktoś będzie przez 3, 6 czy 12 lat źle nauczany matematyki, to będzie po prostu źle liczył. Jeśli komuś w najbardziej podatnym okresie życia źle się wytłumaczy religię, to konsekwencje mogą być dużo poważniejsze.
4 września 2013, 12:05
@TomekR Jest bardzo małą wina parafian że nie słuchaja biskupa a jedynie swojego księdza... ? ;-)
TR
Tomek Romaniuk
4 września 2013, 12:02
Z pierwszą kwestią, tzn. uczestnictwiem w Mszach suspendowanego księdza, się nie zgadzam. Autor mówi: "wierni mogą mieć źle uformowane sumienia i nie wiedzieć, że robią coś złego". Otóż na mój prosty rozum, to od momentu przeczytania opinii o. Gużyńskiego, już wiedzą. I powinni się powstrzymać. Więc powinni się powstrzymać. W moim odbiorze, ostrzeżenie o. Gużynskiego było jak najbardziej słuszne, bo miało na celu właśnie formowanie sumienia. Nie ocenianie, lecz ostrzeganie, wyjaśnianie. Co w tym złego? ... Autor o tym wspomina. Ci ludzie mieli od lat sumienie formowwane przez tego wlaśnie księdza. Na pewno część z nich potrafi nauczanie ksiedza oddzielić od nauczania Kościoła, szczególnie wobec tak wyraźnych komunikatów. Ale trzeba się liczyć i z tym, że dla sporej liczby osób "zamach" na księdza Stasiaka będzie zamachem na Słowo Boże. I może być w tym bardzo mała wina parafian.
G
grzesiek
4 września 2013, 11:15
Z tą drugą sprawą się zgadzam. Nie wiem, czemu chodzenie na etykę lub niechodzenie na religię miałoby być grzechem samo z siebie. Wiele zależy od okoliczności. Z pierwszą kwestią, tzn. uczestnictwiem w Mszach suspendowanego księdza, się nie zgadzam. Autor mówi: "wierni mogą mieć źle uformowane sumienia i nie wiedzieć, że robią coś złego". Otóż na mój prosty rozum, to od momentu przeczytania opinii o. Gużyńskiego, już wiedzą. I powinni się powstrzymać. Więc powinni się powstrzymać. W moim odbiorze, ostrzeżenie o. Gużynskiego było jak najbardziej słuszne, bo miało na celu właśnie formowanie sumienia. Nie ocenianie, lecz ostrzeganie, wyjaśnianie. Co w tym złego?
D
Daniello
4 września 2013, 10:37
quod erat demonstrandum ... po naszemu Pan napisz, o co siem rozchodzi!:]
Jadwiga Krywult
4 września 2013, 10:35
Nie mają sensu teksty 'nie można wypisać się z lekcji religii, bo nie można wypisać się z lekcji matematyki, geografii czy historii'. Jeżeli uczeń będzie nienawidził lekcji matematyki, geografii czy historii, to prawdopodobnie po skończeniu szkół będzie unikał kontaktu z tymi dziedzinami wiedzy. Nie zagrozi to jednak jego życiu, doczesnemu ani wiecznemu.  
J
jacek
4 września 2013, 10:29
trudno uwierzyć, że taki tekst mógł wyjść z pod pióra kogoś kto mieni się katolikiem . Pisałem, że to może być źle zrozumiane. I bywa, i będzie źle zrozumiane. quod erat demonstrandum
D
Daniello
4 września 2013, 10:12
trudno uwierzyć, że taki tekst mógł wyjść z pod pióra kogoś kto mieni się katolikiem .
J
jacek
4 września 2013, 09:32
Nie jacku. Twoje słowo bardzo pokazuje jaki masz stosunek do konkretnych ludzi, któzy mają sumeinia i mogą decydować. Nie zgadzam się. Poza tym wydaje mi się, że Ojciec niewystarczająco przeanalizował problem. "Konkretni ludzie" ulegają wpływom, poglądom otoczenia i mogą tworzyć "tłum". Oczywiście nie ponoszą za to winy, lub ich wina jest częściowa. Poza tym, powyższym stwierdzeniem, Ojciec popełnia ten sam błąd, który jest przedmiotem krytyki w omawianym artykule. To, co napisałem jest prawdziwe, nie zawsze rezygnacja z katechezy jest złem. Jeśli tak aktecheza ma żałośnie niski poziom jest tylko puszczaniem filmów, przepisywaniem KKK itp, to nie ma w tym nic złego. Nie pisałem, że to nie jest prawdziwe. Pisałem, że to może być źle zrozumiane. I bywa, i będzie źle zrozumiane. Zgadzam się z tym twierdzeniem, uważam wyłącznie, że publiczne wygłaszanie takich twierdzeń wprowadza niepotrzebny zamęt. To trochę tak, jak z fizyką. Jeśli mówisz o niej ludziom nie rozumiejącym podstaw, to wymyślą "tao fizyki" i perpetuum mobile.
4 września 2013, 09:32
To, co napisałem jest prawdziwe, nie zawsze rezygnacja z katechezy jest złem. Jeśli tak aktecheza ma żałośnie niski poziom jest tylko puszczaniem filmów, przepisywaniem KKK itp, to nie ma w tym nic złego. Subiektywna ocena działania katechety może rodzić złe działania. Zresztą tak samo jest z innymi przedmiotami, tyle że tam trudno jest zrezygnować, gdy stoją (rzekomo) na żałośnie niskim poziomie.
WM
Wojciech M
4 września 2013, 09:22
Jak katolicka elita narodu ( dopóki Cohn-Bendit pozwoli używać pojęcia narodu) w końcu wybierze osoby, które zechcą dostrzeć związek pomiędzy etyką a religią katolicką to będzie mógł ojciec taka własnie prawdę przypominać jako rzecz oczywistą. Na razie katolicka elita narodu wybrała "Barabasza" w imię wolnosci od Wolnosci. Ta wersja "wolnosci" charakteryzuje się tym, zgodnie z wyborem wspomnianego patrona, że wybór od wolnosci oznacza wybór zła. Przejawia sie to  takich konkretach jak zamiana desygnatu słów. Stąd mamy "tolerancję" czyli wbrew znaczeniu opresję prawną i społeczną wobec nieakceptacji "małżeństw" homo. Stąd mamy etykę jako przeciwwagę wobec "obskurantyzmu" religii.   Nie odwojuje ojciec znaczenia pojęć i instytucji które one tworzą jak nie odwojuje ojciec państwa. Na razie zanosi sie na trzeci wybór "Barabasza"...  
4 września 2013, 09:18
T7HRR Nie powiem Panu, co ma Pan zrobić.  Pana dzieci i Pana decyzje. Na tym to polega.  A może właśnie katolicki ojciec zrobiłby coś na rzecz zmieany katechetki?  @Grzegorz Kramer SJ zmiany czy zamiany? Na rzecz zmiany robie wiele :-) na rzecz zamiany nie... Staram się natomiast nauczyć dzieci, że wiernośc Chrystusowi nie ma zależeć od jakości gloszących im Ewangelię... jak mają slabą katechetkę to  mają katechizowac klasę swoim przykładem. Zreszta co człowiek moze powiedzieć o kiepskiej katechetce poza swoim wrażenim... może ona jest najlepsza w całej szkole? Dzieci miały tez świetnego księdza katechetę... tyle, że nie dotarł na nowa parafię, tylko do kochanki... Moje pytanie było oczywiście retoryczne. A cały wowód miał doprowadzic do jednego wniosku: Rezygnacja z katechezy jest zawsze złem, większym lub mniejszym, zarówno indywidiualny jak i społecznym. jest grzechem. A czy jest grzechem cięzkim - to juz sprawa indiwidualna. ----------------------------- Nomoże istnieje wyjatek: przestępstwo katechety (wobec prawa cywilnego lub kanonocznego), może sprawić że nie jest grzechem, jeśli chcemy dzielić wlos na czworo. Ale wtedy rezygnacja z katechezy powinna być jedynie czasowa - rezygnacja z zajęć z dana osobą.
4 września 2013, 09:06
Nie jacku. Twoje słowo bardzo pokazuje jaki masz stosunek do konkretnych ludzi, któzy mają sumeinia i mogą decydować.  (...) @Grzegorz Kramer SJ Wydaje mi się, że jest odwrotnie. TŁUM - to słowo wielokrotnie występuje w Nowym Testamencie. Przemawiając do tłumu Jezus mowi jasno i dobitnie, podaje zasadniczą regułę: tu brzmiałaby ona: Kto w rzeczy ważnej, nie słucha Kościoła, popełnia grzech ciężki. A ważną rzeczą jest by kapłan sprawował sakramenty w jedności z Kościołem za odpowiednia zgoda biskupa. Katolik jest informowany - czy napominany - niniejszym, że dana materia jest ważna. Wie tak nie należy czynić. I powinien zadac sobie pytanie. Jak odpowiem na to upomnienie. - skoro juz wiem nie pójdę (posłucham Kościoła) lub pójdę (nie posłucham Kościoła w rzeczy ważnej) - skoro nie wiedziałem, to wiem z katechezy, że nie było swiadomości z mojej strony przez ten czym grzechu cięzkiego nie zaciągnąłem. Gdy pojedynczy człowiek wjdzie z tego TŁUMU z decyzją i pójdzie do JEZUSA, konfesjonału wyzna "zgrzeszyłem" usłyszy "idź i nie grzesz więcej". Ważne by wyszedł, ale by wyjść musi dostac informację, czym grozi pozostanie w tym tłumie: grzechem ciężkim. Powtarzanie to licznie zgomadzonych ludzi: jesteście zwiedzeni więc może poztanie w tym tlumie nie jest dziś dla Ciebie grzechem cięzkim - jest jeśli slyszą druga część namawianiem ich do trwania w błędzie, a jeśli uslyszą część pierwszą - stwierdzaniem, że nie są wolni w wyborze i nie potrafia rozeznać...
AK
Adam Kashyna
4 września 2013, 08:55
Deklaracja pomiędzy etyką a religią...Czy Jezus kazał nam zmuszać pogan do słuchania, czy też świadczyć im swoją postawą o dobrej nowinie? A co ze stwierdzeniem: oddajcie Cezarowi co cesarskie, a Bogu - co boskie? Jestem gorącym przeciwnikiem religii w szkole, bo przynosi dużo więcej szkody dla Kościoła niż pożytku. Prowadzi do spłaszczenia przeżywania wiary, do buntu, do kiepskiej jakości katechizacji, do oderwania księży od ludzi a ludzi od parafii. Słowem, dla dobra Kościoła jestem przeciw nauce religii w szkole. Czy to znaczy że grzeszę i jestem złym chrześcijaninem? A może grzeszą butni ludzie, nie widzący konsekwencji swojego wąskiego postrzegania rzeczywistości, a próbujący narzucić innym swoją wolę? Kościół już błądził niejeden raz w ten sposób.
Grzegorz Kramer SJ
4 września 2013, 08:54
T7HRR Nie powiem Panu, co ma Pan zrobić.  Pana dzieci i Pana decyzje. Na tym to polega.  A może właśnie katolicki ojciec zrobiłby coś na rzecz zmieany katechetki? 
4 września 2013, 08:46
Nie jacku. Twoje słowo bardzo pokazuje jaki masz stosunek do konkretnych ludzi, któzy mają sumeinia i mogą decydować.  To, co napisałem jest prawdziwe, nie zawsze rezygnacja z katechezy jest złem. Jeśli tak aktecheza ma żałośnie niski poziom jest tylko puszczaniem filmów, przepisywaniem KKK itp, to nie ma w tym nic złego.  @Grzegorz Kramer SJ Jestem ojcem, mam dzieci w szkole, róznych osoby katechizujące. Jedno z dzieci ma beznadziejna katechetkę... jak w opisie Ojca. Powinienem zrezygnowac z katechezy tego dziecka? Coż tak się składa, że wszyscy w szkole wiedza, że to katolicka rodzina. A co z pozostaymi dziećmi.
Grzegorz Kramer SJ
4 września 2013, 08:39
Nie jacku. Twoje słowo bardzo pokazuje jaki masz stosunek do konkretnych ludzi, któzy mają sumeinia i mogą decydować.  To, co napisałem jest prawdziwe, nie zawsze rezygnacja z katechezy jest złem. Jeśli tak aktecheza ma żałośnie niski poziom jest tylko puszczaniem filmów, przepisywaniem KKK itp, to nie ma w tym nic złego. 
M
mea
4 września 2013, 08:37
Szanowni Państwo, Piszę z punktu widzenia rodzica, który ( mając liczne potomstwo ) z niejednym katechetą  miał już do czynienia.  Jesteśmy rodziną zaangażowaną w życie Kościoła, sami należymy do jednej z małych wspólnot i otrzymujemy tam stałą formację jednak ze smutkiem stwierdzam, że niektórzy katecheci w szkołach są raczej zagrożeniem niz szansą na rozwój duchowy dzieci a już szczególnie młodzieży. Dobrze, jeśli katechezę w szkole prowadzi kapłan... większa szansa, że będzie to lekcja o wierze, o Jezusie, który żyje i działa w życiu czlowieka... Gorzej jeśli katechetką jest pani, dla której katechizacja sprowadza się do nauczenia dzieci siedzenia "na baczność" i w ciszy kolorowania obrazków w zeszycie ćwiczeń a która dla uzyskania spodziewanego efektu wychowawczego co chwilę podnosi głos albo wręcz krzyczy. Co mam powiedzieć dziecku, które nie znosi lekcji religii bo pani wciąż wrzeszczy? Mało wiarygodne jest tłumaczenie, że pani po raz kolejny ma zły dzień... Może któras Pani teraz poczuje się urażona, bo jest katechetką ale zupełnie inną... Dzięki Bogu jeśli są tacy katecheci, którzy naprawdę są uczniami Jezusa i potrafią o tym świadczyć... Tych z całego serca pozdrawiam i nie o nich tu mówię... Niestety zbyt często spotykam na swojej drodze tych pierwszych i nie rozumiem jak można nie widzieć, że robi się w ten sposób więcej szkody niż pożytku. Zamiast podtrzymywać w sercu tego małego człowieka płomień wiary często gasi się go na długie lata...
J
jacek
4 września 2013, 08:29
Tłum odbierze je jako stwierdzenie, że nieuczęszczanie na katechezę nie jest czymś złym. Nie cierpię słowa TŁUM. To tylko uczucie. Istnieje słowo "tłum". Zdarza się, i to na co dzień, tłum jako zjawisko. Choćby tutaj, na forum. Równie dobrze można "nie cierpieć" innych słów. Proszę się nie gniewać, ale to nic nie wnosi do dyskusji. Ludzie będący wewnątrz tego "tłumu" BĘDĄ zagubieni w związku z takimi stwierdzeniami. Należy uważać nie tylko na to, co się mówi, ale i do kogo się mówi.
4 września 2013, 00:55
Niebezpieczne katolickie sądy czy polaryzowanie etyki i lekcji religii jest słuszne z punktu widzenia Kościoła katolickiego? Tak, jezli chodzi o stronę ucznia, nie, jeżli chodzi o stronę uczącego. Uczeń, katolik powinien brać udział w lekcjach religii. Nie można szukać usprawiedliwień typu kiepski katecheta, mierny poziom, czy złe nauczanie, to nie uczeń opuszcza lekcje religii, czy z nich wręcz rezygnuje. Czy tak samo ma postąpić choćby z innymi przedmiotami? Lekcje etyki mogą uzupełniać lekcje religii, ale nie zastępować ich. Choć pewnie dla wielu lepiej by było, gdyby młodzi ludzie przestali wierzyć, a religie katolicką uważali za jeden z wielu możliwych wyborów systemów etycznych. Skoro ks. Stasiak nic sobie nie robi z suspensy, to chyba za jego winy nie mogą być karane wszystkie osoby, którego do niego chodzą na Msze św.? Karać, a moze uczyć? Bo pewnie większość osób, mając świadomych sytuacji ks. Stasiaka przychodzi do kościoła dla niego, robi sobie manifestacje wiary w księdza, mając w pogardzie, to, co głosi w tym wypadku Kościół.
M
misio
4 września 2013, 00:10
Po drugie, czy polaryzowanie etyki i lekcji religii jest słuszne z punktu widzenia Kościoła katolickiego? a czy "słuszne z punktu widzenia Kościoła katolickiego" jest stawianie takiego pytania jw. w sytuacji gdy chrześcijaństwo różnymi sposobami próbuje się wyprać z Boga i w najlepszym razie sprowadzić do właśnie etyki? - - - Sam znam wypadek, gdy uczeń za zgodą rodziców przestał chodzić na lekcje religii, ponieważ zakonnica-katechetka "była beznadziejna". Uczeń ten przepisał się na etykę, nadal się modli i jest ministrantem. Wzruszająca historia, szkoda tylko, że zupełnie pomija fakt iż wybór między religią i etyką jest również swego rodzaju publiczną deklaracją ze wszystkimi tego konsekwencjami. Ciekawe, że w kwestiach w taki czy inny sposób związanych z publicznymi deklaracjami zarówno oszalała antychrześcijańska lewica próbująca zepchnąć Krzyż "do kruchty" jak i "postępowi" duchowni wydają się śpiewać z tego samego klucza. Zaiste rozbrajająca jest też dziecinna wymówka typu "katechetka jest beznadziejna". Czy jeśli "beznadziejna" będzie nauczycielka matematyki czy fizyki to rodzice też wypiszą z nich swoją pociechę?
Janusz Brodowski
3 września 2013, 23:36
@ Grzegorz Kramer SJ "~Marcus Nie ma skaramentu I komunii św." Taką samą uwagę trzeba zwrócić Autorowi :) "Oczywiście, że to nie oznacza, że etyka przygotowuje do sakramentów (I komunii czy bierzmowania)."
3 września 2013, 22:36
Gdy wybierają rodzice to nie dziecko ponosi winę... jeśli uczeń wybiera to jest jego wina. ...Rezygnacja z katechezy nie zawsze jest czymś złym.  @Grzegorz Kramer SJ No pewnie..., może mieć dobre skutki i warto ją polecać w przypadku kiepskich katechetów... ocenę pozostawmy uczniom. A jak z pozostałymi przedmiotami w szkole np. logika? Ups.. chyba się zapędziłem, no to nich będzie matematyka...
3 września 2013, 22:32
Uczeń który zrezygnował bo katechetka była beznadziejna oraz ksiądz który OBOK religii uczy etyki... dwa przykłady każdy na swój sposób do bani. Uczeń też powinien zapisać się na lekcje etyki dodatkowo i chodzić na religię mimo, że katechetka jest beznadziejna może jego przykład ją zmieni ;-)
3 września 2013, 22:28
wierni, którzy dokonuja morderstwa popadają w grzech ciężki -  Czy Kościół ma prawo nauczać, że morderstwo to grzech ciężki skoro jeśli nie są wypełnione podstawowe warunki świadomość i dobrowolnośc - to nie jest to grzech ciężki... -------------------------------------------------------------------------------- Czy osoby które chodzą na Msze Św do ks. Natanka też nie powinny byc karane bo chodziły do niego wcześniej?
O
Owases
3 września 2013, 21:42
Bardzo dobry, mądry tekst. Wlasnie pokorny, wbrew temu, co ks. Blazie zarzuca Jazmig, pełen szacunku dla wiernych. Dziękuję
KA
Katolik apolityczny
3 września 2013, 21:37
Odnoszę wrażenie, że o. Marek Blaza właśnie dokonał samosądu na dwóch innych księżach. O. Stasiak ogłosił wiernym pewną informację. Ci, któzy się z nią zapoznali nie mogą udawać, że nie mają pojęcia o tym, iż uczestnicząc w parodii mszy św. nie popełniają grzechu. To coś, co wykonuje suspendowany ksiądz nie jest mszą św. i o tym powinien wiedzieć każdy katolik a tym bardziej o. Blaza. Prof. Panuś stwierdził co stwierdził. Jeżeli uczeń wybiera etykę, zamiast religii, to on popełnia grzech przeciwko 1 przykazaniu, a jeżeli takiego wyboru dokonali rodzice, to ten grzech popełniają oni. Gdy mam ocenić, kto ma rację: profesor, czy zwykły ksiądz, to ja osobiście raczej uznam za słuszne poglądy profesora, którego wiedza w tej materii jest zdecydowanie większa. Sugerują o. Blazie, aby poćwiczył nieco skromności, bo wygląda na to, że mu tej cnoty brakuje. ... Nic dodać, nic ująć.
Grzegorz Kramer SJ
3 września 2013, 20:59
~Marcus Nie ma skaramentu I komunii św.
Janusz Brodowski
3 września 2013, 19:50
Nie w każdej szkole wybór katechezy jest dobrem. Poza tym drażni mnie używanie przez ks.prof. T.Panusia wymiennie słów "katecheza" i "religia" - nie oznaczają tego samego. Nie rozumiem też dlaczego nie można poznawać Boga poprzez lekcje etyki, skoro takie poznanie możemy osiągnąć np. na lekcjach matematyki, polskiego, WF-u? Skąd ta dyskryminacja?
M
Marcus
3 września 2013, 19:27
Suspensa nie bierze się z powietrza. Dla mnie sprawa jest oczywista. Ludzie nie mają grzechu ciężkiego, jeżeli nie wiedzą, że takie uczestnictwo we mszy jest zabronione. Ale jeżeli już się dowiedzą od biskupa, z listu czy za pośrednictwem innego przekazu, to jest oczywiste, że idąc na taką mszę robią to świadomie i z premedytacją. Powinniśmy się modlić do Boga o rozjaśnienie ich umysłów i oni sami powinni prosić Boga o światło prawdy i powrót na prawdziwą drogę wiary. A jeśli chodzi o religię to wiadomo jak dzisiaj ciężko młodzież ma pod tym względem we własnym domu. To nie są czasy gdzie matki siedzą w domach i pilnują ogniska, wychowują dzieci a mężowie zarabiają pieniądze na cały dom. Rodzina jest pierwszym zaczątkiem przekazywania wiary, ale patrząc na trudny gospodarczo okres, gdzie oboje rodziców musi pracować,  całymi dniami a także zostają zmuszani do pracy w niedzielę, więc niekiedy nawet nie mają szansy zaprowadzić dziecko do Kościoła. Dlatego bardzo ważna jest katecheza w szkole i dzieci powinny jak najwięcej korzystać z tego typu zajęć. Uczeń który jest juz po sakramencie I komunii Św. więc ma świadomość grzechów, bo przecież chodzi (chodził) do spowiedzi, więc wybierając etykę zamiast religii to tak jakby odsunął nauczanie Boga od Siebie!!! Nie przekonują mnie argumenty o "beznadziejnej katechetce" bo są to zapewne marginalne sprawy, a napewno nie ogół problemu. Chciałbym przypomnieć sytuację gdy Ignacy Loyola złożył śluby posłuszeństwa papieżowi w czasach kiedy urząd ten nie szczycił się dobrą sławą. Można by rzec było "beznadziejne papiestwo" a jednak wiarę w Chrystusowy Kościół miał mocną. Czego wszystkim czytelnikom życzę :)
Grzegorz Kramer SJ
3 września 2013, 17:54
 Tłum odbierze je jako stwierdzenie, że nieuczęszczanie na katechezę nie jest czymś złym. Nie cierpię słowa TŁUM.
P
prawda
3 września 2013, 17:47
Bardzo serdecznie dziękuję Autorowi artykułu za ten głos. Szkoda, że niektórzy myślą, że wierni to "ten lud, który nie zna Prawa, jest przeklęty". Tylko, że to nie jest myślenie chrześcijańskie i nie skończyło się dobrze. Najlepiej w takich wypadkach po prostu od myślenia faryzeuszy przejść do myślenia uczniów Pana. Jeszcze raz serdecznie dziękuję za ten artykuł.
3 września 2013, 17:40
Gdy wybierają rodzice to nie dziecko ponosi winę... jeśli uczeń wybiera to jest jego wina. ...Rezygnacja z katechezy nie zawsze jest czymś złym.  Niie wszyscy to pojmują, lecz tylko ci, którym to jest dane... ;-) Z pozdrowieniami!
J
jacek
3 września 2013, 17:12
Gdy wybierają rodzice to nie dziecko ponosi winę... jeśli uczeń wybiera to jest jego wina. ...Rezygnacja z katechezy nie zawsze jest czymś złym. Jeśli powyższe słowa mówi ksiądz do księdza, to pewnie i można się z tym zgodzić. Jeśli te słowa mówi publicznie ksiądz do wiernych, to należy być ostrożnym. Tłum odbierze je jako stwierdzenie, że nieuczęszczanie na katechezę nie jest czymś złym. Gdy rozmawiają dwaj sędziowie i stwierdzą, że mordercy nie zawsze należy się kara, to pewnie mają rację. Jednak publicznie stwierdzenie tego faktu jest bardzo ryzykowne... Z powyższym artykułem się zgadzam, przy zastrzeżeniu, że w ogóle polemika taka jest niepotrzebna. Należy możliwie precyzyjnie informować wiernych, czym jest grzech, a ich sumienia powinny dalej sobie poradzić same. Osoba wierząca w Boga, zwykle problem tego, co jest grzechem, a co nie, rozwiązuje z pomocą Boga i nie stanowi to problemu. Pozostali i tak nie przejmą się tym, że popełniają kolejny grzech.
jazmig jazmig
3 września 2013, 16:53
Odnoszę wrażenie, że o. Marek Blaza właśnie dokonał samosądu na dwóch innych księżach. O. Stasiak ogłosił wiernym pewną informację. Ci, któzy się z nią zapoznali nie mogą udawać, że nie mają pojęcia o tym, iż uczestnicząc w parodii mszy św. nie popełniają grzechu. To coś, co wykonuje suspendowany ksiądz nie jest mszą św. i o tym powinien wiedzieć każdy katolik a tym bardziej o. Blaza. Prof. Panuś stwierdził co stwierdził. Jeżeli uczeń wybiera etykę, zamiast religii, to on popełnia grzech przeciwko 1 przykazaniu, a jeżeli takiego wyboru dokonali rodzice, to ten grzech popełniają oni. Gdy mam ocenić, kto ma rację: profesor, czy zwykły ksiądz, to ja osobiście raczej uznam za słuszne poglądy profesora, którego wiedza w tej materii jest zdecydowanie większa. Sugerują o. Blazie, aby poćwiczył nieco skromności, bo wygląda na to, że mu tej cnoty brakuje.
TR
Tomek Romaniuk
3 września 2013, 16:42
Świetnie, na taki głos w ostatnich dniach czekałem. Zawsze z dystansem podchodzę do głosów diagnozujących grzech u innych "na odległość".
B
Beata
3 września 2013, 16:21
terra przeczytaj jeszcze raz, ze zrozumieniem i na nowo powąchaj.
.
...
3 września 2013, 15:56
W Kościele  jest trochę dobrego duszpasterstwa, i  jest cała masa(może nawet większość przekazu) tego, co można zwyczajnie nazwać - propagandą. W tej kościelnej propagandzie nie ma Boga ani więzi z nim, jest manipulowanie ludżmi z pozycji władzy, podporządkowywanie, przy wykorzystaniu takich narzędzi jak strach, poczucie winy, poczucie niższości etc.
T
terra
3 września 2013, 15:53
śmierdzi tu relatywizmem proszę księdza...
Π
Πρόσχωμεν
3 września 2013, 15:44
Im więcej precyzowania w kwestii wiary i moralności tym więcej niedomówień i wątpliwości. A wydaje się, że unaukowienie teologii, czy też uprawianie filozofii teologicznej prowadzi powoli do jej ośmieszenia. Zasady logiki i prawa odniesione do Boga i wiary - to powstaje taki twór definicji, że nie wiadomo, czy rozumem analizować czy zamknąć oczy i wierzyć. 
J
Jas
3 września 2013, 15:34
Osobiscie gdybym mial wybor rowniez wybralbym w szkole etyke zamiast religii - kaplan sie zupelnie nie nadawal do nauczania religii, ba do normalnych relacji z ludzmi.
Grzegorz Kramer SJ
3 września 2013, 15:26
Gdy wybierają rodzice to nie dziecko ponosi winę... jeśli uczeń wybiera to jest jego wina. ...Rezygnacja z katechezy nie zawsze jest czymś złym. 
3 września 2013, 15:20
@Marek Blajza SJ Gdy świadomie mówi się "Nie" biskupowi (czyli Kościołowi) w rzeczy ważnej to czy jest to grzech lekki? Gdy wybierają rodzice to nie dziecko ponosi winę... jeśli uczeń wybiera to jest jego wina.